[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Łatwo było stracić głowę wśród tych cudów.Cała pozaprzestrzenną kula, średnicy około dwustu metrów, była zabytkiem.Pod wszelkimi względami, także jeśli wziąć pod uwagę całą maszynerię i nulentropiczne przechowalnie, była zaskakująco prymitywna.Teg podejrzewał, że jest o wiele starsza niż schowek Tyrana i jeżeli można było wierzyć opowieściom o Dar-es-Balat, ta wczesna technologia stanowiła znaczące osiągnięcie."Tyran musiał wiedzieć o istnieniu tego miejsca" - mówiła Lucilla ochrypłym, podnieconym szeptem.To przypuszczenie momentalnie uruchomiło mentacką świadomość Tega.Dlaczego Tyran pozwolił, by ród Harkonnenów utopił większość pozostałej fortuny w takim przedsięwzięciu?Może właśnie dlatego - żeby ich zubożyć.Koszty łapówek i opłat przewozowych Gildii z ixiańskich fabryk musiały być astronomiczne."Czy Tyran wiedział, że pewnego dnia będzie nam potrzebne to schronienie?" - pytała Lucilla.Teg był skłonny w to wierzyć.Nie można było zlekceważyć mocy jasnowidzenia, tak często demonstrowanej przez Leto II.Nawet teraz, gdy siedział z Duncanem w kuchni, czuł, jak jeżą mu się włosy na karku.Ta harkonneńska kryjówka miała w sobie coś bajkowego, zupełnie jak gdyby sam Tyran tu był.Co stało się z tymi, którzy ją zbudowali? Ani on, ani Lucilla nie znaleźli niczego, co mogłoby wyjaśnić, dlaczego ludzie opuścili to miejsce.Podczas wędrówek po kuli ze wszystkich stron osaczała ich namacalna historia.Teg co krok napotykał pytania, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi.To samo gnębiło Lucillę."Dokąd poszli? W moich Innych Wspomnieniach nie ma nic, co mogłoby wskazać choćby nikły trop.""Może Tyran wywabił ich stąd i pozabijał?""Wracam do biblioteki.Może dzisiaj wreszcie coś znajdę."W ciągu pierwszych dwóch dni Teg i Lucilla obejrzeli dokładnie swoje nowe mieszkanie.Ponury i milczący Duncan snuł się za nimi, jak gdyby bał się zostać sam.Każde nowe odkrycie zaskakiwało lub przerażało.W pobliżu środka kuli znaleźli dwadzieścia jeden szkieletów, ustawionych wzdłuż ściany w bryłach przezroczystego plazu.Ci makabryczni strażnicy spoglądali na każdego, kto zmierzał w kierunku maszynowni lub magazynu.Patrin uprzedził Tega o istnieniu szkieletów.Podczas jednej ze swych pierwszych wypraw odkrył dokumenty, mówiące, że zmarli byli rzemieślnikami, których dziełem było to miejsce.Zabili ich Harkonnenowie, by utrzymać rzecz w tajemnicy.Mimo wszystko jednak kula była cudem techniki, enklawą, w której czas nie płynął, odciętą od całego zewnętrznego wszechświata.Nadal, po tysiącach lat, nie zużywalne maszyny kreowały mimetyczny obraz, którego nawet najnowocześniejsze urządzenia nie odróżniały od prawdziwych skał i piasku."Zakon musi dostać to wszystko, nienaruszone! - gorączkowała się Lucilla - To skarbiec! Przechowali nawet genealogiczne księgi rodu!"Przechowali nie tylko to.Teg co chwilę łapał się na tym, że szokują go otaczające ich na zmianę to wyrafinowane, to znów sprośne akcenty.Jak choćby ten zegar! Ubrania, aparatura, wciąż bez zarzutu zapewniająca warunki do przeżycia, rzeczy służące do nauki i rozrywki - wszystko nosiło piętno harkonneńskiej żądzy podkreślenia owego nonszalanckiego poczucia wyższości wobec wszystkich i wszystkiego.Znowu zaczął wyobrażać sobie tu Patrina, zapewne nie starszego wtedy niż ten ghola.Co sprawiło, że przez tyle lat nie podzielił się swym sekretem nawet z własną żoną? Patrin nigdy nie wspominał o powodach tej tajemniczości, ale Teg sam się domyślał.Nieszczęśliwe dzieciństwo.Potrzeba miejsca, w którym mógłby być sam.Przyjaciele, którzy nie byli przyjaciółmi, lecz obcymi ludźmi, czyhającymi tylko na pretekst, by z niego szydzić.Żaden z towarzyszy zabaw nie mógł zostać dopuszczony do podziwiania tego cudu.To miejsce należało tylko do niego! Było czymś więcej niż samotnym ustroniem.Dla Patrina było prywatnym symbolem zwycięstwa."Spędziłem tam wiele szczęśliwych godzin, baszarze.Wszystko nadal działa.Dokumenty są archaiczne, ale niesłychanie ciekawe, kiedy już złapiesz ten język.Wiele można się tam nauczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Łatwo było stracić głowę wśród tych cudów.Cała pozaprzestrzenną kula, średnicy około dwustu metrów, była zabytkiem.Pod wszelkimi względami, także jeśli wziąć pod uwagę całą maszynerię i nulentropiczne przechowalnie, była zaskakująco prymitywna.Teg podejrzewał, że jest o wiele starsza niż schowek Tyrana i jeżeli można było wierzyć opowieściom o Dar-es-Balat, ta wczesna technologia stanowiła znaczące osiągnięcie."Tyran musiał wiedzieć o istnieniu tego miejsca" - mówiła Lucilla ochrypłym, podnieconym szeptem.To przypuszczenie momentalnie uruchomiło mentacką świadomość Tega.Dlaczego Tyran pozwolił, by ród Harkonnenów utopił większość pozostałej fortuny w takim przedsięwzięciu?Może właśnie dlatego - żeby ich zubożyć.Koszty łapówek i opłat przewozowych Gildii z ixiańskich fabryk musiały być astronomiczne."Czy Tyran wiedział, że pewnego dnia będzie nam potrzebne to schronienie?" - pytała Lucilla.Teg był skłonny w to wierzyć.Nie można było zlekceważyć mocy jasnowidzenia, tak często demonstrowanej przez Leto II.Nawet teraz, gdy siedział z Duncanem w kuchni, czuł, jak jeżą mu się włosy na karku.Ta harkonneńska kryjówka miała w sobie coś bajkowego, zupełnie jak gdyby sam Tyran tu był.Co stało się z tymi, którzy ją zbudowali? Ani on, ani Lucilla nie znaleźli niczego, co mogłoby wyjaśnić, dlaczego ludzie opuścili to miejsce.Podczas wędrówek po kuli ze wszystkich stron osaczała ich namacalna historia.Teg co krok napotykał pytania, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi.To samo gnębiło Lucillę."Dokąd poszli? W moich Innych Wspomnieniach nie ma nic, co mogłoby wskazać choćby nikły trop.""Może Tyran wywabił ich stąd i pozabijał?""Wracam do biblioteki.Może dzisiaj wreszcie coś znajdę."W ciągu pierwszych dwóch dni Teg i Lucilla obejrzeli dokładnie swoje nowe mieszkanie.Ponury i milczący Duncan snuł się za nimi, jak gdyby bał się zostać sam.Każde nowe odkrycie zaskakiwało lub przerażało.W pobliżu środka kuli znaleźli dwadzieścia jeden szkieletów, ustawionych wzdłuż ściany w bryłach przezroczystego plazu.Ci makabryczni strażnicy spoglądali na każdego, kto zmierzał w kierunku maszynowni lub magazynu.Patrin uprzedził Tega o istnieniu szkieletów.Podczas jednej ze swych pierwszych wypraw odkrył dokumenty, mówiące, że zmarli byli rzemieślnikami, których dziełem było to miejsce.Zabili ich Harkonnenowie, by utrzymać rzecz w tajemnicy.Mimo wszystko jednak kula była cudem techniki, enklawą, w której czas nie płynął, odciętą od całego zewnętrznego wszechświata.Nadal, po tysiącach lat, nie zużywalne maszyny kreowały mimetyczny obraz, którego nawet najnowocześniejsze urządzenia nie odróżniały od prawdziwych skał i piasku."Zakon musi dostać to wszystko, nienaruszone! - gorączkowała się Lucilla - To skarbiec! Przechowali nawet genealogiczne księgi rodu!"Przechowali nie tylko to.Teg co chwilę łapał się na tym, że szokują go otaczające ich na zmianę to wyrafinowane, to znów sprośne akcenty.Jak choćby ten zegar! Ubrania, aparatura, wciąż bez zarzutu zapewniająca warunki do przeżycia, rzeczy służące do nauki i rozrywki - wszystko nosiło piętno harkonneńskiej żądzy podkreślenia owego nonszalanckiego poczucia wyższości wobec wszystkich i wszystkiego.Znowu zaczął wyobrażać sobie tu Patrina, zapewne nie starszego wtedy niż ten ghola.Co sprawiło, że przez tyle lat nie podzielił się swym sekretem nawet z własną żoną? Patrin nigdy nie wspominał o powodach tej tajemniczości, ale Teg sam się domyślał.Nieszczęśliwe dzieciństwo.Potrzeba miejsca, w którym mógłby być sam.Przyjaciele, którzy nie byli przyjaciółmi, lecz obcymi ludźmi, czyhającymi tylko na pretekst, by z niego szydzić.Żaden z towarzyszy zabaw nie mógł zostać dopuszczony do podziwiania tego cudu.To miejsce należało tylko do niego! Było czymś więcej niż samotnym ustroniem.Dla Patrina było prywatnym symbolem zwycięstwa."Spędziłem tam wiele szczęśliwych godzin, baszarze.Wszystko nadal działa.Dokumenty są archaiczne, ale niesłychanie ciekawe, kiedy już złapiesz ten język.Wiele można się tam nauczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]