[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nieszczególna okazja, żeby powiedzieć sobie dzień dobry stwierdził. Tak zgodziłem się. Ma pan ochotę na drinka? Nie, dziękuję, ale chętnie wypiłbym filiżankę herbaty, jeśli ma pan gorącą wodę.Wstałem i postawiłem czajnik na kuchni.Detektyw sierżant Miller przysunął sobie krzesło, usiadłprzy stole i otworzył notes.Miał drobny, prawie urzędniczy charakter pisma i wieczne pióro, które spoty-ka się w dzisiejszych czasach tak rzadko, że może uchodzić za przejaw pretensjonalności. Dwa zgony w ciągu dwóch dni zauważył. Dwa bardzo paskudne zgony. Wiem odparłem. A ja aż do wczoraj nie widziałem w życiu żadnego trupa. Szczęśliwy z pana człowiek stwierdził detektyw sierżant Miller. A więc ostatni raz rozmawiałpan z panią Kemble w porze lunchu?Kiwnąłem głową. Czuła się wtedy całkiem dobrze.Mówiliśmy o Fortyfoot House i o tym, co się tam dawniej działo.Miała na tym punkcie prawdziwą obsesję.Chociaż nie, obsesja to nie jest może najlepsze słowo.Bardzo jąto niepokoiło.Opowiedziała mi, że kiedy była małą dziewczynką, jej matka sprzątała w Fortyfoot Housei przynosiła do domu najróżniejsze plotki.Tak w ogóle wyglądała na dość pogodną. Widział pan może kogoś, jak tu się kręcił? Kogoś, kto wydawał się podejrzany?Miody pan Billings stoi w cieniu drzew ze skrytą pod rondem czarnego kapelusza białą twarzą.Ale jakmogłem powiedzieć detektywowi sierżantowi Millerowi, że zobaczyłem ducha; i że to właśnie ten duchmógł skrzywdzić panią Kemble? Detektyw sierżant był człowiekiem o otwartym umyśle, to prawda.Go-towym nawet uwierzyć w zjawiska nadprzyrodzone.Ale jeśli zacznę opowiadać o halucynacjach i zja-wach, będzie musiał uznać mnie za głównego podejrzanego.Oskarżony popełnił morderstwo w stanieograniczonej poczytalności.Resztę życia spędzę w Broadmoor, razem z innymi psychopatami, stupro-centowymi wariatami i mordercami, którzy zarąbali siekierą całe swoje rodziny. Na plaży było bardzo spokojnie.Nie zauważyłem nikogo poza nami.I poza tym facetem, który za-rzuca po południu swoje sieci. Tak, rozmawiałem z nim.Czajnik zaczął gwizdać.Wrzuciłem saszetkę do kubka i zalałem ją wodą. Bez cukru powiedział, notując coś w notesie, detektyw sierżant Miller. Wie pan, jak umarła? zapytałem ostrożnie.Nie podniósł wzroku. Cóż, nie ma ostatecznej pewności.Tak jest zawsze, kiedy do miękkich tkanek dobiorą się kraby.Miała jednak strzaskane dwa najwyższe kręgi szyjne i zmiażdżone oba łokcie.To właśnie było powodem,dla którego trzymała, niczym konik polny, podniesione w górę ramiona.Nie wiemy, w jaki sposób doszłodo tych uszkodzeń, niemniej jednak okoliczności jej śmierci wskazują, że nie mamy w tym przypadku doczynienia z zejściem naturalnym.119 Mówi pan jak prawdziwy policjant stwierdziłem. Och.nauczyli nas tego w Mount Browne.Pracowałem wtedy w Surrey Constabulary. Co skłoniło pana do przeniesienia się tutaj?Detektyw sierżant zaniknął notes. Myślałem, że będę wiódł tu spokojniejsze życie.Ironia losu, nieprawdaż? Moja żona doszła downiosku, że życie tutaj jest zdecydowanie zbyt nudne, i opuściła mnie; a teraz w ciągu dwu dni mam dwaprzypadki gwałtownej śmierci. Nie chce mi pan zadać więcej pytań? Nie potrzebuję.Sąsiad, który mieszka tuż obok pani Kemble, widział ją żywą po wyjściu panai Danny ego, a wielebny Pickering potwierdził, że złożył mu pan wizytę.Jeśli nie potrafi pan przebywaćjednocześnie w dwu miejscach, nie ma takiego sposobu, żeby mógł wrócić i zrobić jakąś krzywdę paniKemble.Detektyw sierżant Miller wypił małymi łyczkami całą herbatę, po czym wstał i zaniósł kubek do zle-wu. Być może będę jeszcze zmuszony pana odwiedzić oznajmił. Nigdzie się pan stąd nie wybie-ra?Byłem pewien, że słyszę cichy szelest sierści za listwami boazerii.Czy detektyw sierżant usłyszał gotakże? Nie odparłem. Nigdzie się nie wybieram.Widział pan, w jakim stanie jest mój samochód. Ciekawe, kto go tak zniszczył? spytał detektyw sierżant, kiedy otworzyłem przed nim fronto-we drzwi. To była kara boska odparłem. Hmm mruknął. Pański Bóg musi być cholernie mściwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Nieszczególna okazja, żeby powiedzieć sobie dzień dobry stwierdził. Tak zgodziłem się. Ma pan ochotę na drinka? Nie, dziękuję, ale chętnie wypiłbym filiżankę herbaty, jeśli ma pan gorącą wodę.Wstałem i postawiłem czajnik na kuchni.Detektyw sierżant Miller przysunął sobie krzesło, usiadłprzy stole i otworzył notes.Miał drobny, prawie urzędniczy charakter pisma i wieczne pióro, które spoty-ka się w dzisiejszych czasach tak rzadko, że może uchodzić za przejaw pretensjonalności. Dwa zgony w ciągu dwóch dni zauważył. Dwa bardzo paskudne zgony. Wiem odparłem. A ja aż do wczoraj nie widziałem w życiu żadnego trupa. Szczęśliwy z pana człowiek stwierdził detektyw sierżant Miller. A więc ostatni raz rozmawiałpan z panią Kemble w porze lunchu?Kiwnąłem głową. Czuła się wtedy całkiem dobrze.Mówiliśmy o Fortyfoot House i o tym, co się tam dawniej działo.Miała na tym punkcie prawdziwą obsesję.Chociaż nie, obsesja to nie jest może najlepsze słowo.Bardzo jąto niepokoiło.Opowiedziała mi, że kiedy była małą dziewczynką, jej matka sprzątała w Fortyfoot Housei przynosiła do domu najróżniejsze plotki.Tak w ogóle wyglądała na dość pogodną. Widział pan może kogoś, jak tu się kręcił? Kogoś, kto wydawał się podejrzany?Miody pan Billings stoi w cieniu drzew ze skrytą pod rondem czarnego kapelusza białą twarzą.Ale jakmogłem powiedzieć detektywowi sierżantowi Millerowi, że zobaczyłem ducha; i że to właśnie ten duchmógł skrzywdzić panią Kemble? Detektyw sierżant był człowiekiem o otwartym umyśle, to prawda.Go-towym nawet uwierzyć w zjawiska nadprzyrodzone.Ale jeśli zacznę opowiadać o halucynacjach i zja-wach, będzie musiał uznać mnie za głównego podejrzanego.Oskarżony popełnił morderstwo w stanieograniczonej poczytalności.Resztę życia spędzę w Broadmoor, razem z innymi psychopatami, stupro-centowymi wariatami i mordercami, którzy zarąbali siekierą całe swoje rodziny. Na plaży było bardzo spokojnie.Nie zauważyłem nikogo poza nami.I poza tym facetem, który za-rzuca po południu swoje sieci. Tak, rozmawiałem z nim.Czajnik zaczął gwizdać.Wrzuciłem saszetkę do kubka i zalałem ją wodą. Bez cukru powiedział, notując coś w notesie, detektyw sierżant Miller. Wie pan, jak umarła? zapytałem ostrożnie.Nie podniósł wzroku. Cóż, nie ma ostatecznej pewności.Tak jest zawsze, kiedy do miękkich tkanek dobiorą się kraby.Miała jednak strzaskane dwa najwyższe kręgi szyjne i zmiażdżone oba łokcie.To właśnie było powodem,dla którego trzymała, niczym konik polny, podniesione w górę ramiona.Nie wiemy, w jaki sposób doszłodo tych uszkodzeń, niemniej jednak okoliczności jej śmierci wskazują, że nie mamy w tym przypadku doczynienia z zejściem naturalnym.119 Mówi pan jak prawdziwy policjant stwierdziłem. Och.nauczyli nas tego w Mount Browne.Pracowałem wtedy w Surrey Constabulary. Co skłoniło pana do przeniesienia się tutaj?Detektyw sierżant zaniknął notes. Myślałem, że będę wiódł tu spokojniejsze życie.Ironia losu, nieprawdaż? Moja żona doszła downiosku, że życie tutaj jest zdecydowanie zbyt nudne, i opuściła mnie; a teraz w ciągu dwu dni mam dwaprzypadki gwałtownej śmierci. Nie chce mi pan zadać więcej pytań? Nie potrzebuję.Sąsiad, który mieszka tuż obok pani Kemble, widział ją żywą po wyjściu panai Danny ego, a wielebny Pickering potwierdził, że złożył mu pan wizytę.Jeśli nie potrafi pan przebywaćjednocześnie w dwu miejscach, nie ma takiego sposobu, żeby mógł wrócić i zrobić jakąś krzywdę paniKemble.Detektyw sierżant Miller wypił małymi łyczkami całą herbatę, po czym wstał i zaniósł kubek do zle-wu. Być może będę jeszcze zmuszony pana odwiedzić oznajmił. Nigdzie się pan stąd nie wybie-ra?Byłem pewien, że słyszę cichy szelest sierści za listwami boazerii.Czy detektyw sierżant usłyszał gotakże? Nie odparłem. Nigdzie się nie wybieram.Widział pan, w jakim stanie jest mój samochód. Ciekawe, kto go tak zniszczył? spytał detektyw sierżant, kiedy otworzyłem przed nim fronto-we drzwi. To była kara boska odparłem. Hmm mruknął. Pański Bóg musi być cholernie mściwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]