[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SÅ‚udzy jego, nie starajÄ…c siÄ™ nawet dowiedzieć, kto byÅ‚mordercÄ… ich pana, zawrócili konie i czym prÄ™dzej pomknÄ™li do zamku z powrotem.Roussillon zsiadÅ‚ z rumaka, otworzyÅ‚ nożem pierÅ› Cabestanha i wÅ‚asnymi rÄ™koma serce muz piersi wyrwaÅ‚.Po czym owinÄ…Å‚ je w chorÄ…giewkÄ™ od kopii i powierzyÅ‚ je jednemu ze sÅ‚ug,którym najÅ›ciÅ›lejszÄ… tajemnicÄ™ zachować przykazaÅ‚.Po chwili wsiadÅ‚ na konia i póznÄ… nocÄ…do domu powróciÅ‚.%7Å‚ona jego, wiedzÄ…c, że Cabestanh ma przybyć na wieczerzÄ™, czekaÅ‚a naÅ„ zniecierpliwoÅ›ciÄ….Zadziwiona, nie widzÄ…c, by kochanek nadjeżdżaÅ‚, rzekÅ‚a do męża: Dlaczego Cabestanh dotÄ…d nie przybyÅ‚? DaÅ‚ mi znać, że przed jutrem przybyć do nas nie może odparÅ‚ Wilhelm.Wiadomość ta nieco zatrwożyÅ‚a damÄ™.Roussillon zaÅ› zsiadÅ‚szy z rumaka przywoÅ‚aÅ‚ kucha-rza i rzekÅ‚: Wez to serce dzika, którego ubiÅ‚em, i przyrzÄ…dz z niego najsmakowitszÄ… potrawÄ™, jakÄ…tylko potrafisz.Gdy zasiÄ…dÄ™ do stoÅ‚u, przyÅ›lij jÄ… na srebrnym półmisku.Kucharz wziÄ…Å‚ serce, posiekaÅ‚ je, przyprawiÅ‚ sosem, dobrymi korzeniami i przyzwawszy napomoc caÅ‚y swój kunszt, wyborny kÄ…sek przygotowaÅ‚.Wilhelm o zwykÅ‚ej porze siadÅ‚ do wie-czerzy po spoÅ‚u z żonÄ….Podano potrawy, aliÅ›ci Wilhelm jadÅ‚ maÅ‚o, bowiem myÅ›li jego byÅ‚yzbyt zajÄ™te zbrodniÄ…, którÄ… popeÅ‚niÅ‚.Wreszrcie zjawiÅ‚ siÄ™ na stole srebrny półmisek.Rycerz,nie tknÄ…wszy potrawy, powiadajÄ…c, że tego wieczora nie ma apetytu, podsunÄ…Å‚ jÄ… żonie swojeji zaleciÅ‚ jako rzecz wybornÄ….Dama, przy dobrym apetycie bÄ™dÄ…ca, skosztowaÅ‚a, a ponieważwydaÅ‚a siÄ™ jej smakowita, wiÄ™c zjadÅ‚a wszystko.Pan Wilhelm, ujrzawszy to, rzekÅ‚: Jakże ci smakowaÅ‚a ta potrawa, żono? ZaprawdÄ™, bardzo odparÅ‚a dama. Nie dziwiÄ™ siÄ™ temu rzekÅ‚ rycerz cóż to bowiem dziwnego, dalipan, że w tym, co zażycia ponad wszystko miÅ‚ym ci byÅ‚o, po Å›mierci znajdujesz upodobanie.Dama zadumaÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™ nad tymi zagadkowymi sÅ‚owami, a potem spytaÅ‚a: Nie pojmujÄ™.Cóż zatem do zjedzenia mi daliÅ›cie? ZjadÅ‚aÅ› odparÅ‚ rycerz serce pana Wilhelma Cabestanh, którego tak miÅ‚owaÅ‚aÅ›, wia-roÅ‚omna niewiasto! Nie wÄ…tp o prawdzie tego, co ci powiadam, sam bowiem wÅ‚asnymi rÄ™ko-ma przed kilku godzinami z piersi mu je wydarÅ‚em.Nie trza mówić nawet, jaka byÅ‚a rozpacz damy, gdy usÅ‚yszaÅ‚a strasznÄ… wieść o czÅ‚eku, któ-rego ze wszystkich siÅ‚ miÅ‚owaÅ‚a. PostÄ…piliÅ›cie nie jako rycerz, lecz jak zdrajca i Å‚otr rzekÅ‚a po chwili. Cabestanh mnienie niewoliÅ‚, a jeÅ›li uczyniÅ‚am go panem mego serca i przez to ujmÄ™ ci uczyniÅ‚am, to mnie, anie jego, kara za to dosiÄ™gnąć byÅ‚a powinna.Bóg nie zwoli jednak, abym inny pokarm kiedy-kolwiek do ust wziąć miaÅ‚a po spożyciu tak szlachetnej potrawy jak serce pana WilhelmaCabestanh, rycerza nieporównanej dzielnoÅ›ci i dwornoÅ›ci.To rzekÅ‚szy wstaÅ‚a od stoÅ‚u, podeszÅ‚a do okna, które byÅ‚o za niÄ…, i nie zastanawiajÄ…c siÄ™chwili tyÅ‚em runęła z niego na ziemiÄ™.Okno to tak wysoko nad ziemiÄ… siÄ™ znajdowaÅ‚o, żedama nie tylko zabiÅ‚a siÄ™, ale i caÅ‚kiem pogruchotaÅ‚a.Rycerz przeraziÅ‚ siÄ™ niezmiernie i pojÄ…Å‚, że zle uczyniÅ‚.ObawiajÄ…c siÄ™ zemsty ludu i gra-biego Prowancji115, kazaÅ‚ osiodÅ‚ać rumaki i w Å›wiat wyruszyÅ‚.Nazajutrz rano wieść o smut-204nym zdarzeniu rozniosÅ‚a siÄ™ po caÅ‚ej okolicy.CiaÅ‚a Wilhelma Cabestanh i jego damy zabralidworzanie z zamków obojga kochanków poÅ›ród niepomiernego bólu i pÅ‚aczu, po czym wkoÅ›ciele zamkowym nieszczÄ™snej pani do jednego zÅ‚ożono je grobowca.Na gÅ‚azie wyrytowiersze, które wiadomymi czyniÅ‚y ich imiona i przyczynÄ™ ich zgonu.»205O p o w i e Å› ć d z i e s i Ä… t aC U D O W N E P R Z Y T R A F I E N I E P E W N E G ON I E B O S Z C ZY K A%7Å‚ona pewnego doktora, mniemajÄ…c, że kochanek jej umarÅ‚, wkÅ‚ada go uÅ›pionego do skrzy-ni, którÄ… z nim dwóch lichwiarzy do domu swego zabiera.Gdy rzekomy nieboszczyk do zmy-słów powraca, o kradzież go oskarżajÄ….SÅ‚użka damy opowiada sÄ™dziemu, że sama do skrzynimÅ‚odzieÅ„ca wÅ‚ożyÅ‚a, i w ten sposób od stryczka go uwalnia, a lichwiarze za kradzież skrzynina karÄ™ pieniężnÄ… skazani zostajÄ….Teraz, gdy król skoÅ„czyÅ‚, jeno Dioneo miaÅ‚ jeszcze opowiadać.WiedzÄ…c to, nie czekaÅ‚ narozkaz, ale zaczÄ…Å‚ w te sÅ‚owa: Smutne dzieje nieszczęśliwych kochanków, które przedmiot poprzednich opowieÅ›ci sta-nowiÅ‚y, dość mnie i was, drogie damy, rozrzewniÅ‚y, dlatego też czekaÅ‚em tylko, kiedy dobie-gnÄ… koÅ„ca.ChwaÅ‚a Bogu, te pÅ‚aczliwe historie już swój kres znalazÅ‚y, ja zasiÄ™ nie myÅ›lÄ™ ichliczby jeszcze i mojÄ… opowieÅ›ciÄ… pomnażać.Opowiem wam wesoÅ‚Ä… i miÅ‚Ä… historiÄ™, która obydobrym zwiastunem dla jutrzejszego dnia byÅ‚a.«Wiadomo wam zapewne, że w Salemo116 żyÅ‚ niedawno znakomity medyk, biegÅ‚y w chi-rurgii, mistrz Mazzeo della Montagna.117 Do lat szedziwych przyszedÅ‚szy, ożeniÅ‚ siÄ™ on zpiÄ™knÄ… i mÅ‚odÄ… dzieweczkÄ…, także z Salerno pochodzÄ…cÄ….HoÅ‚ubiÅ‚ troskliwie mÅ‚odÄ… żonÄ™, ob-darzaÅ‚ jÄ… drogocennymi szatami, klejnotami i wszystkim, co niewieÅ›ciej próżnoÅ›ci może byćdrogie, tak iż pyszniÅ‚a siÄ™ bardziej niż jakakolwiek inna w mieÅ›cie biaÅ‚ogÅ‚owa.Jedno tylkonie po myÅ›li jej byÅ‚o: czÄ™sto ziÄ™bÅ‚a w Å‚ożu nocÄ…, mąż bowiem nie staraÅ‚ siÄ™ o jej należyteokrycie.I jak sÄ™dzia Ricciardo da Chinzica, o którym byÅ‚a już mowa, żonÄ™ swojÄ… Å›wiÄ™tamidurzyÅ‚, tak Mazzeo della Montagna wmawiaÅ‚ w swojÄ… żonÄ™, że po każdej nocy rozkoszy Bógwie jak dÅ‚ugiego odpoczynku dla nabrania nowych siÅ‚ potrzeba.PlótÅ‚ jej przy tym siÅ‚a róż-nych bzdur, które mÅ‚odej biaÅ‚ogÅ‚owie niezbyt do smaku przypadaÅ‚y.%7Å‚ona pana Mazzea, nie-wiasta zabiegliwa i rozsÄ…dna, postanowiÅ‚a dla oszczÄ™dzenia zapasów domowych wyjść namiasto i u innych siÄ™ pożywić.Jęła siÄ™ przeto przyglÄ…dać pilnie różnym mÅ‚odzieÅ„com i wreszcie wybraÅ‚a jednego, na któ-rym oparÅ‚a wszystkie swoje nadzieje, tÄ™sknoty i caÅ‚e szczęście swoje.MÅ‚odzieniec, spostrze-gÅ‚szy to, równe upodobanie w niej znalazÅ‚ i zwróciÅ‚ ku niej caÅ‚Ä… miÅ‚ość swojÄ….Zwano go Ru-206ggierim d Ajeroli;118 chociaż z szlachetnego pochodziÅ‚ rodu, wiódÅ‚ jednak żywot tak wystÄ™p-ny i plugawy, że w koÅ„cu nie ostaÅ‚o mu ani jednego krewniaka lub przyjaciela, który by goznać i widywać pragnÄ…Å‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.SÅ‚udzy jego, nie starajÄ…c siÄ™ nawet dowiedzieć, kto byÅ‚mordercÄ… ich pana, zawrócili konie i czym prÄ™dzej pomknÄ™li do zamku z powrotem.Roussillon zsiadÅ‚ z rumaka, otworzyÅ‚ nożem pierÅ› Cabestanha i wÅ‚asnymi rÄ™koma serce muz piersi wyrwaÅ‚.Po czym owinÄ…Å‚ je w chorÄ…giewkÄ™ od kopii i powierzyÅ‚ je jednemu ze sÅ‚ug,którym najÅ›ciÅ›lejszÄ… tajemnicÄ™ zachować przykazaÅ‚.Po chwili wsiadÅ‚ na konia i póznÄ… nocÄ…do domu powróciÅ‚.%7Å‚ona jego, wiedzÄ…c, że Cabestanh ma przybyć na wieczerzÄ™, czekaÅ‚a naÅ„ zniecierpliwoÅ›ciÄ….Zadziwiona, nie widzÄ…c, by kochanek nadjeżdżaÅ‚, rzekÅ‚a do męża: Dlaczego Cabestanh dotÄ…d nie przybyÅ‚? DaÅ‚ mi znać, że przed jutrem przybyć do nas nie może odparÅ‚ Wilhelm.Wiadomość ta nieco zatrwożyÅ‚a damÄ™.Roussillon zaÅ› zsiadÅ‚szy z rumaka przywoÅ‚aÅ‚ kucha-rza i rzekÅ‚: Wez to serce dzika, którego ubiÅ‚em, i przyrzÄ…dz z niego najsmakowitszÄ… potrawÄ™, jakÄ…tylko potrafisz.Gdy zasiÄ…dÄ™ do stoÅ‚u, przyÅ›lij jÄ… na srebrnym półmisku.Kucharz wziÄ…Å‚ serce, posiekaÅ‚ je, przyprawiÅ‚ sosem, dobrymi korzeniami i przyzwawszy napomoc caÅ‚y swój kunszt, wyborny kÄ…sek przygotowaÅ‚.Wilhelm o zwykÅ‚ej porze siadÅ‚ do wie-czerzy po spoÅ‚u z żonÄ….Podano potrawy, aliÅ›ci Wilhelm jadÅ‚ maÅ‚o, bowiem myÅ›li jego byÅ‚yzbyt zajÄ™te zbrodniÄ…, którÄ… popeÅ‚niÅ‚.Wreszrcie zjawiÅ‚ siÄ™ na stole srebrny półmisek.Rycerz,nie tknÄ…wszy potrawy, powiadajÄ…c, że tego wieczora nie ma apetytu, podsunÄ…Å‚ jÄ… żonie swojeji zaleciÅ‚ jako rzecz wybornÄ….Dama, przy dobrym apetycie bÄ™dÄ…ca, skosztowaÅ‚a, a ponieważwydaÅ‚a siÄ™ jej smakowita, wiÄ™c zjadÅ‚a wszystko.Pan Wilhelm, ujrzawszy to, rzekÅ‚: Jakże ci smakowaÅ‚a ta potrawa, żono? ZaprawdÄ™, bardzo odparÅ‚a dama. Nie dziwiÄ™ siÄ™ temu rzekÅ‚ rycerz cóż to bowiem dziwnego, dalipan, że w tym, co zażycia ponad wszystko miÅ‚ym ci byÅ‚o, po Å›mierci znajdujesz upodobanie.Dama zadumaÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™ nad tymi zagadkowymi sÅ‚owami, a potem spytaÅ‚a: Nie pojmujÄ™.Cóż zatem do zjedzenia mi daliÅ›cie? ZjadÅ‚aÅ› odparÅ‚ rycerz serce pana Wilhelma Cabestanh, którego tak miÅ‚owaÅ‚aÅ›, wia-roÅ‚omna niewiasto! Nie wÄ…tp o prawdzie tego, co ci powiadam, sam bowiem wÅ‚asnymi rÄ™ko-ma przed kilku godzinami z piersi mu je wydarÅ‚em.Nie trza mówić nawet, jaka byÅ‚a rozpacz damy, gdy usÅ‚yszaÅ‚a strasznÄ… wieść o czÅ‚eku, któ-rego ze wszystkich siÅ‚ miÅ‚owaÅ‚a. PostÄ…piliÅ›cie nie jako rycerz, lecz jak zdrajca i Å‚otr rzekÅ‚a po chwili. Cabestanh mnienie niewoliÅ‚, a jeÅ›li uczyniÅ‚am go panem mego serca i przez to ujmÄ™ ci uczyniÅ‚am, to mnie, anie jego, kara za to dosiÄ™gnąć byÅ‚a powinna.Bóg nie zwoli jednak, abym inny pokarm kiedy-kolwiek do ust wziąć miaÅ‚a po spożyciu tak szlachetnej potrawy jak serce pana WilhelmaCabestanh, rycerza nieporównanej dzielnoÅ›ci i dwornoÅ›ci.To rzekÅ‚szy wstaÅ‚a od stoÅ‚u, podeszÅ‚a do okna, które byÅ‚o za niÄ…, i nie zastanawiajÄ…c siÄ™chwili tyÅ‚em runęła z niego na ziemiÄ™.Okno to tak wysoko nad ziemiÄ… siÄ™ znajdowaÅ‚o, żedama nie tylko zabiÅ‚a siÄ™, ale i caÅ‚kiem pogruchotaÅ‚a.Rycerz przeraziÅ‚ siÄ™ niezmiernie i pojÄ…Å‚, że zle uczyniÅ‚.ObawiajÄ…c siÄ™ zemsty ludu i gra-biego Prowancji115, kazaÅ‚ osiodÅ‚ać rumaki i w Å›wiat wyruszyÅ‚.Nazajutrz rano wieść o smut-204nym zdarzeniu rozniosÅ‚a siÄ™ po caÅ‚ej okolicy.CiaÅ‚a Wilhelma Cabestanh i jego damy zabralidworzanie z zamków obojga kochanków poÅ›ród niepomiernego bólu i pÅ‚aczu, po czym wkoÅ›ciele zamkowym nieszczÄ™snej pani do jednego zÅ‚ożono je grobowca.Na gÅ‚azie wyrytowiersze, które wiadomymi czyniÅ‚y ich imiona i przyczynÄ™ ich zgonu.»205O p o w i e Å› ć d z i e s i Ä… t aC U D O W N E P R Z Y T R A F I E N I E P E W N E G ON I E B O S Z C ZY K A%7Å‚ona pewnego doktora, mniemajÄ…c, że kochanek jej umarÅ‚, wkÅ‚ada go uÅ›pionego do skrzy-ni, którÄ… z nim dwóch lichwiarzy do domu swego zabiera.Gdy rzekomy nieboszczyk do zmy-słów powraca, o kradzież go oskarżajÄ….SÅ‚użka damy opowiada sÄ™dziemu, że sama do skrzynimÅ‚odzieÅ„ca wÅ‚ożyÅ‚a, i w ten sposób od stryczka go uwalnia, a lichwiarze za kradzież skrzynina karÄ™ pieniężnÄ… skazani zostajÄ….Teraz, gdy król skoÅ„czyÅ‚, jeno Dioneo miaÅ‚ jeszcze opowiadać.WiedzÄ…c to, nie czekaÅ‚ narozkaz, ale zaczÄ…Å‚ w te sÅ‚owa: Smutne dzieje nieszczęśliwych kochanków, które przedmiot poprzednich opowieÅ›ci sta-nowiÅ‚y, dość mnie i was, drogie damy, rozrzewniÅ‚y, dlatego też czekaÅ‚em tylko, kiedy dobie-gnÄ… koÅ„ca.ChwaÅ‚a Bogu, te pÅ‚aczliwe historie już swój kres znalazÅ‚y, ja zasiÄ™ nie myÅ›lÄ™ ichliczby jeszcze i mojÄ… opowieÅ›ciÄ… pomnażać.Opowiem wam wesoÅ‚Ä… i miÅ‚Ä… historiÄ™, która obydobrym zwiastunem dla jutrzejszego dnia byÅ‚a.«Wiadomo wam zapewne, że w Salemo116 żyÅ‚ niedawno znakomity medyk, biegÅ‚y w chi-rurgii, mistrz Mazzeo della Montagna.117 Do lat szedziwych przyszedÅ‚szy, ożeniÅ‚ siÄ™ on zpiÄ™knÄ… i mÅ‚odÄ… dzieweczkÄ…, także z Salerno pochodzÄ…cÄ….HoÅ‚ubiÅ‚ troskliwie mÅ‚odÄ… żonÄ™, ob-darzaÅ‚ jÄ… drogocennymi szatami, klejnotami i wszystkim, co niewieÅ›ciej próżnoÅ›ci może byćdrogie, tak iż pyszniÅ‚a siÄ™ bardziej niż jakakolwiek inna w mieÅ›cie biaÅ‚ogÅ‚owa.Jedno tylkonie po myÅ›li jej byÅ‚o: czÄ™sto ziÄ™bÅ‚a w Å‚ożu nocÄ…, mąż bowiem nie staraÅ‚ siÄ™ o jej należyteokrycie.I jak sÄ™dzia Ricciardo da Chinzica, o którym byÅ‚a już mowa, żonÄ™ swojÄ… Å›wiÄ™tamidurzyÅ‚, tak Mazzeo della Montagna wmawiaÅ‚ w swojÄ… żonÄ™, że po każdej nocy rozkoszy Bógwie jak dÅ‚ugiego odpoczynku dla nabrania nowych siÅ‚ potrzeba.PlótÅ‚ jej przy tym siÅ‚a róż-nych bzdur, które mÅ‚odej biaÅ‚ogÅ‚owie niezbyt do smaku przypadaÅ‚y.%7Å‚ona pana Mazzea, nie-wiasta zabiegliwa i rozsÄ…dna, postanowiÅ‚a dla oszczÄ™dzenia zapasów domowych wyjść namiasto i u innych siÄ™ pożywić.Jęła siÄ™ przeto przyglÄ…dać pilnie różnym mÅ‚odzieÅ„com i wreszcie wybraÅ‚a jednego, na któ-rym oparÅ‚a wszystkie swoje nadzieje, tÄ™sknoty i caÅ‚e szczęście swoje.MÅ‚odzieniec, spostrze-gÅ‚szy to, równe upodobanie w niej znalazÅ‚ i zwróciÅ‚ ku niej caÅ‚Ä… miÅ‚ość swojÄ….Zwano go Ru-206ggierim d Ajeroli;118 chociaż z szlachetnego pochodziÅ‚ rodu, wiódÅ‚ jednak żywot tak wystÄ™p-ny i plugawy, że w koÅ„cu nie ostaÅ‚o mu ani jednego krewniaka lub przyjaciela, który by goznać i widywać pragnÄ…Å‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]