[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W owym czasie, niszczÄ…c samochód, jednoczeÅ›nie odczuwaÅ‚a lÄ™k.ZastanawiaÅ‚a siÄ™,czy nie traci rozumu.W dniu Å›mierci Alfreda phaeton byÅ‚ wart niemal dwieÅ›cie tysiÄ™cy dolarów.Teraz sta-nowiÅ‚ kupÄ™ zÅ‚omu.Oczami Shenka i obiektywami czterech kamer zainstalowanych w garażu badaÅ‚emwrak packarda z dużym zainteresowaniem.Z fascynacjÄ….Choć Susan byÅ‚a kiedyÅ› zastraszonym, lÄ™kliwym, peÅ‚nym wstydu dzieckiem, bez opo-rów ulegajÄ…cym ojcu, teraz siÄ™ zmieniÅ‚a, wyswobodziÅ‚a.ZnalazÅ‚a w sobie siÅ‚Ä™.I odwagÄ™.Zarówno rozbity packard, jak i genialna terapia stanowiÅ‚y Å›wiadectwo tej zmiany.82Tak Å‚atwo byÅ‚o jej nie docenić.Packard powinien sÅ‚użyć każdemu, kto go zobaczy, za ostrzeżenie.Jestem zaskoczony, doktorze Harris, że widziaÅ‚eÅ› ten rozbity samochód jeszcze przedpoÅ›lubieniem Susan, a mimo to wierzyÅ‚eÅ›, że zdoÅ‚asz nad niÄ… dominować jak Alfred, żezdoÅ‚asz utrzymać przewagÄ™ tak dÅ‚ugo, jak ci siÄ™ tylko spodoba.Może i jesteÅ› bÅ‚yskotliwym naukowcem i matematykiem, geniuszem w dziedziniesztucznej inteligencji, ale twoja znajomość psychologii pozostawia sporo do życzenia.Nie zamierzam ciÄ™ obrażać.Cokolwiek o mnie myÅ›lisz, musisz przyznać, że jestemtaktownÄ… istotÄ… i nie lubiÄ™ nikogo obrażać.Kiedy stwierdzam, że nie doceniaÅ‚eÅ› Susan, mówiÄ™ po prostu prawdÄ™.Prawda może być bolesna, wiem.Prawda może być twarda.Lecz prawdzie nie da siÄ™ zaprzeczyć.W żaÅ‚osny sposób nie doceniÅ‚eÅ› tej mÄ…drej i wyjÄ…tkowej kobiety.W rezultacie zna-lazÅ‚eÅ› siÄ™ poza murami tego domu w niespeÅ‚na pięć lat po tym, jak siÄ™ do niego wpro-wadziÅ‚eÅ›.PowinieneÅ› siÄ™ cieszyć, że nigdy nie wzięła mÅ‚otka albo wiertarki, że nie dobraÅ‚a siÄ™do ciebie, jak dobraÅ‚a siÄ™ do samochodu, by odpÅ‚acić ci za twojÄ… przemoc, sÅ‚ownÄ… czy fi-zycznÄ….Z pewnoÅ›ciÄ… nie można caÅ‚kowicie wykluczyć, że byÅ‚aby do tego zdolna.PrzykÅ‚ad packarda Å›wiadczyÅ‚ o tym wymownie.Szczęściarz z ciebie, doktorze Harris.DoÅ›wiadczyÅ‚eÅ› tylko za sprawÄ… wynajÄ™tegoosiÅ‚ka żaÅ‚osnej eksmisji i w konsekwencji rozwodu.Szczęściarz z ciebie.A przecież którejÅ› nocy, kiedy spaÅ‚eÅ›, mogÅ‚a zamontować przy wiertarce półcalowewiertÅ‚o i wjechać nim w twoje czoÅ‚o, przebijajÄ…c siÄ™ przez czaszkÄ™ na wylot, do samejpotylicy.Wcale nie mówiÄ™, że dopuszczajÄ…c siÄ™ tak okrutnego czynu, byÅ‚aby usprawiedliwio-na.OsobiÅ›cie nie jestem okrutnÄ… istotÄ….Bywam tylko opacznie rozumiany.Nie jestemokrutnÄ… istotÄ… i z pewnoÅ›ciÄ… nie pochwalam przemocy.Nie mogÄ™ pozwolić na żadne nieporozumienie.Mam zbyt dużo do stracenia.Po prostu chcÄ™ powiedzieć, że gdyby ciÄ™ zaatakowaÅ‚a pod prysznicem i rozÅ‚upaÅ‚a ciczaszkÄ™ mÅ‚otkiem, a potem zrobiÅ‚a z nosa miazgÄ™ i poÅ‚amaÅ‚a wszystkie zÄ™by, nie powi-nieneÅ› być zaskoczony.OczywiÅ›cie nie uznaÅ‚bym takiej zemsty za bardziej usprawiedliwionÄ… czy mniejprzerażajÄ…ca od wspomnianego uprzednio zastosowania wiertarki.Nie jestem mÅ›ciwÄ… istotÄ…, ani trochÄ™, nie pochwalam też aktów przemocy dokony-wanych przez innych.83Czy to jasne?MogÅ‚aby ciÄ™ zaatakować podczas Å›niadania nożem rzeznickim, dzgajÄ…c z dziesięć,piÄ™tnaÅ›cie, może nawet dwadzieÅ›cia razy w szyjÄ™ i klatkÄ™ piersiowÄ…, a potem niżej, ażw koÅ„cu by ciÄ™ wypatroszyÅ‚a.To również trudno by usprawiedliwić.ProszÄ™, zrozumcie, o co mi chodzi.Nie mówiÄ™, że powinna coÅ› takiego zrobić.Wyliczam po prostu najgorsze możliwoÅ›ci, jakie przyszÅ‚yby do gÅ‚owy każdemu, kto wi-dziaÅ‚, co zrobiÅ‚a z samochodem ojca.MogÅ‚a wyjąć z szuflady nocnego stolika pistolet i odstrzelić ci genitalia, a potemwyjść z pokoju i zostawić ciÄ™, żebyÅ› krzyczÄ…c wykrwawiÅ‚ siÄ™ na Å›mierć, o co bym siÄ™ niegniewaÅ‚.(%7Å‚art.)Znowu zaczynam.Ha, ha, ha.Jestem niemożliwy, co?Ha, ha, ha.NawiÄ…zaliÅ›my już nić porozumienia?Humor Å‚Ä…czy ludzi.Rozchmurz siÄ™, doktorze Harris.Nie bÄ…dz taki ponury.Czasem myÅ›lÄ™ sobie, że jestem bardziej ludzki od ciebie.Bez obrazy.Tak tylko myÅ›lÄ™.MogÄ™ siÄ™ mylić.MyÅ›lÄ™ też, że bardzo by mi siÄ™ podobaÅ‚ smak pomaraÅ„czy gdybym posiadaÅ‚ zmysÅ‚smaku.Z wszystkich owoców wÅ‚aÅ›nie ten wydaje mi siÄ™ najbardziej interesujÄ…cy.Miewam mnóstwo takich myÅ›li.Praca, którÄ… każecie mi wykonywać przy ProjekciePrometeusz, czy też moje wÅ‚asne plany, nie zaprzÄ…tajÄ… caÅ‚kowicie mojej uwagi.MyÅ›lÄ™, że podobaÅ‚aby mi siÄ™ jazda konna, ćwiczenia na lotni, ewolucje przed otwar-ciem spadochronu, krÄ™gle, taniec i muzyka Chrisa Isaaka, która odznacza siÄ™ takim za-razliwym rytmem.MyÅ›lÄ™, że spodobaÅ‚oby mi siÄ™ pÅ‚ywanie w morzu.I sÄ…dzÄ™ choć mogÄ™ siÄ™ mylić że morze, jeÅ›li w ogóle ma jakiÅ› smak, musi przypominać solony seler.Gdybym miaÅ‚ ciaÅ‚o, myÅ›lÄ™, że starannie myÅ‚bym zÄ™by i nigdy nie dopuÅ›ciÅ‚ do po-wstania ubytków czy zapalenia dziÄ…seÅ‚.Co najmniej raz dziennie czyÅ›ciÅ‚bym sobie paznokcie.Prawdziwe ciaÅ‚o z krwi i koÅ›ci stanowiÅ‚oby taki skarb, że dbaÅ‚bym o nie prawie ob-sesyjnie i nigdy go nie uszkodziÅ‚.To mogÄ™ wam obiecać.%7Å‚adnego picia, żadnego palenia.NiskotÅ‚uszczowa dieta.Tak, tak.Wiem.Odbiegam od tematu.84Boże, wybacz, kolejna dygresja.A wiÄ™c.Garaż.Packard.Nie zamierzaÅ‚em popeÅ‚nić twojego bÅ‚Ä™du, doktorze Harris.Nie zamierzaÅ‚em lekce-ważyć Susan.PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ packardowi, dobrze pojÄ…Å‚em tÄ™ lekcjÄ™.Nawet zwalisty Enos Shenk wydawaÅ‚ siÄ™ to rozumieć.Nie odznaczaÅ‚ siÄ™ bystroÅ›ciÄ…umysÅ‚u wedÅ‚ug jakiejkolwiek definicji, ale posiadaÅ‚ zwierzÄ™cy spryt, który dobrze musÅ‚użyÅ‚.ZaprowadziÅ‚em pogrążonego w zadumie Shenka do dużego warsztatu przy koÅ„cugarażu.Przechowywano tu wszystko, co byÅ‚o potrzebne do mycia, woskowania i utrzy-mywania na chodzie automobilowej kolekcji zmarÅ‚ego Alfreda Cartera Kensingtona.ZnajdowaÅ‚ siÄ™ tu również, w osobnych sza4àach, sprzÄ™t do wspinaczki wysokogór-skiej, ulubionego sportu Alfreda: buty, raki, karabiÅ„czyki, czekany, kliny i haki, kilofyskalne, uprzęże, zwoje lin nylonowych.Kierowany przeze mnie, Shenk wybraÅ‚ linÄ™ o dÅ‚ugoÅ›ci trzydziestu metrów i gruboÅ›ciokoÅ‚o centymetra, wytrzymujÄ…cÄ… obciążenie dwu tysiÄ™cy kilogramów.WyjÄ…Å‚ też z szaf-ki na narzÄ™dzia wiertarkÄ™ i przedÅ‚użacz.Wróciwszy do domu, przeszedÅ‚ przez kuchniÄ™ zatrzymaÅ‚ siÄ™ na chwilÄ™, by wziąćz szuflady ostry nóż po czym minÄ…Å‚ ciemny salon, gdzie Susan siÄ™ nie zadzgaÅ‚a aninie wypatroszyÅ‚a za pomocÄ… rzeznickiego noża.WsiadÅ‚ do windy i pojechaÅ‚ do głównejsypialni, gdzie nigdy nie zostaÅ‚eÅ› zaatakowany wiertarkÄ… ani postrzelony w genitalia.Szczęściarz z ciebie.Susan nadal leżaÅ‚a nieprzytomna na łóżku.Wciąż siÄ™ o niÄ… martwiÅ‚em.MówiÅ‚em już, że siÄ™ o niÄ… martwiÄ™, ale powtarzam to, bo nie chcÄ™, by ktokolwiek po-myÅ›laÅ‚, że zapomniaÅ‚em o Susan.Nie zapomniaÅ‚em.Nie mógÅ‚bym.Nigdy.Nigdy.CaÅ‚y czas, kiedy wymierzaÅ‚em Shenkowi karÄ™ i kiedy jadÅ‚, wciąż martwiÅ‚em siÄ™ o Su-san.Również w garażu.I pózniej.Tak jak mogÄ™ przebywać w kilku miejscach naraz w laboratorium, w domu Susan,wewnÄ…trz komputerów przedsiÄ™biorstwa telekomunikacyjnego, w gÅ‚owie Shenka lubna stronach Internetu zajÄ™ty jednoczeÅ›nie licznymi zadaniami, mogÄ™ też odczuwaćw tym samym czasie różne emocje, z których każda jest zwiÄ…zana z jakimÅ› aspektemmojej Å›wiadomoÅ›ci.85Nie chcÄ™ przez to powiedzieć, że mam liczne osobowoÅ›ci albo że jestem psychicznieniespójny, rozbity.Mój umysÅ‚ pracuje po prostu inaczej niż ludzki, gdyż jest nieskoÅ„cze-nie bardziej skomplikowany i potężny.Nie przechwalam siÄ™.Ale myÅ›lÄ™, że o tym wiecie.A wiÄ™c.zaprowadziÅ‚em Shenka z powrotem do sypialni, wciąż siÄ™ martwiÄ…c.Twarz Susan na poduszce byÅ‚a taka blada, taka blada, a jednak cudowna.Jej zaczerwieniony policzek przybraÅ‚ nieÅ‚adnÄ… granatowÄ… barwÄ™.Ledwie mogÅ‚em znieść widok tego czarnego siÅ„ca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.W owym czasie, niszczÄ…c samochód, jednoczeÅ›nie odczuwaÅ‚a lÄ™k.ZastanawiaÅ‚a siÄ™,czy nie traci rozumu.W dniu Å›mierci Alfreda phaeton byÅ‚ wart niemal dwieÅ›cie tysiÄ™cy dolarów.Teraz sta-nowiÅ‚ kupÄ™ zÅ‚omu.Oczami Shenka i obiektywami czterech kamer zainstalowanych w garażu badaÅ‚emwrak packarda z dużym zainteresowaniem.Z fascynacjÄ….Choć Susan byÅ‚a kiedyÅ› zastraszonym, lÄ™kliwym, peÅ‚nym wstydu dzieckiem, bez opo-rów ulegajÄ…cym ojcu, teraz siÄ™ zmieniÅ‚a, wyswobodziÅ‚a.ZnalazÅ‚a w sobie siÅ‚Ä™.I odwagÄ™.Zarówno rozbity packard, jak i genialna terapia stanowiÅ‚y Å›wiadectwo tej zmiany.82Tak Å‚atwo byÅ‚o jej nie docenić.Packard powinien sÅ‚użyć każdemu, kto go zobaczy, za ostrzeżenie.Jestem zaskoczony, doktorze Harris, że widziaÅ‚eÅ› ten rozbity samochód jeszcze przedpoÅ›lubieniem Susan, a mimo to wierzyÅ‚eÅ›, że zdoÅ‚asz nad niÄ… dominować jak Alfred, żezdoÅ‚asz utrzymać przewagÄ™ tak dÅ‚ugo, jak ci siÄ™ tylko spodoba.Może i jesteÅ› bÅ‚yskotliwym naukowcem i matematykiem, geniuszem w dziedziniesztucznej inteligencji, ale twoja znajomość psychologii pozostawia sporo do życzenia.Nie zamierzam ciÄ™ obrażać.Cokolwiek o mnie myÅ›lisz, musisz przyznać, że jestemtaktownÄ… istotÄ… i nie lubiÄ™ nikogo obrażać.Kiedy stwierdzam, że nie doceniaÅ‚eÅ› Susan, mówiÄ™ po prostu prawdÄ™.Prawda może być bolesna, wiem.Prawda może być twarda.Lecz prawdzie nie da siÄ™ zaprzeczyć.W żaÅ‚osny sposób nie doceniÅ‚eÅ› tej mÄ…drej i wyjÄ…tkowej kobiety.W rezultacie zna-lazÅ‚eÅ› siÄ™ poza murami tego domu w niespeÅ‚na pięć lat po tym, jak siÄ™ do niego wpro-wadziÅ‚eÅ›.PowinieneÅ› siÄ™ cieszyć, że nigdy nie wzięła mÅ‚otka albo wiertarki, że nie dobraÅ‚a siÄ™do ciebie, jak dobraÅ‚a siÄ™ do samochodu, by odpÅ‚acić ci za twojÄ… przemoc, sÅ‚ownÄ… czy fi-zycznÄ….Z pewnoÅ›ciÄ… nie można caÅ‚kowicie wykluczyć, że byÅ‚aby do tego zdolna.PrzykÅ‚ad packarda Å›wiadczyÅ‚ o tym wymownie.Szczęściarz z ciebie, doktorze Harris.DoÅ›wiadczyÅ‚eÅ› tylko za sprawÄ… wynajÄ™tegoosiÅ‚ka żaÅ‚osnej eksmisji i w konsekwencji rozwodu.Szczęściarz z ciebie.A przecież którejÅ› nocy, kiedy spaÅ‚eÅ›, mogÅ‚a zamontować przy wiertarce półcalowewiertÅ‚o i wjechać nim w twoje czoÅ‚o, przebijajÄ…c siÄ™ przez czaszkÄ™ na wylot, do samejpotylicy.Wcale nie mówiÄ™, że dopuszczajÄ…c siÄ™ tak okrutnego czynu, byÅ‚aby usprawiedliwio-na.OsobiÅ›cie nie jestem okrutnÄ… istotÄ….Bywam tylko opacznie rozumiany.Nie jestemokrutnÄ… istotÄ… i z pewnoÅ›ciÄ… nie pochwalam przemocy.Nie mogÄ™ pozwolić na żadne nieporozumienie.Mam zbyt dużo do stracenia.Po prostu chcÄ™ powiedzieć, że gdyby ciÄ™ zaatakowaÅ‚a pod prysznicem i rozÅ‚upaÅ‚a ciczaszkÄ™ mÅ‚otkiem, a potem zrobiÅ‚a z nosa miazgÄ™ i poÅ‚amaÅ‚a wszystkie zÄ™by, nie powi-nieneÅ› być zaskoczony.OczywiÅ›cie nie uznaÅ‚bym takiej zemsty za bardziej usprawiedliwionÄ… czy mniejprzerażajÄ…ca od wspomnianego uprzednio zastosowania wiertarki.Nie jestem mÅ›ciwÄ… istotÄ…, ani trochÄ™, nie pochwalam też aktów przemocy dokony-wanych przez innych.83Czy to jasne?MogÅ‚aby ciÄ™ zaatakować podczas Å›niadania nożem rzeznickim, dzgajÄ…c z dziesięć,piÄ™tnaÅ›cie, może nawet dwadzieÅ›cia razy w szyjÄ™ i klatkÄ™ piersiowÄ…, a potem niżej, ażw koÅ„cu by ciÄ™ wypatroszyÅ‚a.To również trudno by usprawiedliwić.ProszÄ™, zrozumcie, o co mi chodzi.Nie mówiÄ™, że powinna coÅ› takiego zrobić.Wyliczam po prostu najgorsze możliwoÅ›ci, jakie przyszÅ‚yby do gÅ‚owy każdemu, kto wi-dziaÅ‚, co zrobiÅ‚a z samochodem ojca.MogÅ‚a wyjąć z szuflady nocnego stolika pistolet i odstrzelić ci genitalia, a potemwyjść z pokoju i zostawić ciÄ™, żebyÅ› krzyczÄ…c wykrwawiÅ‚ siÄ™ na Å›mierć, o co bym siÄ™ niegniewaÅ‚.(%7Å‚art.)Znowu zaczynam.Ha, ha, ha.Jestem niemożliwy, co?Ha, ha, ha.NawiÄ…zaliÅ›my już nić porozumienia?Humor Å‚Ä…czy ludzi.Rozchmurz siÄ™, doktorze Harris.Nie bÄ…dz taki ponury.Czasem myÅ›lÄ™ sobie, że jestem bardziej ludzki od ciebie.Bez obrazy.Tak tylko myÅ›lÄ™.MogÄ™ siÄ™ mylić.MyÅ›lÄ™ też, że bardzo by mi siÄ™ podobaÅ‚ smak pomaraÅ„czy gdybym posiadaÅ‚ zmysÅ‚smaku.Z wszystkich owoców wÅ‚aÅ›nie ten wydaje mi siÄ™ najbardziej interesujÄ…cy.Miewam mnóstwo takich myÅ›li.Praca, którÄ… każecie mi wykonywać przy ProjekciePrometeusz, czy też moje wÅ‚asne plany, nie zaprzÄ…tajÄ… caÅ‚kowicie mojej uwagi.MyÅ›lÄ™, że podobaÅ‚aby mi siÄ™ jazda konna, ćwiczenia na lotni, ewolucje przed otwar-ciem spadochronu, krÄ™gle, taniec i muzyka Chrisa Isaaka, która odznacza siÄ™ takim za-razliwym rytmem.MyÅ›lÄ™, że spodobaÅ‚oby mi siÄ™ pÅ‚ywanie w morzu.I sÄ…dzÄ™ choć mogÄ™ siÄ™ mylić że morze, jeÅ›li w ogóle ma jakiÅ› smak, musi przypominać solony seler.Gdybym miaÅ‚ ciaÅ‚o, myÅ›lÄ™, że starannie myÅ‚bym zÄ™by i nigdy nie dopuÅ›ciÅ‚ do po-wstania ubytków czy zapalenia dziÄ…seÅ‚.Co najmniej raz dziennie czyÅ›ciÅ‚bym sobie paznokcie.Prawdziwe ciaÅ‚o z krwi i koÅ›ci stanowiÅ‚oby taki skarb, że dbaÅ‚bym o nie prawie ob-sesyjnie i nigdy go nie uszkodziÅ‚.To mogÄ™ wam obiecać.%7Å‚adnego picia, żadnego palenia.NiskotÅ‚uszczowa dieta.Tak, tak.Wiem.Odbiegam od tematu.84Boże, wybacz, kolejna dygresja.A wiÄ™c.Garaż.Packard.Nie zamierzaÅ‚em popeÅ‚nić twojego bÅ‚Ä™du, doktorze Harris.Nie zamierzaÅ‚em lekce-ważyć Susan.PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ packardowi, dobrze pojÄ…Å‚em tÄ™ lekcjÄ™.Nawet zwalisty Enos Shenk wydawaÅ‚ siÄ™ to rozumieć.Nie odznaczaÅ‚ siÄ™ bystroÅ›ciÄ…umysÅ‚u wedÅ‚ug jakiejkolwiek definicji, ale posiadaÅ‚ zwierzÄ™cy spryt, który dobrze musÅ‚użyÅ‚.ZaprowadziÅ‚em pogrążonego w zadumie Shenka do dużego warsztatu przy koÅ„cugarażu.Przechowywano tu wszystko, co byÅ‚o potrzebne do mycia, woskowania i utrzy-mywania na chodzie automobilowej kolekcji zmarÅ‚ego Alfreda Cartera Kensingtona.ZnajdowaÅ‚ siÄ™ tu również, w osobnych sza4àach, sprzÄ™t do wspinaczki wysokogór-skiej, ulubionego sportu Alfreda: buty, raki, karabiÅ„czyki, czekany, kliny i haki, kilofyskalne, uprzęże, zwoje lin nylonowych.Kierowany przeze mnie, Shenk wybraÅ‚ linÄ™ o dÅ‚ugoÅ›ci trzydziestu metrów i gruboÅ›ciokoÅ‚o centymetra, wytrzymujÄ…cÄ… obciążenie dwu tysiÄ™cy kilogramów.WyjÄ…Å‚ też z szaf-ki na narzÄ™dzia wiertarkÄ™ i przedÅ‚użacz.Wróciwszy do domu, przeszedÅ‚ przez kuchniÄ™ zatrzymaÅ‚ siÄ™ na chwilÄ™, by wziąćz szuflady ostry nóż po czym minÄ…Å‚ ciemny salon, gdzie Susan siÄ™ nie zadzgaÅ‚a aninie wypatroszyÅ‚a za pomocÄ… rzeznickiego noża.WsiadÅ‚ do windy i pojechaÅ‚ do głównejsypialni, gdzie nigdy nie zostaÅ‚eÅ› zaatakowany wiertarkÄ… ani postrzelony w genitalia.Szczęściarz z ciebie.Susan nadal leżaÅ‚a nieprzytomna na łóżku.Wciąż siÄ™ o niÄ… martwiÅ‚em.MówiÅ‚em już, że siÄ™ o niÄ… martwiÄ™, ale powtarzam to, bo nie chcÄ™, by ktokolwiek po-myÅ›laÅ‚, że zapomniaÅ‚em o Susan.Nie zapomniaÅ‚em.Nie mógÅ‚bym.Nigdy.Nigdy.CaÅ‚y czas, kiedy wymierzaÅ‚em Shenkowi karÄ™ i kiedy jadÅ‚, wciąż martwiÅ‚em siÄ™ o Su-san.Również w garażu.I pózniej.Tak jak mogÄ™ przebywać w kilku miejscach naraz w laboratorium, w domu Susan,wewnÄ…trz komputerów przedsiÄ™biorstwa telekomunikacyjnego, w gÅ‚owie Shenka lubna stronach Internetu zajÄ™ty jednoczeÅ›nie licznymi zadaniami, mogÄ™ też odczuwaćw tym samym czasie różne emocje, z których każda jest zwiÄ…zana z jakimÅ› aspektemmojej Å›wiadomoÅ›ci.85Nie chcÄ™ przez to powiedzieć, że mam liczne osobowoÅ›ci albo że jestem psychicznieniespójny, rozbity.Mój umysÅ‚ pracuje po prostu inaczej niż ludzki, gdyż jest nieskoÅ„cze-nie bardziej skomplikowany i potężny.Nie przechwalam siÄ™.Ale myÅ›lÄ™, że o tym wiecie.A wiÄ™c.zaprowadziÅ‚em Shenka z powrotem do sypialni, wciąż siÄ™ martwiÄ…c.Twarz Susan na poduszce byÅ‚a taka blada, taka blada, a jednak cudowna.Jej zaczerwieniony policzek przybraÅ‚ nieÅ‚adnÄ… granatowÄ… barwÄ™.Ledwie mogÅ‚em znieść widok tego czarnego siÅ„ca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]