[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Panno Jenny - powiedziała Narcissa - ja po­proszę o mój list.- Zaczekaj - powiedziała Panna Jenny.- Jest.No, Horace, co powiesz o takiej listownej delikatnej operacji dokonanej bez znieczulenia na ludzkim ser­cu? Zaczynam wierzyć w to wszystko, co słyszę o dzi­siejszej młodzieży, która uczy się pewnych rzeczy, żeby wstąpić w związki małżeńskie, kiedy myśmy wstępowali w związki małżeńskie właśnie, żeby się tych rzeczy nauczyć.Horace wziął z rąk Panny Jenny arkusz papieru.„Narcisso moja kochana.Nie podaję miejscowości, z której piszę.Wolał­bym również nie podawać daty.Ale gdybym serce miał tak wyprane z uczuć jak ta kartka, list wca­le nie byłby konieczny.Nigdy już nie zobaczę Ciebie.Trudno mi pisać, bo przeżyłem coś, o czym nie mogę myśleć spokojnie.W tej ciemnej otchłani widzę tylko jeden jedyny słaby promyk, którym jest świadomość, że swoim, szaleństwem nie zrobiłem krzywdy nikomu poza samym sobą i że o rozmiarach tego szaleństwaty nie dowiesz się nigdy.Nie potrzebuję dodawać, że nadzieja, iż nie dowiesz się nigdy, jest jedyną przyczyną, dla której już Ciebie nie zobaczę.Myśl o mnie tak dobrze, jak możesz.Pragnąłbym mieć prawo powiedzieć: Jeżeli dowiesz się o moim szaleń­stwie, nie miej mi go za złe.G.”Horace przeczytał to, tę jedną stronicę.Trzymał jaw obu rękach.Odezwał się nie od razu.- Dobry Boże - powiedział.- Ktoś pomylił się na parkiecie i wziął go za Missisipijczyka.- Ja będąc na twoim miejscu chyba bym.- za­częła Narcissa.Po chwili zapytała:- Jak długo jeszcze to się będzie ciągnęło, Horace?- Nie dłużej, niż trzeba.Jeżeli znasz jakiś spo­sób, żebym mógł go już jutro wydostać z więzienia.- Jest tylko jeden sposób - powiedziała.Patrzy­ła na niego dosyć długo.Potem odwróciła się ku drzwiom.- Dokąd poszedł Bory? Zaraz będzie obiad.Wyszła z pokoju.- I ty wiesz, jaki to sposób - powiedziała Panna Jenny - jeżeli nie masz kręgosłupa.- Będę wiedział, czy mam kręgosłup, czy nie mam, kiedy mi pani powie, jaki jest inny sposób.- Wracaj do Belle - powiedziała Panna Jenny.- Wracaj do domu.Murzyn morderca miał zostać powieszony bez ostentacji w sobotę i pochowany bez obrzędów po­grzebowych.Przez jedną noc mógł przy zakratowa­nym oknie jeszcze śpiewać i wrzeszczeć w łagodny, gwiaździsty nocny mrok majowy; już nazajutrz miał stamtąd odejść, pozostawić okno Goodwinowi.Spra­wę Goodwina wyznaczono na sesję czerwcową i mo­wy nie było o zwolnieniu go do tego czasu za kaucją.Ale Goodwin wciąż się nie zgadzał, żeby Horace ujaw-nił obecność Wytrzeszcza na miejscu zbrodni.- Mówię panu, niczego nie mogą mi dowieść - powiedział Goodwin.- Skąd pan wie, że nie mogą? - zapytał Horace.- No, cokolwiek im się zdaje, że mają przeciwko anie, w sądzie przecież jest szansa na uniewinniemnie.Ale niechby tylko doszło do Memphis, że powie-ziałem, że on kręcił się gdzieś w tych okolicach, jaka szansa, według pana, byłaby na to, że po złożeniu zeznań w ogóle wrócę do celi?- Ma pan za sobą prawo, sprawiedliwość, cywilizację.- Z pewnością, gdybym już do końca życia nie ruszył się z tego tu kąta.Niech pan zobaczy - popro-wadził Horace'a do okna.- Jest pięć okien w tym tam hotelu na wprost tego okna.A ja widziałem, jak on z odległości dwudziestu stóp strzałem z pistoletu zapala zapałkę.Nie, do cholery, w dniu złożenia ta-kich zeznań już bym tu nie wrócił z sali sądowej.- Ale to jest hamowanie biegu sprawiedl.- Hamowanie, cholera.Niech dowiodą, że ja to zrobiłem.Znaleźli Tommy'ego w stajni, z kulą w tyle głowy.Niech znajdą ten pistolet.Byłem tam, czeka-łem na nich.Nie próbowałem uciekać.Mogłem uciec, a nie uciekłem.Sami zawiadomiliśmy szeryfa.Pe-wnie, że fakt, że nie było tam ze mną nikogo oprócz niej i taty, wyglądał niedobrze.Gdyby to miało być krętactwo, czy rozsądek nie mówi panu, że wymy­śliłbym coś lepszego?- Ale nie rozsądek będzie rozpatrywał pana spra­wę - powiedział Horace.- Będzie ją rozpatrywałaława przysięgłych.- Niech więc sobie przysięgli radzą, jak potrafią lajlepiej.Nic więcej się nie dowiedzą.Trup w stajni, nie ruszony.Ja i moja żona, i dziecko, i tata w domu;domu też nic nie ruszone.I sam zawiadomiłem sze-ryfa.Nie, nie, ja wiem, że w ten sposób mam jakąś szansę, ale wystarczy, żebym puścił parę z ust o tymfacecie, i wszelka szansa przepadnie.Wiem, co mnie czeka.- Ale pan słyszał strzał - powiedział Horace.- Już pan to mówił.- Nie - powiedział Goodwin.- Nie słyszałem, nic nie słyszałem.Nie wiem, co mówiłem.Czy mógł­by pan poczekać minutą na korytarzu, bo chciałbym porozmawiać z Ruby?Upłynęło pięć minut, zanim kobieta wyszła z celi.Horace powiedział:- Jest tu coś, czego jeszcze nie wiem, czego mi nie mówiliście, ani pani, ani Lee; on panią teraz ostrzegł, żeby mi pani dalej tego nie mówiła.Prawda?Szła obok niego z dzieckiem na ręku.Dziecko kwi­liło od czasu do czasu i wątłym ciałkiem podrzucały nagłe drgawki.Starała się je uspokoić, nucąc, koły­sząc je w ramionach.- Może za dużo go pani nosi - powiedział.- Mo­że, gdyby mogła pani zostawić go w hotelu.- Myślą, że Lee wie, co robi - oświadczyła.- Ale adwokat powinien wiedzieć o wszystkim, co zaszło, o wszystkim.To właśnie adwokat decyduje, co mówić, a czego nie mówić.W przeciwnym razie po co mieć adwokata? Zupełnie, jakby się zapłaciło denty­ście za wprawienie zębów, a potem nie dało mu się zajrzeć do ust, czy pani tego nie rozumie? Dentysty, lekarza tak by pani nie potraktowała.Nie odpowiedziała mu, wciąż jeszcze pochylając głowę nad dzieckiem.Dziecko płakało.- Cicho - szepnęła - no, już cicho.- A co gorsze, to jest tak zwane w języku pra­wnym hamowanie biegu sprawiedliwości.Powie­dzmy, on przysięga, że tam nikogo innego nie było, powiedzmy, już ma zostać uniewinniony.rzecz zre­sztą w takim wypadku mało prawdopodobna.i nagle zjawia się ktoś, kto w okolicy miejsca zbrodni widział Wytrzeszcza, czy też widział jego odjeżdżający samo­chód.Wtedy orzekną: „Jeżeli Lee nie zeznał prawdy w sprawie nieważnej, trudno wierzyć w to, co mówi, kiedy chodzi o jego głowę.”Doszli do hotelu.Otworzył przed nią drzwi.Nie spojrzała na niego.- Myślę, że Lee wie najlepiej - powiedziała wchodząc.Dziecko zanosiło się cienkim, rozpaczliwym skomle­niem.- Cicho - szepnęła.- Ciii.Isom najpierw pojechał po Narcissę, która była na jakimś przyjęciu; dopiero pod wieczór samochód siostry zatrzymał się na rogu i zabrał Horace'a [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl