[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najbardziej inspirującym tematem dla George'a MacDonalda była przecież właśnie śmierć.Pociecha płynąca z baśni ma jeszcze jedno oblicze oprócz zaspokajania odwiecznych pragnień za pomocą wy­obraźni.O wiele ważniejsza jest pociecha szczęśliwego za­kończenia.Niemal zaryzykowałbym twierdzenie, że każda baśń winna kończyć się szczęśliwie.Określiłbym tragedię jako najwyższą, prawdziwą formę dramatu, a jej przeci­wieństwo jako prawdziwą formę baśni.Ponieważ brak nam słowa na określenie tego przeciwieństwa, będę je nazywać eukatastrophe [dosł.„szczęśliwe rozwiązanie” (gr.)].Opo­wieść prowadząca do eukatastrophe jest najdoskonalszą for­mą baśni i jej najwyższą formą oddziaływania.Pociecha, jaką niosą baśnie, radość ze szczęśliwego za­kończenia - które poprawniej byłoby zwać „dobrą kata­strofą”, nagłym radosnym zwrotem akcji (bo żadna baśń tak naprawdę nigdy się nie kończy) - ta radość, którą baśń potrafi tak doskonale prowokować, nie jest już w swej istocie „eskapizmem” ani „ucieczką”.Jest to dana nam w oprawie baśniowego - lub innego - świata, nagła i cudowna ła­ska, której powrotu nigdy nie można być pewnym.Nie prze­czy ona realności dyskatastrophe: obecność smutku i upadku jest niezbędna dla radości ocalenia, przeczącego (w obliczu tak wielu dowodów) końcowej, powszechnej klęsce.Łaska ta jest więc swego rodzaju evangelium [dobrą nowiną], ofe­rującą ulotny przebłysk radości - owej radości, która czeka poza murami tego świata, równie przeszywającej co żal.Dobrą baśń - z rodzaju tych najszlachetniejszych i bar­dziej udanych - wyróżnia to, że oferuje ona swemu słu­chaczowi (nieważne czy dorosłemu, czy dziecku) nie tylko niezwykły świat lub fantastyczne i straszne wydarzenia, ale i nade wszystko owo zatrzymanie oddechu, gdy nadchodzi „zwrot” akcji, owo gwałtowne bicie serca i uniesienie, łzy niemal - przeżycie równie dojmujące co w innych rodza­jach sztuki, a przy tym o szczególnych walorach.Nawet współczesnym baśniom udaje się to niekiedy.Nie jest to łatwe - zależy bowiem od całej historii, która jest zarazem tłem dla „zwrotu” akcji i odbiciem jego chwały.Opowieść, która w najmniejszej nawet mierze zdołała osiąg­nąć taki efekt, nie może być w pełni nieudana, mimo swych skaz czy niejasności celu.Dotyczy to nawet Księcia Prigia, baśni Andrew Langa, która pod wieloma względami może rozczarowywać.Radość sceny, gdy „wszyscy rycerze ożyli i wznieśli w górę swe miecze, wołając »Niech żyje ksią­żę Prigio!«„, ma w sobie coś z owej dziwnej, mistycznej jakości dawnej baśni, przerastającej opisywane wydarze­nie.Nie byłoby tego w utworze Langa, gdyby zakończe­nie nie pochodziło z bardziej poważnej baśniowej „fanta­zji” niż sama opowieść - ta bowiem jest w znacznej części błaha i obdarzona pół kpiącym uśmiechem wyszuka­nej dworskiej conte37.O ileż bardziej potężne i przejmujące jest oddziaływanie jakiejkolwiek poważnej opowieści z Kró­lestwa Czarów38.Gdy w takiej baśni nadchodzi nagły zwrot akcji, doświadczamy przeszywającej radości, serdeczne­go pragnienia, które na moment wykracza poza ramy opowieści,37 Jest to typowy przejaw niezdecydowania Langa.W swej warstwie powierzchownej baśń nawiązuje do francuskiej dworskiej conte z satyry­cznym zacięciem - szczególnie do Thackerayowskiego Pierścienia i ró­ży, a więc do gatunku, który z natury jest powierzchowny, nawet frywolny i ani nie potrafi, ani nie pragnie stworzyć nic natchnionego.Jednak pod tą konwencją drzemie głębszy duch Langowskiego romantyzmu.38 Z gatunku tych, które Lang nazwał „tradycyjnymi” i w rzeczywi­stości bardziej lubił.rozrywa jej sieć i wpuszcza oślepiający promień światła.Przez siedem długich lat służyłam ci, Na szklanej góry weszłam szczyt.Dla ciebie koszulę wyżęłam z krwi, Więc zbudź się i spójrz mi w oczy!A on usłyszał i odwrócił się do niej(tłumaczył Marek Obarski)EpilogOwa radość, którą uważam za wyróżnik prawdzi­wej baśni (albo romansu), za jej swoisty atrybut, zasługuje na więcej uwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl