[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podskoczyło mi wszystko w środku.325 Więc jednak.! A myślałam, że już go nie obchodzi albo że ją znalazł.Dawnotemu zainteresowała nas równocześnie, jeszcze nie byłam na niego obrażona.I co? Wiepan coś o niej? Tyle, że ciągle ktoś jej szuka.Krążą pogłoski, jakoby ktoś ją gdzieś trzymałw ukryciu, czekając podwyżki cen albo jakiejś oferty od wyjątkowego amatora.Podob-no za granicę jeszcze nie poszła, chociaż bardzo się do niej pchają Niemcy.Słyszałemplotki o muzeum bursztynowym, nie wiem dokładnie gdzie, w Hamburgu.? Któreśnadmorskie miasto.Kompletują okazy, ale przepłacać nie mają ochoty.Oprócz tegoobiła mi się o uszy aukcja, planowana w Stanach, czy może w Kanadzie.Takie to robiwrażenie, jakby zainteresowanie bursztynem rosło. Ciekawe, swoją drogą, ile by za tę złotą muchę mogli zapłacić rzekłam w za-dumie. Nie da się przewidzieć.Jak dotąd, o ile wiem, najlepsza propozycja sięgała sumytysiąca dolarów.Skrzywiłam się.326 Mało.Widziałam brylant za dwadzieścia tysięcy, taki średni, wielkie mecyje.Pięciokaratowych brylantów na świecie zatrzęsienie, a ten bursztyn z muchą jest tylkojeden i drugiego nie będzie.To jest coś jak Guyana w filatelistyce, obecnie już chybaleci w miliony.wierć wieku temu poszła na licytacji za czterdzieści tysięcy funtówangielskich.Ojciec kumpla syna przyjaciółki też się nieco zadumał. Wie pani.Ja się zajmuję bursztynem, bo go kocham.Każdy prawdziwy bursz-tyniarz kocha bursztyn.Osobiście nic mi z tego nie przyjdzie, ale chciałbym, żeby takaniezwykłość zyskała rekordową cenę.To w końcu nasze. Otóż to przyświadczyłam z sympatią. Ja też bym chciała.I nie dla korzyściwłasnych, bo mogę pana zapewnić, że tyle pieniędzy w życiu nie będę miała, ale, czyja wiem.? Patriotycznie.I wolę, żeby u nas zostało.W Malborku na przykład.I niechprzyjeżdżają oglądać. Bardzo słusznie.Z tym że. zawahał się, popatrzył na mnie trochę niepew-nie nie mówiłem o tym i nie wiem, czy pani.Podobno, tak słyszałem, bardzomętnie.Z tym bursztynem jest związana jakaś afera, podobno przechodził z rąk do rąk327nielegalnie, no, drogą kradzieży, czy nawet rabunku.Stąd pewna, związana z nim,tajemniczość.Coś pani o tym słyszała?Westchnęłam ciężko, pełna wahań, ile mu wyjawić.Najlepiej byłoby nic, ale w koń-cu był to jedyny człowiek z branży, pomijając Kocia, który ze mną normalnie rozma-wiał, możliwe że pod wpływem tej zaprzyjaznionej młodzieży.No, ryzyk-fizyk.Powiedziałam w skrócie najważniejsze rzeczy.Ojciec kumpla syna przyjaciółki pa-trzył na mnie ze zgrozą i widać było, jak mu trudno uwierzyć. No wie pani.Coś podobnego.! Czegoś takiego nie przypuszczałem.To jateż pani powiem zdecydował się nagle. Rozumiem, że wie pani o trzech burszty-nach z tego samego połowu, a między nimi był taki z rybką, lęgnącą się z ikry.Pamiętapani.? Przecież przed chwilą o nim powiedziałam! Nie, idzie mi o to, że już kiedyś rozmawialiśmy.Z tą rybką był pan Lucjan,ale nie sam.W towarzystwie. Czyim? Takiego osobnika.Trochę południowy typ, może włoski albo hiszpański.328Znów mi się w środku wszystko wzdrygnęło..Nawet nie byłem pewien, czy oni są razem, ale pózniej wyszło, że tak.Od-niosłem wrażenie, które wydało mi się bez sensu, że bursztyn należał właśnie do niego,a Orzesznik występował tylko w jego imieniu.Byłby go sprzedał, ale za potworną cenę,nie mogłem sobie na to pozwolić.To już dawno, z piętnaście lat chyba.No tak, jeszcze za życia słodkiego pieska..Jeśli zatem mieli bursztyn z narybkiem.A twierdzi pani, że to ta samapartia, ten sam połów.Czy tamten osobnik.Nigdy więcej go nie widziałem.Czymiał z tym może coś wspólnego.? Tego, proszę pana, nikt nie wie na pewno odparłam, wzdychając. Był taki,czarny, owszem, ale jeśli to on, nikomu nic z tego nie przyjdzie, bo on nie żyje.Jużczternaście lat. Jak to? zdziwił się ojciec kumpla syna przyjaciółki. Przecież była u mnietakże jego żona i mówiła o mężu jak o kimś żywym.Nie tak dawno, no, parę lat temu,pięć czy sześć.Powiedziała, że ma ten bursztyn z rybką, przypomniała, że jej mążze mną rozmawiał, pytała o ewentualną możliwą cenę, względnie o sposób oprawienia.329Napomknęła nawet o panu Lucjanie.Wydawało mi się, że to w porozumieniu z tymmężem.? To chyba odezwał się do niej z zaświatów powiedziałam ponuro. O ile,oczywiście, to był ten, o którym wiem.Mógł być ktoś inny, ale w końcu nie plącze sięprzy aferze cała wycieczka czarnych w południowym typie. Owszem, był jeszcze Hindus przerwał mi ojciec kumpla syna przyjaciółki. Proszę.? Hindus.Oni mają u siebie obfitość kamieni szlachetnych i półszlachetnych, alebursztynu im brakuje.Też ktoś znajomy go przyprowadził.Interesowały go kule, więk-sze i mniejsze, nawet zbyt duże na naszyjniki.Czknęły mi się japońskie kulki. Dziurawione? Niekoniecznie.Tak pół na pół. I do czego mu były? Zrozumiałem, że na ozdoby.Naszyjniki właśnie, ale chyba dla jakiegoś wielkiegobóstwa, trzymetrowy posąg na przykład.Dla kobiety za duże, chociaż, czy ja wiem.330Zrobiłem mu tego trochę na zamówienie i muszę przyznać, że bardzo dobrze płacił, alewięcej się nie pokazał.Usilnie zaczęłam się zastanawiać, jakie wspólne elementy może mieć buddyzmz konfucjanizmem, dokładając jeszcze braminizm, oczyma duszy ujrzałam tańczącąKali, całą w bursztynach, ale nic sensownego nie wymyśliłam i odczepiłam się od tychegzotycznych obrazów.Postanowiłam sprawdzić różne religie po powrocie do domu. Hindus, rozumiem, ale tamten był nasz? A Hindus prawdziwy? Z całą pewnością.Mówił tylko po angielsku. Okazuje się, że jest pan bezcenną kopalnią informacji stwierdziłam z zachwy-tem. Na pewno to wszystko coś znaczy, muszę się nad tym zastanowić.Pojęcia niemiałam, że tyle się dowiem od pana, przyszłam tylko.W tym momencie przypomniałam sobie, po co przyszłam, i zdążyłam ugryzć sięw język.Tego jeszcze brakowało, żebym mu wyjawiła wątpliwości w kwestii szczątkówi resztek.Po co wobec tego przyszłam, do pioruna ciężkiego.?!Uratowała mnie złota mucha.331.przyszłam tylko zapytać, czy nie ma czegoś nowego o tym bursztynie ze złotąmuchą.Tak sobie, dość beznadziejnie.Nie spodziewałam się tak wiele. Jeśli to się pani na coś przyda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Podskoczyło mi wszystko w środku.325 Więc jednak.! A myślałam, że już go nie obchodzi albo że ją znalazł.Dawnotemu zainteresowała nas równocześnie, jeszcze nie byłam na niego obrażona.I co? Wiepan coś o niej? Tyle, że ciągle ktoś jej szuka.Krążą pogłoski, jakoby ktoś ją gdzieś trzymałw ukryciu, czekając podwyżki cen albo jakiejś oferty od wyjątkowego amatora.Podob-no za granicę jeszcze nie poszła, chociaż bardzo się do niej pchają Niemcy.Słyszałemplotki o muzeum bursztynowym, nie wiem dokładnie gdzie, w Hamburgu.? Któreśnadmorskie miasto.Kompletują okazy, ale przepłacać nie mają ochoty.Oprócz tegoobiła mi się o uszy aukcja, planowana w Stanach, czy może w Kanadzie.Takie to robiwrażenie, jakby zainteresowanie bursztynem rosło. Ciekawe, swoją drogą, ile by za tę złotą muchę mogli zapłacić rzekłam w za-dumie. Nie da się przewidzieć.Jak dotąd, o ile wiem, najlepsza propozycja sięgała sumytysiąca dolarów.Skrzywiłam się.326 Mało.Widziałam brylant za dwadzieścia tysięcy, taki średni, wielkie mecyje.Pięciokaratowych brylantów na świecie zatrzęsienie, a ten bursztyn z muchą jest tylkojeden i drugiego nie będzie.To jest coś jak Guyana w filatelistyce, obecnie już chybaleci w miliony.wierć wieku temu poszła na licytacji za czterdzieści tysięcy funtówangielskich.Ojciec kumpla syna przyjaciółki też się nieco zadumał. Wie pani.Ja się zajmuję bursztynem, bo go kocham.Każdy prawdziwy bursz-tyniarz kocha bursztyn.Osobiście nic mi z tego nie przyjdzie, ale chciałbym, żeby takaniezwykłość zyskała rekordową cenę.To w końcu nasze. Otóż to przyświadczyłam z sympatią. Ja też bym chciała.I nie dla korzyściwłasnych, bo mogę pana zapewnić, że tyle pieniędzy w życiu nie będę miała, ale, czyja wiem.? Patriotycznie.I wolę, żeby u nas zostało.W Malborku na przykład.I niechprzyjeżdżają oglądać. Bardzo słusznie.Z tym że. zawahał się, popatrzył na mnie trochę niepew-nie nie mówiłem o tym i nie wiem, czy pani.Podobno, tak słyszałem, bardzomętnie.Z tym bursztynem jest związana jakaś afera, podobno przechodził z rąk do rąk327nielegalnie, no, drogą kradzieży, czy nawet rabunku.Stąd pewna, związana z nim,tajemniczość.Coś pani o tym słyszała?Westchnęłam ciężko, pełna wahań, ile mu wyjawić.Najlepiej byłoby nic, ale w koń-cu był to jedyny człowiek z branży, pomijając Kocia, który ze mną normalnie rozma-wiał, możliwe że pod wpływem tej zaprzyjaznionej młodzieży.No, ryzyk-fizyk.Powiedziałam w skrócie najważniejsze rzeczy.Ojciec kumpla syna przyjaciółki pa-trzył na mnie ze zgrozą i widać było, jak mu trudno uwierzyć. No wie pani.Coś podobnego.! Czegoś takiego nie przypuszczałem.To jateż pani powiem zdecydował się nagle. Rozumiem, że wie pani o trzech burszty-nach z tego samego połowu, a między nimi był taki z rybką, lęgnącą się z ikry.Pamiętapani.? Przecież przed chwilą o nim powiedziałam! Nie, idzie mi o to, że już kiedyś rozmawialiśmy.Z tą rybką był pan Lucjan,ale nie sam.W towarzystwie. Czyim? Takiego osobnika.Trochę południowy typ, może włoski albo hiszpański.328Znów mi się w środku wszystko wzdrygnęło..Nawet nie byłem pewien, czy oni są razem, ale pózniej wyszło, że tak.Od-niosłem wrażenie, które wydało mi się bez sensu, że bursztyn należał właśnie do niego,a Orzesznik występował tylko w jego imieniu.Byłby go sprzedał, ale za potworną cenę,nie mogłem sobie na to pozwolić.To już dawno, z piętnaście lat chyba.No tak, jeszcze za życia słodkiego pieska..Jeśli zatem mieli bursztyn z narybkiem.A twierdzi pani, że to ta samapartia, ten sam połów.Czy tamten osobnik.Nigdy więcej go nie widziałem.Czymiał z tym może coś wspólnego.? Tego, proszę pana, nikt nie wie na pewno odparłam, wzdychając. Był taki,czarny, owszem, ale jeśli to on, nikomu nic z tego nie przyjdzie, bo on nie żyje.Jużczternaście lat. Jak to? zdziwił się ojciec kumpla syna przyjaciółki. Przecież była u mnietakże jego żona i mówiła o mężu jak o kimś żywym.Nie tak dawno, no, parę lat temu,pięć czy sześć.Powiedziała, że ma ten bursztyn z rybką, przypomniała, że jej mążze mną rozmawiał, pytała o ewentualną możliwą cenę, względnie o sposób oprawienia.329Napomknęła nawet o panu Lucjanie.Wydawało mi się, że to w porozumieniu z tymmężem.? To chyba odezwał się do niej z zaświatów powiedziałam ponuro. O ile,oczywiście, to był ten, o którym wiem.Mógł być ktoś inny, ale w końcu nie plącze sięprzy aferze cała wycieczka czarnych w południowym typie. Owszem, był jeszcze Hindus przerwał mi ojciec kumpla syna przyjaciółki. Proszę.? Hindus.Oni mają u siebie obfitość kamieni szlachetnych i półszlachetnych, alebursztynu im brakuje.Też ktoś znajomy go przyprowadził.Interesowały go kule, więk-sze i mniejsze, nawet zbyt duże na naszyjniki.Czknęły mi się japońskie kulki. Dziurawione? Niekoniecznie.Tak pół na pół. I do czego mu były? Zrozumiałem, że na ozdoby.Naszyjniki właśnie, ale chyba dla jakiegoś wielkiegobóstwa, trzymetrowy posąg na przykład.Dla kobiety za duże, chociaż, czy ja wiem.330Zrobiłem mu tego trochę na zamówienie i muszę przyznać, że bardzo dobrze płacił, alewięcej się nie pokazał.Usilnie zaczęłam się zastanawiać, jakie wspólne elementy może mieć buddyzmz konfucjanizmem, dokładając jeszcze braminizm, oczyma duszy ujrzałam tańczącąKali, całą w bursztynach, ale nic sensownego nie wymyśliłam i odczepiłam się od tychegzotycznych obrazów.Postanowiłam sprawdzić różne religie po powrocie do domu. Hindus, rozumiem, ale tamten był nasz? A Hindus prawdziwy? Z całą pewnością.Mówił tylko po angielsku. Okazuje się, że jest pan bezcenną kopalnią informacji stwierdziłam z zachwy-tem. Na pewno to wszystko coś znaczy, muszę się nad tym zastanowić.Pojęcia niemiałam, że tyle się dowiem od pana, przyszłam tylko.W tym momencie przypomniałam sobie, po co przyszłam, i zdążyłam ugryzć sięw język.Tego jeszcze brakowało, żebym mu wyjawiła wątpliwości w kwestii szczątkówi resztek.Po co wobec tego przyszłam, do pioruna ciężkiego.?!Uratowała mnie złota mucha.331.przyszłam tylko zapytać, czy nie ma czegoś nowego o tym bursztynie ze złotąmuchą.Tak sobie, dość beznadziejnie.Nie spodziewałam się tak wiele. Jeśli to się pani na coś przyda [ Pobierz całość w formacie PDF ]