[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Traktowano ją jak wspaniałe zdjęcie, które podawano sobie z rąk do rąk.Obejmowano ją, całowano, szczypano, flirtowano z nią (robiły to także kobiety), a jakiś Szwed, właściciel stoczni, za­prosił ją do swojego “zamku" pod Goteborgiem.Nicole prawie wcale z nimi nie rozmawiała.Od wymuszonego uśmiechu drę­twiała jej twarz, a po winie i koktajlach szumiało jej w głowie.- Otóż to - usłyszała za sobą znajomy głos.- Tak jak tu stoję, jestem pewien, że osobą, którą widzę w białej sukni, jest nie kto inny jak sama królowa śniegu, madame Nicole des Jar­dins.- Nicole obejrzała się i zobaczyła Richarda Wakefielda, który usiłował do niej podejść.Odepchnął się od stołu, przytrzy­mał się krzesła i omal nie usiadł Nicole na kolanach.- Przepraszam - powiedział z promiennym uśmiechem, usiłując się podnieść.- Obawiam się, że za dużo wypiłem.­W trzymanym w prawej ręce kieliszku była jeszcze resztka al­koholu, którą Wakefield wypił jednym haustem.- A teraz ­rzekł mrugając znacząco - o ile nie ma pani nic przeciwko temu, prześpię się aż do pokazów z delfinami.Nicole zaczęła się śmiać, bo Wakefield ciężko upadł na blat stołu i udając, że śpi, zaczął przeraźliwie chrapać.Nicole trąciła go w ramię.- Przyjacielu, czy zanim stracisz przytomność, mógłbyś mi coś powiedzieć o tych delfinach? - spytała.Richard z wielkim trudem usiadł na krześle i przetarł oczy.- Więc pani nic nie wie? Pani, która zna wszystkie regula­miny i wszystkie procedury? To niemożliwe.Nicole dopiła swoje wino.- Ależ Wakefield, o czym pan mówi?Richard otworzył jedno z okien i wystawił przez nie rękę wskazując na otaczającą budynek fosę.- Wielki doktor Luigi Bardolini przybył do nas ze swoimi delfinami.Za jakieś piętnaście minut Francesca ma zapowiedzieć jego występ.- Wakefield spojrzał na Nicole nieobecnym wzro­kiem.- Dzisiejszej nocy Bardolini udowodni - krzyczał ­że jego delfiny bez trudu potrafią zdać egzaminy na studia!Nicole zrobiła krok w tył i krytycznie przyjrzała się swemu towarzyszowi.On naprawdę jest pijany, pomyślała.Może także nie czuje się tu dobrze.Richard wyglądał teraz przez okno.- Świetny bal, prawda? - powiedziała Nicole podchwy­tliwie.- Skąd oni wzięli tyle.- To dlatego! - przerwał jej Wakefield, waląc pięścią w stół.- To dlatego to miejsce wydało mi się tak znajome! ­Spojrzał na Nicole, która patrzyła na niego z niejakim zdziwie­niem sądząc, że zwariował.- To miniaturowy Rama, nie wi­dzisz? - powiedział i podskoczył, bo taką radość sprawiło mu własne odkrycie.- Woda dookoła budynku to Morze Cylin­dryczne, portyk to Równina Środkowa, a my, moja droga, sie­dzimy w Nowym Jorku.A czego dowodzi ta zbieżność?! ­krzyczał.- Czego dowodzi fakt, że ziemscy architekci dwa ty­siące lat temu wybudowali coś, co oparte jest na tych samych wzorach co Rama? Przypadek? Podobieństwo kulturowe? Z pewnością nie! Matematyka - oznajmił dobitnie.Twarz Ni­cole wciąż wyrażała zdziwienie.- Matematyka - powtórzył Wakefield.- To ona jest kluczem do wszystkiego.Ramowie na pewno nie przypominają nas pod względem fizycznym, bo ich ewolucja przebiegała w innych warunkach.Ale i dla nich, i dla Rzymian zasady matematyki były takie same!Wakefield rozpromienił się.- Tak!!! - wrzasnął tak głośno, aż Nicole podskoczyła­ - Ramowie i Rzymianie! To jest klucz do wszystkiego! A gdzieś między jednymi a drugimi jest współczesny Homo Sapiens!Nicole przecząco pokręciła głową.- Nie rozumiesz, moja droga? Więc pozwól, że zaprowadzę cię do delfinów.- Richard uśmiechnął się, wyciągnął do niej rękę i zaczął recytować: - Nadszedł już czas - powiedział Mors ­pogrążyć się w rozmowie o tym, czym but jest, łódź i lak, kapusta i królowie.13.SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKUGdy tace były już puste, a wszyscy skończyli jeść, na środku ogrodu pojawiła się z mikrofonem w ręce Francesca Sabatini i przez kilka minut dziękowała sponsorom balu.Potem przedsta­wiła doktora Bardoliniego dodając, że metody nawiązywania kontaktu z delfinami mogą okazać się pomocne, gdy ludzie będą chcieli porozumieć się z Obcymi.Richard Wakefield zniknął tuż przed pojawieniem się Fran­ceski.Widocznie szukał toalety albo kolejnych drinków.Nicole dostrzegła go ponownie kilka minut później.Był w towarzystwie dwóch włoskich aktorek, które zaśmiewały się słuchając jego żartów.Richard pomachał do Nicole [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl