[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed spotkaniem z nią na obiedzie, poszli najpierw, tak jak zawsze, do MuzeumLotnictwa i Kosmosu, na Mail, żeby Chad mógł przejść się przez skylab, zajrzeć do wnętrza modułu Apolla, który wylądował naKsiężycu, postać pod samolotami zawieszonymi u sufitu i wskazywać ze zdumieniem próbki skał z Księżyca, chociaż obydwajwiedzieli, że wyglądają jak zwykłe kamienie, jakie każdy może znalezć w dowolnym miejscu na ziemi.Spędzili w muzeum całeprzedpołudnie; to był dzień Chada.Następny należał do Nicka i mieli odwiedzić Narodową Galerię Sztuki, ale chłopiec był do tegoprzyzwyczajony, trochę czasu spędził z ojcem, a potem spacerował sam, podziwiając ogromny mobil Caldera2 i jeżdżąc na ruchomychschodach.A następnego dnia odwiedzą Children Museum.Tak się umówili, podzielili czas, aby każdy czuł się dobrze.Przez cztery wieczory jadali kolacje u Sybille.2mobil - rodzaj ruchomej rzezbyCalder Aleksander (ur.1898) - rzezbiarz amerykański, kompozycje abstrakcyjne gł.metalowe, ruchome (mobile) (przyp.red.) - Trzy dni po świętach muszę wyjechać - poinformowała Nicka, kiedy planowali podróż.- Zostałam zaproszona na przyjęcie wWirginii.Wolałabym zostać z tobą i Chadem na Nowy Rok, ale nie mogę się od tego wykręcić.Spędzimy razem Boże Narodzenie, tonawet lepiej.Wymienili prezenty w jej salonie i, jak zwykle, Nick czuł się skrępowany i niespokojny.Spacerował, przerzucał kartki magazynów igazet, usiłując siedzieć spokojnie.Nie znalazł sposobu uniknięcia tych rodzinnych uroczystości, jakie organizowała Sybille, a wiedział,jak uwielbia je Chad, więc przyjeżdżał, czując się bezradny i wściekły z tego powodu, przekonany, że to prawdziwa słabość.Gdyby byłbardziej stanowczy, pomyślał, wysłałby Chada samego z wizytą do matki, albo przynajmniej widywał Sybille tylko w restauracjach i naneutralnym gruncie, kładąc kres tej całej farsie, która ciągnęła się od ich rozwodu.Ale nie wiedział, jak to zrobić.Przywiózł nawetświąteczny prezent dla Sybille, bo parę lat wcześniej Chad rozpłakał się, zdawszy sobie sprawę, że ojciec oczekuje tylko wymianyupominków pomiędzy nim i matką.Tego roku Nick podarował Sybille małą złotą szpilkę do klapy żakietu, wyobrażającą skaczącegogeparda, z diamencikami zamiast oczu.Jej prezent był jeszcze bardziej wymyślny: teczka z wężowej skóry wyposażona w kompletzłotych piór i długopisów, oraz nóż do otwierania listów z czystego srebra, zszywacz, dozownik do taśmy, spinacze i futerał napieczątki.Na papeterii widniało jego imię, a na walizeczce umieszczono złote inicjały.Był tak wściekły, że zaledwie jej podziękował.Ale Chad patrzył, wlepiając w nich oczy, więc Nick jeszcze raz zapomniał o swoichpretensjach, po czym poszli na obiad do Olympian, gdzie Sybille zarezerwowała jedną z wybitych czarnym aksamitem kabin w tylnejczęści sali.Kiedy pili kawę, a Chad sączył przez słomkę trzecią lemoniadę, Nick poczuł się nieco odprężony.Rozmowę przeważnieprowadziła Sybille.Jak gdyby zdawała sobie sprawę z tego, jak jest zły, zachowywała się przyjaznie i zabawiała ich, opowiadając otelewizji, swojej wytwórni filmów, aktorach i aktorkach, z którymi pracowała.Zdołała wciągnąć syna do rozmowy, zadając mu pytaniaalbo żartując, i wydawało się, że specjalnie wybiera dowcipy o tych komikach, którzy mogli być mu najlepiej znani.Nick nigdy niewidział, aby chłopiec był nią tak zachwycony.- Tata wie o tym wszystkim - oświadczył w końcu Chad.- Ostatnio tylko tym się zajmuje, czyta o telewizji książki, pisma iopracowania.- Jego oczy rozszerzyły się na widok wielkiego kawałka czekoladowego tortu, jaki przed nim postawiono.- Ou - szepnął ichwycił za widelczyk.Sybille popatrzyła na Nicka.- Doprawdy?- Lekka przesada - odparł.- Czytam o wielu sprawach, telewizja jest jedną z nich.- I oglądasz ją też - zauważył Chad z ustami pełnymi tortu.- O wiele więcej niż kiedyś.Znasz się na tym tak dobrze jak inni.- Może powinien nabyć sieć telewizyjną - zwróciła się Sybille do syna. Chad pokiwał energicznie głową.- Powiedział, że chyba tak zrobi.Albo kupi stację telewizyjną, albo założy własną.Wielką jak NBC albo ABC, czy jakaś inna.Mamyteraz mnóstwo czasu, bo tata nie jest już prezesem Omegi i mówi, że szuka następnego garażu, aby założyć nową firmę, ale tak niebędzie, to tylko żart.- Nie jest już prezesem Omegi? - powtórzyła Sybille.- Od jakiegoś czasu - wyjaśnił Nick.- Nic mi nie powiedziałeś!Nick popatrzył na nią w milczeniu aż poczerwieniała i odwróciła wzrok.- Oczywiście nikt nie wymaga, abyś mi mówił, co robisz, ale wiesz, jak interesuję się tobą.i Chadem.- Wiadomość ukazała się w prasie - stwierdził zdawkowo.- Ale ja czytam tylko wiadomości dotyczące telewizji.Tak ważna decyzja, Nick.myślałam, że sam mi to powiesz.Chad zmarszczył brwi spoglądając na rodziców.- Następnym razem - obiecał ojciec, starając się mówić lekkim tonem -dowiesz się pierwsza.Sybille zacisnęła wargi i Nick przypomniał sobie, jak mówiła: Nienawidzę, gdy jesteś taki sprytny, wiele razy kiedy bylimałżeństwem, i potem.Skierował rozmowę na inny temat, na filmy jakie widział, książki jakie czytał i wydarzenia z Kalifornii.Chadjadł tort słuchając uspokajającego brzmienia głosów rodziców, i przyjaznej rozmowy.Zachowywali się równie miło przez następne dwa dni, razem zwiedzając Waszyngton, a potem ostatniego wieczoru wizyty Sybilleuprosiła ich po kolacji, aby razem wrócili do apartamentu hotelu w Madison.Chciała powiedzieć Chadowi dobranoc w łóżku i pożegnaćsię, gdyż nie planowali spotkania następnego ranka; wyjeżdżała wcześnie do domu przyjaciół w Wirginii.Nick, nie ukrywając swojejniechęci i gniewu, ostatecznie przystał na to.Tak wiec Chad ucałował matkę leżąc już w łóżku, przytulając się do niej i wdychajączapach jej perfum z zamkniętymi oczami.- Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku - rzekł.Chciał powiedzieć, jak ją kocha, ale zawsze, gdy miał taki zamiar, cośściskało go za gardło.Wydawało mu się, że matka nie lubi takich deklaracji i dziwnie się czuł w stosunku do ojca; nie był pewien, czytata będzie zadowolony, gdy to usłyszy.Tak więc poprzestał na życzeniach, a po chwili Sybille się odsunęła.- Szczęśliwego Nowego Roku, Chad.Mam nadzieję, że pomożesz swojemu ojcu podjąć decyzję, co dalej.- przerwała, patrząc naniego w zamyśleniu.- Chciałabym, żebyś mieszkał w Waszyngtonie, wtedy moglibyśmy się widywać tak często, jakbyśmy chcieli.Oczy chłopca rozszerzyły się.Nigdy przedtem tak nie mówiła.- Ja też bym chciał - zapewnił.- No cóż, musimy pomyśleć o jakimś sposobie.Może twój tata tutaj zakupi staq'ę telewizyjną, albo założy własną.To mogłoby musię spodobać a ty chodziłbyś do jakiejś szkoły.Ale zdaje się, że nie masz ochoty wyjechać z San Jose [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl