[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A twój dziadek był właśnie podrzutkiem.- Podrzutkiem żydowskim.- Diotallevi, masz różową cerę, gardłowy głos i jesteś prawie al­binosem.- Są króliki albinosy, więc także wśród Żydów muszą zdarzać się albinosi.- Nie można postanowić, że będzie się Żydem, tak jak człowiek postanawia, że zostanie filatelistą albo świadkiem Jehowy.Żydem trzeba się urodzić.Pogódź się z tym, jesteś jednym z mnóstwa pogan.- Zostałem obrzezany.- Daj pokój! Każdy może kazać się obrzezać ze względów higienicznych.Wystarczy do tego lekarz z żegadłem.W jakim wieku ka­załeś się obrzezać?- I po co te subtelności?- Owszem, są jak najbardziej na miejscu.Żyd wdaje się w sub­telności.- Nikt nie udowodni, że mój dziadek nie był Żydem.- Z pewnością, był przecież podrzutkiem.Ale mógł być równie dobrze następcą tronu bizantyjskiego albo bękartem Habsburgów.- Nikt nie może dowieść, że dziadek nie był Żydem, a zresztą znaleziono go koło Portico d'Ottavia.- Ale twoja babcia nie była Żydówką, a przynależność do tego narodu liczy się po linii żeńskiej.-.A poza racjami wynikającymi ze spisów ludności, bo prze­cież nawet rejestry miejskie można czytać między wierszami, są je­szcze racje krwi, i krew powiada mi, że mój sposób myślenia jest całkowicie talmudyczny.Byłoby więc z twojej strony zwykłym rasiz­mem, gdybyś utrzymywał, iż rodowity Włoch może być równie tal­mudyczny jak ja.Wyszedł.Belbo powiedział:- Proszę nam wybaczyć.Ten spór powtarza się niemal codzien­nie, tyle że każdego dnia staram się przedstawić jakiś nowy argu­ment.Faktem jest, że Diotallevi to wielbiciel Kabały.Ale nie brak kabalistów także wśród chrześcijan.A zresztą, Casaubon, jeśli Dio-tallevi chce być Żydem, nie mogę mu tego zabronić.- Chyba nie.Jesteśmy przecież demokratami.- Jesteśmy demokratami.Zapalił papierosa.Przypomniałem sobie, po co tu przyszedłem.- Miał pan dla mnie jakiś maszynopis o templariuszach - po­wiedziałem.- A, prawda.Był w teczce z imitacji skóry.- Zaczai szukać w stosie rękopisów, a potem spróbował wydobyć jeden z nich tkwią­cy w połowie wysokości, tak żeby nie zwalić pozostałych.Ryzykow­ne przedsięwzięcie.Rzeczywiście, część stosu runęła na podłogę.Belbo trzymał w rękach teczkę z imitacji skóry.Rzuciłem okiem na spis rzeczy i wprowadzenie.- Dotyczy uwięzienia templariuszy.W 1307 r.Filip Piękny po­stanawia aresztować wszystkich templariuszy we Francji.Legenda mówi, że na dwa dni przed wydaniem przez Filipa rozkazów doty­czących uwięzienia jakiś wóz z sianem, zaprzężony w woły, wyje­chał z murów klasztoru templariuszy w Paryżu i udał się w nieznanym kierunku.Powiada się, że był to oddział rycerzy pod wodzą niejakiego Aumonta, że schronili się w Szkocji i dali początek loży malarskiej w Kilwinning.Według legendy rycerze stopili się w jed­no z bractwami mularzy, które przechowywały tajemnice Świątyni Salomona.Mogłem się tego spodziewać.Jeszcze jeden, który sądzi, że poprzez tę ucieczkę templariuszy do Szkocji wyjaśnił problem początków masonerii.Ta teoria liczy sobie dwa wieki i wzięła się z czystej fantazji.Żadnych dowodów, ale mógłbym rzucić na stół do­bre pięćdziesiąt broszur relacjonujących tę samą, ciągle na nowo przepisywaną historię.Proszę tylko posłuchać, otworzyłem na chy­bił trafił: „Autentyczność wyprawy szkockiej została potwierdzona przez fakt, że po dziś dzień, chociaż minęło sześćset pięćdziesiąt lat, istnieją tajne zakony, które powołują się na Milicję Świątyni.Jak inaczej wyjaśnić ciągłość tej spuścizny?" Pojmuje pan, w czym rzecz? Jak może nie istnieć markiz de Carabas, skoro nawet kot w butach twierdzi, że jest u niego na służbie?"- Pojąłem - oznajmił Belb"o.- Pozbędę się go.Ale zaintere­sowała mnie ta opowieść o templariuszach.Skoro mam pod ręką eksperta, nie pozwolę, żeby mi się wymknął.Dlaczego wszyscy mó­wią o templariuszach, nie zaś o kawalerach maltańskich? Nie, nie teraz.Jest już późno, Diotallevi i ja musimy iść wkrótce na kolację do pana Garamonda.Ale skończy się to gdzieś o pół do jedenastej.Postaram się namówić również Diotalleviego i wpadniemy do Pila-dego - zwykle chodzi wcześnie spać i jest abstynentem.Zastanę tam pana?- A gdzieżby indziej? Należę do zagubionego pokolenia i odna­jduję się dopiero, kiedy towarzyszę samotności innych, podobnych do mnie.13Li frere, li mestre du Tempie Qu'estoient rempli et ample D'or et d'argent et de richesse Et qui menoient tel noblesse, Ou sont ii? que sont devenu?(Chronique a la suite du roman de Favel)Et in Arcadia ego.Pilade był tego wieczoru wizerunkiem złotego wieku.Jeden z tych wieczorów, kiedy czułem, że Rewolucja nie tyl­ko się dokona, ale będzie wsparta przez związki zawodowe.Jedynie u Piladego można było ujrzeć właściciela przędzalni, brodatego i w podkoszulku, jak drwi z Amerykanina o niepewnej przyszłości, w dwurzędowce i krawacie.Byliśmy u progu wielkiego obalenia para­dygmatów.Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych broda była fa­szystowska - należało jednak zarysować jej kształt wygalając poli­czki jak Italo B albo - ale w roku sześćdziesiątym ósmym stała się kontestacyjna, teraz zaś jest neutralna i powszechna, oznacza wybór wolności.Broda zawsze była maską (ludzie przylepiają wszak sobie fałszywą brodę, żeby ich nie rozpoznano), ale na początku lat sie­demdziesiątych można było maskować się za pomocą brody praw­dziwej.Można było kłamać mówiąc prawdę, a nawet doprowadza­jąc do tego, że prawda stawała się zagadkowa, że wymykała się, al­bowiem broda nie pozwalała już na wyciąganie wniosków co do ide­ologii brodacza.Ale tego wieczoru broda pyszniła się nawet na wy­golonych twarzach tych, którzy nie nosząc jej zgoła, dawali jednak do zrozumienia, że mogliby ją zapuścić, a zrezygnowali z tego, bo w ten właśnie sposób rzucali wyzwanie.Odbiegam od tematu.W pewnym momencie przyszli Belbo i Dio-tallevi, z kwaśnymi minami i wymieniając cierpkie komentarze doty­czące zakończonej właśnie kolacji.Dopiero później dowiedziałem się, jakie są kolacje u pana Garamonda.Belbo od razu przeszedł do swoich ulubionych napojów wyskoko­wych, a zagubiony Dio talie vi długo zastanawiał się, aż wreszcie wy­brał tonik.Znaleźliśmy stolik w głębi, dopiero co zwolniony przez dwóch tramwajarzy, którzy następnego ranka musieli wstać wcześ­nie do pracy.- No więc ci templariusze.- zaczął Diotallevi.- Och nie, łaski.Możecie o tym przeczytać gdziekolwiek.- Jesteśmy zwolennikami przekazu ustnego - oznajmił Belbo.- Jest bardziej mistyczny - dodał Diotallevi.- Bóg stworzył świat wypowiadając słowa, nie zaś nadając telegram.- Fiat lux.Stop.List w drodze - rzekł Belbo.- Zapewne do Tesaloniczan - dorzuciłem.- Templariusze - nalegał Belbo.- No więc - zacząłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl