[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doskonale wypolerowana drewniana podłoga skrzypiała pod jej stopami, a kaftanik falował w takt jej kroków.Bardzo szybko zbliżyła się do Grangera, z takim impetem, jakby w ogóle nie miała zamiaru się zatrzymać, i w ciągu sekundy, błyskawicznymi, zwinnymi ruchami palców o długich, wypie­lęgnowanych paznokciach, rozpięła guziczki na jego brzuchu.Opuściła mu koszulę do pasa, obnażając klatkę piersiową i zawieszony na niej wielki, złoty krzyż.Był bardzo opalony, a brodawki na jego piersiach były ciemne niczym jagody.Pocałowała jego tors, a potem wzięła jedną z brodawek pomiędzy zęby.- Odgryzę ci ją - powiedziała.- Czy któryś z twoich cu­dów przywróci ją na miejsce?Pocałował jej włosy.Czuł zapach słońca i olejku z orzecha kokosowego.Ucałował jej jasne brwi, nosek, wargi.Po chwili, niczym rzeźbiarz odsłaniający swoje najnowsze dzieło, ujął w dłonie jej kaftanik i gwałtownym ruchem uniósł do góry, tak że nagle znalazła się przed nim naga.- Próbuję odnaleźć samą siebie, wiesz o tym - powiedziała cicho.- Wcale nie chodzi mi o ciebie.- Nieważne - odparł.Opuścił głowę w dół, tak że zetknęły się ich czoła, dwie jasne czupryny; mogliby być rodzeństwem, erotycznymi bliźniakami.Przesunął dłońmi po jej plecach, zacisnął palce na krągłych pośladkach i nagle przycisnął ją mocno do siebie, tak mocno, że przez chwilę zastanawiała się, czy przypadkiem nie zamierza wcisnąć jej w siebie komplet­nie i uczynić częścią własnego ciała.Zdołała rozpiąć mu spodnie i opuścić je na podłogę.Stanął przed nią w białych majtkach; materiał, ciasno przylegający do ciała, wyraźnie odznaczał kontury penisa i dużych, okrą­głych jąder.Ściągnęła majtki Grangera i w blasku słońca zalśnił wielki, sztywny, czerwony członek.- Nigdy nie przypuszczałam, że mężczyźni mogą mieć coś aż takiego - stwierdziła.- Nie myślałam, że księża.- Nie jestem wyświęconym księdzem - przerwał jej.- Nie - szepnęła, cofając się i rzucając na łóżko.- Ale jesteś święty.Pościel miała kolor jasnoróżowy.Poczuła się w niej jak na falach morskich.Leżąc na plecach z lekko rozwartymi udami i odrobinę uniesionymi kolanami, przymknęła oczy i zaczęła wyobrażać sobie, że podróżuje przez czas i przestrzeń, do świata, w którym liczy się jedynie spokój i śmiech, i wszędzie rosną piękne, kolorowe kwiaty.Pierwszy ruch języka Grangera na jej łechtaczce sprawił niemal szok.Lecz gdy tak lizał i lizał, rytmicznie, łapczywie, powoli zaczęła otwierać oczy.Wprost nie mogła uwierzyć, że to, co odczuwa, jest realne.To sprawiało, że jej ciało zaczęło drżeć, jakby obserwowała coś przerażającego i ekscytującego zarazem; wbrew jej woli wszystkie jej mięśnie napięły się.Uniosła lekko głowę i popatrzyła wzdłuż swojego ciała, czu­pryna Grangera poruszała się rytmicznie pomiędzy jej rozło­żonymi nogami, a jego język z głośnym mlaskaniem penetro­wał srom - różowy, wśród różowych, lśniących warg.Z fascynacją obserwowała, jak ją liże.Od czasu do czasu powracał ku łechtaczce na kilkanaście sekund, wzbudzając w Season kolejne ogromne fale rozkoszy, prowadząc nie­uchronnie do potężnego orgazmu.Jednak zawsze powracał do pochwy i do cewki moczowej, wyraźnie zabawiając się, zmie­niając tempo, doprowadzając Season niemal do szału, do pragnienia, żeby powrócił do łechtaczki i jak najszybciej do­prowadził ją do tego, czego tak bardzo pragnęła.To było dziwne.Nie wkładał w to żadnego uczucia.Season naszła myśl, że Grangerowi jest zupełnie obojętne, z jaką kobietą to robi.W końcu jedna cipka od drugiej zbyt wiele się nie różni.Z coraz większym znudzeniem patrzyła, jak ją liże, łaskocze, jak chłepta, i niespodziewanie całe napięcie zaczęło z niej opadać.Minęły jeszcze trzy, może cztery minuty.Ciągle ją lizał, a Season leżała wygodnie i wpatrywała się - już teraz w su­fit.Czuła się, jakby to, co robi Granger, zupełnie jej nie dotyczyło.Może na tym właśnie polegał jej problem? Że w nic nie potrafiła zaangażować się do końca? Jak przez mgłę za­częła się zastanawiać, co będzie, jeśli Vee otworzy teraz drzwi i ujrzy Grangera klęczącego pomiędzy jej nogami.Pewnie nic.Zapyta siostrę: “Jak było w studio?”, a Vee odpowie: “W po­rządku.Chcesz szklankę wina?”Właśnie rozmyślała, ile jeszcze czasu minie do powrotu Sally, gdy Granger uderzył ją w policzek.Płask! - rozległo się w całym pokoju.Uderzenie było tak silne, że odrzuciło głowę Season na bok.Spojrzała na Grangera szeroko otwartymi oczami, zszokowa­na, zdumiona.Policzek przybrał szkarłatną barwę, a gdzieś w uchu potężnym dzwonem dudnił ogromny ból.Granger patrzył na nią z furią, a jego szczęki aż chodziły ze złości.- Ty wredna suko - syknął na nią.- Ty wstrętna, zimna, znudzona suko.Jęknęła i spróbowała wydostać się spod niego.Dłonią przydusił jednak jej klatkę piersiową i rzucił ją z powrotem w po­ściel.- Uderzyłeś mnie - powiedziała.Jej głos drżał.Odnosiła wrażenie, że to nie ona mówi, ale ktoś zupełnie inny.- Zupeł­nie bez powodu mnie uderzyłeś.Ty zimny, głupi bękarcie.- Uderzyłem cię i uderzę jeszcze raz - odparł.Zacisnął dłonie na jej ramionach i potrząsał nią gwałtownie.- Czy myślisz sobie, że masz prawo rozmyślać nie wiadomo o czym, podczas gdy twoje ciało spędza czas ze mną? Ty suko, całą zabrałem cię do łóżka, a nie tylko połowę! Poszedłem z tobą do łóżka i chcę cię tutaj całą!Pisnęła głośno, wysokim tonem, nie kontrolując się.Gran­ger trzasnął ją w drugi policzek, mocniej niż za pierwszym razem.- Jak śmiesz?! - wrzasnęła.- Och, Boże, jak ty śmiesz?Odwrócił ją twarzą do poduszki i wykręcił jej ręce na ple­cach.Ciężki krucyfiks zwisający z szyi Grangera przez chwilę dotykał jej pleców.Granger był szczupły, lecz o wiele od niej silniejszy, unieruchomił ją więc, a kiedy silnym, grubym ko­lanem rozchylił jej nogi, nie mogła zrobić nic, żeby temu zapobiec.Głośno dysząc, przeklinając, wolną ręką gwałtownie wdarł się do jej pochwy.Następnie położył się na Season [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl