[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eileen popatrzyła na Dorę, zaniepokojona.- Zawsze istnieje jakieś ryzyko, Eileen - zauważyła jej przyjaciółka.-Możesz poznać przeuroczego dżentelmena, który jest dobrym znajomymtwoich przyjaciół, a i tak okaże się, że jest kłamliwym nikczemnikiem.Może też się okazać, że jesteś jego żoną - pomyślała ponuro Eileen.Wyjęła z torebki pióro i spytała:- Gdzie podpisać?Na ostatniej jak dotąd wywiadówce Harriet była pod koniec swojejszóstej klasy.Musiała wówczas wysłuchać przemowy wycho-wawcy, który oznajmił jej rodzicom, że jego zdaniem, Harrietskorzystałaby więcej z nauki w szkole, gdyby zechciała bardziej sięudzielać. W szkole chodzi nie tylko o zdobycie wiedzy - perorował - aletakże o współuczestnictwo i poczucie wspólnoty".Kiedy wraz z Felicityodebrały świadectwa końcowe, Harriet powiedziała sobie w myślach, żepan Forbes może iść się walić.Miała najwyższe noty z matematyki ifizyki oraz B" z chemii - co zresztą nie dawało jej spokoju - i wiedziała,że bez problemu dostanie się na uniwersytet w Durham; tam zaś nie miałazamiaru pozwolić, żeby ktokolwiek zmuszał ją do czegoś, na co nie maochoty.Tamtego lata wylądowała w szpitalu.Pewnego wieczoru wraz zFelicity postanowiły wybrać się na piknik o północy i posłuchaćsłowików.Rodzice, którym nie spodobał się pomysł, by dwie młodedziewczyny wałęsały się same po polach w środku nocy, pozwolili im nato tylko pod warunkiem, że Dominik i Miles pójdą razem z nimi.Nocbyła upalna i parna; Harriet wiedziała, że musi być ostrożna, toteż kilkarazy sprawdziła, czy ma w kieszeni inhalator.Kiedy tylko opuścili MapleDrive, Dominik wyciągnął butelkę wódki i puścił ją w koło.Kiedyprzedarli się przez jeżyny i znalezli się na polu słowików, wszyscy bylijuż niezle wstawieni.Harriet była tak pijana, że dopiero po jakimś czasieuświadomiła sobie, że ma potężny atak astmy, a w dodatku nie mogłaznalezć inhalatora - który musiał wypaść jej z kieszeni po drodze.Wówczas Dominik zatoczył się na nią i oznajmił, że nie ma czym sięprzejmować. Wiem, co trzeba robić - oznajmił.- Otrzymasz ode mniepocałunek życia".Była tak nawalona i czuła się tak zle, że mu uwierzyła.Jednak zamiast ją pocałować, tylko się na nią wyrzygał.Miles, któryprzypuszczalnie był z nich wszystkich najmniej pijany, jakoś doholowałją bezpiecznie do domu.Była bliska utraty przytomności; przez ostatniesto metrów musiał ją nieść.Matka spojrzała tylko raz i natychmiastzadzwoniła po pogotowie.Tymczasem ojciec wybrał się na poszukiwanieFelicity i Dominika.Harriet spędziła dwa dni w szpitalu, a potem jeszczedwa w łóżku, w domu.Wszyscy, poza Dominikiem, który był jużpełnoletni i poza kontrolą rodziców, dostali szlaban na resztę wakacji.Siedząc przed wychowawczynią Carrie, Harriet miała terazobrzydliwe poczucie deja vu.Usłyszała właśnie, że Carrie będzie musiaładać z siebie więcej i bardziej się udzielać.- Carrie to inteligentna dziewczynka i wszyscy życzylibyśmy sobie,żeby w pełni realizowała swój potencjał - tłumaczyła pani Kennedy.-Musi jednak zrozumieć, że szkoła nie polega tylko na siedzeniu przedtablicą czy czytaniu książek całymi dniami.- To takie są teraz wytyczne rządowe w kwestii edukacji? Ignorując jejpytanie, wychowawczyni ciągnęła dalej:- Dam pani przykład, żeby wyjaśnić, o co mi chodzi.Zaplanowałamspacer wokół szkoły, żeby dzieci mogły dowiedzieć się, jak różne gatunkidrzew rosną w pobliżu.Mieliśmy zebrać liście i przynieść do klasy, żebysporządzić z nich kolaż.Tymczasem Carrie oznajmiła, że robiła to już wdomu i spytała, czy nie mogłaby zostać, żeby poczytać książkę.Zuch mała! - pomyślała Harriet z dumą.- No, to w czym problem? Moim zdaniem jej prośba była jaknajbardziej uzasadniona, a przy tym dowodzi pewnego poziomudojrzałości, której wiele innych dzieci mogłoby jej tylko pozazdrościć.Aco to była za książka?- Słucham?- Fytałam, jaka książka ją tak wciągnęła.- Nie mam pojęcia.- Nie przyszło pani do głowy, żeby zapytać?- Nie w tym rzecz, chodziło mi o to.Ale Harriet już przestała jej słuchać.Jaki to wszystko ma sens? Carriejest taka, jaka jest, i nie ma co na siłę robić z niej kogoś innego, bo i taknic z tego nie wyjdzie.Czy to się podoba tej albo innej szkole, czy też nie,wyrośnie na osobę niezależną i myślącą, która nie będzie podążaćbezmyślnie za stadem.Już Harriet się o to postara, żeby nikt nie ośmieliłsię próbować wybić jej tego z głowy.Kiedy nauczycielka przestała wreszcie gadać, Harriet stwierdziła:- A więc, powiada pani, że Carrie jest najlepsza ze wszystkichprzedmiotów, ale oczekuje pani od niej czegoś więcej, żeby mogłastać się wzorową uczennicą, tak? - wstała i wyciągnęła rękę.-Dowidzenia, pani Kennedy, to było bardzo pouczające.Szkoda, że to nieprawda - pomyślała gniewnie, kierując się kuwyjściu.Westchnęła z irytacją, bo oto ujrzała dyrektorkę szkołyzbliżającą się ku niej wraz z grupką podążających za nią rodziców.O coznowu chodzi?- Panno Swift, chciałabym poznać panią z rodzicami innych dzieci zklasy Carrie.Oto rodzice Rebeki, pan i pani Simpson, oraz ojciec i matkaEmily, pan i pani Woodward.Gdy już odprawiono rytuał uścisków dłoni, dyrektorka przeprosiła ioddaliła się.Jedna z kobiet, Harriet nie zapamiętała jej nazwiska,powiedziała:- Rebeka ciągle nam powtarza, jaką dobrą uczennicą jest Carrie.Chcielibyśmy, żeby nasza Rebeka trochę bardziej zainteresowała sięnauką.- Tak - zgodziła się druga z matek - z Emily jest to samo.Cały czastylko oglądałaby DVD albo bawiła się swoim gameboyem i Playstation.Harriet nie wiedziała, co ma powiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Eileen popatrzyła na Dorę, zaniepokojona.- Zawsze istnieje jakieś ryzyko, Eileen - zauważyła jej przyjaciółka.-Możesz poznać przeuroczego dżentelmena, który jest dobrym znajomymtwoich przyjaciół, a i tak okaże się, że jest kłamliwym nikczemnikiem.Może też się okazać, że jesteś jego żoną - pomyślała ponuro Eileen.Wyjęła z torebki pióro i spytała:- Gdzie podpisać?Na ostatniej jak dotąd wywiadówce Harriet była pod koniec swojejszóstej klasy.Musiała wówczas wysłuchać przemowy wycho-wawcy, który oznajmił jej rodzicom, że jego zdaniem, Harrietskorzystałaby więcej z nauki w szkole, gdyby zechciała bardziej sięudzielać. W szkole chodzi nie tylko o zdobycie wiedzy - perorował - aletakże o współuczestnictwo i poczucie wspólnoty".Kiedy wraz z Felicityodebrały świadectwa końcowe, Harriet powiedziała sobie w myślach, żepan Forbes może iść się walić.Miała najwyższe noty z matematyki ifizyki oraz B" z chemii - co zresztą nie dawało jej spokoju - i wiedziała,że bez problemu dostanie się na uniwersytet w Durham; tam zaś nie miałazamiaru pozwolić, żeby ktokolwiek zmuszał ją do czegoś, na co nie maochoty.Tamtego lata wylądowała w szpitalu.Pewnego wieczoru wraz zFelicity postanowiły wybrać się na piknik o północy i posłuchaćsłowików.Rodzice, którym nie spodobał się pomysł, by dwie młodedziewczyny wałęsały się same po polach w środku nocy, pozwolili im nato tylko pod warunkiem, że Dominik i Miles pójdą razem z nimi.Nocbyła upalna i parna; Harriet wiedziała, że musi być ostrożna, toteż kilkarazy sprawdziła, czy ma w kieszeni inhalator.Kiedy tylko opuścili MapleDrive, Dominik wyciągnął butelkę wódki i puścił ją w koło.Kiedyprzedarli się przez jeżyny i znalezli się na polu słowików, wszyscy bylijuż niezle wstawieni.Harriet była tak pijana, że dopiero po jakimś czasieuświadomiła sobie, że ma potężny atak astmy, a w dodatku nie mogłaznalezć inhalatora - który musiał wypaść jej z kieszeni po drodze.Wówczas Dominik zatoczył się na nią i oznajmił, że nie ma czym sięprzejmować. Wiem, co trzeba robić - oznajmił.- Otrzymasz ode mniepocałunek życia".Była tak nawalona i czuła się tak zle, że mu uwierzyła.Jednak zamiast ją pocałować, tylko się na nią wyrzygał.Miles, któryprzypuszczalnie był z nich wszystkich najmniej pijany, jakoś doholowałją bezpiecznie do domu.Była bliska utraty przytomności; przez ostatniesto metrów musiał ją nieść.Matka spojrzała tylko raz i natychmiastzadzwoniła po pogotowie.Tymczasem ojciec wybrał się na poszukiwanieFelicity i Dominika.Harriet spędziła dwa dni w szpitalu, a potem jeszczedwa w łóżku, w domu.Wszyscy, poza Dominikiem, który był jużpełnoletni i poza kontrolą rodziców, dostali szlaban na resztę wakacji.Siedząc przed wychowawczynią Carrie, Harriet miała terazobrzydliwe poczucie deja vu.Usłyszała właśnie, że Carrie będzie musiaładać z siebie więcej i bardziej się udzielać.- Carrie to inteligentna dziewczynka i wszyscy życzylibyśmy sobie,żeby w pełni realizowała swój potencjał - tłumaczyła pani Kennedy.-Musi jednak zrozumieć, że szkoła nie polega tylko na siedzeniu przedtablicą czy czytaniu książek całymi dniami.- To takie są teraz wytyczne rządowe w kwestii edukacji? Ignorując jejpytanie, wychowawczyni ciągnęła dalej:- Dam pani przykład, żeby wyjaśnić, o co mi chodzi.Zaplanowałamspacer wokół szkoły, żeby dzieci mogły dowiedzieć się, jak różne gatunkidrzew rosną w pobliżu.Mieliśmy zebrać liście i przynieść do klasy, żebysporządzić z nich kolaż.Tymczasem Carrie oznajmiła, że robiła to już wdomu i spytała, czy nie mogłaby zostać, żeby poczytać książkę.Zuch mała! - pomyślała Harriet z dumą.- No, to w czym problem? Moim zdaniem jej prośba była jaknajbardziej uzasadniona, a przy tym dowodzi pewnego poziomudojrzałości, której wiele innych dzieci mogłoby jej tylko pozazdrościć.Aco to była za książka?- Słucham?- Fytałam, jaka książka ją tak wciągnęła.- Nie mam pojęcia.- Nie przyszło pani do głowy, żeby zapytać?- Nie w tym rzecz, chodziło mi o to.Ale Harriet już przestała jej słuchać.Jaki to wszystko ma sens? Carriejest taka, jaka jest, i nie ma co na siłę robić z niej kogoś innego, bo i taknic z tego nie wyjdzie.Czy to się podoba tej albo innej szkole, czy też nie,wyrośnie na osobę niezależną i myślącą, która nie będzie podążaćbezmyślnie za stadem.Już Harriet się o to postara, żeby nikt nie ośmieliłsię próbować wybić jej tego z głowy.Kiedy nauczycielka przestała wreszcie gadać, Harriet stwierdziła:- A więc, powiada pani, że Carrie jest najlepsza ze wszystkichprzedmiotów, ale oczekuje pani od niej czegoś więcej, żeby mogłastać się wzorową uczennicą, tak? - wstała i wyciągnęła rękę.-Dowidzenia, pani Kennedy, to było bardzo pouczające.Szkoda, że to nieprawda - pomyślała gniewnie, kierując się kuwyjściu.Westchnęła z irytacją, bo oto ujrzała dyrektorkę szkołyzbliżającą się ku niej wraz z grupką podążających za nią rodziców.O coznowu chodzi?- Panno Swift, chciałabym poznać panią z rodzicami innych dzieci zklasy Carrie.Oto rodzice Rebeki, pan i pani Simpson, oraz ojciec i matkaEmily, pan i pani Woodward.Gdy już odprawiono rytuał uścisków dłoni, dyrektorka przeprosiła ioddaliła się.Jedna z kobiet, Harriet nie zapamiętała jej nazwiska,powiedziała:- Rebeka ciągle nam powtarza, jaką dobrą uczennicą jest Carrie.Chcielibyśmy, żeby nasza Rebeka trochę bardziej zainteresowała sięnauką.- Tak - zgodziła się druga z matek - z Emily jest to samo.Cały czastylko oglądałaby DVD albo bawiła się swoim gameboyem i Playstation.Harriet nie wiedziała, co ma powiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]