[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, kiedy prawnicy wzbogacilisię już dostatecznie, nadszedł czas, aby osiągnąć porozumienie.Firma Bendini,Lambert i Locke zajmowała się doradztwem podatkowym dla syna i nowej rady.Dwa miesiące wcześniej Avery zapoznał Mitcha z przeciwnikami.Zamierzanozaoferować staruszkowi pakiet zwykłych akcji wartych pięć milionów dolarów,gwarancje wymienne i kilka obligacji.Mulholland nie był zachwycony tą propozycją.Podkreślił kilkakrotnie, że jegoklient nie jest zachłanny i wie, że nigdy nie odzyska nadzoru nad spółką.Jegospółką, o tym należy pamiętać.Ale pięć milionów to suma zbyt mała.Każdysędzia obdarzony choć odrobiną inteligencji stanie po stronie staruszka, a każdygłupiec zrozumiałby, że sprawa powinna kosztować co najmniej.cóż.no, conajmniej dwadzieścia milionów!Po trwającej godzinę wymianie propozycji, ofert i poglądów przy biurku Mul-hollanda Mitch przystał na powiększenie sumy do ośmiu milionów, a adwokatstaruszka powiedział, że należałoby pomyśleć o piętnastu.Mitch grzecznie spa-kował swoje dokumenty, a Mulholland uprzejmie odprowadził go do drzwi.Obie-cali wzajemnie jeden drugiemu, że zobaczą się za tydzień.%7łegnając się, uścisnęlisobie ręce jak starzy przyjaciele.Winda zatrzymała się na czwartym piętrze.Tammy wkroczyła do środka.We-wnątrz nie było nikogo poza Mitchem.Kiedy drzwi się zamknęły, zapytał: Miałaś jakieś problemy? Nie.Mam u siebie podwójne kopie zamknięte w szafie. Ile ci to zajęło? Trzydzieści minut.Winda stanęła na trzecim piętrze i Tammy chwyciła pustą aktówkę. Jutro w południe? zapytała. Tak odparł.Drzwi otworzyły się i Tammy zniknęła.Mitch samotnie zjechał na dół dohallu, w którym nie było nikogo oprócz strażnika.Mitchell McDeere, adwokat211i doradca prawny, wybiegł z budynku niosąc w każdej ręce ciężką teczkę i z ważnąminą powrócił do biura.Uroczysty wieczór z okazji dwudziestych piątych urodzin Abby okazał sięniezbyt udany.Siedzieli U Grisantiego w ciemnym kącie rozjaśnionym mdłymblaskiem świecy, szeptali i próbowali się do siebie uśmiechać.Gdzieś w restau-racji w tym samym czasie przebywał nieznany agent FBI; przybył tu z kasetą,którą włoży do automatu z papierosami w hallu dokładnie o dziewiątej, a Mitchpowinien znalezć się tam parę sekund pózniej i wydobyć ją stamtąd w sposób natyle zręczny i dyskretny, aby go na tym nie przyłapał żaden z tych niedobrychchłopców, kimkolwiek by oni byli.Z kasety McDeere owie dowiedzą się, ile pie-niędzy w gotówce dostaną za wyświadczone przysługi i narażanie swego życiateraz i w przyszłości.Jedli bez apetytu, starali się uśmiechać i prowadzić ożywioną rozmowę, alenie mogli opanować niepokoju i co chwila spoglądali na zegarki.Mimo wszystkoobiad zjedli szybko, do ósmej czterdzieści pięć talerze były już puste.Mitch ruszyłw stronę łazienki i przechodząc obok ciemnego hallu spojrzał w głąb.Automatz papierosami stał w rogu, dokładnie tam, gdzie powinien się znajdować.Zamówili kawę, a punktualnie o dziewiątej Mitch wrócił do hallu, podszedłdo automatu, wrzucił sześć dwudziestekpiątek i pociągnął za rączkę pod marlbo-ro lights, by uczcić pamięć Eddiego Lomaxa.Szybko położył rękę na tacce, wziąłpapierosy i szukając w mroku na oślep znalazł kasetę.W tej samej chwili za-dzwonił telefon tuż obok automatu.Mitch aż podskoczył.Odwrócił się i spojrzałwokoło.Hali był pusty, tylko przy barze siedzieli dwaj mężczyzni wpatrując sięw ekran telewizora.Z ciemnego kąta w oddali dobiegł go głośny pijacki śmiech.Abby śledziła każdy jego ruch aż do chwili, gdy usiadł znowu naprzeciwkoniej.Podniosła brwi. No i? Mam.Zwykłą czarną kasetę Sony. Mitch wypił łyk kawy, uśmiechnąłsię niewinnie i szybkim spojrzeniem omiótł zatłoczoną salę.Nikt nie patrzył w ichstronę.Nikt.Wręczył kelnerowi czek i kartę kredytową American Express. Spieszy się nam powiedział niegrzecznie.Kelner wrócił po kilku sekundach.Mitch złożył swój podpis.BMW było rzeczywiście na podsłuchu.Ludzie Tarrance a cztery dni temubardzo ostrożnie i dokładnie przeszukali samochód, używając szkła powiększa-jącego.Tamci posłużyli się niezwykle drogą aparaturą, która była w stanie wy-chwycić nawet najlżejsze pociągnięcie nosem.Jednakże mogli jedynie słuchaći nagrywać, nie mogli widzieć.Mitch pomyślał, że to szalenie miłe z ich strony tylko słuchają, ale nie przyglądają się temu, co dzieje się w BMW.212Opuścili parking przed restauracją, nie zamieniając ze sobą nawet jednegosłowa.Abby ostrożnie otworzyła walkmana i włożyła kasetę do środka.PodałaMitchowi słuchawki założył je sobie na uszy.Nacisnęła przycisk z napisem start.Obserwowała go, jak słuchał prowadząc BMW w stronę szosy międzysta-nowej.Usłyszał głos Tarrance a. Cześć, Mitch.Jest wtorek, 9 marca, parę minut po dziewiątej wieczorem.Złóż najlepsze życzenia urodzinowe swojej pięknej żonie.Nagranie trwa oko-ło dziesięciu minut, wysłuchaj go uważnie raz albo dwa, a potem zniszcz kase-tę.Miałem spotkanie z dyrektorem Voylesem w cztery oczy w ubiegłą niedzielęi opowiedziałem mu o wszystkim.Był bardzo zadowolony z tego, co usłyszał, aleuważa, że rozmawiamy już wystarczająco długo.Chce zawrzeć umowę i to ra-czej szybko.Oświadczył mi dość jednoznacznie, że nigdy nie płaciliśmy nikomutrzech milionów dolarów i nie zapłacimy tyle również tobie.Gadał długo, ale jeśliograniczyć się do tego, co najważniejsze, powiedział, że moglibyśmy ci zapłacićmilion w gotówce, ale nie więcej.Powiedział, że pieniądze zostałyby przekazanedo banku w Szwajcarii i nikt, nawet IRS, by o tym nie wiedział.Milion dolarów,wolne od podatku.To nasza najwyższa oferta i Voyles powiedział, że możesz iśćdo diabła, jeżeli ją odrzucisz.Rozwalimy tę małą firmę z tobą lub bez ciebie.Mitch uśmiechnął się ponuro i popatrzył na mijające ich pędem samochody.Abby czekała na jakiś sygnał, chrząknięcie lub stuknięcie, które by jej powiedzia-ło, czy wieści były pomyślne, czy też nie.Nie odezwała się nawet słowem.Głos mówił dalej: Zaopiekujemy się tobą, Mitch.Zawsze będziesz mógł liczyć na naszą po-moc i ochronę.Jeżeli zechcesz, co jakiś czas będziemy sprawdzać, czy wszystkowokół ciebie jest w porządku.Jeśli za kilka lat będziesz chciał się przenieść doinnego miasta, zajmiemy się tym.Możesz zmieniać miejsce zamieszkania co pięćlat, a my za każdym razem zorganizujemy przeprowadzkę i znajdziemy wam pra-cę.Dobrą pracę w Social Security albo w Postal Service.Voyles powiedział, żebyć może mógłby ci nawet znalezć doskonale płatną pracę konsultanta jednegoz urzędów federalnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Teraz, kiedy prawnicy wzbogacilisię już dostatecznie, nadszedł czas, aby osiągnąć porozumienie.Firma Bendini,Lambert i Locke zajmowała się doradztwem podatkowym dla syna i nowej rady.Dwa miesiące wcześniej Avery zapoznał Mitcha z przeciwnikami.Zamierzanozaoferować staruszkowi pakiet zwykłych akcji wartych pięć milionów dolarów,gwarancje wymienne i kilka obligacji.Mulholland nie był zachwycony tą propozycją.Podkreślił kilkakrotnie, że jegoklient nie jest zachłanny i wie, że nigdy nie odzyska nadzoru nad spółką.Jegospółką, o tym należy pamiętać.Ale pięć milionów to suma zbyt mała.Każdysędzia obdarzony choć odrobiną inteligencji stanie po stronie staruszka, a każdygłupiec zrozumiałby, że sprawa powinna kosztować co najmniej.cóż.no, conajmniej dwadzieścia milionów!Po trwającej godzinę wymianie propozycji, ofert i poglądów przy biurku Mul-hollanda Mitch przystał na powiększenie sumy do ośmiu milionów, a adwokatstaruszka powiedział, że należałoby pomyśleć o piętnastu.Mitch grzecznie spa-kował swoje dokumenty, a Mulholland uprzejmie odprowadził go do drzwi.Obie-cali wzajemnie jeden drugiemu, że zobaczą się za tydzień.%7łegnając się, uścisnęlisobie ręce jak starzy przyjaciele.Winda zatrzymała się na czwartym piętrze.Tammy wkroczyła do środka.We-wnątrz nie było nikogo poza Mitchem.Kiedy drzwi się zamknęły, zapytał: Miałaś jakieś problemy? Nie.Mam u siebie podwójne kopie zamknięte w szafie. Ile ci to zajęło? Trzydzieści minut.Winda stanęła na trzecim piętrze i Tammy chwyciła pustą aktówkę. Jutro w południe? zapytała. Tak odparł.Drzwi otworzyły się i Tammy zniknęła.Mitch samotnie zjechał na dół dohallu, w którym nie było nikogo oprócz strażnika.Mitchell McDeere, adwokat211i doradca prawny, wybiegł z budynku niosąc w każdej ręce ciężką teczkę i z ważnąminą powrócił do biura.Uroczysty wieczór z okazji dwudziestych piątych urodzin Abby okazał sięniezbyt udany.Siedzieli U Grisantiego w ciemnym kącie rozjaśnionym mdłymblaskiem świecy, szeptali i próbowali się do siebie uśmiechać.Gdzieś w restau-racji w tym samym czasie przebywał nieznany agent FBI; przybył tu z kasetą,którą włoży do automatu z papierosami w hallu dokładnie o dziewiątej, a Mitchpowinien znalezć się tam parę sekund pózniej i wydobyć ją stamtąd w sposób natyle zręczny i dyskretny, aby go na tym nie przyłapał żaden z tych niedobrychchłopców, kimkolwiek by oni byli.Z kasety McDeere owie dowiedzą się, ile pie-niędzy w gotówce dostaną za wyświadczone przysługi i narażanie swego życiateraz i w przyszłości.Jedli bez apetytu, starali się uśmiechać i prowadzić ożywioną rozmowę, alenie mogli opanować niepokoju i co chwila spoglądali na zegarki.Mimo wszystkoobiad zjedli szybko, do ósmej czterdzieści pięć talerze były już puste.Mitch ruszyłw stronę łazienki i przechodząc obok ciemnego hallu spojrzał w głąb.Automatz papierosami stał w rogu, dokładnie tam, gdzie powinien się znajdować.Zamówili kawę, a punktualnie o dziewiątej Mitch wrócił do hallu, podszedłdo automatu, wrzucił sześć dwudziestekpiątek i pociągnął za rączkę pod marlbo-ro lights, by uczcić pamięć Eddiego Lomaxa.Szybko położył rękę na tacce, wziąłpapierosy i szukając w mroku na oślep znalazł kasetę.W tej samej chwili za-dzwonił telefon tuż obok automatu.Mitch aż podskoczył.Odwrócił się i spojrzałwokoło.Hali był pusty, tylko przy barze siedzieli dwaj mężczyzni wpatrując sięw ekran telewizora.Z ciemnego kąta w oddali dobiegł go głośny pijacki śmiech.Abby śledziła każdy jego ruch aż do chwili, gdy usiadł znowu naprzeciwkoniej.Podniosła brwi. No i? Mam.Zwykłą czarną kasetę Sony. Mitch wypił łyk kawy, uśmiechnąłsię niewinnie i szybkim spojrzeniem omiótł zatłoczoną salę.Nikt nie patrzył w ichstronę.Nikt.Wręczył kelnerowi czek i kartę kredytową American Express. Spieszy się nam powiedział niegrzecznie.Kelner wrócił po kilku sekundach.Mitch złożył swój podpis.BMW było rzeczywiście na podsłuchu.Ludzie Tarrance a cztery dni temubardzo ostrożnie i dokładnie przeszukali samochód, używając szkła powiększa-jącego.Tamci posłużyli się niezwykle drogą aparaturą, która była w stanie wy-chwycić nawet najlżejsze pociągnięcie nosem.Jednakże mogli jedynie słuchaći nagrywać, nie mogli widzieć.Mitch pomyślał, że to szalenie miłe z ich strony tylko słuchają, ale nie przyglądają się temu, co dzieje się w BMW.212Opuścili parking przed restauracją, nie zamieniając ze sobą nawet jednegosłowa.Abby ostrożnie otworzyła walkmana i włożyła kasetę do środka.PodałaMitchowi słuchawki założył je sobie na uszy.Nacisnęła przycisk z napisem start.Obserwowała go, jak słuchał prowadząc BMW w stronę szosy międzysta-nowej.Usłyszał głos Tarrance a. Cześć, Mitch.Jest wtorek, 9 marca, parę minut po dziewiątej wieczorem.Złóż najlepsze życzenia urodzinowe swojej pięknej żonie.Nagranie trwa oko-ło dziesięciu minut, wysłuchaj go uważnie raz albo dwa, a potem zniszcz kase-tę.Miałem spotkanie z dyrektorem Voylesem w cztery oczy w ubiegłą niedzielęi opowiedziałem mu o wszystkim.Był bardzo zadowolony z tego, co usłyszał, aleuważa, że rozmawiamy już wystarczająco długo.Chce zawrzeć umowę i to ra-czej szybko.Oświadczył mi dość jednoznacznie, że nigdy nie płaciliśmy nikomutrzech milionów dolarów i nie zapłacimy tyle również tobie.Gadał długo, ale jeśliograniczyć się do tego, co najważniejsze, powiedział, że moglibyśmy ci zapłacićmilion w gotówce, ale nie więcej.Powiedział, że pieniądze zostałyby przekazanedo banku w Szwajcarii i nikt, nawet IRS, by o tym nie wiedział.Milion dolarów,wolne od podatku.To nasza najwyższa oferta i Voyles powiedział, że możesz iśćdo diabła, jeżeli ją odrzucisz.Rozwalimy tę małą firmę z tobą lub bez ciebie.Mitch uśmiechnął się ponuro i popatrzył na mijające ich pędem samochody.Abby czekała na jakiś sygnał, chrząknięcie lub stuknięcie, które by jej powiedzia-ło, czy wieści były pomyślne, czy też nie.Nie odezwała się nawet słowem.Głos mówił dalej: Zaopiekujemy się tobą, Mitch.Zawsze będziesz mógł liczyć na naszą po-moc i ochronę.Jeżeli zechcesz, co jakiś czas będziemy sprawdzać, czy wszystkowokół ciebie jest w porządku.Jeśli za kilka lat będziesz chciał się przenieść doinnego miasta, zajmiemy się tym.Możesz zmieniać miejsce zamieszkania co pięćlat, a my za każdym razem zorganizujemy przeprowadzkę i znajdziemy wam pra-cę.Dobrą pracę w Social Security albo w Postal Service.Voyles powiedział, żebyć może mógłby ci nawet znalezć doskonale płatną pracę konsultanta jednegoz urzędów federalnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]