[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.zadowolenie z powodu licznych ofiar tego uczucia.Dawno zaschła krew.Mściwa satysfakcja.Worek odrąbanych niemieckich głów przyniesiony tu na cmentarz, a potem wrzucony do rzeczki.Duchowny wzdrygnął się.Było tam też coś o spirytusie zaprawionym arszenikiem.Coś o okupantach którzy zwijali się w agonii podczas gdy jego współpasażer czytał spokojnie gazetę.Wycofał się z jego umysłu.Był wstrząśnięty.Niespodziewanie poczuł się jak gdyby znalazł się pomiędzy młotem a kowadłem.Co on przybysz z dalekiego obcego kraju mógł zrobić tu gdzie wzięli się za bary złośliwy kapłan zamierzchłych kultów, oraz samozwańczy Egzorcyta-amator a przy okazji kłusownik i wielokrotny zbrodniarz wojenny? Każdy z nich dysponował lisią chytrością, brakiem jakichkolwiek zahamowań do robienia bliźnim rozmaitych krzywd i przy tym sporą dawką chłopskiej logiki pozwalającą rozwiązywać nierozwiązywalne z pozoru problemy za pomocą ognia i noża.Jakub zwolnił.- Ta góra to Zamczysko - wskazał ręką.- Ja pojadę naokoło od strony stajni dworskiej.To te ruiny na szczycie.Ty przemknij się od strony piaskowni.Powinna tam być ścieżka.- Dobra.Nie zaczynaj beze mnie.- Tego nie mogę obiecać.Iwanow może od razu zabrać się za mnie.- Słusznie.Zakonnik zeskoczył z przyczepki i pobiegł kłusem w stronę wyrobiska piasku, zaś Jakub pojechał dalej.Zaparkował koło ruin stajni.- Jestem - powiedział głośno.- Widzę - powiedział Iwanow.Zmaterializował się powoli.Był gotów do ucieczki lub ataku.- Po co mnie wezwałeś?- Zagramy?- O co?- Jeśli będzie orzeł to odczaruję dziewczyny.Jeśli reszka to możesz mnie zastrzelić.- Wolne żarty.Zabrałeś moją monetę.- Masz jeszcze w kieszeni piętnastorublówkę.- Mam też peerelowskie dziesięć złotych.Też jest na nim orzeł.- Skąpiec - powiedział Iwanow z przekonaniem.Jakub wyszarpnął z kieszeni pistolet i wystrzelił nawet nie celując za siebie.Rozległ się skowyt bólu i postać przed nim zaczęła znikać.Odwrócił się.Za nim stał czarownik.Był bez jednej ręki i brakowało mu kawałka ucha.Stojąc na jednej nodze trzymał się za stopę drugiej.- Niech cię cholera.Mogłeś mnie zabić!- Och proszę o wybaczenie.Co właściwie robiłeś za moimi plecami?- Chciałem ci zasłonić oczy i zapytać "zgadnij kto to".Głupie pytanie.Tak swoją drogą to chyba straciłeś zdolność do rozdwajania się.- Oddałem ją przestrzeni.Nieistotne.Wystrzelił raz jeszcze znowu ponad ramieniem.Tym razem nie trafił.Ale czarownik i tak pojawił się w tym miejscu.- Jesteś szybki ale zezowaty - powiedział.- Zez nie przeszkadza w celowaniu.Chyba że jest połączony z astygmatyzmem.- Tak.Gramy dalej?Jakub wydobył z kieszeni monetę.- Jeśli będzie orzeł to cię zabiję.Jeśli będzie reszka to cię zabiję.Jeśli upadnie na krawędź to odczarujesz dziewczyny.- Ech Jakub.Ty nawet o swojej klaczce mówisz "dziewczyna".Rzucaj.Rzucił.Moneta zniknęła.- Chyba mnie obrabowałeś już drugi raz?- Wybacz ale sam nie do tego zmusiłeś.Niezależnie od tego jak by upadła zabiłbyś mnie.- Odczaruj dziewczyny.- Ech, nie.- Dlaczego nie?- Przyłącz się do mnie.Będziemy razem władali tą ziemią.- Będziemy niewolnikami niedźwiedzia.- To nie jest zły pan.- Nie obronił cię przed księciem Danielem.- No cóż, nikt nie jest doskonały.- Co oferujesz mi w razie gdy się przyłączę?- Patrz.Część ściany stajni zamieniła się jakby w ekran projekcyjny.Pojawiła się na nim Monika.Była naga.Jakub poczuł przypływ pożądania.- Nie tylko ona - szepnął Iwanow.- Także możliwości w tej dziedzinie jakich nie miałeś nigdy w życiu.- Nigdy nie myślałem za pomocą rozporka.Co dalej?Na ekranie pojawił się młody Jakub.Taki jaki wizerunek nadał sobie przed południem.Silny wysoki trzydziestolatek z grzywą jasnych włosów na głowie.Prawa ręka Wypruwacza.Fachowiec od mokrej roboty.Szaleńczo odważny i bardzo silny.- Młodość - powiedział Iwan.- Młodość prawie wieczna.- Co jeszcze?Na ekranie pojawiły się samochody, jakieś lokale, alkohol w zagranicznych butelkach.- Oferuję ci władzę równą mojej.- A co trzeba by zrobić?- Znajdziesz niejakiego Herberto de Saletę i zabijesz go.- Dlaczego sam tego nie zrobisz?- Nie umiem go znaleźć.Jego obraz jest dla mnie niepoznawalny.Herberto wyrósł za jego plecami i zarzucił mu strunę fortepianową na szyję.- Mamy go - powiedział.Czarownik usiłował złożyć z palców jakiś znak ale Jakub dał mu po łapach.Okazało się przy tym, że tylko jedna jest prawdziwa.Druga była niematerialna.Przywiązali go do drzewka za stajnią.- A teraz gadaj - powiedział egzorcysta.- Jak odczarować dziewczyny?- Nic ze mnie nie wyciśniecie.Jakub pobiegł do motoru.Wrócił z kanistrem benzyny.- Obawiam się że wkrótce staniesz przed obliczem odźwiernych piekła - powiedział spokojnie.Herberto powstrzymał go gestem.- Poczekaj.Zawsze zdążymy go spalić.Najpierw niech mówi.Gdzie jest posąg?- Gówno ci do tego.Nigdy go nie dostaniecie.Nawet Daniel go nie tknął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.zadowolenie z powodu licznych ofiar tego uczucia.Dawno zaschła krew.Mściwa satysfakcja.Worek odrąbanych niemieckich głów przyniesiony tu na cmentarz, a potem wrzucony do rzeczki.Duchowny wzdrygnął się.Było tam też coś o spirytusie zaprawionym arszenikiem.Coś o okupantach którzy zwijali się w agonii podczas gdy jego współpasażer czytał spokojnie gazetę.Wycofał się z jego umysłu.Był wstrząśnięty.Niespodziewanie poczuł się jak gdyby znalazł się pomiędzy młotem a kowadłem.Co on przybysz z dalekiego obcego kraju mógł zrobić tu gdzie wzięli się za bary złośliwy kapłan zamierzchłych kultów, oraz samozwańczy Egzorcyta-amator a przy okazji kłusownik i wielokrotny zbrodniarz wojenny? Każdy z nich dysponował lisią chytrością, brakiem jakichkolwiek zahamowań do robienia bliźnim rozmaitych krzywd i przy tym sporą dawką chłopskiej logiki pozwalającą rozwiązywać nierozwiązywalne z pozoru problemy za pomocą ognia i noża.Jakub zwolnił.- Ta góra to Zamczysko - wskazał ręką.- Ja pojadę naokoło od strony stajni dworskiej.To te ruiny na szczycie.Ty przemknij się od strony piaskowni.Powinna tam być ścieżka.- Dobra.Nie zaczynaj beze mnie.- Tego nie mogę obiecać.Iwanow może od razu zabrać się za mnie.- Słusznie.Zakonnik zeskoczył z przyczepki i pobiegł kłusem w stronę wyrobiska piasku, zaś Jakub pojechał dalej.Zaparkował koło ruin stajni.- Jestem - powiedział głośno.- Widzę - powiedział Iwanow.Zmaterializował się powoli.Był gotów do ucieczki lub ataku.- Po co mnie wezwałeś?- Zagramy?- O co?- Jeśli będzie orzeł to odczaruję dziewczyny.Jeśli reszka to możesz mnie zastrzelić.- Wolne żarty.Zabrałeś moją monetę.- Masz jeszcze w kieszeni piętnastorublówkę.- Mam też peerelowskie dziesięć złotych.Też jest na nim orzeł.- Skąpiec - powiedział Iwanow z przekonaniem.Jakub wyszarpnął z kieszeni pistolet i wystrzelił nawet nie celując za siebie.Rozległ się skowyt bólu i postać przed nim zaczęła znikać.Odwrócił się.Za nim stał czarownik.Był bez jednej ręki i brakowało mu kawałka ucha.Stojąc na jednej nodze trzymał się za stopę drugiej.- Niech cię cholera.Mogłeś mnie zabić!- Och proszę o wybaczenie.Co właściwie robiłeś za moimi plecami?- Chciałem ci zasłonić oczy i zapytać "zgadnij kto to".Głupie pytanie.Tak swoją drogą to chyba straciłeś zdolność do rozdwajania się.- Oddałem ją przestrzeni.Nieistotne.Wystrzelił raz jeszcze znowu ponad ramieniem.Tym razem nie trafił.Ale czarownik i tak pojawił się w tym miejscu.- Jesteś szybki ale zezowaty - powiedział.- Zez nie przeszkadza w celowaniu.Chyba że jest połączony z astygmatyzmem.- Tak.Gramy dalej?Jakub wydobył z kieszeni monetę.- Jeśli będzie orzeł to cię zabiję.Jeśli będzie reszka to cię zabiję.Jeśli upadnie na krawędź to odczarujesz dziewczyny.- Ech Jakub.Ty nawet o swojej klaczce mówisz "dziewczyna".Rzucaj.Rzucił.Moneta zniknęła.- Chyba mnie obrabowałeś już drugi raz?- Wybacz ale sam nie do tego zmusiłeś.Niezależnie od tego jak by upadła zabiłbyś mnie.- Odczaruj dziewczyny.- Ech, nie.- Dlaczego nie?- Przyłącz się do mnie.Będziemy razem władali tą ziemią.- Będziemy niewolnikami niedźwiedzia.- To nie jest zły pan.- Nie obronił cię przed księciem Danielem.- No cóż, nikt nie jest doskonały.- Co oferujesz mi w razie gdy się przyłączę?- Patrz.Część ściany stajni zamieniła się jakby w ekran projekcyjny.Pojawiła się na nim Monika.Była naga.Jakub poczuł przypływ pożądania.- Nie tylko ona - szepnął Iwanow.- Także możliwości w tej dziedzinie jakich nie miałeś nigdy w życiu.- Nigdy nie myślałem za pomocą rozporka.Co dalej?Na ekranie pojawił się młody Jakub.Taki jaki wizerunek nadał sobie przed południem.Silny wysoki trzydziestolatek z grzywą jasnych włosów na głowie.Prawa ręka Wypruwacza.Fachowiec od mokrej roboty.Szaleńczo odważny i bardzo silny.- Młodość - powiedział Iwan.- Młodość prawie wieczna.- Co jeszcze?Na ekranie pojawiły się samochody, jakieś lokale, alkohol w zagranicznych butelkach.- Oferuję ci władzę równą mojej.- A co trzeba by zrobić?- Znajdziesz niejakiego Herberto de Saletę i zabijesz go.- Dlaczego sam tego nie zrobisz?- Nie umiem go znaleźć.Jego obraz jest dla mnie niepoznawalny.Herberto wyrósł za jego plecami i zarzucił mu strunę fortepianową na szyję.- Mamy go - powiedział.Czarownik usiłował złożyć z palców jakiś znak ale Jakub dał mu po łapach.Okazało się przy tym, że tylko jedna jest prawdziwa.Druga była niematerialna.Przywiązali go do drzewka za stajnią.- A teraz gadaj - powiedział egzorcysta.- Jak odczarować dziewczyny?- Nic ze mnie nie wyciśniecie.Jakub pobiegł do motoru.Wrócił z kanistrem benzyny.- Obawiam się że wkrótce staniesz przed obliczem odźwiernych piekła - powiedział spokojnie.Herberto powstrzymał go gestem.- Poczekaj.Zawsze zdążymy go spalić.Najpierw niech mówi.Gdzie jest posąg?- Gówno ci do tego.Nigdy go nie dostaniecie.Nawet Daniel go nie tknął [ Pobierz całość w formacie PDF ]