[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.?Aukasz wzruszył ramionami, zdziwienie nieco przygasił i bez najmniejszego opo-ru podjął opowieść.Wszystko, co mówił, zgadzało się idealnie ze zdobyczami sierżan-ta Wilczyńskiego.Owszem, w Załężu klient życzył sobie postać i poczekać, nie wiado-mo na co, bo nawet nie wysiadł.Ze trzy kwadranse tak stali, potem owszem, pojecha-li na Dyby, zatrzymali się w lesie, na krótko, z przyczyn natury fizjologicznej.Ciągle ży-czenie klienta.Oddalił się w las, po jakimś czasie wrócił, pojechali dalej.Nic szczegól-nego się nie działo.Do Władysławowa dotarli o siódmej wieczorem, odjechali stamtądprzed północą i na tym koniec. %7łe też pan akurat ten kurs tak dobrze pamięta? zdziwił się teraz dla odmianyGórski zupełnie uczciwie, wcale tego zdziwienia nie udając.Aukasz się uśmiechnął. Przez babę rzekł krótko.83Rzecz oczywista, Bieżana baba zaciekawiła.Usłyszał całą historię przyjazdu boga-tych krewnych do facetki, która nie miała czym zapłacić, przy czym Aukasz wcale niekrył, że w owym czasie jezdził jako mafia.Opłacało mu się.Wyższe podatki, ale mniejroboty.Facetkę jakoś zapamiętał, zdarza się, a potem natknął się na nią właśnie w tymWładysławowie, rozweseliło go to, dziewczyna nie podlotek, ale przez siedem lat nic sięnie zmieniła.Nie, owszem, zmieniła się.Na korzyść.Coś ma w sobie takiego, co czło-wieka bierze.Przedstawili się sobie wzajemnie, pogadali, niby nic, ale jakoś mu utkwiłow pamięci.Chyba jeszcze spróbuje się z nią spotkać.Takie to było wszystko ludzkie, zwyczajne, normalna, męska rozmowa, wręcz zwie-rzenia, że Bieżan zawahał się w doznaniach.Coś tajemniczego w głębi jego duszy upie-rało się, że gdzieś tu istnieje drugie dno, ale nie mógł go wyłapać.Miał w sobie instynktśledczy i dlatego podjął pracę w milicji, pózniej w policji, umiał wywęszyć i rozwikłaćnajbardziej ukrywane sprawy, umiał wnioskować, umiał wyczuwać prawdę i łgarstwo,gdyby nie ta umiejętność, dar natury, dałby teraz spokój temu taksówkarzowi i poszedłsię martwić gdzie indziej, ale właśnie ów instynkt nie chciał mu na to pozwolić.Czepiałsię.Atmosfera czepianiu przeszkadzała. Jak pan myśli powiedział znienacka widział pan facetkę drugi raz w życiu,ale w sytuacji również kłopotliwej.Czyli już jakaś znajomość.Gdyby ona, na przykład,parę godzin wcześniej zabiła człowieka, byłaby taka sama? Jak się panu wydaje?Aukasz Darko na ułamek sekundy skamieniał.Przeleciało po nim coś zgoła nie-uchwytnego, jakby zahamowana błyskawica, ale zachował się, można powiedzieć, nor-malnie.Przyjrzał się Bieżanowi z zainteresowaniem. O ile sięgam pamięcią odpowiedział powoli w życiu nie widziałem nikogo,kto by tuż przedtem zabił człowieka.Nie mam w tej kwestii doświadczenia.Ale jeżeliona parę godzin wcześniej zabiła człowieka, to ja do samej śmierci z podziwu nie wyj-dę.Musiała o tym zapomnieć, chociaż na aż taką sklerotyczkę nie wyglądała.Chyba żego zabiła bezwiednie. Jak można kogoś zabić bezwiednie? Czy ja wiem.Baba okno myje, doniczka jej zleci i gościa w łeb rąbnie, a ona tegonawet nie zauważy.Na przykład.I pójdzie do sklepu po śmietanę, zadowolona z życia.A zabiła, nie? No tak.Tam była po drodze taka miejscowość, Cisza Leśna, zauważył pan może? Cisza Leśna? Zaraz.Nie, nie wiem.Jakieś drogowskaziki małe człowiek po dro-dze mija, ale nie zawsze w oko wpadnie.Nie dam głowy ani na tak, ani na nie.Nie pa-miętam. A skąd pan wie, że on mały, ten drogowskazik? Duży bym zauważył.I o samej miejscowości nie słyszałem, więc metropolia tobyć nie może.Rozmaite wiochy istnieją w tym kraju, ale ja ich wszystkich nie znam.84 Chociaż jezdzi pan w długie trasy? Przeważnie do większych miast. I tej Ciszy Leśnej pan nie widział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.?Aukasz wzruszył ramionami, zdziwienie nieco przygasił i bez najmniejszego opo-ru podjął opowieść.Wszystko, co mówił, zgadzało się idealnie ze zdobyczami sierżan-ta Wilczyńskiego.Owszem, w Załężu klient życzył sobie postać i poczekać, nie wiado-mo na co, bo nawet nie wysiadł.Ze trzy kwadranse tak stali, potem owszem, pojecha-li na Dyby, zatrzymali się w lesie, na krótko, z przyczyn natury fizjologicznej.Ciągle ży-czenie klienta.Oddalił się w las, po jakimś czasie wrócił, pojechali dalej.Nic szczegól-nego się nie działo.Do Władysławowa dotarli o siódmej wieczorem, odjechali stamtądprzed północą i na tym koniec. %7łe też pan akurat ten kurs tak dobrze pamięta? zdziwił się teraz dla odmianyGórski zupełnie uczciwie, wcale tego zdziwienia nie udając.Aukasz się uśmiechnął. Przez babę rzekł krótko.83Rzecz oczywista, Bieżana baba zaciekawiła.Usłyszał całą historię przyjazdu boga-tych krewnych do facetki, która nie miała czym zapłacić, przy czym Aukasz wcale niekrył, że w owym czasie jezdził jako mafia.Opłacało mu się.Wyższe podatki, ale mniejroboty.Facetkę jakoś zapamiętał, zdarza się, a potem natknął się na nią właśnie w tymWładysławowie, rozweseliło go to, dziewczyna nie podlotek, ale przez siedem lat nic sięnie zmieniła.Nie, owszem, zmieniła się.Na korzyść.Coś ma w sobie takiego, co czło-wieka bierze.Przedstawili się sobie wzajemnie, pogadali, niby nic, ale jakoś mu utkwiłow pamięci.Chyba jeszcze spróbuje się z nią spotkać.Takie to było wszystko ludzkie, zwyczajne, normalna, męska rozmowa, wręcz zwie-rzenia, że Bieżan zawahał się w doznaniach.Coś tajemniczego w głębi jego duszy upie-rało się, że gdzieś tu istnieje drugie dno, ale nie mógł go wyłapać.Miał w sobie instynktśledczy i dlatego podjął pracę w milicji, pózniej w policji, umiał wywęszyć i rozwikłaćnajbardziej ukrywane sprawy, umiał wnioskować, umiał wyczuwać prawdę i łgarstwo,gdyby nie ta umiejętność, dar natury, dałby teraz spokój temu taksówkarzowi i poszedłsię martwić gdzie indziej, ale właśnie ów instynkt nie chciał mu na to pozwolić.Czepiałsię.Atmosfera czepianiu przeszkadzała. Jak pan myśli powiedział znienacka widział pan facetkę drugi raz w życiu,ale w sytuacji również kłopotliwej.Czyli już jakaś znajomość.Gdyby ona, na przykład,parę godzin wcześniej zabiła człowieka, byłaby taka sama? Jak się panu wydaje?Aukasz Darko na ułamek sekundy skamieniał.Przeleciało po nim coś zgoła nie-uchwytnego, jakby zahamowana błyskawica, ale zachował się, można powiedzieć, nor-malnie.Przyjrzał się Bieżanowi z zainteresowaniem. O ile sięgam pamięcią odpowiedział powoli w życiu nie widziałem nikogo,kto by tuż przedtem zabił człowieka.Nie mam w tej kwestii doświadczenia.Ale jeżeliona parę godzin wcześniej zabiła człowieka, to ja do samej śmierci z podziwu nie wyj-dę.Musiała o tym zapomnieć, chociaż na aż taką sklerotyczkę nie wyglądała.Chyba żego zabiła bezwiednie. Jak można kogoś zabić bezwiednie? Czy ja wiem.Baba okno myje, doniczka jej zleci i gościa w łeb rąbnie, a ona tegonawet nie zauważy.Na przykład.I pójdzie do sklepu po śmietanę, zadowolona z życia.A zabiła, nie? No tak.Tam była po drodze taka miejscowość, Cisza Leśna, zauważył pan może? Cisza Leśna? Zaraz.Nie, nie wiem.Jakieś drogowskaziki małe człowiek po dro-dze mija, ale nie zawsze w oko wpadnie.Nie dam głowy ani na tak, ani na nie.Nie pa-miętam. A skąd pan wie, że on mały, ten drogowskazik? Duży bym zauważył.I o samej miejscowości nie słyszałem, więc metropolia tobyć nie może.Rozmaite wiochy istnieją w tym kraju, ale ja ich wszystkich nie znam.84 Chociaż jezdzi pan w długie trasy? Przeważnie do większych miast. I tej Ciszy Leśnej pan nie widział [ Pobierz całość w formacie PDF ]