[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale Alison i Londyn wydawały mi się martwą przeszłością, poza nawiasem mojego obecnego życia.Postanowiłem napisać w nocy list do Alison, by z nią zerwać.Ale kiedy wróciłem do hotelu, byłem zbyt pijany, a zresztą gdybym wziął pióro, nie wiem, co bym napisał.Może napisałbym, że nie ma już wątpliwości: dowiodłem, iż nie jestem wart, by na mnie czekać; może napisałbym jej, że mi się znudziła, a może mówiłbym o tym, jak się czuję samotny i że tej samotności pragnę.Ale wysłałem tylko nic nie znaczącą kartkę i ostatniego dnia pobytu wybrałem się jeszcze raz, już sam, do tego burdelu na przedmieściu.Jednakże libańska nimfetka, która wzbudziła moją pożądliwość, była zajęta, a inne dziewczynki nie podobały mi się.Nadszedł grudzień i nadal wymienialiśmy z Alison listy.Wiedziałem, że coś przede mną ukrywa.Opisywała mi swoje życie, ale nie mogło być aż tak ubogie i pozbawione wszelkich kontaktów z mężczyznami.Nie byłem więc zdziwiony, kiedy nadszedł jej ostatni list.Nie oczekiwałem jednak, że poczuję się aż tak rozgoryczony i zdradzony.Nie była to tylko zmysłowa zazdrość o tamtego mężczyznę, lecz ogromne pragnienie Alison; chwile czułości, chwile, kiedy czuliśmy się jedną osobą, kiedy znikało poczucie tego, że to drugie jest kimś innym, przez wiele dni nie opuszczały moich myśli jak sekwencje jakiegoś marnego, romantycznego filmu, którego wcale nie chciałem pamiętać, ale którego nie mogłem wybić sobie z głowy i coraz to od nowa odczytywałem jej list, nie mogąc uwierzyć, że dwieście byle jakich, zużytych słów może temu wszystkiemu położyć kres.Kochany Nicholas!To nie może dłużej trwać.Nie chciałabym Cię zranić.Uwierz, że jest mi strasznie przykro, i nie gniewaj się na mnie, że wiem, że poczujesz się zraniony.Słyszę już, jak mówisz: wcale nie czuję się zraniony.Byłam tak okropnie sama i zrozpaczona.Nie mówiłam Ci, do jakiego stopnia, teraz też nie potrafię tego opisać.Przez pierwsze dni w pracy udawałam dzielną, a potem w domu następowało załamanie.Znów sypiam z Petem, gdy przyjeżdża do Londynu.Zaczęło się to dwa tygodnie temu.Proszę, proszę, uwierz mi, nie zrobiłabym tego, gdybym sądziła.sam zresztą wiesz.Wiem, że wiesz.Nie czuję już do niego tego, co kiedyś, i nie zaczęłam czuć tego, co do Ciebie, nie musisz być zazdrosny.Ale on jest taki nieskomplikowany, przy nim przestaję myśleć, przestaję się czuć taka samotna.Znów jestem Australijką wśród Australijczyków w Londynie.Może się pobierzemy.Jeszcze nie wiem.Wszystko to jest okropne.Chciałabym, żebyś do mnie dalej pisał i ja będę do Ciebie pisać.Wszystko pamiętam.Do widzeniaAlisonTy pozostaniesz dla mnie zawsze sobą.Zawsze.Ten pierwszy list, który napisałam do Ciebie w dzień twego wyjazdu.Gdybyś tylko potrafił go zrozumieć.W odpowiedzi napisałem, że oczekiwałem tego listu i że jest oczywiście zupełnie wolna.Ale potem podarłem kartkę.Wiedziałem, że najbardziej zaboli ją moje milczenie, a naprawdę chciałem ją zranić.8Przez ostatnie parę dni przed Bożym Narodzeniem czułem się beznadziejnie nieszczęśliwy.Nagle, bez logicznego powodu zaczęła mnie niepomiernie drażnić szkoła.I tym, jak funkcjonowała, i tym, że tkwiła tu, ślepa, podobna więzieniu, w samym środku tego boskiego pejzażu.Kiedy przestały nadchodzić listy Alison, poczułem się jeszcze bardziej osamotniony.Cały zewnętrzny świat, Anglia, Londyn stały się absurdalnie i chwilami przerażająco nierealne.Paru oksfordzkich przyjaciół, z którymi nieregularnie wymieniałem listy, przestało dawać znaki życia.Od czasu do czasu słuchałem audycji BBC dla krajów zamorskich, ale wiadomości brzmiały dla mnie tak, jakby nadchodziły z Księżyca; dotyczyły spraw i społeczeństwa, do którego przestałem należeć, a kiedy z rzadka wpadały mi w rękę angielskie gazety, wydawały mi się podobne do rubryki “Przed stu laty”.Cała wyspa zdawała się odczuwać to wygnanie ze współczesności.Na molu w porcie tłok zaczynał się co dzień na wiele godzin przedtem, nim na horyzoncie pojawiał się parowiec z Aten, choć wszyscy dobrze wiedzieli, że zatrzyma się tu zaledwie na pięć minut, że wysiądzie z niego co najwyżej pięciu pasażerów i nie więcej wsiądzie.Należało jednak na to patrzeć.Tak jakbyśmy wszyscy byli więźniami, którzy nie utracili jeszcze nadziei na amnestię.A przecież wyspa była piękna.Koło Gwiazdki zrobiło się zimno i wietrznie.Ogromne granatowe morze huczało na przybrzeżnych kamieniach koło szkoły.Wzgórza stały się jeszcze bardziej puste, bardziej milczące.Często wychodziłem na spacer po prostu z nudów, a potem odkrywałem jakąś nową samotność, nowy widok.Ale ten nieskalany świat natury zaczął mnie w końcu przerażać.Czułem, że nie ma w nim dla mnie miejsca, jest mi do niczego nieprzydatny, a ja się do niego nie nadaję.Byłem człowiekiem miasta, i to pozbawionym korzeni.Odrzuciłem moje stulecie, ale nie potrafiłem zanurzyć się w innym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Ale Alison i Londyn wydawały mi się martwą przeszłością, poza nawiasem mojego obecnego życia.Postanowiłem napisać w nocy list do Alison, by z nią zerwać.Ale kiedy wróciłem do hotelu, byłem zbyt pijany, a zresztą gdybym wziął pióro, nie wiem, co bym napisał.Może napisałbym, że nie ma już wątpliwości: dowiodłem, iż nie jestem wart, by na mnie czekać; może napisałbym jej, że mi się znudziła, a może mówiłbym o tym, jak się czuję samotny i że tej samotności pragnę.Ale wysłałem tylko nic nie znaczącą kartkę i ostatniego dnia pobytu wybrałem się jeszcze raz, już sam, do tego burdelu na przedmieściu.Jednakże libańska nimfetka, która wzbudziła moją pożądliwość, była zajęta, a inne dziewczynki nie podobały mi się.Nadszedł grudzień i nadal wymienialiśmy z Alison listy.Wiedziałem, że coś przede mną ukrywa.Opisywała mi swoje życie, ale nie mogło być aż tak ubogie i pozbawione wszelkich kontaktów z mężczyznami.Nie byłem więc zdziwiony, kiedy nadszedł jej ostatni list.Nie oczekiwałem jednak, że poczuję się aż tak rozgoryczony i zdradzony.Nie była to tylko zmysłowa zazdrość o tamtego mężczyznę, lecz ogromne pragnienie Alison; chwile czułości, chwile, kiedy czuliśmy się jedną osobą, kiedy znikało poczucie tego, że to drugie jest kimś innym, przez wiele dni nie opuszczały moich myśli jak sekwencje jakiegoś marnego, romantycznego filmu, którego wcale nie chciałem pamiętać, ale którego nie mogłem wybić sobie z głowy i coraz to od nowa odczytywałem jej list, nie mogąc uwierzyć, że dwieście byle jakich, zużytych słów może temu wszystkiemu położyć kres.Kochany Nicholas!To nie może dłużej trwać.Nie chciałabym Cię zranić.Uwierz, że jest mi strasznie przykro, i nie gniewaj się na mnie, że wiem, że poczujesz się zraniony.Słyszę już, jak mówisz: wcale nie czuję się zraniony.Byłam tak okropnie sama i zrozpaczona.Nie mówiłam Ci, do jakiego stopnia, teraz też nie potrafię tego opisać.Przez pierwsze dni w pracy udawałam dzielną, a potem w domu następowało załamanie.Znów sypiam z Petem, gdy przyjeżdża do Londynu.Zaczęło się to dwa tygodnie temu.Proszę, proszę, uwierz mi, nie zrobiłabym tego, gdybym sądziła.sam zresztą wiesz.Wiem, że wiesz.Nie czuję już do niego tego, co kiedyś, i nie zaczęłam czuć tego, co do Ciebie, nie musisz być zazdrosny.Ale on jest taki nieskomplikowany, przy nim przestaję myśleć, przestaję się czuć taka samotna.Znów jestem Australijką wśród Australijczyków w Londynie.Może się pobierzemy.Jeszcze nie wiem.Wszystko to jest okropne.Chciałabym, żebyś do mnie dalej pisał i ja będę do Ciebie pisać.Wszystko pamiętam.Do widzeniaAlisonTy pozostaniesz dla mnie zawsze sobą.Zawsze.Ten pierwszy list, który napisałam do Ciebie w dzień twego wyjazdu.Gdybyś tylko potrafił go zrozumieć.W odpowiedzi napisałem, że oczekiwałem tego listu i że jest oczywiście zupełnie wolna.Ale potem podarłem kartkę.Wiedziałem, że najbardziej zaboli ją moje milczenie, a naprawdę chciałem ją zranić.8Przez ostatnie parę dni przed Bożym Narodzeniem czułem się beznadziejnie nieszczęśliwy.Nagle, bez logicznego powodu zaczęła mnie niepomiernie drażnić szkoła.I tym, jak funkcjonowała, i tym, że tkwiła tu, ślepa, podobna więzieniu, w samym środku tego boskiego pejzażu.Kiedy przestały nadchodzić listy Alison, poczułem się jeszcze bardziej osamotniony.Cały zewnętrzny świat, Anglia, Londyn stały się absurdalnie i chwilami przerażająco nierealne.Paru oksfordzkich przyjaciół, z którymi nieregularnie wymieniałem listy, przestało dawać znaki życia.Od czasu do czasu słuchałem audycji BBC dla krajów zamorskich, ale wiadomości brzmiały dla mnie tak, jakby nadchodziły z Księżyca; dotyczyły spraw i społeczeństwa, do którego przestałem należeć, a kiedy z rzadka wpadały mi w rękę angielskie gazety, wydawały mi się podobne do rubryki “Przed stu laty”.Cała wyspa zdawała się odczuwać to wygnanie ze współczesności.Na molu w porcie tłok zaczynał się co dzień na wiele godzin przedtem, nim na horyzoncie pojawiał się parowiec z Aten, choć wszyscy dobrze wiedzieli, że zatrzyma się tu zaledwie na pięć minut, że wysiądzie z niego co najwyżej pięciu pasażerów i nie więcej wsiądzie.Należało jednak na to patrzeć.Tak jakbyśmy wszyscy byli więźniami, którzy nie utracili jeszcze nadziei na amnestię.A przecież wyspa była piękna.Koło Gwiazdki zrobiło się zimno i wietrznie.Ogromne granatowe morze huczało na przybrzeżnych kamieniach koło szkoły.Wzgórza stały się jeszcze bardziej puste, bardziej milczące.Często wychodziłem na spacer po prostu z nudów, a potem odkrywałem jakąś nową samotność, nowy widok.Ale ten nieskalany świat natury zaczął mnie w końcu przerażać.Czułem, że nie ma w nim dla mnie miejsca, jest mi do niczego nieprzydatny, a ja się do niego nie nadaję.Byłem człowiekiem miasta, i to pozbawionym korzeni.Odrzuciłem moje stulecie, ale nie potrafiłem zanurzyć się w innym [ Pobierz całość w formacie PDF ]