[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie przyszło mi do głowy spytać, czy tosamo krzesło nie ochroniło mojej matki.Podniosłam wzrok i zobaczyłam, żeRamzes wyszedł. Gdzie jest Ramzes? spytałam ze strachem. Dokąd poszedł? Ciii. Merit odgarnęła mi włosy z twarzy. Czeka na zewnątrz.Nie możetu wejść, póki nie urodzisz.Te kobiety będą nad tobą czuwać, moja pani.Spojrzałam na akuszerki.Miały piersi pomalowane henną, a ręce umyte wświętej oliwie.Ale ile tak naprawdę wiedziały o rodzeniu dzieci? Moja matka teżasystowała przy wielu porodach, a przecież umarła, dając mi życie. Uspokój się prosiła Merit. Dziecko urodzi się łatwiej, jeśli będzieszspokojna.Bóle trwały cały dzień, a po południu strażnicy wpuścili do pawilonuWoserit.Natychmiast kazała opuścić maty z okien i sprowadzić więcej służących zwachlarzami. To księżniczka Egiptu! warczała. Niech ktoś przyniesie wilgotne płótno,żeby przetrzeć jej czoło, i szedeh.Pomocnica akuszerki rzuciła się wykonać polecenie, a kiedy drzwi sięotworzyły, zauważyłam w korytarzu Ramzesa.Był strasznie zmartwiony.Poczułamskurcz w brzuchu i krzyknęłam.Ujrzałam, jak biegnie do drzwi.Merit nie zdołałago powstrzymać. Wasza książęca mość, to jest pawilon porodowy! protestowała.Ramzes odsunął ją z drogi, a akuszerki aż jęknęły na widok takiego naruszeniatradycji.Ale Woserit kiwnęła z powagą głową.Ramzes przyciągnął sobie stołek iusiadł przy mnie.Wziął mnie za rękę i nie skrzywił się na to, jak okropniewyglądam. Nefer, dobrze ci pójdzie, zobaczysz.Bogowie nad nami czuwają.Poczułam napięcie w krzyżu i zaczęłam dyszeć. Boli poskarżyłam się.Zcisnął mnie za rękę. Co ci dały? Cheper-wer. %7łeby przyspieszyć rozwiązanie wyjaśniła Woserit. Ale na ból?Uśmiechnęłam się niewesoło. Położyły mi na brzuchu szafran z piwem. Pasta połyskiwała w przy-ćmionym świetle pokoju.Miałam na sobie prostą spódniczkę, żadnej farby aninawet naszyjnika, ale Ramzes nie odwrócił wzroku.Zamiast tego mocniej ścisnąłmoją dłoń. Jeśli ból będzie zbyt wielki, po prostu patrz na mnie powiedział. Zciskajmnie za rękę.Ostry ból wygiął mi plecy w łuk.Akuszerki podbiegły do łóżka i jednakrzyknęła: Wychodzi!Posadziły mnie na krześle porodowym.Miałam wrażenie, że nie ma we mniedość miejsca na całe przerażenie, jakie w tej chwili czułam.Dziecko wypadnieprzez dziurę w nadstawione ramiona Merit.Jeśli to będzie syn, kapłani zrobią dlamnie to, co zrobili dla Iset.Będą uderzać w dzwonki trzy razy w całych Tebach,żeby ludzie wiedzieli, że dałam Ramzesowi dziedzica.Jeśli to będzie dziewczynka,uderzą w dzwonki tylko dwa razy.Pod krzesłem ustawiono misę z parującą wodą, żeby ułatwić poród, Meritprzykucnęła, a Woserit i Ramzes stanęli u moich boków.Trzymałam Ramzesa zarękę i w tym właśnie momencie najbardziej kochałam jego nierozwagę.Nieobchodziło go, że faraon nigdy dotąd nie towarzyszył małżonce przy porodzie.Chciał, żeby jeśli coś mi się stanie ostatnią rzeczą, jaką zobaczę na tym świeciebyła jego twarz.Wiedział, że właśnie tego pragnę.Patrzyliśmy sobie w oczy, kiedyakuszerki nawoływały: Przyj, pani! Przyj!Napięłam się na krześle i poczułam, jak twarde drewno oparcia wbija mi sięw plecy.Potem zadrżałam, a jedna z kobiet krzyknęła: Wychodzi!Merit otworzyła ramiona, a ja poczułam, że moje ciało pozbywa się ciężaru.W powodzi krwi pojawiło się dziecko.Merit uniosła je w górę, żeby obejrzeć jegorączki i nóżki.Usłyszałam okrzyk Ramzesa: Syn! Książę Egiptu!Cierpiałam za bardzo, by cieszyć się z triumfu.Chwyciłam oparcia krzesła ipoczułam ogromny ciężar między nogami.Woserit nagle wskazała na mnie ikrzyknęła ostro.Chwyciła pierworodnego z rąk Merit, a moja piastunka wyciągnęłaramiona.Wynurzyła się ze mnie kolejna główka, a potem ciało dziecka.Wszyscy wsali aż westchnęli, kiedy rozległ się ostry krzyk kolejnego noworodka. Bliznięta! zawołała Merit radośnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nigdy nie przyszło mi do głowy spytać, czy tosamo krzesło nie ochroniło mojej matki.Podniosłam wzrok i zobaczyłam, żeRamzes wyszedł. Gdzie jest Ramzes? spytałam ze strachem. Dokąd poszedł? Ciii. Merit odgarnęła mi włosy z twarzy. Czeka na zewnątrz.Nie możetu wejść, póki nie urodzisz.Te kobiety będą nad tobą czuwać, moja pani.Spojrzałam na akuszerki.Miały piersi pomalowane henną, a ręce umyte wświętej oliwie.Ale ile tak naprawdę wiedziały o rodzeniu dzieci? Moja matka teżasystowała przy wielu porodach, a przecież umarła, dając mi życie. Uspokój się prosiła Merit. Dziecko urodzi się łatwiej, jeśli będzieszspokojna.Bóle trwały cały dzień, a po południu strażnicy wpuścili do pawilonuWoserit.Natychmiast kazała opuścić maty z okien i sprowadzić więcej służących zwachlarzami. To księżniczka Egiptu! warczała. Niech ktoś przyniesie wilgotne płótno,żeby przetrzeć jej czoło, i szedeh.Pomocnica akuszerki rzuciła się wykonać polecenie, a kiedy drzwi sięotworzyły, zauważyłam w korytarzu Ramzesa.Był strasznie zmartwiony.Poczułamskurcz w brzuchu i krzyknęłam.Ujrzałam, jak biegnie do drzwi.Merit nie zdołałago powstrzymać. Wasza książęca mość, to jest pawilon porodowy! protestowała.Ramzes odsunął ją z drogi, a akuszerki aż jęknęły na widok takiego naruszeniatradycji.Ale Woserit kiwnęła z powagą głową.Ramzes przyciągnął sobie stołek iusiadł przy mnie.Wziął mnie za rękę i nie skrzywił się na to, jak okropniewyglądam. Nefer, dobrze ci pójdzie, zobaczysz.Bogowie nad nami czuwają.Poczułam napięcie w krzyżu i zaczęłam dyszeć. Boli poskarżyłam się.Zcisnął mnie za rękę. Co ci dały? Cheper-wer. %7łeby przyspieszyć rozwiązanie wyjaśniła Woserit. Ale na ból?Uśmiechnęłam się niewesoło. Położyły mi na brzuchu szafran z piwem. Pasta połyskiwała w przy-ćmionym świetle pokoju.Miałam na sobie prostą spódniczkę, żadnej farby aninawet naszyjnika, ale Ramzes nie odwrócił wzroku.Zamiast tego mocniej ścisnąłmoją dłoń. Jeśli ból będzie zbyt wielki, po prostu patrz na mnie powiedział. Zciskajmnie za rękę.Ostry ból wygiął mi plecy w łuk.Akuszerki podbiegły do łóżka i jednakrzyknęła: Wychodzi!Posadziły mnie na krześle porodowym.Miałam wrażenie, że nie ma we mniedość miejsca na całe przerażenie, jakie w tej chwili czułam.Dziecko wypadnieprzez dziurę w nadstawione ramiona Merit.Jeśli to będzie syn, kapłani zrobią dlamnie to, co zrobili dla Iset.Będą uderzać w dzwonki trzy razy w całych Tebach,żeby ludzie wiedzieli, że dałam Ramzesowi dziedzica.Jeśli to będzie dziewczynka,uderzą w dzwonki tylko dwa razy.Pod krzesłem ustawiono misę z parującą wodą, żeby ułatwić poród, Meritprzykucnęła, a Woserit i Ramzes stanęli u moich boków.Trzymałam Ramzesa zarękę i w tym właśnie momencie najbardziej kochałam jego nierozwagę.Nieobchodziło go, że faraon nigdy dotąd nie towarzyszył małżonce przy porodzie.Chciał, żeby jeśli coś mi się stanie ostatnią rzeczą, jaką zobaczę na tym świeciebyła jego twarz.Wiedział, że właśnie tego pragnę.Patrzyliśmy sobie w oczy, kiedyakuszerki nawoływały: Przyj, pani! Przyj!Napięłam się na krześle i poczułam, jak twarde drewno oparcia wbija mi sięw plecy.Potem zadrżałam, a jedna z kobiet krzyknęła: Wychodzi!Merit otworzyła ramiona, a ja poczułam, że moje ciało pozbywa się ciężaru.W powodzi krwi pojawiło się dziecko.Merit uniosła je w górę, żeby obejrzeć jegorączki i nóżki.Usłyszałam okrzyk Ramzesa: Syn! Książę Egiptu!Cierpiałam za bardzo, by cieszyć się z triumfu.Chwyciłam oparcia krzesła ipoczułam ogromny ciężar między nogami.Woserit nagle wskazała na mnie ikrzyknęła ostro.Chwyciła pierworodnego z rąk Merit, a moja piastunka wyciągnęłaramiona.Wynurzyła się ze mnie kolejna główka, a potem ciało dziecka.Wszyscy wsali aż westchnęli, kiedy rozległ się ostry krzyk kolejnego noworodka. Bliznięta! zawołała Merit radośnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]