[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SZAMBELANICOWA Bardzo prosimy.SZAMBELANIC Pozwoli pan, że go zaprezentuję pannom, mojej córce i pannie Dzieńdzie-rzyńskiej& Także sąsiadka, a do tego warszawianeczka.DZIECDZIERZYCSKI Przepraszam, łęczycanka.SZAMBELANIC (prezentując) Pan Strasz& (puszcza go i zostawia z pannami, które prze-chadzają się; ukłony)STRASZ (na stronie) U! Aadne obydwie&GABRIELA (po pewnej chwili milczenia) Pan niedawno w naszych stronach?STRASZ Niedawno& Dostałem sukcesję po wuju& majątek w sąsiedztwie.GABRIELA (po chwili) Jakże się panu podobała okolica?STRASZ Phi& proszę pani& po Warszawie&GABRIELA Dowód otwartości niezbyt dla nas pochlebny.STRASZ (zakłopotany) Widzi pani& prawdę powiedziawszy& to ja tak& tu jeszcze dobrzenie znam& ale zdaje mi się, że sobie gust naprawię i zmienię zdanie.GABRIELA (śmiejąc się) Trzymamy pana za słowo.(chodzą w milczeniu)DZIECDZIERZYCSKI (do Szambelana) C h a m b e l a n, i l f a u t l u i p a y e r& spłacićgo, i kwita&SZAMBELANIC Zobaczymy& nic pilnego.DZIECDZIERZYCSKI C o m m e n t?SAU%7łCY (wchodząc z prawej strony z serwetą) Proszę jaśnie państwa do stołu.STRASZ (wycofawszy się od panien, do Kotwicza) Któraż z nich jest szambelanicówna?KOTWICZ Ta, co z panem mówiła.STRASZ Jak ona mi przypomina Julkę od Andzi, to rzecz zadziwiająca& Nawet taki sampieprzyk ma na szyi.KOTWICZ Przyjrzałeś jej się pan, widzę, dobrze.SZAMBELANIC (któremu żona, wstawszy z kanapy, szepnęła; do Strasza) Podaj pan rękęmojej żonie.163 SZAMBELANICOWA (do Strasza, który ją prowadzi) Panu zapewne nie w smak, że musia-łeś odejść od panienek& przyznaj się pan&STRASZ Hm, istotnie& ja to lubię.SZAMBELANICOWA Za to przy stole pozwolę panu usiąść przy mojej córce.(Strasz całujeją w rękę; żartobliwie) Tylko mi jej pan nie bałamuć, bardzo proszę.STRASZ (na stronie) Zdaje mi się, że zrobiłem podwójnie dobry interes&(wychodzą na prawo)WAADYSAAW Parę wyrazów zimnych, gryzących& i co ta kobieta zrobiła ze mną!& W cotu wierzyć, w co tu wierzyć! (wychodzi głębią)SCENA XKOTWICZ, DZIECDZIERZYCSKI, pózniej SZAMBELANIC.DZIECDZIERZYCSKI (zatrzymując Kotwicza) C o m t e, temu Straszowi trzeba koniecznieoddać& ja na to tylko wyłącznie dałem te pieniądze& i l f a u t a b s o l u m e n t.KOTWICZ (surowym tonem i żywiej całą tę scenę) Pańskie słowa są najlepszym dowodem,jak nam jest trudno obyć się bez kredytu żydowskiego.DZIECDZIERZYCSKI C o m m e n t?KOTWICZ Wiedziony szlachetnym popędem udzieliłeś pan pożyczkę sąsiadowi, lecz ledwieto zrobiłeś, już ci żal i chciałbyś się cofnąć& Skoro tak, oświadczę kuzynowi, a zaręczam,że zwróci panu, jakkolwiek z bólem serca, bo wiem, że mu przykrym będzie ten brak za-ufania.(zapraszając go do wyjścia) Niechże pan będzie łaskaw.DZIECDZIERZYCSKI Ale co znowu, co znowu! Jaki brak zaufania?& C o m m e n t p e u t% o n!& Zdaje mi się, że dałem najlepszy dowód, iż tak nie jest.KOTWICZ Prawda, ale& pozwól pan sobie powiedzieć, że nadużywasz sytuacji.Wszakżebiorąc od kogoś pieniądze staję się ich właścicielem, nieprawdaż?& Więc dysponować mi,jak mam użyć tych pieniędzy, to, przyznam się& (jak wyżej) Służę.DZIECDZIERZYCSKI Hrabio, ja radziłem tylko, i to w waszym własnym interesie.KOTWICZ Być, może, ale nie jest miłą rzeczą zostawać w zależności.Już to prawdę mówią,iż nic tak nie narusza dobrych stosunków, jak kwestia pieniężna.DZIECDZIERZYCSKI (na stronie) Masz tobie, gotowi się jeszcze obrazić.KOTWICZ (na stronie) Dobra sposobność.(głośno) Aby tego uniknąć, muszę i ja załatwić zpanem nasz rachuneczek.164 DZIECDZIERZYCSKI Jaki znów rachuneczek? Czy ja hrabiego napastuję?KOTWICZ Tym bardziej.Człowiek z poczuciem godności osobistej nie powinien narażać sięna podejrzenie, iż się nie szanuje& Przepraszam, że nie porachowałem się wcześniej.DZIECDZIERZYCSKI (zniecierpliwiony) Hrabia wiesz, że ta bagatela nie robi mi różnicy.KOTWICZ Ale pan pozwolisz, że darowizny przyjąć nie mogę&DZIECDZIERZYCSKI Któż mówi& c e s e r a i t c o m p r o m i t a t i o n.KOTWICZ (dobywając notyskę) Prowadzę skrupulatne notatki.DZIECDZIERZYCSKI Pójdzmy, bo tam czekają na nas.KOTWICZ Ogółem winienem panu z tym, co przegrałem w wista& pamiętasz pan& 3 ruble97 kopiejek.DZIECDZIERZYCSKI Rozegramy się.(ciągnie go)KOTWICZ To swoją drogą& oraz z kosztami podróży do Aowicza na święty Mateusz&DZIECDZIERZYCSKI C o m m e n t? P a r d o n! To już do mnie należy!KOTWICZ Za pozwoleniem& zapłaciłeś pan za mnie kolej pierwszej klasy tam i na po-wrót& oprócz tego łożyłeś na moje utrzymanie w drodze i w Aowiczu& Notowałemwszystko.DZIECDZIERZYCSKI Ale nie słucham.KOTWICZ Otwarcie powiem, że byłem wówczas goły i przyjąłem, ale jako pożyczkę& je-dynie jako pożyczkę.DZIECDZIERZYCSKI (na stronie) No, i są ludzie, którzy go mają za eksploatatora!KOTWICZ To wszystko razem uczyni rubli srebrem 79 kopiejek 50.DZIECDZIERZYCSKI B o n! Zwrócisz mi pan tam kiedy& Chodzmy!KOTWICZ No, to dołóżże mi pan dla okrągłości 20 rubli 50 kopiejek, to razem będzie setka,którą panu oddam& jak tylko będę miał.DZIECDZIERZYCSKI (do siebie, nieco zdziwiony) S a v e z - v o u s q u o i, c e s t b o n&(dobywa pugilares) Mam tylko same dwudziestopięciorublówki.KOTWICZ To nic, zwrócę panu resztę, jak zmienię& Ale to już osobny rachunek& setkasetką, a panu reszty przypada półpiąta rubla.165 SZAMBELANIC (z serwetą pod brodą) Sąsiedzie, cóż za ceremonie?& Zupa stygnie& pro-simy!DZIECDZIERZYCSKI Służę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl