[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Również w populacji zwierząt nastąpi taka sama migracja i zajdą liczne zmiany fizjologiczne.To prawda, nastąpi wzrost liczby zgonów wśród tranów, ponieważ ulegnie przyspieszeniu nieunikniona przemiana fizyczna ze stanu niskotemperaturowego w wysokotemperaturowy.– Wzruszył ramionami.– Ale tego się nie da uniknąć.– Ile tych zgonów? – głos Septembra był bardzo cichy.– Nie ma takiej możliwości, żeby to dokładnie przewidzieć.Bez wątpienia jest to godne ubolewania, ale weźcie może pod uwagę, że w dawnych czasach śmierć była naturalną konsekwencją długich, żmudnych podróży z wysp na kontynenty.Uchronimy ich przed takim niebezpieczeństwem.– Jak? – zapytał go Blanchard.– Kiedy dzięki przekaźnikowi z placówki Wspólnota dowie się, co się tu dzieje, będzie musiała odłożyć przepisy ad acta i zająć się ratowaniem jak największej części populacji tubylców.Te ich różne zawiłe ograniczenia nie stosują się w obliczu „naturalnej” katastrofy, mającej wpływ na wielkie ilości istot rozumnych.Tranowie z Yingyapin, którym potajemnie będziemy służyli pomocą i z którymi będziemy współpracowali, postąpią podobnie.Nie leży w naszym interesie, żeby ktokolwiek umierał bez potrzeby.– Tym niemniej ochoczo zaakceptuje pan te zgony jako nieuniknioną konsekwencję swojego postępowania, jeżeli alternatywą miałaby być modyfikacja pana zamierzeń – powiedziała Jacalan.– Musicie pamiętać o tym, jaki będzie wynik końcowy naszej pracy tutaj – powiedział z naciskiem Bamaputra.– W miarę podnoszenia się temperatury tranowie zaczną się zmieniać pod względem fizycznym.Utracą dany i szify i przejdą w stan Złocistych Saia o całe tysiąclecia wcześniej, niż by się to stało w innym przypadku.Dużo bardziej naturalny stan rzeczy.Staną się mieszkańcami ziemi, zamiast mieszkańcami lodu.Czy nie rozumiecie, co to dla nich będzie znaczyło? Podniesiemy ich na wyższy poziom, a czegoś takiego nie doświadczyło żadne inne pokolenie tranów.W sprzyjającym im klimacie będą się mogli odpowiednio rozwijać, będą w stanie osiągnąć zaawansowany poziom cywilizacji, do jakiego są zdolni, cywilizacji, która zawsze marniała w zarodku z nastaniem tego brutal – nie zimnego klimatu.Po raz pierwszy w swojej historii będą w stanie osiągnąć na tyle wysoki poziom, że zdołają go zachować pomimo przyszłych epok lodowych.W rezultacie o tysiące lat wcześniej będą przygotowani do otrzymania pełnego, a nie stowarzyszonego członkostwa we Wspólnocie.Co więcej, nieuniknionym następstwem udzielonej mi przez Wspólnotę awaryjnej pomocy będzie zdolność do zachowania swojej świeżo osiągniętej cywilizacji, niezależnie od tego, co będzie się działo z klimatem, gdyby nie udało nam się utrzymać tego sztucznie wzmocnionego efektu cieplarnianego.Będzie to świt złotego wieku na Tran-ky-ky.September, podobnie jak pozostali w milczeniu przysłuchiwał się wyjaśnieniom Bamaputry.Teraz zmarszczył brwi i podrapał się po karku.– Wiesz pan co, jak się tak zastanowić, to chyba wszystkie podstawowe zalecenia Wspólnoty surowo zabraniają wszelkich machlojek z klimatem.W boga wolno bawić się tylko na niezamieszkanych światach.Próby wprowadzania zasadniczych zmian na świecie zamieszkanym przez inteligentnych tubylców.no, jeżeli wieść o tym, co pan robi, dojdzie do właściwych czynników, nie dałbym ani pół kredytu za pana perspektywy.– Ach, ale dla nas korzystne jest to, że działamy na tak odosobnionym świecie.Zanim te „właściwe czynniki” – Bamaputra wypowiedział te słowa z ledwo skrywaną pogardą – zwęszą, co my tu robimy, będzie za późno, proces stanie się nieodwracalny.Morza zaczną się już wtedy topić, tranowie zaczną się zmieniać fizycznie i powstrzymanie tej operacji przyniesie więcej szkody niż wyrażenie zgody na jej dalszy przebieg.– Nie potrafię sobie tylko wyobrazić – powiedział Ethan – co oni z tego będą mieli.– Wskazał na Corfu, który wyglądał na nieco zaskoczonego, że tak nagle włączono go do rozmowy podniebnych ludzi.– Chodzi mi o to, że w oczywisty sposób udało się panu zapewnić sobie jego współpracę, oraz współpracę tego samozwańczego cesarza i lokalnej ludności.Nie rozumiem, do czego są oni panu potrzebni.Z równą łatwością mogliście się tu zamknąć sami we wnętrzu tej góry i ignorować ich.– Rozumuje pan słusznie, panie Fortune.Oni nie są konieczni.ale to nam ułatwia życie.Koniec końców będzie nam potrzebna pomoc jakichś tranów.Zapewnią nam ją Corfu i jego współobywatele.– Zostało mi to wszystko bardzo starannie wyjaśnione przez uczonego męża.– Corfu wskazał na maleńkiego Bamaputrę.– To bardzo proste.Nawet głupiec powinien to pojąć.Nikt ze słuchaczy, nawet tranowie, nie podjął zaczepki.Nieco zawiedziony Corfu ciągnął dalej:– Ja.oczywiście za pośrednictwem cesarza – tu uśmiechnął się na tyle, żeby stało się jasne, kto gdzie stoi w lokalnej trańskiej hierarchii – zająłem się tym, żeby podniebnym ludziom dostarczyć informacji i siły roboczej, mającej im pomóc w ich przedsięwzięciu.Oprócz tego służymy tu jako zwiadowcy, werbujemy nowych obywateli do naszego rosnącego miasta, kaptujemy zaciekawionych i pouczamy ich, jaka jest natura Boskiego Planu, oraz odpędzamy tych, którzy robią wrażenie niegodnych, by w nim uczestniczyć.Kiedy powiedział te ostatnie słowa, Ethan zerknął na Grurwelk Seesfar.Z natężeniem wpatrywała się w Corfu, ale milczała.– Nie spodziewaliśmy się jednak, że uda nam się zdobyć taki wspaniały łup, jak ten wielki statek z załogą ludzi i tranów, ale sami widzieliście, że byliśmy odpowiednio wyposażeni, żeby uporać się z każdą ewentualnością.Czy aby z każdą, zastanawiał się Ethan.Czy naprawdę jesteście świadomi, co stanie się z wami i waszym światem, jeżeli pozwoli się temu małemu maniakowi na kontynuowanie jego pracy? Czy Bamaputra rzeczywiście to wszystko tak precyzyjnie rozpracował? Zabawa pogodą na skalę planetarną to nie to samo co zbudowanie nowego zamku czy zwalczanie konkurencyjnego klanu.– Może uda ci się oszukać podniebnych ludzi – powiedziała Elfa ostro – ale naszych powiek tak łatwo nie zaciemnisz.Kryje się za tym coś więcej.– Och, będą zmiany – zamruczał Corfu z uśmiechem.– Wiele zmian.– Istotnie.– Tym razem Bamaputra nie wydawał się zainteresowany wyjaśnieniem tych spraw.– Kiedy poziom mórz zacznie się podnosić i tranowie porzucą swoje miasta-państwa, żeby się tu przenieść, początkowo będą zależni od tych tranów, którzy osiedlili się już na dobre na kontynencie.Wtedy właśnie wkroczą ludzie Massula.Moi następcy i ja nie będziemy mieli czasu, żeby zajmować się lokalnymi sprawami.Ktoś inny będzie musiał zająć się przydzielaniem ziemi, zakładaniem obozów dla uchodźców, administracją i ogólnie rzecz biorąc kierować nowym, zunifikowanym rządem.Cesarz Massul będzie wtedy już dobrze przygotowany, żeby poradzić sobie ze zwiększonym napływem migrującej na południowy kontynent ludności.– A moja rodzina – powiedział Corfu – moja pogardzana i upokorzona rodzina będzie zawiadywała całym handlem, dostawami i ubraniem, narzędziami i zakwaterowaniem, domami i lokalnym transportem.Za pewną cenę.Może ja nie dożyję tego radosnego dnia, ale moje dzieci dożyją.Imię Corfu ren-Arhavega zostanie wskrzeszone, a wszyscy tranowie będą mu składali hołd!– Moi finansowi sponsorzy już zgodzili się na długoterminową ugodę handlową z Massulem i Corfu.Pomoże ona w integracji tranów.W obliczu wspólnych problemów będą zmuszeni się połączyć.Ci, którzy będą obstawali przy utrzymaniu swojej feudalnej niezależności, potopią się albo umrą z głodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Również w populacji zwierząt nastąpi taka sama migracja i zajdą liczne zmiany fizjologiczne.To prawda, nastąpi wzrost liczby zgonów wśród tranów, ponieważ ulegnie przyspieszeniu nieunikniona przemiana fizyczna ze stanu niskotemperaturowego w wysokotemperaturowy.– Wzruszył ramionami.– Ale tego się nie da uniknąć.– Ile tych zgonów? – głos Septembra był bardzo cichy.– Nie ma takiej możliwości, żeby to dokładnie przewidzieć.Bez wątpienia jest to godne ubolewania, ale weźcie może pod uwagę, że w dawnych czasach śmierć była naturalną konsekwencją długich, żmudnych podróży z wysp na kontynenty.Uchronimy ich przed takim niebezpieczeństwem.– Jak? – zapytał go Blanchard.– Kiedy dzięki przekaźnikowi z placówki Wspólnota dowie się, co się tu dzieje, będzie musiała odłożyć przepisy ad acta i zająć się ratowaniem jak największej części populacji tubylców.Te ich różne zawiłe ograniczenia nie stosują się w obliczu „naturalnej” katastrofy, mającej wpływ na wielkie ilości istot rozumnych.Tranowie z Yingyapin, którym potajemnie będziemy służyli pomocą i z którymi będziemy współpracowali, postąpią podobnie.Nie leży w naszym interesie, żeby ktokolwiek umierał bez potrzeby.– Tym niemniej ochoczo zaakceptuje pan te zgony jako nieuniknioną konsekwencję swojego postępowania, jeżeli alternatywą miałaby być modyfikacja pana zamierzeń – powiedziała Jacalan.– Musicie pamiętać o tym, jaki będzie wynik końcowy naszej pracy tutaj – powiedział z naciskiem Bamaputra.– W miarę podnoszenia się temperatury tranowie zaczną się zmieniać pod względem fizycznym.Utracą dany i szify i przejdą w stan Złocistych Saia o całe tysiąclecia wcześniej, niż by się to stało w innym przypadku.Dużo bardziej naturalny stan rzeczy.Staną się mieszkańcami ziemi, zamiast mieszkańcami lodu.Czy nie rozumiecie, co to dla nich będzie znaczyło? Podniesiemy ich na wyższy poziom, a czegoś takiego nie doświadczyło żadne inne pokolenie tranów.W sprzyjającym im klimacie będą się mogli odpowiednio rozwijać, będą w stanie osiągnąć zaawansowany poziom cywilizacji, do jakiego są zdolni, cywilizacji, która zawsze marniała w zarodku z nastaniem tego brutal – nie zimnego klimatu.Po raz pierwszy w swojej historii będą w stanie osiągnąć na tyle wysoki poziom, że zdołają go zachować pomimo przyszłych epok lodowych.W rezultacie o tysiące lat wcześniej będą przygotowani do otrzymania pełnego, a nie stowarzyszonego członkostwa we Wspólnocie.Co więcej, nieuniknionym następstwem udzielonej mi przez Wspólnotę awaryjnej pomocy będzie zdolność do zachowania swojej świeżo osiągniętej cywilizacji, niezależnie od tego, co będzie się działo z klimatem, gdyby nie udało nam się utrzymać tego sztucznie wzmocnionego efektu cieplarnianego.Będzie to świt złotego wieku na Tran-ky-ky.September, podobnie jak pozostali w milczeniu przysłuchiwał się wyjaśnieniom Bamaputry.Teraz zmarszczył brwi i podrapał się po karku.– Wiesz pan co, jak się tak zastanowić, to chyba wszystkie podstawowe zalecenia Wspólnoty surowo zabraniają wszelkich machlojek z klimatem.W boga wolno bawić się tylko na niezamieszkanych światach.Próby wprowadzania zasadniczych zmian na świecie zamieszkanym przez inteligentnych tubylców.no, jeżeli wieść o tym, co pan robi, dojdzie do właściwych czynników, nie dałbym ani pół kredytu za pana perspektywy.– Ach, ale dla nas korzystne jest to, że działamy na tak odosobnionym świecie.Zanim te „właściwe czynniki” – Bamaputra wypowiedział te słowa z ledwo skrywaną pogardą – zwęszą, co my tu robimy, będzie za późno, proces stanie się nieodwracalny.Morza zaczną się już wtedy topić, tranowie zaczną się zmieniać fizycznie i powstrzymanie tej operacji przyniesie więcej szkody niż wyrażenie zgody na jej dalszy przebieg.– Nie potrafię sobie tylko wyobrazić – powiedział Ethan – co oni z tego będą mieli.– Wskazał na Corfu, który wyglądał na nieco zaskoczonego, że tak nagle włączono go do rozmowy podniebnych ludzi.– Chodzi mi o to, że w oczywisty sposób udało się panu zapewnić sobie jego współpracę, oraz współpracę tego samozwańczego cesarza i lokalnej ludności.Nie rozumiem, do czego są oni panu potrzebni.Z równą łatwością mogliście się tu zamknąć sami we wnętrzu tej góry i ignorować ich.– Rozumuje pan słusznie, panie Fortune.Oni nie są konieczni.ale to nam ułatwia życie.Koniec końców będzie nam potrzebna pomoc jakichś tranów.Zapewnią nam ją Corfu i jego współobywatele.– Zostało mi to wszystko bardzo starannie wyjaśnione przez uczonego męża.– Corfu wskazał na maleńkiego Bamaputrę.– To bardzo proste.Nawet głupiec powinien to pojąć.Nikt ze słuchaczy, nawet tranowie, nie podjął zaczepki.Nieco zawiedziony Corfu ciągnął dalej:– Ja.oczywiście za pośrednictwem cesarza – tu uśmiechnął się na tyle, żeby stało się jasne, kto gdzie stoi w lokalnej trańskiej hierarchii – zająłem się tym, żeby podniebnym ludziom dostarczyć informacji i siły roboczej, mającej im pomóc w ich przedsięwzięciu.Oprócz tego służymy tu jako zwiadowcy, werbujemy nowych obywateli do naszego rosnącego miasta, kaptujemy zaciekawionych i pouczamy ich, jaka jest natura Boskiego Planu, oraz odpędzamy tych, którzy robią wrażenie niegodnych, by w nim uczestniczyć.Kiedy powiedział te ostatnie słowa, Ethan zerknął na Grurwelk Seesfar.Z natężeniem wpatrywała się w Corfu, ale milczała.– Nie spodziewaliśmy się jednak, że uda nam się zdobyć taki wspaniały łup, jak ten wielki statek z załogą ludzi i tranów, ale sami widzieliście, że byliśmy odpowiednio wyposażeni, żeby uporać się z każdą ewentualnością.Czy aby z każdą, zastanawiał się Ethan.Czy naprawdę jesteście świadomi, co stanie się z wami i waszym światem, jeżeli pozwoli się temu małemu maniakowi na kontynuowanie jego pracy? Czy Bamaputra rzeczywiście to wszystko tak precyzyjnie rozpracował? Zabawa pogodą na skalę planetarną to nie to samo co zbudowanie nowego zamku czy zwalczanie konkurencyjnego klanu.– Może uda ci się oszukać podniebnych ludzi – powiedziała Elfa ostro – ale naszych powiek tak łatwo nie zaciemnisz.Kryje się za tym coś więcej.– Och, będą zmiany – zamruczał Corfu z uśmiechem.– Wiele zmian.– Istotnie.– Tym razem Bamaputra nie wydawał się zainteresowany wyjaśnieniem tych spraw.– Kiedy poziom mórz zacznie się podnosić i tranowie porzucą swoje miasta-państwa, żeby się tu przenieść, początkowo będą zależni od tych tranów, którzy osiedlili się już na dobre na kontynencie.Wtedy właśnie wkroczą ludzie Massula.Moi następcy i ja nie będziemy mieli czasu, żeby zajmować się lokalnymi sprawami.Ktoś inny będzie musiał zająć się przydzielaniem ziemi, zakładaniem obozów dla uchodźców, administracją i ogólnie rzecz biorąc kierować nowym, zunifikowanym rządem.Cesarz Massul będzie wtedy już dobrze przygotowany, żeby poradzić sobie ze zwiększonym napływem migrującej na południowy kontynent ludności.– A moja rodzina – powiedział Corfu – moja pogardzana i upokorzona rodzina będzie zawiadywała całym handlem, dostawami i ubraniem, narzędziami i zakwaterowaniem, domami i lokalnym transportem.Za pewną cenę.Może ja nie dożyję tego radosnego dnia, ale moje dzieci dożyją.Imię Corfu ren-Arhavega zostanie wskrzeszone, a wszyscy tranowie będą mu składali hołd!– Moi finansowi sponsorzy już zgodzili się na długoterminową ugodę handlową z Massulem i Corfu.Pomoże ona w integracji tranów.W obliczu wspólnych problemów będą zmuszeni się połączyć.Ci, którzy będą obstawali przy utrzymaniu swojej feudalnej niezależności, potopią się albo umrą z głodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]