[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.«W Varlungo, wioseczce, jak wiecie, niedaleko stÄ…d poÅ‚ożonej, żyÅ‚ niegdyÅ› proboszcz, tÄ™gii chwacki mąż, bÄ™dÄ…cy wielkim niewiast lubownikiem.W czytaniu i pisaniu niezbyt celowaÅ‚,umiaÅ‚ jednak w dni Å›wiÄ…teczne pod cieniem wiÄ…zu Å›wiÄ™tym sÅ‚owem krzepić gromadkÄ™ swojÄ….Gorliwość jego kapÅ‚aÅ„ska objawiaÅ‚a siÄ™ szczególnie w stosunku do biaÅ‚ogłów, które pod nie-obecność ich mężów pilnie odwiedzaÅ‚ przynoszÄ…c im zawsze w podarunku jakiÅ› obrazek, wo-dÄ™ Å›wiÄ™conÄ…, uÅ‚amek poÅ›wiÄ™canej gromnicy po spoÅ‚u z swoim bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwem.MiÄ™dzyowieczkami, z których wiele już doÅ„ należaÅ‚o, wpadÅ‚a mu w oko szczególnie jedna, imieniemBelcolore, żona gospodarza, zwanego Bentivegna del Mazzo.ByÅ‚a to bardzo wesoÅ‚a, Å›wieża,czarniutka i jÄ™drna biaÅ‚ogÅ‚owa, zaprawiona w tarciu na żarnach lepiej niż jakakolwiek inna.UmiaÅ‚a grać na cymbaÅ‚ach i uchodziÅ‚a we wsi za najlepszÄ… Å›piewaczkÄ™, nikt bowiem tak jakona nie umiaÅ‚ zanucić:  Leci woda, leci na zielone pole , lub zawieść riddÄ™47, czy ballonchio,wdziÄ™cznie chusteczkÄ… powiewajÄ…c.Dla tych wszystkich przymiotów zadurzyÅ‚ siÄ™ w niej naszojciec duchowny, i to tak zapalczywie, że caÅ‚y dzieÅ„ myÅ›laÅ‚ tylko o niej i włóczyÅ‚ siÄ™ po po-84 lach, wypatrujÄ…c, gdzieby jÄ… spotkać można byÅ‚o.Kiedy zaÅ› w niedzielÄ™ rano spostrzegÅ‚ jÄ… wkoÅ›ciele, to natężaÅ‚ siÄ™ tak przy Å›piewaniu Kyrie i Sanctus, że przysiÄ…c by byÅ‚o można, iż siÄ™sÅ‚yszy ryczÄ…cego osÅ‚a.Przy tym wszystkim byÅ‚ o tyle ostrożny, że Bentivegna del Mazzo aniżadna z sÄ…siadek jego niczego siÄ™ nie domyÅ›lali.Dla pozyskania Å‚ask Belcolory proboszcz od czasu do czasu obdarzaÅ‚ jÄ… to wiÄ…zkÄ… Å›wieże-go czosnku ze swego ogrodu, sÅ‚awnego na caÅ‚Ä… okolicÄ™, który sam uprawiaÅ‚, to znów peÅ‚nymkoszem zielonego bobu lub mÅ‚odych cebulek majowych.A gdy mu siÄ™ gdzieÅ› na stronieprzydybać jÄ… udaÅ‚o, przymilaÅ‚ siÄ™ do niej, to znów wyrzuty czynić jej zaczynaÅ‚.BiaÅ‚ogÅ‚owaudawaÅ‚a, że nic nie rozumie, i zachowywaÅ‚a siÄ™ wzglÄ™dem niego tak obojÄ™tnie, iż czcigodnypasterz do rozpaczy prawie dochodziÅ‚.Pewnego dnia zdarzyÅ‚o siÄ™, że proboszcz, przechadza-jÄ…c siÄ™ z zaÅ‚ożonymi rÄ™koma po polu, spotkaÅ‚ Bentivegna del Mazzo, pÄ™dzÄ…cego przed sobÄ…osÅ‚a objuczonego mnóstwem przedmiotów, i zaczepiÅ‚ go pytaniem, dokÄ…d zmierza. A gdzieżby  odpowiedziaÅ‚ Bentivegna  jeÅ›li nie do miasta? WiozÄ™ te rzeczy w poda-runku panu Bonaccorri da Ginestreto, muszÄ™ bowiem szukać u niego poparcia w pewnejsprawie, w której pan prokurator sÄ…du do siebie mnie wzywa i niechybnie stawić siÄ™ przyka-zuje.Proboszcz, peÅ‚en radoÅ›ci z tak szczęśliwego rzeczy obrotu, zawoÅ‚aÅ‚: Dobrze robisz, mój synu, radzÄ…c sobie w ten sposób! Przyjmij bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo moje,ruszaj i wracaj prÄ™dko, a jeÅ›li zobaczysz po drodze Lapuccia albo Naldina, nie zapomnij impowiedzieć, żeby mi jak najspieszniej rzemienie do cepów przysÅ‚ali.Bentivegna obiecaÅ‚ to uczynić i pojechaÅ‚ dalej.Proboszcz zasiÄ™, ujrzawszy oddalajÄ…cegosiÄ™ w stronÄ™ Florencji, pomyÅ›laÅ‚, że teraz sposobna chwila nastaÅ‚a, aby zajść do Belcolory iszczęścia u niej spróbować.Nie zwlekajÄ…c tedy wziÄ…Å‚ nogi za pas i co tchu w piersiach popÄ™-dziÅ‚ do domu swej umiÅ‚owanej.WszedÅ‚szy do sieni, zawoÅ‚aÅ‚: Pokój temu domowi!  Nie usÅ‚yszawszy odpowiedzi dodaÅ‚:  Cóż to, zali nie ma tutajnikogo?Belcolore, znajdujÄ…ca siÄ™ w tej chwili na stryszku, odrzekÅ‚a: Ach! To wy, panie, witajcie! Cóż was na taki skwar z domu wygania? Ech! na mojÄ… duszÄ™  zawoÅ‚aÅ‚ proboszcz  cóż by innego, jeÅ›li nie chęć przepÄ™dzenia ztobÄ… radosnej chwili w czasie nieobecnoÅ›ci męża twego, którego spotkaÅ‚em na drodze do Flo-rencji!Gdy tych słów domawiaÅ‚, Belcolore zeszÅ‚a ze stryszku, usiadÅ‚a na Å‚awie i poczęła przebie-rać konopne nasienie, które mąż jej zebraÅ‚ przed kilku dniami.Proboszcz, tÄ… jej obojÄ™tnoÅ›ciÄ… do żywa dotkniÄ™ty, zawoÅ‚aÅ‚: Belcolore, Belcolore, dÅ‚ugoż mnie jeszcze w ten sposób zwodzić bÄ™dziesz? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl