[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli na służbie będzie wykazywał podobny spryt, może warto wyszkolić go na pilota zwiadowczego albo młodszego artylerzystę.”Gori z kolei był cichym, ostrożnym, niemal pruderyjnym młodym mężczyzną, który w Akademii uzyskał wysokie noty z większości przedmiotów teoretycznych i zajęć sportowych.lecz wykazał się dość przeciętną inicjatywą.Raport głosił: “Urodzony kwatermistrz.Dokładny, pedantyczny, świetnie wykonuje rozkazy, ale źle reaguje na wszelki chaos.Powinien dobrze współpracować z dużą załogą okrętu, ewentualnie na stacji, z dala od walki.Należy podkreślić, że nie brak mu odwagi, gdy grozi niebezpieczeństwo, nie wpada w panikę, ale nie wykracza poza wydane rozkazy, jeśli nawet byłoby to wskazane."Kayli i Perran były bardziej “przeciętne" i reprezentowały jednakowy poziom.Różniły się jednak fizycznie.Kayli była ładną i drobną brunetką, która co noc mogła mieć innego partnera, gdyby tylko chciała.Ona jednak chciała chyba tylko Goriego.Sassinak bez zdziwienia odkryła, że są już zaręczeni i mają zamiar pobrać się pod koniec swej pierwszej wyprawy.Zaskoczył ją jednak brak zainteresowania, okazywany przez Kayli innym mężczyznom, gdyż niewielu ludzi ograniczało swe kontakty do jednej osoby.Dziewczyna spędzała cały swój czas wolny od służby w towarzystwie Goriego, zazwyczaj w kantynie młodszych oficerów, nad rozłożonymi na stole książkami.Perran, na pierwszy rzut oka mniej atrakcyjna od Kayli, dokonywała wielkich podbojów.Żywiła niezaspokojoną ciekawość w stosunku do elektroniki i.mężczyzn.Sassinak ubawiła się do łez, kiedy Ford opowiedział jej, jak to Perran uwiodła starszego technika łączności,Podczas podróży Claas zdawała się być zadowolona z życia, choć pozostała cicha i spokojna.Spędzała część wolnego czasu w towarzystwie Perran.Była to jednak trochę dziwna przyjaźń jednak Sass wiedziała, że nie należy psuć niczego, co odnosi skutek.Timran ciągle pakował się w jakieś kłopoty, przepraszał to znów odkrywał nieubłagane prawa natury.Sass zastanawiała się, czy ten chłopak kiedykolwiek zmądrzeje.Na razie nie zanosiło się na to, ale spotykała podobnych młodzieńców, którzy w ciągu kilku lat przy sprzyjających okolicznościach dojrzewali nagle.Gori i Kayli zajmowali się wyłącznie sobą, zaś Penran, skoro tylko jednego mężczyznę owinęła sobie wokół palca, natychmiast zaczynała rozglądać się za następnym.Sassinak żal było jej potencjalnych ofiar, gdyż Perran pozbywała się kochan­ków bez większych ceregieli.Dupaynil wykazał wiele mankamentów w aktach załogi, Stwierdził, że większość z nich to zapewne nieistotne pomyłki, źle wprowadzone do komputera dane bądź drobne nieporozumie­nia.Jednakże sprostowanie ich wymagało wielu godzin żmudnej pracy, skorelowania danych i przeprowadzenia kolejnych roz­mów, by na nowo sprawdzić podstawowe fakty.- Nie miałam pojęcia, że akta osobowe są sporządzane aż tak niedbale - narzekała Sass.- Część tych pomyłek musi jednak coś znaczyć.Przeglądali właśnie akta Prossera.Sassinak ugryzła się w język, by nie wspomnieć o swej wcześniejszej reakcji na widok hologra­mu.W rzeczywistości jego oczy nic były umieszczone tak blisko siebie jak się jej wcześniej wydawało.Dupaynil przerzucił papiery i wzruszył ramionami - tu wszystko było w porządku.- Czy przeczytała pani swoje własne akta? - spytał nagle oficer bezpieczeństwa z przebiegłym uśmiechem na ustach.- No.nie, niezbyt dokładnie.Nigdy nie miała ochoty zastanawiać się nad fragmentami przeszości, jakie znalazłaby w swoich dokumentach.- Proszę popatrzeć.- Wywołał na ekran jej akta i porównał je ze swymi kopiami z bazy danych.- Zgodnie z tym zapisem dostała pani w szkole przygotowawczej dwie różne oceny z geo­metrii analitycznej, nigdy nie oddała pani końcowej pracy z hi­storii społecznej, a do tego jeszcze na Myriadzie należała pani do organizacji wywrotowej.- Co? - Sassinak wpatrzyła się w ekran.- Nie byłam w żad­nej.- A klub o nazwie “Żelazne Panienki”?- Ach tak!Zupełnie zapomniała o “Żelaznych Panienkach", lokalnym fanklubie Carin Coldae, który założyła razem z Caris w ostatniej klasie szkoły podstawowej.Była z mmi jeszcze jedna dziew­czynka.Jak się ona nazywała? Chyba Glya, Wymyśliły nazwę i wysłały list na adres zamieszczony u dołu plakatu swej idolki Niemal rok później otrzymały paczkę z kartą klubu, replikami kieszonkowego lasera Carin i ośmioma egzemplarzami najno­wszego plakatu.Rodzice nie pozwolili jej powiesić plakatu w żadnym widocznym miejscu, tak więc przypięła go od we­wnątrz do drzwi szafki.- To nie była żadna organizacja wywrotowa - wyjaśniła Dupaynilowi.- To był tylko dziecięcy fanklub.- Związany z kultem Carin Coldae?- Kultem? To wcale nie był kult!Nawet jej rodzice, tak przecież konserwatywni, nie mieli nic przeciwko klubowi, choć twierdzili, że wielki plakat z naturalnej wielkości zdjęciem Carin Clodae w gładkim srebrnym kombine­zonie, ze strzelającymi laserami w obu dłoniach, nie stanowi najpiękniejszej ozdoby salonu.Dupaynil roześmiał się,- Sama pani widzi, jak łatwo wplątać się w coś, nawet nic zdając sobie z tego sprawy.Przypuszczam, że nie wiedziała pani, iż ogromne dochody Carin Coldae zostały przeznaczone na założenie i działalność organizacji terrorystycznej?- Naprawdę?- Tak.A wy, dziewczęta i chłopcy, przesyłając swoje oszczędności, sponsorowaliście powstańców z Sektora XI, najpodlejszą bandę rasistów i terrorystów pod słońcem.Nazwali się “Żelaznym Łańcuchem".O ile wiem, sama Carin uważała, że są szalenie romantyczni - a przynajmniej jeden z nich.Była przekonana, że to bojownicy o wolność, a oni oczywiście nie wyprowadzali jej z błędu.Tak więc pani klub.Żelaznych Panienek", w którym pewnie czułyście się takie dzielne i dorosłe, był frondą terrorystów.A pani otarła się o działalność wywrotową.Sassinak przypomniała sobie półroczną działalność klubu, który istniał, dopóki im się nie znudził.Dostały kartę klubu i podręcznik, który kazał im mianować oficerów i omawiać “dawne i nowe sprawy" wedle ścisłego regulaminu spotkań.Piekły ciasteczka i podawały je na specjalnym talerzu z podobizną Carin Coldae, piły sok owocowy ze specjalnych szklanek.Jeśli była to działalność wywrotowa, to współczuje terrorystom tak nudnego zajęcia? Przy­pomniała sobie dzień rozwiązania klubu.Nie przestały oczywiście oglądać filmów ze swą bohaterką, ale sam klub znudził je śmiertel­nie.Wtedy znów zaczęła chodzić po okolicznych wzgórzach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl