[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chcę pani jeszcze bardziejutrudniać.Jak to zrobić, żeby porozmawiać z panią w cztery oczy bez niepotrzebnychzadrażnień?Nie zasnęłam jeszcze całkowicie, więc oprzytomniałam błyskawicznie.88 Chyba musiałabym, panie majorze, wykraść się z domu pózną nocą. Tak jak teraz.? Nawet jeszcze pózniej.Ale wolałabym umówić się z panem wcześniej i trwaćw pogotowiu, bo nie chce mi się trzy razy przebierać.Już poszłam spać. Zatem umówmy się może na jutro? Proszę bardzo.Wykradnę się o północy pod pozorem wstawienia samochodu dogarażu.Może być? No to jesteśmy umówieni.* * *Bieżan odłożył słuchawkę w mieszkaniu nieboszczki Michaliny Kołek i popatrzył naRoberta Górskiego. Te długie, nocne Polaków rozmowy. wymamrotał. Wolę z nią pogadać ju-tro niż dziś, bo będziemy więcej wiedzieć. I tak już nie jest zle odparł optymistycznie Robert, wskazując niewielki stosikróżnorodnych papierów. Połowa z tego nieaktualna, ale reszta to czyste złoto. Zgadza się.Sześciu sprawców łeb w łeb.Wprost od Aukasza Darko przyjechali do domu ofiary i godzina nie minęła, a jużznali jej wszystkie sekrety, w lokalu panował bowiem nieskalany porządek.Słowo pi-sane zajmowało tam niewiele miejsca i łatwo było je znalezć.Dwa notesy z numera-mi telefonów, kalendarze z pięciu ubiegłych lat, trochę felietonów i artykułów, wycię-tych z prasy, kilka numerów kolorowych czasopism, kilka odpisów z akt sądowych, do-kumenty osobiste, od metryki poczynając, i odrobina korespondencji, niewątpliwie pa-miątkowej, pochodzącej wyłącznie od jej bóstwa, Dominika.Ponadto dwa niewielkiealbumy i jedno pudełko zdjęć.Książki ani jednej, poza telefoniczną sprzed dwóch lat.Z dokumentów osobistych wyraznie wynikało, że Michalina Kołek ukończyła szkołępodstawową i jakiś tajemniczy kurs partyjny, określany mianem studiów specjalnychdla aparatu.Po czym poślubiła pracownika MSW, z którym nie wiadomo, co się stało,wyrok rozwodowy bowiem, sporządzony tuż przed definitywną zmianą ustroju, orzekałcałkowity rozpad pożycia małżeńskiego, bez najmniejszej wzmianki o współmałżonkui przyczynach rozpadu.W tymże samym czasie przyznano jej rentę, wynikającą z trze-ciej grupy inwalidztwa, co tak Bieżana, jak i Górskiego napełniło śmiertelnym zdumie-niem.Jakież, na miły Bóg, inwalidztwo mogło gnębić tę wspaniałą i zdrowiem tryska-jącą kariatydę.?!Kolorowe czasopisma opiewały głównie modę i tajniki makijażu, zdjęcia prezento-wały w połowie samą Michalinę w różnym wieku i w rozmaitych sytuacjach, prawiew połowie osoby obce, a w jednej setnej Dominika, słabo widocznego.Artykuły z pra-sy i akta sądowe dotyczyły również obcych ludzi, nijak, pozornie przynajmniej, z Mi-chaliną nie związanych, notesy i kalendarze zaś wypełnione były mnóstwem informa-cji, być może, bezcennych.89Bieżan z Górskim błyskawicznie oddzielili ziarno od plew i zajęli się tym, co powin-no być ważne, na pierwszy ogień biorąc korespondencję.Dużo do czytania nie mieli, je-den rzut oka wystarczał. Znalezć Mariuszka przeczytał Robert. Piękny list.Krótki, treściwy, jedno-znaczny.Kto to może być, ten Mariuszek? Dojdziemy zapewnił go Bieżan. Nie pokazuj się do wtorku.Też niezle.O,a tu jeszcze lepiej.Wściek cały piątek.I cały podkreślone.Dobrze byłoby wiedzieć, czyon nie robił błędów ortograficznych.Bo może to powinno być oddzielnie, w ściek.Aleteż niezrozumiałe. No, miłosna korespondencja to nie jest z pewnością.Zwracać uwagę naMariuszka? Nie zadawaj głupich pytań, mamy mało czasu.Między sądem i prasą panowała pełna zgodność, niemal wszystko dotyczyło kom-promitacji podupadłych już dziś dostojników partyjno-rządowych, z ich grona zaś wy-różniało się sześć nazwisk, wciąż jeszcze aktualnych.Sześciu ludziom przy odrobi-nie uporu można było zniszczyć karierę, a nawet i życie, opierając się na pamiątkachMichaliny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nie chcę pani jeszcze bardziejutrudniać.Jak to zrobić, żeby porozmawiać z panią w cztery oczy bez niepotrzebnychzadrażnień?Nie zasnęłam jeszcze całkowicie, więc oprzytomniałam błyskawicznie.88 Chyba musiałabym, panie majorze, wykraść się z domu pózną nocą. Tak jak teraz.? Nawet jeszcze pózniej.Ale wolałabym umówić się z panem wcześniej i trwaćw pogotowiu, bo nie chce mi się trzy razy przebierać.Już poszłam spać. Zatem umówmy się może na jutro? Proszę bardzo.Wykradnę się o północy pod pozorem wstawienia samochodu dogarażu.Może być? No to jesteśmy umówieni.* * *Bieżan odłożył słuchawkę w mieszkaniu nieboszczki Michaliny Kołek i popatrzył naRoberta Górskiego. Te długie, nocne Polaków rozmowy. wymamrotał. Wolę z nią pogadać ju-tro niż dziś, bo będziemy więcej wiedzieć. I tak już nie jest zle odparł optymistycznie Robert, wskazując niewielki stosikróżnorodnych papierów. Połowa z tego nieaktualna, ale reszta to czyste złoto. Zgadza się.Sześciu sprawców łeb w łeb.Wprost od Aukasza Darko przyjechali do domu ofiary i godzina nie minęła, a jużznali jej wszystkie sekrety, w lokalu panował bowiem nieskalany porządek.Słowo pi-sane zajmowało tam niewiele miejsca i łatwo było je znalezć.Dwa notesy z numera-mi telefonów, kalendarze z pięciu ubiegłych lat, trochę felietonów i artykułów, wycię-tych z prasy, kilka numerów kolorowych czasopism, kilka odpisów z akt sądowych, do-kumenty osobiste, od metryki poczynając, i odrobina korespondencji, niewątpliwie pa-miątkowej, pochodzącej wyłącznie od jej bóstwa, Dominika.Ponadto dwa niewielkiealbumy i jedno pudełko zdjęć.Książki ani jednej, poza telefoniczną sprzed dwóch lat.Z dokumentów osobistych wyraznie wynikało, że Michalina Kołek ukończyła szkołępodstawową i jakiś tajemniczy kurs partyjny, określany mianem studiów specjalnychdla aparatu.Po czym poślubiła pracownika MSW, z którym nie wiadomo, co się stało,wyrok rozwodowy bowiem, sporządzony tuż przed definitywną zmianą ustroju, orzekałcałkowity rozpad pożycia małżeńskiego, bez najmniejszej wzmianki o współmałżonkui przyczynach rozpadu.W tymże samym czasie przyznano jej rentę, wynikającą z trze-ciej grupy inwalidztwa, co tak Bieżana, jak i Górskiego napełniło śmiertelnym zdumie-niem.Jakież, na miły Bóg, inwalidztwo mogło gnębić tę wspaniałą i zdrowiem tryska-jącą kariatydę.?!Kolorowe czasopisma opiewały głównie modę i tajniki makijażu, zdjęcia prezento-wały w połowie samą Michalinę w różnym wieku i w rozmaitych sytuacjach, prawiew połowie osoby obce, a w jednej setnej Dominika, słabo widocznego.Artykuły z pra-sy i akta sądowe dotyczyły również obcych ludzi, nijak, pozornie przynajmniej, z Mi-chaliną nie związanych, notesy i kalendarze zaś wypełnione były mnóstwem informa-cji, być może, bezcennych.89Bieżan z Górskim błyskawicznie oddzielili ziarno od plew i zajęli się tym, co powin-no być ważne, na pierwszy ogień biorąc korespondencję.Dużo do czytania nie mieli, je-den rzut oka wystarczał. Znalezć Mariuszka przeczytał Robert. Piękny list.Krótki, treściwy, jedno-znaczny.Kto to może być, ten Mariuszek? Dojdziemy zapewnił go Bieżan. Nie pokazuj się do wtorku.Też niezle.O,a tu jeszcze lepiej.Wściek cały piątek.I cały podkreślone.Dobrze byłoby wiedzieć, czyon nie robił błędów ortograficznych.Bo może to powinno być oddzielnie, w ściek.Aleteż niezrozumiałe. No, miłosna korespondencja to nie jest z pewnością.Zwracać uwagę naMariuszka? Nie zadawaj głupich pytań, mamy mało czasu.Między sądem i prasą panowała pełna zgodność, niemal wszystko dotyczyło kom-promitacji podupadłych już dziś dostojników partyjno-rządowych, z ich grona zaś wy-różniało się sześć nazwisk, wciąż jeszcze aktualnych.Sześciu ludziom przy odrobi-nie uporu można było zniszczyć karierę, a nawet i życie, opierając się na pamiątkachMichaliny [ Pobierz całość w formacie PDF ]