[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw poświecił maleńką latarką w oczy dziecka, po czym sprawdził puls, oddychanie.Była to czysta formalność.Oliver z całą pewnością nie żył.- Zmierzę temperaturę ciała - powiedział.- Może któryś z was pomógłby mi przewrócić go na brzuch?Szeryf schylił się i we dwóch ostrożnie obrócili ciało.Przy tym ruchu z ust i nosa chłopca popłynęła woda.Carter podniósł się szybko i rzucił koronerowi nieprzyjemne spojrzenie.- Ludzie bardziej niż odkrycia, że ktoś znajomy właśnie umarł, boją się stwierdzić, że ktoś martwy właśnie ożył - rzucił Lawrence.Rozciął piżamę na plecach i sięgnął po termometr.- Larry - odezwał się Wilkes.- Aha? Gdzie jest ten cholerny termometr?- Larry - powtórzył szeryf.- Popatrz no na plecy chłopca.Posiniaczone, czy co?Dunn poprawił okulary i spojrzał na odsłonięte plecy i pośladki Olivera.Pochylił się niżej i delikatnym ruchem dotknął skóry.- Podaj mi latarkę - poprosił.Dan i ja przysunęliśmy się bliżej, gdy jeden z policjantów wręczał latarkę.- Nie tłoczyć się - zaczął szeryf, ale też się pochylił, by widzieć, co robi Lawrence.Zastępca koronera jeszcze głębiej rozciął piżamę i w kręgu ostrego, sztucznego światła pojawił się widok, od którego żołądek podszedł mi do gardła.- Jezu, co to jest, u diabła? - wyszeptał jeden z policjantów.Skóra w dole pleców, na pośladkach i udach dziecka wyglądem przypominała łuski.Pośladki pokrywał szarozielony pancerz, a na kręgosłupie pojawiły się ciemne wyrostki.Uda z pośladkami łączył kościany pierścień jak u kraba.Lawrence przewrócił chłopca na wznak drżącymi rękami.W miejscu męskich organów znajdował się pęk zielonych i niebieskich macek.Żaden z nas się nie odzywał.Staliśmy nad ciałem Olivera oświetlonego policyjnymi latarkami i żaden z nas nie wiedział, co zrobić lub powiedzieć.W końcu Lawrence wstał, podciągnął przemoczone na kolanach spodnie i zdjął okulary.Na zewnątrz ponuro wył wiatr, a w środku ciemnego, przerażającego domu dywany nasiąkały wodą, wydając cichy, regularny szmer.Szeryf przełknął ślinę.- Myślę, że już mamy jakieś pojęcie, co się tu stało - odezwał się Dan ledwo dosłyszalnym szeptem.Dunn spojrzał na niego, ale Carter nie mógł oderwać wzroku od matowo lśniącej łuski na ciele chłopca.- Jeśli się czegoś domyślasz, to wal kawę na ławę - powiedział w końcu.- Przyjechaliśmy tutaj dlatego - zaczął Dan - że Bodine'om nie podobała się woda ze studni.Zmieniła kolor i Mason przywiózł mi próbki do zbadania.Znalazłem w nich mikroorganizmy, które nieustannie wydzielają żółtozielony płyn.- Zdołałeś je zidentyfikować? - zapytał Lawrence.Dan pokręcił głową.- Nie miałem dość czasu.Kiedy wyszliśmy z Masonem na chwilę, jedna z myszy w laboratorium przypadkowo wypiła trochę tej wody i.hmm.przydarzyło się jej to samo, co biednemu Oliverowi.- A więc uważasz, że pił tę wodę i dlatego teraz jest pokryty łuską? - zapytał Carter.- Na razie nie mam stuprocentowej pewności.- Czy sądzisz, że coś podobnego może się znajdować i w innych studniach? - dopytywał Lawrence.- Me mam pojęcia - odparł Dan.- Ale na wszelki wypadek wydałbym ostrzeżenie, żeby ludzie przez jakiś czas pili wyłącznie wodę mineralną z butelek.Zanim zdołam wykryć, co to za organizmy i dlaczego tak wpływają na ludzi, myślę, że powinniśmy uznać, że nad całą okolicą wisi niebezpieczeństwo.Carter popatrzył na pancerz Olivera i wolno pokręcił głową.- Niech mnie szlag trafi, jeśli widziałem już coś takiego.Na górę wszedł jeden z zastępców, Erroll, młody blondyn z rudym wąsikiem, by przekazać wiadomość od ochotników szukających dziecka Dentonów, którą właśnie otrzymał przez radio.Gdy tylko wkroczył do pokoju, zawołał:- Na Boga, co tu tak cuchnie?- Cuchnie? - zdziwił się Carter.- Zepsutą rybą.Naprawdę tego nie czujecie?ROZDZIAŁ 3Tymczasowo mieszkałem tuż za New Milford przy bocznej drodze do New Preston w kamiennym domu o drewnianym dachu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Najpierw poświecił maleńką latarką w oczy dziecka, po czym sprawdził puls, oddychanie.Była to czysta formalność.Oliver z całą pewnością nie żył.- Zmierzę temperaturę ciała - powiedział.- Może któryś z was pomógłby mi przewrócić go na brzuch?Szeryf schylił się i we dwóch ostrożnie obrócili ciało.Przy tym ruchu z ust i nosa chłopca popłynęła woda.Carter podniósł się szybko i rzucił koronerowi nieprzyjemne spojrzenie.- Ludzie bardziej niż odkrycia, że ktoś znajomy właśnie umarł, boją się stwierdzić, że ktoś martwy właśnie ożył - rzucił Lawrence.Rozciął piżamę na plecach i sięgnął po termometr.- Larry - odezwał się Wilkes.- Aha? Gdzie jest ten cholerny termometr?- Larry - powtórzył szeryf.- Popatrz no na plecy chłopca.Posiniaczone, czy co?Dunn poprawił okulary i spojrzał na odsłonięte plecy i pośladki Olivera.Pochylił się niżej i delikatnym ruchem dotknął skóry.- Podaj mi latarkę - poprosił.Dan i ja przysunęliśmy się bliżej, gdy jeden z policjantów wręczał latarkę.- Nie tłoczyć się - zaczął szeryf, ale też się pochylił, by widzieć, co robi Lawrence.Zastępca koronera jeszcze głębiej rozciął piżamę i w kręgu ostrego, sztucznego światła pojawił się widok, od którego żołądek podszedł mi do gardła.- Jezu, co to jest, u diabła? - wyszeptał jeden z policjantów.Skóra w dole pleców, na pośladkach i udach dziecka wyglądem przypominała łuski.Pośladki pokrywał szarozielony pancerz, a na kręgosłupie pojawiły się ciemne wyrostki.Uda z pośladkami łączył kościany pierścień jak u kraba.Lawrence przewrócił chłopca na wznak drżącymi rękami.W miejscu męskich organów znajdował się pęk zielonych i niebieskich macek.Żaden z nas się nie odzywał.Staliśmy nad ciałem Olivera oświetlonego policyjnymi latarkami i żaden z nas nie wiedział, co zrobić lub powiedzieć.W końcu Lawrence wstał, podciągnął przemoczone na kolanach spodnie i zdjął okulary.Na zewnątrz ponuro wył wiatr, a w środku ciemnego, przerażającego domu dywany nasiąkały wodą, wydając cichy, regularny szmer.Szeryf przełknął ślinę.- Myślę, że już mamy jakieś pojęcie, co się tu stało - odezwał się Dan ledwo dosłyszalnym szeptem.Dunn spojrzał na niego, ale Carter nie mógł oderwać wzroku od matowo lśniącej łuski na ciele chłopca.- Jeśli się czegoś domyślasz, to wal kawę na ławę - powiedział w końcu.- Przyjechaliśmy tutaj dlatego - zaczął Dan - że Bodine'om nie podobała się woda ze studni.Zmieniła kolor i Mason przywiózł mi próbki do zbadania.Znalazłem w nich mikroorganizmy, które nieustannie wydzielają żółtozielony płyn.- Zdołałeś je zidentyfikować? - zapytał Lawrence.Dan pokręcił głową.- Nie miałem dość czasu.Kiedy wyszliśmy z Masonem na chwilę, jedna z myszy w laboratorium przypadkowo wypiła trochę tej wody i.hmm.przydarzyło się jej to samo, co biednemu Oliverowi.- A więc uważasz, że pił tę wodę i dlatego teraz jest pokryty łuską? - zapytał Carter.- Na razie nie mam stuprocentowej pewności.- Czy sądzisz, że coś podobnego może się znajdować i w innych studniach? - dopytywał Lawrence.- Me mam pojęcia - odparł Dan.- Ale na wszelki wypadek wydałbym ostrzeżenie, żeby ludzie przez jakiś czas pili wyłącznie wodę mineralną z butelek.Zanim zdołam wykryć, co to za organizmy i dlaczego tak wpływają na ludzi, myślę, że powinniśmy uznać, że nad całą okolicą wisi niebezpieczeństwo.Carter popatrzył na pancerz Olivera i wolno pokręcił głową.- Niech mnie szlag trafi, jeśli widziałem już coś takiego.Na górę wszedł jeden z zastępców, Erroll, młody blondyn z rudym wąsikiem, by przekazać wiadomość od ochotników szukających dziecka Dentonów, którą właśnie otrzymał przez radio.Gdy tylko wkroczył do pokoju, zawołał:- Na Boga, co tu tak cuchnie?- Cuchnie? - zdziwił się Carter.- Zepsutą rybą.Naprawdę tego nie czujecie?ROZDZIAŁ 3Tymczasowo mieszkałem tuż za New Milford przy bocznej drodze do New Preston w kamiennym domu o drewnianym dachu [ Pobierz całość w formacie PDF ]