X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolejna postać wynurzyła się z ciemno-ści. Elryku! Dzięki wszystkim gwiazdom i Bogom Ziemi! A więc żyjesz! Podziękuj Ariochowi, Moonglumie.Gdzie jest Zarozinia? Tam, w środku.Ten ślepy minstrel zabrał ją ze sobą, a Hurd poszedł zanimi.Ci wszyscy królowie i książęta są szaleni, nie potrafię dostrzec żadnego69 sensu w ich działaniach. Nie wydaje mi się, żeby Veerkad chciał dobrze dla Zarozinii.Szybko, mu-simy ich odnalezć. Na wszystkie gwiazdy, czuć odór śmierci! Nigdy nie spotkałem się z czymśtakim, nawet po bitwie w dolinie Eshmir, kiedy wojska Elwheru starły się z armiąKalega Yoguna, księcia-uzurpatora z Tanghensi i pół miliona trupów usłało dolinęod krańca po kraniec. Jeżeli masz za słabe nerwy. Wolałbym ich wcale nie mieć.Tak byłoby lepiej.Chodzmy.Pośpiesznie ruszyli w głąb korytarza, kierując się odległym echem histerycz-nego śmiechu Veerkada i nieco bliższym odgłosem kroków oszalałego ze strachuHurda, który dostał się pomiędzy dwóch wrogów, a trwożył się namyśl o trzecim.Książę Org powoli, po omacku sunął przed siebie, łkając cicho z przerażenia.W fosforyzującym świetle wypełniającym Główny Grobowiec Veerkad, oto-czony zmumifikowanymi ciałami swych przodków, śpiewał przed wielką trumnąKróla spod Wzgórza pieśń stanowiącą część rytuału wskrzeszenia.Trumna istot-nie była olbrzymia; o połowę większa niż Veerkad, który odznaczał się słusznymwzrostem.Minstrel nie baczył na własne bezpieczeństwo, my siał jedynie o ze-mście na swym bracie, Gutheranie.W dłoni trzymał długi sztylet, unosząc go nadleżącą na ziemi skuloną i przerażoną Zarozinią.Przelanie krwi ofiary stanowiło kulminacyjny moment obrzędu, a wówczas.Wówczas, całkiem dosłownie, rozpętałoby się Piekło.Taki właśnie plan po-wziął Veerkad.Królewski brat zakończył pieśń i wzniósł sztylet, gdy nagle doGłównego Grobowca wpadł Hurd z nagim mieczem w dłoni.Minstrel obrócił sięgwałtownie, z bezsilną wściekłością malującą się na ślepej twarzy.Nie zwlekając ani na chwilę, Hurd wraził miecz w ciało Veerkada aż po rę-kojeść, przebijając stryja na wylot.Minstrel jednak, czując zbliżającą się śmierć,jęcząc zacisnął dłonie na gardle księcia.Mocno.Obaj mężczyzni, w których jakimś cudem tliła się jeszcze iskierka życia, zwar-ci w walce miotali się po migoczącej komnacie, wirując w makabrycznym tańcuśmierci.Trumna Króla spod Wzgórza poczęła drżeć i dygotać z lekka, ruch jej byłledwo dostrzegalny.W tej właśnie chwili w komnacie pojawili się Elryk i Moonglum.Widząc,że Veerkad i Hurd są już bliscy śmierci, Elryk rzucił się ku leżącej na ziemi Za-rozinii.Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dziewczyna była nieprzytomna, nie-świadoma grożącego jej niebezpieczeństwa.Elryk wziął ją na ręce i odwrócił sięw stronę wyjścia.Rzucił okiem na rozedrganą trumnę. Szybko, Moonglumie.Jestem pewien, że ten głupiec przywołał ducha70 zmarłego.Pośpiesz się, przyjacielu, zanim opadną nas piekielne zastępy.Moonglum głośno chwycił w płuca powietrze i ruszył za albinosem, którybiegł już w stronę wyjścia z kurhanu, za którym widniała atramentowa czerń nocy. Dokąd teraz, Elryku? Musimy zaryzykować powrót do cytadeli.Zostały tam nasze konie i baga-że.Wierzchowce są nam potrzebne, by jak najszybciej opuścić to miejsce.O ileinstynkt mnie nie zawodzi, wkrótce nastąpi tu straszna rzez. Nie przypuszczam, by mieszkańcy Org zdołali stawić czoło wrogowi, El-ryku.Gdy wychodziłem z zamku, wszyscy byli pijani.Dlatego właśnie z takąłatwością udało mi się wymknąć.Jeżeli cały czas pili z równą intensywnością,nie sądzę, by jeszcze mogli się poruszać. A więc nie traćmy czasu.Pozostawiwszy Wzgórze za sobą pobiegli do cytadeli. Rozdział 4Moonglum mówił prawdę.W Wielkiej Sali wszyscy leżeli pogrążeni w pijac-kim śnie.Płonące na paleniskach ognie buzowały, aż cienie tańczyły po ścianach. Moonglumie  odezwał się cicho Elryk  idz z Zarozinią do stajen i przy-gotuj nasze konie.Ja muszę jeszcze spłacić Gutheranowi zaciągnięty dług. Al-binos wskazał palcem na stół. Spójrz, zwalili tu wszystkie łupy, by napawaćoczy dowodami swego zwycięstwa.Zwiastun Burzy leżał na stosie splądrowanych sakw i juków, które zawierałyzarówno dobra zrabowane wujowi i kuzynom Zarozinii, jak i te odebrane Elryko-wi i Moonglumowi.Zarozinia, przytomna już, lecz nadal oszołomiona, odeszła z Moonglumem,by odnalezć stajnie, albinos zaś ruszył w stronę stołu, omijając rozciągnięte wszę-dzie ciała całkowicie pijanych mieszkańców Org oraz płonące na paleniskachognie.Westchnął z ulgą, gdy wreszcie zacisnął dłoń na rękojeści swego wyku-tego w piekielnym ogniu miecza.Melnibon�anin jednym susem przesadził stół i już miał chwycić Gutherana, naktórego szyi nadal błyszczał wysadzany bajecznie bogatymi klejnotami królewskiłańcuch, gdy wielkie drzwi prowadzące do sali otworzyły się z hukiem.Zwisz-czący podmuch lodowatego powietrza wpadł do komnaty, aż ognie pochyliły sięi zamigotały nagle.Elryk, zapomniawszy o Gutheranie, odwrócił się, otwierającszeroko oczy.U wejścia do komnaty stał, wypełniając sobą całkowicie drzwi, Król spodWzgórza.Dawno zmarłego monarchę przywołał Veerkad, którego własna krew posłuży-ła, by dopełnić aktu wskrzeszenia.Króla spod Wzgórza okrywały przegniłe szaty,suche kości obciągała napięta, poszarpana skóra.W jego piersi nie biło serce, gdyżdawno już pożarły je żywiące się padliną istoty.Władca nie miał też płuc, któremogłoby wypełnić powietrze.Mimo to jednak Król spod Wzgórza żył.Król spod Wzgórza.Był on ostatnim, wielkim władcą Przeklętego Ludu, któryw swym gniewie zniszczył połowę Ziemi i stworzył Las Troos.Za zmarłym kró-lem kłębiły się hordy upiornych wojowników, których w legendarnej przeszłości72 pochowano razem z ich dowódcą.Rozpoczęła się masakra.Elryk mógł jedynie zgadywać, jaka krzywda sprzed wieków stała się przy-czyną dokonywanej właśnie zemsty, lecz niezależnie od wszystkiego grożące muniebezpieczeństwo było bardzo realne.Albinos wyciągnął Zwiastuna Burzy, gdyż rozjuszona horda wywierała gniewna wszystkim, co żyło.Salę wypełniły jęki i przerażone wrzaski nieszczęsnychmieszkańców Org.Elryk, na wpół sparaliżowany ze zgrozy, nadal stał obok tronu.Słysząc hałas, Gutheran obudził się i ujrzał przed sobą Króla sprzed Wzgórza. Nareszcie będę mógł odpocząć!  zawołał, niemalże z ulgą.Osunął się, umierając w żelaznym uścisku zmarłego władcy i pozbawiającElryka możliwości dokonania zemsty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.