[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ ciągle, mimo głębokich rozmyślań, nie mogłam nic z tej całej historii zro-zumieć i cały czas miałam uczucie, że się ślizgam po wierzchu czegoś tajemniczego, za-dzwoniłam do mojej przyjaciółki, zorientowanej w sytuacji.Streściłam jej ostatnie wy-darzenia, wprawiając ją w osłupienie nie mniejsze od mojego.Przyszedłszy do siebie,przyjaciółka powiedziała: Moja droga, ja widzę tylko jedno wytłumaczenie: ten facet jest upośledzony naumyśle i cierpi na zaawansowaną manię prześladowczą. Mnie to już też przychodziło do głowy, ale jakoś mi trudno w to uwierzyć.Nieupierajmy się przy najprostszych rozwiązaniach.Odłóż na razie na bok manię prześla-dowczą i wymyśl coś innego. Co tu można innego wymyślić? Chyba że.czekaj. No? Czekaj, czekaj.on od razu wyskoczył z awanturą? A może, jak ty do niego za-dzwoniłaś, to on nie był sam? Babka tam siedziała? Siedziała, nie siedziała.dość, że może akurat była? Nic nie wiem o żadnej babce.Zaprzysięgał się, że jest wolnym człowiekiem, wolnyczłowiek się przed żadną babką nie trzęsie. Głupiaś.Mógł zełgać. Zełgać? A po co? Diabli go wiedzą.Ale jeżeli na babkę trafiłaś, to ja mu się przestaję dziwić. Proszę cię, nie podawaj w wątpliwość jego poziomu umysłowego.Przecież ja wy-raznie mówiłam o pomyłce.Każdy człowiek z odrobiną inteligencji uchwyciłby się tego,jak deski ratunku. Prawda, masz rację.A jeśli cię poznał i zorientował się, że go rozszyfrowałaś. O, właśnie.Wyobraz sobie tę sytuację.Siedzisz z facetem zadowolona z życia i na-gle dzwoni ci ten drugi, którego jesteś zmuszona ukryć przed światem.Co byś zrobiła? Kategorycznie upierałabym się przy pomyłce.Nawet do rana. A potem? O Boże! Skontaktowałabym się z nim natychmiast, jak tylko to byłoby możliwe.Nie wiem, kiedy.O świcie, o piątej rano, o czwartej.%7łeby mu wyjaśnić, że ma się prze-stać wygłupiać, bo mi złamie życie.I dopiero potem, gdyby się okazało, że to jest zło-śliwe bydlę, zaczęłabym myśleć nad jakimś innym wyjściem. No widzisz.Widocznie on z góry założył, że ja jestem złośliwe bydlę.Właściwie tonic dziwnego, jeśli był tak głęboko przekonany o tych moich wszystkich zaletach. Kradniesz także?59  Nie wiem, nie zdążyłam go zapytać.W ogóle dużo rzeczy jeszcze zostało.Stręczycielstwo, szpiegostwo, narkomania.przemyt.nie, nie zostałam dokładnie omó-wiona.Wyrazne niedopatrzenie. Czekaj, coś mi jeszcze przyszło do głowy.Co on mówił? %7łe się zabezpiecza przedkobietami tego autoramentu? Tak, że się w życiu stykał. To może on rzeczywiście obracał się w takim towarzystwie przez całe życie?I nawet mu na myśl nie przyjdzie, że istnieją ludzie? O, moja kochana, to ja zaczynamdla niego odczuwać głębokie współczucie. Może masz rację.Może należało mu złożyć wyrazy ubolewania, a nie robić głupiedowcipy? Może to po prostu nieszczęśliwy człowiek z życiowym pechem do kobiet? Jakby nie było, wygląda na to, że popełnił fatalną pomyłkę.A to, że zadziałał napodstawie nie sprawdzonych przypuszczeń, świadczy o nim jak najgorzej.I gdzie tojego poczucie humoru? Poczucie humoru jest różnokierunkowe.Każdy z nas ma taki kierunek, w któ-rym poczucie humoru nie działa.Przypomnij sobie, że była kiedyś taka dziedzina, któ-rej moje poczucie humoru nie obejmowało.Może jemu zanika w odniesieniu do wła-snej osoby? Tym gorzej dla niego.Po godzinnej rozmowie nie doszłyśmy do żadnych rezultatów.Wysunęłyśmy mnó-stwo różnych przypuszczeń, ale nadal nie było wiadomo, które z nich są błędne, a którenie.Wreszcie poczułam się tym wszystkim zmęczona i zniecierpliwiona.Odłożywszysłuchawkę, wykąpałam się, położyłam do łóżka i zgasiłam światło.Radio jeszcze grało,oświetlając pokój słabym blaskiem.Tak samo jak tamtego wieczoru.I wtedy nagle rozjaśniło mi się w głowie.Patrzyłam na świecące pudło i czułam, jakmi się zimno robi.Zobaczyłam siebie oczami tego faceta.No tak, oczywiście.A cóż on mógł innego o mnie pomyśleć, skoro zachowywałamsię odwrotnie, niż powinna się zachowywać każda normalna kobieta.Skoro, zamiast sięśmiertelnie obrazić na skutek braku wyjaśnień, usilnie go namawiałam na spotkanie.%7łeteż mi to do tej pory nie przyszło do głowy!W tej sytuacji istotnie musiał dojść do wniosku, że mój poziom moralny przekra-cza wszelkie dopuszczalne granice.Cóż, Bóg z nim.Miał prawo tak myśleć, nie mam doniego pretensji.No, jedno przynajmniej zrozumiałam.Reszta pewno na wieki prze-padnie w mrokach niewiedzy.Następnego dnia zaczęłam remont mieszkania.Zaczęłam go od skuwania tynkówi zainteresowanie minionym, zdawałoby się, problemem w znacznym stopniu znikłow tumanach kurzu.Trzech facetów waliło w ściany, a ja się modliłam do Opatrznościo cierpliwość sąsiadów.Wyszłam z łazienki, bo mnie rozpacz ogarniała na widok czło-60 wieka, siedzącego z butami w wannie i sypiącego do niej całe góry gruzu, i tylko dziękitemu usłyszałam telefon.W łazience bym go nie usłyszała.Zamknęłam drzwi od po-koju i podniosłam słuchawkę. Czy mogę mówić z panią Joanną Chmielewską?  usłyszałam nieznany głos. Jestem, słucham. Dzwonię do pani z polecenia mojego przyjaciela, a pani znajomego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl