[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Harry zignorował jego uwagę.- Przejdę się na przód pociągu - powiedział wstając.- Może uda mi się coś dojrzeć przez okno.Chciałbym też sprawdzić parę rzeczy.Ty pilnuj radia.I uważaj, żeby nie skończyła się kaseta.Harry zrobił w drzwiach szparę, wyjrzał, następnie wyszedł na korytarz i zamknął za sobą drzwi.Poczekał, aż usłyszy szczęk zamykanej przez Daniela zasuwki, potem ruszył naprzód, trochę niepewnie, gdyż pociąg kołysał się i zarzucał niespodziewanie, momentami wytrącając go z równowagi.Dotarł do końca wagonu, odsunął ciężkie drzwi i wszedł do przedsionka.Stanął z boku, w cieniu, i chwilę odczekał.Jeżeli nawet w wagonie restauracyjnym ktoś coś zauważył, nie podszedł, żeby sprawę wyjaśnić.Harry zapalił papierosa.Spokojnie stał, kołysząc się w takt pociągu, i dokonywał oględzin przegubu, jaki łączył wagon sypialny z restauracyjnym.Jeszcze podczas tamtej dyskusji z Danielem, w jadłodajni, zaświtała mu pewna myśl.Cokolwiek by mówić, pomysł był jeszcze bardziej niezwykły niż pierwotny plan zorganizowania napadu na pociąg, dlatego Harry nie zdradzał się na razie przed przyjacielem.Znał go na tyle, by wiedzieć, że Daniel jest tak samo rozczarowany jak on sam, gdyż w ciągu ostatnich lat również mu się nie wiodło.Daniel nigdy nie dorównywał mu pod względem zamiłowania do ryzyka.Trzeba go długo wabić i nakłaniać, aż w końcu jest za późno na wycofanie się - lecz kiedy już Daniel dotrze do tego punktu, staje się wymarzonym wspólnikiem.Harry'ego oczywiście irytowały te podchody.Miało to jednak także dobre strony.Przede wszystkim Harry, zamiast pędzić na oślep, był zmuszony zatrzymać się i ponownie przemyśleć sprawy; jeśli zaś w jego rozumowaniu istniały jakieś luki, Daniel natychmiast dostrzegał je swym chłodnym okiem.Na przykład pomysł, żeby zająć się przemytem kokainy, wyszedł od Harry'ego, lecz to właśnie Daniel wymyślił sfingowanie wypadku samochodowego w Bogocie, by następnie dać się przewieźć z powrotem do Stanów w gipsie wypełnionym narkotykami.Stewardesa PanAmu usłużnie popychała jego wózek inwalidzki przez komorę celną, a dalej czekał już umówiony kierowca karetki, żeby go zabrać “do szpitala na oddział rehabilitacji”.To jednak było dawno; obaj się postarzeli i Harry świetnie zdawał sobie sprawę, że zaawansowany wiek pozbawia człowieka nie tylko młodzieńczych erekcji, na które kiedyś mógł niezawodnie liczyć.Z czasem zamiera wyobraźnia, inicjatywa, nowatorstwo.Czy Daniel wie o tym, czy nie, przechwycenie przesyłki skarbowej z “Nocnej Sowy” jest ich ostatnią szansą dokonania czegoś wielkiego.Ostatnią szansą zdobycia sławy, i to sławy być może odrobinę trwalszej niż popularność Andy'ego Warhola, która przeminęła po kwadransie.Harry rzucił niedopałek na podłogę i roztarł go butem, zły na siebie, że traci czas na rozmyślania.Z kieszeni kurtki wydobył małe szewskie szydło i piłkę jubilerską.Przegub łączący kolejowe wagony pasażerskie rozciąga się i kurczy jak harmonia, tworząc elastyczne połączenie, dzięki któremu pociąg może brać zakręty, a pasażerowie - bezpiecznie przechodzić z wagonu do wagonu.Ta przypominająca miech kowalski konstrukcja składa się z gumowanego płótna rozpiętego na szkielecie metalowych żeber i umocowań, by nie opadało.Oglądając wagonowy przegub, Harry skrzywił się.Jeżeli z dziury, którą zrobi w przegubie, nie zdąży się wydostać w momencie ostrego hamowania pociągu, stalowe żebra w gumowej powłoce zewrą się gwałtownie, przecinając go na pół niczym nożyce.Nagle ogarnęła go radość, że tym razem to tylko sucha zaprawa.Opadł na kolana i począł wbijać szydło w gumowaną tkaninę przegubu, aż udało mu się uzyskać sporej wielkości pęknięcie; wtedy wsunął tam cieniutkie ostrze piłki.Szybkimi ruchami pruł w górę, starając się trzymać blisko wystającego ożebrowania z metalu.Zajęło mu to niecałe trzydzieści sekund.Powstała szpara półmetrowej długości.Nie potrzeba więcej.Kiedy przyjdzie działać na serio, nie będzie miało żadnego znaczenia, że ktoś mógłby mu przeszkodzić, pozostanie przecież mnóstwo czasu.Położył się na brzuchu i obiema rękami powiększył otwór.Wyjrzał, mrużąc oczy w podmuchu powietrza, które wdzierało się przez otwór.Po upływie kilku sekund zerwał się na nogi z radosnym uśmiechem.Otrzepał z kurzu koszulę i rękawy kurtki, po czym zapalił kolejnego papierosa.To może się udać.Wciąż uśmiechnięty, oddalił się o krok, lustrując rozdarcie tkaniny przegubu.Kiedy patrzyło się z góry, dziura była ledwie widoczna.Jeśli nawet ktoś by ją zauważył, pomyślałby zapewne, że rozdarcie powstało przypadkiem.Harry wyszedł z cienia i odsunął drzwi do wagonu restauracyjnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Harry zignorował jego uwagę.- Przejdę się na przód pociągu - powiedział wstając.- Może uda mi się coś dojrzeć przez okno.Chciałbym też sprawdzić parę rzeczy.Ty pilnuj radia.I uważaj, żeby nie skończyła się kaseta.Harry zrobił w drzwiach szparę, wyjrzał, następnie wyszedł na korytarz i zamknął za sobą drzwi.Poczekał, aż usłyszy szczęk zamykanej przez Daniela zasuwki, potem ruszył naprzód, trochę niepewnie, gdyż pociąg kołysał się i zarzucał niespodziewanie, momentami wytrącając go z równowagi.Dotarł do końca wagonu, odsunął ciężkie drzwi i wszedł do przedsionka.Stanął z boku, w cieniu, i chwilę odczekał.Jeżeli nawet w wagonie restauracyjnym ktoś coś zauważył, nie podszedł, żeby sprawę wyjaśnić.Harry zapalił papierosa.Spokojnie stał, kołysząc się w takt pociągu, i dokonywał oględzin przegubu, jaki łączył wagon sypialny z restauracyjnym.Jeszcze podczas tamtej dyskusji z Danielem, w jadłodajni, zaświtała mu pewna myśl.Cokolwiek by mówić, pomysł był jeszcze bardziej niezwykły niż pierwotny plan zorganizowania napadu na pociąg, dlatego Harry nie zdradzał się na razie przed przyjacielem.Znał go na tyle, by wiedzieć, że Daniel jest tak samo rozczarowany jak on sam, gdyż w ciągu ostatnich lat również mu się nie wiodło.Daniel nigdy nie dorównywał mu pod względem zamiłowania do ryzyka.Trzeba go długo wabić i nakłaniać, aż w końcu jest za późno na wycofanie się - lecz kiedy już Daniel dotrze do tego punktu, staje się wymarzonym wspólnikiem.Harry'ego oczywiście irytowały te podchody.Miało to jednak także dobre strony.Przede wszystkim Harry, zamiast pędzić na oślep, był zmuszony zatrzymać się i ponownie przemyśleć sprawy; jeśli zaś w jego rozumowaniu istniały jakieś luki, Daniel natychmiast dostrzegał je swym chłodnym okiem.Na przykład pomysł, żeby zająć się przemytem kokainy, wyszedł od Harry'ego, lecz to właśnie Daniel wymyślił sfingowanie wypadku samochodowego w Bogocie, by następnie dać się przewieźć z powrotem do Stanów w gipsie wypełnionym narkotykami.Stewardesa PanAmu usłużnie popychała jego wózek inwalidzki przez komorę celną, a dalej czekał już umówiony kierowca karetki, żeby go zabrać “do szpitala na oddział rehabilitacji”.To jednak było dawno; obaj się postarzeli i Harry świetnie zdawał sobie sprawę, że zaawansowany wiek pozbawia człowieka nie tylko młodzieńczych erekcji, na które kiedyś mógł niezawodnie liczyć.Z czasem zamiera wyobraźnia, inicjatywa, nowatorstwo.Czy Daniel wie o tym, czy nie, przechwycenie przesyłki skarbowej z “Nocnej Sowy” jest ich ostatnią szansą dokonania czegoś wielkiego.Ostatnią szansą zdobycia sławy, i to sławy być może odrobinę trwalszej niż popularność Andy'ego Warhola, która przeminęła po kwadransie.Harry rzucił niedopałek na podłogę i roztarł go butem, zły na siebie, że traci czas na rozmyślania.Z kieszeni kurtki wydobył małe szewskie szydło i piłkę jubilerską.Przegub łączący kolejowe wagony pasażerskie rozciąga się i kurczy jak harmonia, tworząc elastyczne połączenie, dzięki któremu pociąg może brać zakręty, a pasażerowie - bezpiecznie przechodzić z wagonu do wagonu.Ta przypominająca miech kowalski konstrukcja składa się z gumowanego płótna rozpiętego na szkielecie metalowych żeber i umocowań, by nie opadało.Oglądając wagonowy przegub, Harry skrzywił się.Jeżeli z dziury, którą zrobi w przegubie, nie zdąży się wydostać w momencie ostrego hamowania pociągu, stalowe żebra w gumowej powłoce zewrą się gwałtownie, przecinając go na pół niczym nożyce.Nagle ogarnęła go radość, że tym razem to tylko sucha zaprawa.Opadł na kolana i począł wbijać szydło w gumowaną tkaninę przegubu, aż udało mu się uzyskać sporej wielkości pęknięcie; wtedy wsunął tam cieniutkie ostrze piłki.Szybkimi ruchami pruł w górę, starając się trzymać blisko wystającego ożebrowania z metalu.Zajęło mu to niecałe trzydzieści sekund.Powstała szpara półmetrowej długości.Nie potrzeba więcej.Kiedy przyjdzie działać na serio, nie będzie miało żadnego znaczenia, że ktoś mógłby mu przeszkodzić, pozostanie przecież mnóstwo czasu.Położył się na brzuchu i obiema rękami powiększył otwór.Wyjrzał, mrużąc oczy w podmuchu powietrza, które wdzierało się przez otwór.Po upływie kilku sekund zerwał się na nogi z radosnym uśmiechem.Otrzepał z kurzu koszulę i rękawy kurtki, po czym zapalił kolejnego papierosa.To może się udać.Wciąż uśmiechnięty, oddalił się o krok, lustrując rozdarcie tkaniny przegubu.Kiedy patrzyło się z góry, dziura była ledwie widoczna.Jeśli nawet ktoś by ją zauważył, pomyślałby zapewne, że rozdarcie powstało przypadkiem.Harry wyszedł z cienia i odsunął drzwi do wagonu restauracyjnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]