[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pospiesznie przełknął kęs kurczaka, żeby nie narażać jej na przykre widoki, popił odrobiną wina i otarł usta serwetką.- Bardzo dobrze.Rany goją się prawidłowo.Wczoraj badał go chirurg plastyczny i orzekł, że nie będą potrzebne żadne przeszczepy skóry.Blizny pozostaną jeszcze przez parę lat, lecz ostatecznie powinny zniknąć.Pielęgniarki przynoszą mu wypieki, sędzia dokarmia go pizzą.Co najmniej sześciu uzbrojonych ludzi strzeże więźnia w dzień i w nocy.Rzekłbym, że powodzi mu się wyjątkowo dobrze, jak na człowieka oskarżonego o morderstwo z premedytacją.- Wciąż odwiedza go sędzia Huskey?- Tak, Karl Huskey.Znasz go?- Nie, ale dużo o nim słyszałam.Byli dobrymi przyjaciółmi.Patrick powiedział kiedyś, że gdyby został schwytany i po­stawiony przed sądem, to bardzo by chciał, żeby rozprawie przewodniczył właśnie Huskey.- Zamierza zrezygnować ze stanowiska - odparł Sandy, dodając w myślach, że to niezbyt fortunna sytuacja dla Lanigana.- Nie będzie mógł poprowadzić sprawy Patricka, prawda?- Nie.Wkrótce powinien się wycofać.Włożył do ust znacznie mniejszy kęs mięsa, zwróciwszy uwagę, że Leah nawet nie tknęła do tej pory sztućców.Trzymała wysoko przy policzku kieliszek z winem i spoglądała w zamyśleniu na rozświetlone wszystkimi odcieniami czer­wieni niebo za oknem.- Przepraszam.Zapomniałem spytać o twego ojca.- Nie ma żadnych nowych wiadomości.Trzy godziny temu rozmawiałam z bratem.Porywacze wciąż nie dali znaku życia.- Bardzo mi przykro, Leah.Żałuję, że nie mogę ci w żaden sposób pomóc.- Ja też nie mogę mu pomóc i to mnie przeraża.Nie mogę ani wrócić do domu, ani też zostać tutaj.- Przykro mi - powtórzył, nie znajdując innych słów pocieszenia.Zapadło milczenie.Sandy zdobył się na odwagę i nałożył sobie porcję ryżu z jarzynami.- Mhm, to jest wspaniałe - mruknął.- Naprawdę wy­śmienite.- Dzięki - odparła z lekkim uśmiechem.- Czym się zajmuje twój ojciec?- Wykłada na uczelni.- Której?- Na uniwersytecie katolickim w Rio.- A gdzie mieszka?- W Ipanema, wciąż w tym samym mieszkaniu, w którym się wychowywałam.Trochę się obawiał drążyć drażliwy temat, lecz uzyskawszy odpowiedzi na kilka prostych pytań, zyskał nadzieję, że łatwiej jej będzie mówić o ojcu.Zaczął obmyślać kolejne pytania, wolał jednak na razie na poruszać tematu porwania.Leah nawet nie tknęła jedzenia.Kiedy skończył się posilać, zapytała:- Masz ochotę na kawę?- Zdaje się, że będzie nam niezbędna, prawda?- Raczej tak.Razem zebrali plastikową turystyczną zastawę i włożyli ją do zlewu.Zanim Leah przygotowała kawę, zdążył obejrzeć resztę domu.W końcu spotkali się znowu w jadalni i tym razem luźna rozmowa wygasła po paru zdaniach.Przez chwilę w milczeniu spoglądali na siebie ponad szklanym blatem stolika.- Ile wiesz na temat sprawy Aricii? - zapytała Pires.- Tyle, ile wyczytałem w gazetach.To właśnie jemu Patrick zwędził owe dziewięćdziesiąt milionów dolarów.Aricia był dyrektorem wydziału w spółce Platt & Rockland i oskarżył macierzystą firmę wobec władz federalnych o oszustwa finan­sowe, powołując się na przepisy ustawy antymalwersacyjnej.Kontrola rzeczywiście wykazała zawyżenie kosztów produkcji o sześćset milionów.Zatem zgodnie z ustawą Aricia wystąpił o nagrodę w wysokości piętnastu procent ujawnionej kwoty oszustwa i ta została mu przyznana.Bogan oraz jego wspólnicy z kancelarii, w której pracował również Patrick, reprezentowali wówczas Aricię.To wszystko.- Całkiem nieźle.Na to, co ci teraz powiem, znajdziesz dowody w zgromadzonych tu dokumentach bądź na kasetach magnetofonowych.Będziemy musieli się przez nie dokładnie przekopać, żebyś naprawdę dobrze poznał ten materiał.- Chyba wiesz, że tego typu zabawa nie jest mi obca - rzekł, uśmiechając się szeroko, ale Pires zachowała powagę.- Otóż podstawą wystąpienia Aricii stały się spreparowane rachunki.- Urwała na krótko, pragnąc zapewne, aby to twierdzenie dobrze mu zapadło w pamięć.Mówiła powoli, nie było się dokąd śpieszyć.- Benny Aricia wykombinował bardzo sprytną metodę na oszukanie zarówno swoich zwierzch­ników, jak i rządu.Ochoczo pomagało mu w tym kilku biegłych adwokatów z dawnej firmy Patricka oraz wpływo­wych polityków z Waszyngtonu.- Zapewne senator Nye, bliski kuzyn Bogana.- Tak, przede wszystkim on.Domyślasz się jednak, że Nye ma wielu popleczników w Kongresie.- Obiło mi się o uszy.- Zatem Aricia ułożył wstępny plan, po czym przedstawił go Boganowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl