[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic więcej nie wyznał, tylko tyle, że wszystko co posiada,jest jego prawną własnością, której godziwie używa.Od jakiegoś czasu prześladowanie usta-ło; pozwolenie na handel otrzymał z podpisem samego Tyberiusza. Musiał się dobrze opłacić, ręczę. Te okręty, które widzieliście należą do niego mówił dalej %7łyd, puszczając mimo uszupoprzednią uwagę, jednego ze słuchaczy a ich wioślarze mają w zwyczaju witać się wza-jemnie żółtymi flagami, co ma znaczyć: mieliśmy szczęśliwą podróż!Tu skończyło się opowiadanie.Gdy okręt pruł już fale rzeki.Juda rzekł do %7łyda: Jak nazwałeś tego, który był panemSimonidesa? Zwał się Ben-Hur i był księciem Jerozolimy. Co się stało z książęcą rodziną? Chłopca wysłano na galery, gdzie prawdopodobnie marnie zginął; rzadko bowiem ktodłużej jak rok wiosłem pracuje.O wdowie i córce nic nie słyszałem; ci, którzy może wiedząco o nich, nie chcą o tym mówić; uważam za prawdopodobne, że zmarły w jakim podziem-nym lochu.72Juda zbliżył się do steru, a tak był pogrążony w myślach, że nie patrzył ani na piękne wy-brzeże rzeki, pełne sadów słynnych syryjskich drzew owocowych, ani na pyszne wille ocie-nione winogradem.Nie widział również przepływającej floty, nie słyszał śpiewów i okrzykówwioślarzy bądz to witających, bądz też żegnających ojczyste wybrzeże.Niebo lśniło najcu-downiejszym słońcem, a upalne promienie złociły ziemię i wodę: nigdzie cienia, prócz w jegoduszy i na jego życiu.Gdy zbliżyli się ku miastu, wszyscy podróżni wylegli na pokład, aby nic nie stracić z pięk-nego widoku, jaki się przed ich oczami roztaczał.Znany nam już sędziwy %7łyd przyjął na sie-bie obowiązek objaśniającego: Rzeka płynie w tym miejscu ku zachodowi opowiadał. Tam! to mówiąc, wskazałna południe palcem wznosi się góra Kazyus albo, jak ją tutejsi ludzie nazywają, góra Oron-tes, a tamta naprzeciw tej, to góra Amnus.Między tymi wzgórzami ścieli się równina Antio-chii, dalej widać góry, skąd królewskimi wodociągami sprowadza się wodę do skraplania ulicmiasta i dla potrzeb mieszkańców.Lasy tych gór pełne są jeszcze ptactwa i dzikiego zwierza. A gdzie jezioro? zapytał ktoś. Ku północy, można tam konno dojechać, ale łatwiej i wygodniej łodzią, gdyż odnogarzeki z nim się łączy. Gaj Dafny! mówił dalej, zwracając się do kogoś innego któż opisze jego piękność!Pamiętajcie, że założył go i ukończył Apollo, jest on jego ulubionym mieszkaniem i chętniejw nim przebywa niż na Olimpie.Ileż to ludzi udaje się tam, aby gaj przynajmniej raz ujrzeć, inie mogą go potem zapomnieć.Nie darmo mówi przysłowie: lepiej być robakiem i żywić sięmorwami Dafny, niż siedzieć u królewskiego stołu. A zatem nie radzisz nam odwiedzać tych miejsc? Skądże.Chcecie, idzcie.Wszyscy tam chodzą: filozofowie, młodzieńcy, kobiety, kapła-ni.Wiem, że pójdziecie i wy; dam więc wam radę.Nie szukajcie mieszkania w mieście, była-by to strata czasu, idzcie wprost do wsi w pobliżu gaju.Wiedzie tam droga poprzez ogródskraplany wodą wodotrysków.Oto i miasto! a tuż najświetniejsze dzieło Ksereusza, mistrzaarchitektury.Ta część grodu była wzniesioną na rozkaz Seleucydów, 300 lat spoiły ją nieroze-rwalnie ze skałą, na której jest zbudowana.Warownia zasługiwała na pochwały; była wysoka, silnie zaopatrzona licznymi narożnika-mi.Szczyt murów jeży się czterystu wieżami, a każda jest zbiornikiem wody ciągnął dalej%7łyd.Patrzcie dalej ponad wysokim murem, ujrzycie w oddaleniu dwa wzgórza.Na dalszymszczycie wznosi się cytadela, gdzie przez cały rok stoi kwaterą legion rzymski.Na przeciw-nym szczycie widnieje świątynia Jowisza, a obok niej pałac posła i wielu dygnitarzy.Fortecato nie do zdobycia.W tej chwili wioślarze zaczęli zwijać żagle, a %7łyd mówił dalej: Patrzcie! Oto most, którywiedzie do Seleucji; tu kończy się żegluga.Poza mostem zaczyna się wyspa, na której Kalini-kus wybudował nowe miasto łącząc je ze starymi tak silnymi mostami, że ich ani czas, anipowódz, ani trzęsienia ziemi nie zdołały nadwerężyć.Co się tyczy samego miasta, mogę tylkotyle powiedzieć, że ktokolwiek je widział, z radością przez życie całe wspomina.Zamilkł.W tej samej chwili okręt wolno zawrócił i płynął wzdłuż wybrzeża, zbliżając sięku budzącym podziw murom.Nareszcie rzucono liny, wstrzymano wiosła.Podróż się skoń-czyła.Ben-Hur zbliżył się do sędziwego %7łyda i rzekł: Przebacz, że cię na chwilę zatrzymam, nim się pożegnamy.Podróżny skłonił głowę w milczeniu. Historia o kupcu zaciekawiła mnie bardzo; zdaje mi się, że go nazwałeś Simonidesem? Tak, jest %7łydem mimo greckiego nazwiska. Chciałbym go poznać, a nie wiem gdzie go szukać?Nieznajomy spojrzał bystro w oczy mówiącemu i rzekł: Chcąc ci oszczędzić zawodu, wolę ostrzec, że Simonides nie pożycza pieniędzy.73 Ja również nie pożyczam ich nigdy, odparł Ben-Hur, śmiejąc się z domyślności podróż-nego, który spuścił głowę w zamyśleniu i rzekł po chwili: Można by słusznie sądzić, że najbogatszy kupiec w Antiochii mieszka odpowiednio doswego stanu.Tymczasem tak nie jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nic więcej nie wyznał, tylko tyle, że wszystko co posiada,jest jego prawną własnością, której godziwie używa.Od jakiegoś czasu prześladowanie usta-ło; pozwolenie na handel otrzymał z podpisem samego Tyberiusza. Musiał się dobrze opłacić, ręczę. Te okręty, które widzieliście należą do niego mówił dalej %7łyd, puszczając mimo uszupoprzednią uwagę, jednego ze słuchaczy a ich wioślarze mają w zwyczaju witać się wza-jemnie żółtymi flagami, co ma znaczyć: mieliśmy szczęśliwą podróż!Tu skończyło się opowiadanie.Gdy okręt pruł już fale rzeki.Juda rzekł do %7łyda: Jak nazwałeś tego, który był panemSimonidesa? Zwał się Ben-Hur i był księciem Jerozolimy. Co się stało z książęcą rodziną? Chłopca wysłano na galery, gdzie prawdopodobnie marnie zginął; rzadko bowiem ktodłużej jak rok wiosłem pracuje.O wdowie i córce nic nie słyszałem; ci, którzy może wiedząco o nich, nie chcą o tym mówić; uważam za prawdopodobne, że zmarły w jakim podziem-nym lochu.72Juda zbliżył się do steru, a tak był pogrążony w myślach, że nie patrzył ani na piękne wy-brzeże rzeki, pełne sadów słynnych syryjskich drzew owocowych, ani na pyszne wille ocie-nione winogradem.Nie widział również przepływającej floty, nie słyszał śpiewów i okrzykówwioślarzy bądz to witających, bądz też żegnających ojczyste wybrzeże.Niebo lśniło najcu-downiejszym słońcem, a upalne promienie złociły ziemię i wodę: nigdzie cienia, prócz w jegoduszy i na jego życiu.Gdy zbliżyli się ku miastu, wszyscy podróżni wylegli na pokład, aby nic nie stracić z pięk-nego widoku, jaki się przed ich oczami roztaczał.Znany nam już sędziwy %7łyd przyjął na sie-bie obowiązek objaśniającego: Rzeka płynie w tym miejscu ku zachodowi opowiadał. Tam! to mówiąc, wskazałna południe palcem wznosi się góra Kazyus albo, jak ją tutejsi ludzie nazywają, góra Oron-tes, a tamta naprzeciw tej, to góra Amnus.Między tymi wzgórzami ścieli się równina Antio-chii, dalej widać góry, skąd królewskimi wodociągami sprowadza się wodę do skraplania ulicmiasta i dla potrzeb mieszkańców.Lasy tych gór pełne są jeszcze ptactwa i dzikiego zwierza. A gdzie jezioro? zapytał ktoś. Ku północy, można tam konno dojechać, ale łatwiej i wygodniej łodzią, gdyż odnogarzeki z nim się łączy. Gaj Dafny! mówił dalej, zwracając się do kogoś innego któż opisze jego piękność!Pamiętajcie, że założył go i ukończył Apollo, jest on jego ulubionym mieszkaniem i chętniejw nim przebywa niż na Olimpie.Ileż to ludzi udaje się tam, aby gaj przynajmniej raz ujrzeć, inie mogą go potem zapomnieć.Nie darmo mówi przysłowie: lepiej być robakiem i żywić sięmorwami Dafny, niż siedzieć u królewskiego stołu. A zatem nie radzisz nam odwiedzać tych miejsc? Skądże.Chcecie, idzcie.Wszyscy tam chodzą: filozofowie, młodzieńcy, kobiety, kapła-ni.Wiem, że pójdziecie i wy; dam więc wam radę.Nie szukajcie mieszkania w mieście, była-by to strata czasu, idzcie wprost do wsi w pobliżu gaju.Wiedzie tam droga poprzez ogródskraplany wodą wodotrysków.Oto i miasto! a tuż najświetniejsze dzieło Ksereusza, mistrzaarchitektury.Ta część grodu była wzniesioną na rozkaz Seleucydów, 300 lat spoiły ją nieroze-rwalnie ze skałą, na której jest zbudowana.Warownia zasługiwała na pochwały; była wysoka, silnie zaopatrzona licznymi narożnika-mi.Szczyt murów jeży się czterystu wieżami, a każda jest zbiornikiem wody ciągnął dalej%7łyd.Patrzcie dalej ponad wysokim murem, ujrzycie w oddaleniu dwa wzgórza.Na dalszymszczycie wznosi się cytadela, gdzie przez cały rok stoi kwaterą legion rzymski.Na przeciw-nym szczycie widnieje świątynia Jowisza, a obok niej pałac posła i wielu dygnitarzy.Fortecato nie do zdobycia.W tej chwili wioślarze zaczęli zwijać żagle, a %7łyd mówił dalej: Patrzcie! Oto most, którywiedzie do Seleucji; tu kończy się żegluga.Poza mostem zaczyna się wyspa, na której Kalini-kus wybudował nowe miasto łącząc je ze starymi tak silnymi mostami, że ich ani czas, anipowódz, ani trzęsienia ziemi nie zdołały nadwerężyć.Co się tyczy samego miasta, mogę tylkotyle powiedzieć, że ktokolwiek je widział, z radością przez życie całe wspomina.Zamilkł.W tej samej chwili okręt wolno zawrócił i płynął wzdłuż wybrzeża, zbliżając sięku budzącym podziw murom.Nareszcie rzucono liny, wstrzymano wiosła.Podróż się skoń-czyła.Ben-Hur zbliżył się do sędziwego %7łyda i rzekł: Przebacz, że cię na chwilę zatrzymam, nim się pożegnamy.Podróżny skłonił głowę w milczeniu. Historia o kupcu zaciekawiła mnie bardzo; zdaje mi się, że go nazwałeś Simonidesem? Tak, jest %7łydem mimo greckiego nazwiska. Chciałbym go poznać, a nie wiem gdzie go szukać?Nieznajomy spojrzał bystro w oczy mówiącemu i rzekł: Chcąc ci oszczędzić zawodu, wolę ostrzec, że Simonides nie pożycza pieniędzy.73 Ja również nie pożyczam ich nigdy, odparł Ben-Hur, śmiejąc się z domyślności podróż-nego, który spuścił głowę w zamyśleniu i rzekł po chwili: Można by słusznie sądzić, że najbogatszy kupiec w Antiochii mieszka odpowiednio doswego stanu.Tymczasem tak nie jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]