[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z pewnością nie będzieprotestował przeciwko wywyższaniu niegodnych.Charles Brandon może i by coś powiedział, gdyby niezostał już wcześniej przegnany z Londynu za to,że krzywo patrzył na Boleynównę.Jeżeli chodzio Kościół, w jego obronie winien stanąć arcybiskupYorku albo Canterbury, wszelako zarówno Wolsey, jakWarham nie żyją, a król Henryk już się zastanawia, jakby na miejscu tego ostatniego osadzić prywatnegokapelana jaśnie pani.John Fisher pozostaje niezłomny,ale jest już stary i słabego zdrowia, a w dodatku Henrykcałkowicie ignoruje jego zdanie.Tomasz Morus wolałzrzec się kanclerskiej pieczęci, niż przemówić,a Reginaldowi zamknęła usta królewska pięść.Od tamtejpory Henryk słucha wyłącznie osób pozbawionychwszelkich skrupułów.Jego główny doradca, TomaszCromwell, nie wywodzi się ani z kleru, aniz arystokracji.To człowiek znikąd, pozbawionyjakiegokolwiek wykształcenia, niewiele się różniącyod zwierzęcia.Szczytem jego marzeń, podobnie jakszczytem marzeń każdego psa, jest służyć swemu panu.Henryka uwiedli, osaczyli sami zli doradcy.Musimyodzyskać posłuch u króla, nie mamy innego wyjścia. I nie ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić! dodaje z podnieceniem Galfryd. A Henryk Courtenay? Usiłując wywinąć sięprzeznaczeniu, podsuwam miano naszego krewniaka,markiza Exeter. Popiera nas zapewnia Montague całym sobą. Dlaczego więc tego nie przeprowadzi? irytuję siętchórzliwie. Na własną rękę? kręci głową Galfryd. Nie mamowy. Za to ręka w rękę z nami, tak podchwytujeMontague. Myśmy są białą różą Anglii.Myśmy sąPlantagenetami, urodzonymi władcami Anglii.KrólHenryk zaś jest naszym kuzynem.Trzeba pomóc mu sięotrząsnąć z uroku.Przyglądając się dwu płonącym z ekscytacjitwarzom moich synów, wspominam w duchu, że niepo to mój ojciec trzymał mnie z dala od światai w urągającej mej pozycji nędzy, ażebym kiedyś stanęłaprzed koniecznością wyboru, który ma szanse wpłynąćna historię Anglii i wynieść mnie znów na największewyżyny tego królestwa.Mój ojciec Jerzy książęClarence chronił mnie przed zgubnym wpływemwładzy, ażebym nigdy, przenigdy nie musiałapodejmować takiej decyzji.Najwyrazniej jednak czasyzapomnienia i skromności odeszły w przeszłość.Muszęopowiedzieć się za moją podopieczną, muszę okazaćlojalność wobec mojej królowej i przyjaciółki.Montague i Galfryd mają obydwaj rację: takie jestprzeznaczenie naszego rodu.Poza tym król Henryk nie tak dawno był małymchłopcem, a ja uczyłam go stawiać pierwsze kroki.Szczerze kochałam jego matkę i obiecywałam jej,że będę chronić jej synów przed wszelkim złem.Niewolno mi pozwolić, aby popełniał jeden straszliwy błądza drugim.Nie wolno mi pozwolić, aby zaprzepaściłdziedzictwo Tudorów i splamił własny honor w imięprzelotnego uczucia do jakiejś Boleynówny.Nie wolnomi pozwolić, aby usadził na tronie bękarta w miejsceksiężniczki krwi i jedynej prawowitej następczyni.Nie pozwolę, ażeby się przyczynił do spełnieniaklątwy Tudorów, wyrzekając się własnej krwi. No dobrze odzywam się po długiej chwilimilczenia, nadal niejako wbrew sobie. Musicie mijednak obiecać, że zachowacie wielką ostrożność.Niebędzie żadnych listów ani rozmów z osobami, którymnie ufamy całkowicie.Dotyczy to nawet konfesjonału.Wszystko ma się odbyć w największym sekrecie.Niepiśniecie nawet słówkiem swoim żonom, a jużzwłaszcza dzieciom.Moje wnuki nie mają prawao niczym wiedzieć. Najjaśniejszy pan nie ściga rodzin podejrzanych przerywa mi Galfryd. Urszuli nie zaszkodził wyrokskazujący wydany na jej świekra.Syn jej i Staffordarównież jest bezpieczny.Potrząsam tylko głową.Nie czuję się na siłachprzypominać własnym dzieciom, że mój rodzony brat,jedenastoletni Edward, trafił do Tower i nigdy już niewyszedł na wolność. A jednak musicie dochować tajemnicy powtarzam. Dzieciom nie wolno się niczegodowiedzieć.Sięgam po odznakę, którą otrzymałam od baronaDarcy ego, tę z wyhaftowanymi pięcioma ranamiChrystusowymi i białą różą Yorków.Rozprostowuję jąna blacie stołu, ażeby Montague i Galfryd zobaczyli jąw całej okazałości. Przysięgnijcie na tę odznakę, że dochowacietajemnicy nalegam. Przysięgam. Montague pierwszy kładzie dłońna kawałku tkaniny.Nakrywam jego rękę swoją i po chwili czuję dotykGalfryda. Przysięgam mówi mój najmłodszy, ukochanysyn [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Z pewnością nie będzieprotestował przeciwko wywyższaniu niegodnych.Charles Brandon może i by coś powiedział, gdyby niezostał już wcześniej przegnany z Londynu za to,że krzywo patrzył na Boleynównę.Jeżeli chodzio Kościół, w jego obronie winien stanąć arcybiskupYorku albo Canterbury, wszelako zarówno Wolsey, jakWarham nie żyją, a król Henryk już się zastanawia, jakby na miejscu tego ostatniego osadzić prywatnegokapelana jaśnie pani.John Fisher pozostaje niezłomny,ale jest już stary i słabego zdrowia, a w dodatku Henrykcałkowicie ignoruje jego zdanie.Tomasz Morus wolałzrzec się kanclerskiej pieczęci, niż przemówić,a Reginaldowi zamknęła usta królewska pięść.Od tamtejpory Henryk słucha wyłącznie osób pozbawionychwszelkich skrupułów.Jego główny doradca, TomaszCromwell, nie wywodzi się ani z kleru, aniz arystokracji.To człowiek znikąd, pozbawionyjakiegokolwiek wykształcenia, niewiele się różniącyod zwierzęcia.Szczytem jego marzeń, podobnie jakszczytem marzeń każdego psa, jest służyć swemu panu.Henryka uwiedli, osaczyli sami zli doradcy.Musimyodzyskać posłuch u króla, nie mamy innego wyjścia. I nie ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić! dodaje z podnieceniem Galfryd. A Henryk Courtenay? Usiłując wywinąć sięprzeznaczeniu, podsuwam miano naszego krewniaka,markiza Exeter. Popiera nas zapewnia Montague całym sobą. Dlaczego więc tego nie przeprowadzi? irytuję siętchórzliwie. Na własną rękę? kręci głową Galfryd. Nie mamowy. Za to ręka w rękę z nami, tak podchwytujeMontague. Myśmy są białą różą Anglii.Myśmy sąPlantagenetami, urodzonymi władcami Anglii.KrólHenryk zaś jest naszym kuzynem.Trzeba pomóc mu sięotrząsnąć z uroku.Przyglądając się dwu płonącym z ekscytacjitwarzom moich synów, wspominam w duchu, że niepo to mój ojciec trzymał mnie z dala od światai w urągającej mej pozycji nędzy, ażebym kiedyś stanęłaprzed koniecznością wyboru, który ma szanse wpłynąćna historię Anglii i wynieść mnie znów na największewyżyny tego królestwa.Mój ojciec Jerzy książęClarence chronił mnie przed zgubnym wpływemwładzy, ażebym nigdy, przenigdy nie musiałapodejmować takiej decyzji.Najwyrazniej jednak czasyzapomnienia i skromności odeszły w przeszłość.Muszęopowiedzieć się za moją podopieczną, muszę okazaćlojalność wobec mojej królowej i przyjaciółki.Montague i Galfryd mają obydwaj rację: takie jestprzeznaczenie naszego rodu.Poza tym król Henryk nie tak dawno był małymchłopcem, a ja uczyłam go stawiać pierwsze kroki.Szczerze kochałam jego matkę i obiecywałam jej,że będę chronić jej synów przed wszelkim złem.Niewolno mi pozwolić, aby popełniał jeden straszliwy błądza drugim.Nie wolno mi pozwolić, aby zaprzepaściłdziedzictwo Tudorów i splamił własny honor w imięprzelotnego uczucia do jakiejś Boleynówny.Nie wolnomi pozwolić, aby usadził na tronie bękarta w miejsceksiężniczki krwi i jedynej prawowitej następczyni.Nie pozwolę, ażeby się przyczynił do spełnieniaklątwy Tudorów, wyrzekając się własnej krwi. No dobrze odzywam się po długiej chwilimilczenia, nadal niejako wbrew sobie. Musicie mijednak obiecać, że zachowacie wielką ostrożność.Niebędzie żadnych listów ani rozmów z osobami, którymnie ufamy całkowicie.Dotyczy to nawet konfesjonału.Wszystko ma się odbyć w największym sekrecie.Niepiśniecie nawet słówkiem swoim żonom, a jużzwłaszcza dzieciom.Moje wnuki nie mają prawao niczym wiedzieć. Najjaśniejszy pan nie ściga rodzin podejrzanych przerywa mi Galfryd. Urszuli nie zaszkodził wyrokskazujący wydany na jej świekra.Syn jej i Staffordarównież jest bezpieczny.Potrząsam tylko głową.Nie czuję się na siłachprzypominać własnym dzieciom, że mój rodzony brat,jedenastoletni Edward, trafił do Tower i nigdy już niewyszedł na wolność. A jednak musicie dochować tajemnicy powtarzam. Dzieciom nie wolno się niczegodowiedzieć.Sięgam po odznakę, którą otrzymałam od baronaDarcy ego, tę z wyhaftowanymi pięcioma ranamiChrystusowymi i białą różą Yorków.Rozprostowuję jąna blacie stołu, ażeby Montague i Galfryd zobaczyli jąw całej okazałości. Przysięgnijcie na tę odznakę, że dochowacietajemnicy nalegam. Przysięgam. Montague pierwszy kładzie dłońna kawałku tkaniny.Nakrywam jego rękę swoją i po chwili czuję dotykGalfryda. Przysięgam mówi mój najmłodszy, ukochanysyn [ Pobierz całość w formacie PDF ]