[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Wielebne Matki nie są najlepszymi mentatami."Żadna z Bene Gesserit nie wydawała się zdolna uwolnić całkowicie od doświadczenia zniewalającego absolutu, osiągniętego w Agonii Przyprawowej: od lojalności wobec zakonu żeńskiego.Mistrzowie ostrzegali go przed absolutem, który jest zabójczy dla mentata."Wszystko, co robisz, wszystko, co czujesz i mówisz, jest eksperymentem.Nie ma końca dedukcji.Nic nie ustaje aż do śmierci, a być może i wtedy nie, bo każde życie powoduje nieskończone reperkusje.Indukcja zapada w ciebie, wyczulasz się na nią.Dedukcja znosi iluzje absolutu.Kopnij, roztrzaskaj prawdę!"Pytania Bellondy, dotykające relacji pomiędzy nim a Murbellą, wzbudzały w Duncanie emocje.Rozbawienie? Zazdrość? Mógł pogodzić się z rozbawieniem, a nawet zazdrością, uczuciami związanymi z zaspokojeniem pożądania seksualnego płynącego z wzajemnego uzależnienia."Czy ekstaza naprawdę jest tak potężna?"Tego popołudnia błąkał się po pokojach, jakby dopiero co przybył i nie uważał ich jeszcze za swój dom."Skądś znam to uczucie" - pomyślał.Przez lata uwięzienia pomieszczenia nabrały wyglądu zamieszkałych: duże kabiny z lekko zaokrąglonymi ścianami - sypialnia, biblioteka, gabinet, salon, wyłożona zielonymi płytkami łazienka z urządzeniami do mycia na sucho i tradycyjnie, wodą, oraz długi korytarz do ćwiczeń, który Idaho dzielił z Murbellą.Komnaty te kryły unikatową kolekcję przedmiotów i śladów jego obecności: fotel ustawiony naprzeciwko konsoli i projektora połączonego z systemami statku, zapisy ryduliańskie na niskim stoliku, drobne zniszczenia spowodowane użytkowaniem sprzętów: ciemnobrązowa plama na stole roboczym - ślad po rozlanej zupie.Energicznym krokiem ruszył w stronę sypialni.Światło przygasło.Jego zdolność identyfikacji znajomych przedmiotów opierała się teraz na rozpoznawaniu zapachów.Łóżko pachniało jakby śliną - pozostałość miłosnych kolizji poprzedniej nocy.To właściwe słowo: kolizja.Powietrze w statku pozaprzestrzennym - filtrowane, krążące w obiegu zamkniętym - przyprawiało go o mdłości.Żadna szczelina w labiryncie statku nie pozostawała długo otwarta na świat zewnętrzny.Czasami siadywał w milczeniu i węszył w nadziei, że poczuje choćby najsłabszy zapach powietrza, które nie byłoby powietrzem jego więzienia.Jednak istnieje droga ucieczki!Wyszedł ze swojej kabiny, kierując się na koniec korytarza i skorzystawszy ze specjalnej zjeżdżalni, dostał się na najniższy poziom statku."Co dzieje się naprawdę tam, na zewnątrz, w świecie pod otwartym niebem?"Nieliczne napomnienia Odrade o nieszczęśliwych wypadkach sprawiały, że bał się i czuł, że jest w pułapce."Nie ma ucieczki! Czy mądrze robię, dzieląc się swymi uwagami z Sheeana? Murbellą po prostu się śmiała.»Obronię cię, kochany.Czcigodne Macierze nie zrobią mi krzywdy.« Kolejne złudzenie.Ale Sheeana.tak szybko nauczyła się języka migowego i przejęła się duchem konspiracji.Konspiracja? Nie.Wątpię, czy któraś z Wielebnych Matek mogłaby działać przeciw swoim siostrom.Nawet lady Jessika w końcu do nich wróciła.Lecz ja nie wymagam od Sheeany, żeby działała przeciw zakonowi, tylko żeby broniła nas przed szaleństwem Murbelli."Niezwykła moc łowczyń sprawiała, że można było oczekiwać wyłącznie katastrofy.Mentatowi wystarczyło przypatrzeć się ich miażdżącej sile.Przynosiły ponadto coś innego, coś związanego z tamtymi sprawami, z tym, co na zewnątrz, z Rozproszeniem.Czym były owe futary, o których tak zdawkowo napomknęła Odrade? Niby ludzie, niby zwierzęta? Tak zgadywała Lucilla."Ale gdzie jest Lucilla?"Znajdował się teraz w wielkiej ładowni, przestrzeni ładunkowej długiej na kilometr, która mieściła poprzednio ostatniego wielkiego czerwia pustyni, przewożonego tu z Diuny na Kapitularz.Miejsce to ciągle pachniało piaskiem i przyprawą.Woń przywoływała myśli o sprawach odległych i dawno już minionych.Zrozumiał, dlaczego tak często przychodzi do tej wielkiej ładowni, niekiedy, tak jak teraz, nawet o tym nie myśląc.Przyciągała go i odpychała zarazem.Iluzja nieograniczonej przestrzeni, wzmagana przez ślady pyłu, piasku i przyprawy, powodowała tęsknotę za utraconą swobodą.Istniała też inna przyczyna nostalgii.Właśnie w ładowni "to" mu się zdarzało."Czy powtórzy się dzisiaj?"Niespodziewanie straci świadomość przebywania w wielkiej ładowni.Potem.sieć migocząca na tle nieba.W chwilach, gdy wizja się pojawiała, był świadom, że nie widzi sieci.Umysł objaśniał to, czego nie zdołały określić zmysły.Połyskująca sieć falowała, jakby poruszana nie słabnącym powiewem wichru.Potem obraz zniknie, a on zobaczy dwoje ludzi - mężczyznę i kobietę.Wyglądają zwyczajnie i zarazem niezwykle.Staruszka i jej mąż, oboje w staromodnych ubraniach: odświętny strój mężczyzny i długa suknia kobiety.Pracują w ogródku kwiatowym! Myślał, że to może być więcej niż złudzenie."Widzę to, ale nie widzę tego naprawdę."Zawsze w końcu go dostrzegali.Słyszał ich głosy.- Znów tu jest, Marto - powie mężczyzna, zwracając uwagę kobiety na Idaho.- Ciekawa jestem, jak to się dzieje, że on może patrzeć na wskroś? - spytała Marta pewnego razu.- Wydaje się to niemożliwe.- Myślę, że bardzo się natęża [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
."Wielebne Matki nie są najlepszymi mentatami."Żadna z Bene Gesserit nie wydawała się zdolna uwolnić całkowicie od doświadczenia zniewalającego absolutu, osiągniętego w Agonii Przyprawowej: od lojalności wobec zakonu żeńskiego.Mistrzowie ostrzegali go przed absolutem, który jest zabójczy dla mentata."Wszystko, co robisz, wszystko, co czujesz i mówisz, jest eksperymentem.Nie ma końca dedukcji.Nic nie ustaje aż do śmierci, a być może i wtedy nie, bo każde życie powoduje nieskończone reperkusje.Indukcja zapada w ciebie, wyczulasz się na nią.Dedukcja znosi iluzje absolutu.Kopnij, roztrzaskaj prawdę!"Pytania Bellondy, dotykające relacji pomiędzy nim a Murbellą, wzbudzały w Duncanie emocje.Rozbawienie? Zazdrość? Mógł pogodzić się z rozbawieniem, a nawet zazdrością, uczuciami związanymi z zaspokojeniem pożądania seksualnego płynącego z wzajemnego uzależnienia."Czy ekstaza naprawdę jest tak potężna?"Tego popołudnia błąkał się po pokojach, jakby dopiero co przybył i nie uważał ich jeszcze za swój dom."Skądś znam to uczucie" - pomyślał.Przez lata uwięzienia pomieszczenia nabrały wyglądu zamieszkałych: duże kabiny z lekko zaokrąglonymi ścianami - sypialnia, biblioteka, gabinet, salon, wyłożona zielonymi płytkami łazienka z urządzeniami do mycia na sucho i tradycyjnie, wodą, oraz długi korytarz do ćwiczeń, który Idaho dzielił z Murbellą.Komnaty te kryły unikatową kolekcję przedmiotów i śladów jego obecności: fotel ustawiony naprzeciwko konsoli i projektora połączonego z systemami statku, zapisy ryduliańskie na niskim stoliku, drobne zniszczenia spowodowane użytkowaniem sprzętów: ciemnobrązowa plama na stole roboczym - ślad po rozlanej zupie.Energicznym krokiem ruszył w stronę sypialni.Światło przygasło.Jego zdolność identyfikacji znajomych przedmiotów opierała się teraz na rozpoznawaniu zapachów.Łóżko pachniało jakby śliną - pozostałość miłosnych kolizji poprzedniej nocy.To właściwe słowo: kolizja.Powietrze w statku pozaprzestrzennym - filtrowane, krążące w obiegu zamkniętym - przyprawiało go o mdłości.Żadna szczelina w labiryncie statku nie pozostawała długo otwarta na świat zewnętrzny.Czasami siadywał w milczeniu i węszył w nadziei, że poczuje choćby najsłabszy zapach powietrza, które nie byłoby powietrzem jego więzienia.Jednak istnieje droga ucieczki!Wyszedł ze swojej kabiny, kierując się na koniec korytarza i skorzystawszy ze specjalnej zjeżdżalni, dostał się na najniższy poziom statku."Co dzieje się naprawdę tam, na zewnątrz, w świecie pod otwartym niebem?"Nieliczne napomnienia Odrade o nieszczęśliwych wypadkach sprawiały, że bał się i czuł, że jest w pułapce."Nie ma ucieczki! Czy mądrze robię, dzieląc się swymi uwagami z Sheeana? Murbellą po prostu się śmiała.»Obronię cię, kochany.Czcigodne Macierze nie zrobią mi krzywdy.« Kolejne złudzenie.Ale Sheeana.tak szybko nauczyła się języka migowego i przejęła się duchem konspiracji.Konspiracja? Nie.Wątpię, czy któraś z Wielebnych Matek mogłaby działać przeciw swoim siostrom.Nawet lady Jessika w końcu do nich wróciła.Lecz ja nie wymagam od Sheeany, żeby działała przeciw zakonowi, tylko żeby broniła nas przed szaleństwem Murbelli."Niezwykła moc łowczyń sprawiała, że można było oczekiwać wyłącznie katastrofy.Mentatowi wystarczyło przypatrzeć się ich miażdżącej sile.Przynosiły ponadto coś innego, coś związanego z tamtymi sprawami, z tym, co na zewnątrz, z Rozproszeniem.Czym były owe futary, o których tak zdawkowo napomknęła Odrade? Niby ludzie, niby zwierzęta? Tak zgadywała Lucilla."Ale gdzie jest Lucilla?"Znajdował się teraz w wielkiej ładowni, przestrzeni ładunkowej długiej na kilometr, która mieściła poprzednio ostatniego wielkiego czerwia pustyni, przewożonego tu z Diuny na Kapitularz.Miejsce to ciągle pachniało piaskiem i przyprawą.Woń przywoływała myśli o sprawach odległych i dawno już minionych.Zrozumiał, dlaczego tak często przychodzi do tej wielkiej ładowni, niekiedy, tak jak teraz, nawet o tym nie myśląc.Przyciągała go i odpychała zarazem.Iluzja nieograniczonej przestrzeni, wzmagana przez ślady pyłu, piasku i przyprawy, powodowała tęsknotę za utraconą swobodą.Istniała też inna przyczyna nostalgii.Właśnie w ładowni "to" mu się zdarzało."Czy powtórzy się dzisiaj?"Niespodziewanie straci świadomość przebywania w wielkiej ładowni.Potem.sieć migocząca na tle nieba.W chwilach, gdy wizja się pojawiała, był świadom, że nie widzi sieci.Umysł objaśniał to, czego nie zdołały określić zmysły.Połyskująca sieć falowała, jakby poruszana nie słabnącym powiewem wichru.Potem obraz zniknie, a on zobaczy dwoje ludzi - mężczyznę i kobietę.Wyglądają zwyczajnie i zarazem niezwykle.Staruszka i jej mąż, oboje w staromodnych ubraniach: odświętny strój mężczyzny i długa suknia kobiety.Pracują w ogródku kwiatowym! Myślał, że to może być więcej niż złudzenie."Widzę to, ale nie widzę tego naprawdę."Zawsze w końcu go dostrzegali.Słyszał ich głosy.- Znów tu jest, Marto - powie mężczyzna, zwracając uwagę kobiety na Idaho.- Ciekawa jestem, jak to się dzieje, że on może patrzeć na wskroś? - spytała Marta pewnego razu.- Wydaje się to niemożliwe.- Myślę, że bardzo się natęża [ Pobierz całość w formacie PDF ]