[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy nakrycia zostały zebrane ze stołu, Lonnie Shaver pospiesznie rozłożył swójlaptop, a siedzący dwa miejsca dalej Herman zaczął intensywnie coś wpisywać w kom-puter brajlowski. Na szczęście przy tego typu zeznaniach nie jest panu potrzebny żaden pomocnik odezwał się do niego Herrera.Grimes skwitował to cichym jękiem, po czym odparł: Powiedziałbym nawet, że przeżyłem szok.Nikt nie zdołał więcej wydusić z przewodniczącego choćby jednego zdania na tematrozpatrywanej sprawy.Shaver chyba wcale nie był zaszokowany, nie wyglądał nawet na zdumionego.Phillip Savelle zwrócił się wcześniej z odpowiednią prośbą i uzyskał zgodę sędziegoHarkina na to, by mógł poświęcić część przerwy na ćwiczenia jogi pod rozłożystym dę-bem rosnącym na tyłach gmachu.Wyszedł z budynku pod eskortą, po czym zdjął ko-szulę, buty oraz skarpetki i usiadł na trawie pod drzewem, zwinięty na podobieństwodużego precla.A kiedy zaczął jednostajnym głosem zawodzić jakąś buddyjską pieśń,strażnik dał nura pod daszek, usiadł na ławce i zakrył twarz dłońmi, żeby nikt z prze-chodniów go nie rozpoznał.185* * *Cable tak ciepło przywitał się z Kriglerem, jakby byli serdecznymi przyjaciółmi.Zwiadek uśmiechnął się szeroko i powiedział uprzejmie, pewnym głosem: Dzień dobry, panie Cable.Siedem miesięcy wcześniej adwokat ze swoimi asystentami przesiedział w biurzeRohra trzy dni, rejestrując na kasecie wideo zeznania Kriglera.Pózniej z owym zapisemmusiało się zapoznać co najmniej trzydziestu prawników, kilku ekspertów sądowych,a nawet dwóch psychiatrów.Zwiadek mówił prawdę, ale tę prawdę należało zdyskonto-wać.Przepytywanie Kriglera przez reprezentanta obrony mogło mieć kluczowe znacze-nie dla końcowego wyroku, a w tym świetle prawda liczyła się najmniej.Tego świadkatrzeba było koniecznie zdyskredytować!Po wielogodzinnych dyskusjach obrona ustaliła właściwą strategię.Zgodnie z niąCable zaczął od pytania, czy świadek czuje żal do swego byłego pracodawcy. Tak odparł Krigler. Czy żywi pan nienawiść do firmy? Pynex nie jest żywym stworzeniem.Jak można nienawidzić jakiejkolwiek rze-czy? Nie czuje pan nienawiści na wspomnienie o wojnie? Nie musiałem w niej uczestniczyć. A nie budzi w panu nienawiści molestowanie dzieci? Budzi moje zgorszenie, ale na szczęście z tym również nie miałem nigdy do czy-nienia. Więc może nienawidzi pan przemocy? Gardzę przemocą, ale i w tym wypadku dopisało mi szczęście. I nie ma niczego, co by powodowało w panu niechęć? Jest.Brokuły.Na widowni rozległy się stłumione chichoty.Cable pojął szybko, że dał się zapędzićw kozi róg. Zatem nie czuje pan nienawiści do Pynexu? Nie. A może nienawidzi pan pracowników tej firmy? Nie, choć muszę przyznać, że niektórych z nich nie lubię. Nie żywi pan nienawiści do nikogo, kto przed laty pracował razem z panem w tejfirmie? Nie.Miałem kilku wrogów, ale nie przypominam sobie, abym do kogokolwiek od-czuwał nienawiść. Więc co pan czuje w stosunku do osób, przeciwko którym skierował pan pozew186do sądu? To byli właśnie moi wrogowie, lecz i oni jedynie wykonywali swoje obowiązki. A zatem pan lubi swoich wrogów? Niezupełnie.Zapewne powinienem starać się ich polubić, ale to nie takie proste.Nie pamiętam, abym kiedykolwiek się wyrażał, że ich lubię.Cable miał szczerą nadzieję choć trochę zyskać na tych próbach ukazania motywacjiKriglera jako chęci zemsty.W głębi duszy liczył też na to, że jeśli wystarczająco częstopadnie z jego ust słowo nienawiść , pozostawi ono swój ślad w umysłach przysięgłych. Proszę nam powiedzieć, dlaczego zgodził się pan zeznawać w tej sprawie. Kierowały mną dość złożone pobudki. Chodziło o pieniądze? Nie. Czy pan Rohr lub ktokolwiek z zespołu reprezentującego powoda zapłacił panuza złożenie zeznań? Nie.Uzgodniliśmy jedynie, że otrzymam zwrot kosztów podróży.Nic poza tym.W gruncie rzeczy Cable wcale nie miał zamiaru dociekać rzeczywistych motywówkierujących Kriglerem.W jego zeznaniach pojawiła się krótka wzmianka na ten te-mat, a podczas wcześniejszego, rejestrowanego na taśmie wideo przepytywania kwestiaprawdziwych pobudek wałkowana była przez piąć godzin.Należało więc teraz jak naj-szybciej przejść do innych zagadnień. Panie Krigler, czy pan kiedykolwiek palił papierosy? Tak, niestety.Paliłem przez dwadzieścia lat. I zapewne teraz pan tego żałuje? Oczywiście. Kiedy pan zaczął palić? Gdy podjąłem pracę w Union Tobacco, w roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątymdrugim.W tamtych czasach kierownictwo firmy zachęcało wszystkich pracowników dopalenia.Nadal postępuje tak samo. Czy sądzi pan, że pańskie zdrowie ucierpiało na skutek palenia przez dwadzie-ścia lat? To nie ulega wątpliwości.Mogę się czuć szczęściarzem, że nie umarłem tak jakpan Wood. A kiedy pan rzucił palenie? W roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym trzecim, kiedy poznałem prawdę natemat oddziaływania nikotyny. I w pańskim odczuciu obecny stan pana zdrowia nie jest tak dobry, jak mógłbybyć, gdyby pan w ogóle nie palił? Oczywiście.187 Czy pańskim zdaniem kierownictwo firmy ponosi jakąś odpowiedzialność za to,że pan zaczął palić papierosy? Tak.Jak już powiedziałem, w tamtych czasach gorąco zachęcano do palenia.Wszyscy pracownicy palili.W sklepiku na terenie gmachu sprzedawano papierosy zapół ceny.Każda narada rozpoczynała się od wspólnego zapalenia papierosów przezwszystkich uczestników.Był to wówczas nieodłączny element kultury. Czy pański gabinet miał dobrą wentylację? Nie. Czy zatem mógł pan również być biernym palaczem? Jak najbardziej.We wszystkich pomieszczeniach zawsze snuły się pod sufitem pa-sma dymu tytoniowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Kiedy nakrycia zostały zebrane ze stołu, Lonnie Shaver pospiesznie rozłożył swójlaptop, a siedzący dwa miejsca dalej Herman zaczął intensywnie coś wpisywać w kom-puter brajlowski. Na szczęście przy tego typu zeznaniach nie jest panu potrzebny żaden pomocnik odezwał się do niego Herrera.Grimes skwitował to cichym jękiem, po czym odparł: Powiedziałbym nawet, że przeżyłem szok.Nikt nie zdołał więcej wydusić z przewodniczącego choćby jednego zdania na tematrozpatrywanej sprawy.Shaver chyba wcale nie był zaszokowany, nie wyglądał nawet na zdumionego.Phillip Savelle zwrócił się wcześniej z odpowiednią prośbą i uzyskał zgodę sędziegoHarkina na to, by mógł poświęcić część przerwy na ćwiczenia jogi pod rozłożystym dę-bem rosnącym na tyłach gmachu.Wyszedł z budynku pod eskortą, po czym zdjął ko-szulę, buty oraz skarpetki i usiadł na trawie pod drzewem, zwinięty na podobieństwodużego precla.A kiedy zaczął jednostajnym głosem zawodzić jakąś buddyjską pieśń,strażnik dał nura pod daszek, usiadł na ławce i zakrył twarz dłońmi, żeby nikt z prze-chodniów go nie rozpoznał.185* * *Cable tak ciepło przywitał się z Kriglerem, jakby byli serdecznymi przyjaciółmi.Zwiadek uśmiechnął się szeroko i powiedział uprzejmie, pewnym głosem: Dzień dobry, panie Cable.Siedem miesięcy wcześniej adwokat ze swoimi asystentami przesiedział w biurzeRohra trzy dni, rejestrując na kasecie wideo zeznania Kriglera.Pózniej z owym zapisemmusiało się zapoznać co najmniej trzydziestu prawników, kilku ekspertów sądowych,a nawet dwóch psychiatrów.Zwiadek mówił prawdę, ale tę prawdę należało zdyskonto-wać.Przepytywanie Kriglera przez reprezentanta obrony mogło mieć kluczowe znacze-nie dla końcowego wyroku, a w tym świetle prawda liczyła się najmniej.Tego świadkatrzeba było koniecznie zdyskredytować!Po wielogodzinnych dyskusjach obrona ustaliła właściwą strategię.Zgodnie z niąCable zaczął od pytania, czy świadek czuje żal do swego byłego pracodawcy. Tak odparł Krigler. Czy żywi pan nienawiść do firmy? Pynex nie jest żywym stworzeniem.Jak można nienawidzić jakiejkolwiek rze-czy? Nie czuje pan nienawiści na wspomnienie o wojnie? Nie musiałem w niej uczestniczyć. A nie budzi w panu nienawiści molestowanie dzieci? Budzi moje zgorszenie, ale na szczęście z tym również nie miałem nigdy do czy-nienia. Więc może nienawidzi pan przemocy? Gardzę przemocą, ale i w tym wypadku dopisało mi szczęście. I nie ma niczego, co by powodowało w panu niechęć? Jest.Brokuły.Na widowni rozległy się stłumione chichoty.Cable pojął szybko, że dał się zapędzićw kozi róg. Zatem nie czuje pan nienawiści do Pynexu? Nie. A może nienawidzi pan pracowników tej firmy? Nie, choć muszę przyznać, że niektórych z nich nie lubię. Nie żywi pan nienawiści do nikogo, kto przed laty pracował razem z panem w tejfirmie? Nie.Miałem kilku wrogów, ale nie przypominam sobie, abym do kogokolwiek od-czuwał nienawiść. Więc co pan czuje w stosunku do osób, przeciwko którym skierował pan pozew186do sądu? To byli właśnie moi wrogowie, lecz i oni jedynie wykonywali swoje obowiązki. A zatem pan lubi swoich wrogów? Niezupełnie.Zapewne powinienem starać się ich polubić, ale to nie takie proste.Nie pamiętam, abym kiedykolwiek się wyrażał, że ich lubię.Cable miał szczerą nadzieję choć trochę zyskać na tych próbach ukazania motywacjiKriglera jako chęci zemsty.W głębi duszy liczył też na to, że jeśli wystarczająco częstopadnie z jego ust słowo nienawiść , pozostawi ono swój ślad w umysłach przysięgłych. Proszę nam powiedzieć, dlaczego zgodził się pan zeznawać w tej sprawie. Kierowały mną dość złożone pobudki. Chodziło o pieniądze? Nie. Czy pan Rohr lub ktokolwiek z zespołu reprezentującego powoda zapłacił panuza złożenie zeznań? Nie.Uzgodniliśmy jedynie, że otrzymam zwrot kosztów podróży.Nic poza tym.W gruncie rzeczy Cable wcale nie miał zamiaru dociekać rzeczywistych motywówkierujących Kriglerem.W jego zeznaniach pojawiła się krótka wzmianka na ten te-mat, a podczas wcześniejszego, rejestrowanego na taśmie wideo przepytywania kwestiaprawdziwych pobudek wałkowana była przez piąć godzin.Należało więc teraz jak naj-szybciej przejść do innych zagadnień. Panie Krigler, czy pan kiedykolwiek palił papierosy? Tak, niestety.Paliłem przez dwadzieścia lat. I zapewne teraz pan tego żałuje? Oczywiście. Kiedy pan zaczął palić? Gdy podjąłem pracę w Union Tobacco, w roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątymdrugim.W tamtych czasach kierownictwo firmy zachęcało wszystkich pracowników dopalenia.Nadal postępuje tak samo. Czy sądzi pan, że pańskie zdrowie ucierpiało na skutek palenia przez dwadzie-ścia lat? To nie ulega wątpliwości.Mogę się czuć szczęściarzem, że nie umarłem tak jakpan Wood. A kiedy pan rzucił palenie? W roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym trzecim, kiedy poznałem prawdę natemat oddziaływania nikotyny. I w pańskim odczuciu obecny stan pana zdrowia nie jest tak dobry, jak mógłbybyć, gdyby pan w ogóle nie palił? Oczywiście.187 Czy pańskim zdaniem kierownictwo firmy ponosi jakąś odpowiedzialność za to,że pan zaczął palić papierosy? Tak.Jak już powiedziałem, w tamtych czasach gorąco zachęcano do palenia.Wszyscy pracownicy palili.W sklepiku na terenie gmachu sprzedawano papierosy zapół ceny.Każda narada rozpoczynała się od wspólnego zapalenia papierosów przezwszystkich uczestników.Był to wówczas nieodłączny element kultury. Czy pański gabinet miał dobrą wentylację? Nie. Czy zatem mógł pan również być biernym palaczem? Jak najbardziej.We wszystkich pomieszczeniach zawsze snuły się pod sufitem pa-sma dymu tytoniowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]