[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I ja, komendancie, pójdę za tobą jak w dym, jeśli nie jako szef kompanii to jako plutonowy.A mogę też jako prosty celowniczy.VIIGdy wóz bojowy powraca na miejsce postoju, co należy uczynić w pierwszej kolejności? Słusznie.Należy napełnić zbiorniki paliwem.Baki muszą być pełne.Sprawny czy zepsuty - nieważne.Ważne, żeby był zatankowany.Kto wie, kiedy gruchnie następny alarm? Każdy pojazd musi być przygotowany do powtórzenia wszystkiego od nowa w każdym momencie.I dlatego dudni całe obozowisko.Setki wozów równocześnie pobierają paliwo.Każdy czołg potrzebuje co najmniej tony ropy.Transportery opancerzone też są bardzo żarłoczne, podobnie ciągniki artyleryjskie.Wszystkie pojazdy transportowe też muszą być zatankowane.Równocześnie każdy wóz musi uzupełnić wyposaże-i ile bojowe, amunicję.Pociski czołgowe ważą po 30 kilogramów.Zwieziono ich całe setki.Leżą po dwa w jednej skrzyni.Każdą skrzynię trzeba zdjąć z ciężarówki.Pociski wyjąć, oczyścić każdy z osobna z fabrycznego smaru ochronnego - i do czołgu.Naboje do cekaemów również w skrzyniach, po 800 sztuk.Trzeba uzupełnić taśmy do karabi-nów maszynowych.Do jednej wchodzi 250 nabojów.Potem taśmy należy ułożyć w magazynkach, których jest 13 w każdym czołgu.Teraz z kolei trzeba zabrać wszystkie wystrzelone łuski, złożyć do skrzyń i zdać do magazynu.Lufy wyczyścimy później.Po kolei całym plutonem każdą lufę czołgową, po wiele godzin dziennie, powtarzając tę samą czynność dzień za dniem.Ale na razie trzeba zalać lufy olejem.Potem przychodzi czas mycia czołgów.Na razie tylko z grubsza, właściwe umycie i czyszczenie odkłada się na później, a teraz trzeba nakarmić żołnierzy.Po kolacji wszyscy zabierają się do kontroli technicznej.Do rana wszystko musi być sprawdzone: silniki, układy transmisyjne, zawieszenia, zespoły jezdne.Tam, gdzie to konieczne, należy wymienić ogniwa w gąsienicach.W czwartym czołgu - zniszczona lewa naciągarka.W ósmym - nawala reduktor obrotowy wieży.A w pierwszej kompanii czołgów muszą wymienić naraz dwa silniki.Od rana zacznie się ogólne czyszczenie luf.Żeby wszystko było gotowe! Bo zgnoją! I nagle czuję pustkę w sercu.Nagle przypominam sobie, że nie czeka mnie już poranna kontrola kompanii.A może nawet nie wpuszczą mnie jutro do parku?Wiem, że wszystkie papiery w mojej sprawie już zostały przygotowane i że oficjalnie zostanę odwołany nie jutro rano, lecz już dzisiaj wieczorem.Wiem, że oficerowi przystoi iść po dymisję w pełnej gali, jakby maszerował po najwyższe odznaczenie.I moja kompania też to wie.Dlatego podczas gdy wykłócałem się z ekipą paliwową, gdy sprawdzałem karty zużycia amunicji, kiedy właziłem pod trzeci czołg, to już ktoś mi cholewy wypolerował, kto inny spodnie przeprasował i świeży kołnierzyk przyfastrygował.Zrzuciłem brudny kombinezon, prędko pod prysznic.Goliłem się długo i starannie.I już goniec ze sztabu pułku.Huczy park.Przez bramę ciągnik wlecze rozbity transporter.Brzęczą zużyte łuski.Dudnią potężne Urale, załadowane piramidami skrzyń po pociskach.Spawarka wyrzuca snopy iskier jak sztuczne ognie.Do rana wszystko będzie lśnić i mienić się w świetle.Na razie brud, brud wokoło, hałas, łoskot jak na wielkiej budowie.Nie odróżnisz oficera od szeregowca.Wszyscy w kombinezonach, wszyscy brudni, wszyscy klną.I pośród tego hałasu idzie starszy lejtnantSuworow.I milkną rozmowy.Umorusani czołgiści spoglądają za mną.Każdy wie - starszy lejtnant maszeruje po dymisję.Nikt nie wie, za co wyleciał.Ale każdy wie, że niepotrzebnie go zdejmują.Wszyscy czują to w głębi serca.Normalnie nikt nie zauważyłby starszego lejtnanta.Dłubaliby w swoich silnikach, wystawiając usmolone tyłki.Ale tu człowiek idzie po dymisję.I dlatego sięgając brudnymi łapskami do brudnych daszków salutują mi obcy, nieznajomi czołgiści.I ja im salutuję.I uśmiecham się do nich.I oni uśmiechają się do mnie, że niby może być gorzej, trzym się.A za murami zgrupowania - całe wojskowe miasteczko.Kasztanowce takie, że we trzech nie obejmiesz.Młodzi rekruci porykuj ą głośnym, lecz niezgodnym chórem.Starają się, ale niezdarnie im to jeszcze idzie.Starszy szeregowiec zawadiacko pokrzykuje.Ot, i rekruci mi salutują.To jeszcze cielęta.Niczego jeszcze nie rozumieją.Dla nich starszy lejtnant to bardzo ważna figura, znacznie ważniejsza niż starszy szeregowiec [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.I ja, komendancie, pójdę za tobą jak w dym, jeśli nie jako szef kompanii to jako plutonowy.A mogę też jako prosty celowniczy.VIIGdy wóz bojowy powraca na miejsce postoju, co należy uczynić w pierwszej kolejności? Słusznie.Należy napełnić zbiorniki paliwem.Baki muszą być pełne.Sprawny czy zepsuty - nieważne.Ważne, żeby był zatankowany.Kto wie, kiedy gruchnie następny alarm? Każdy pojazd musi być przygotowany do powtórzenia wszystkiego od nowa w każdym momencie.I dlatego dudni całe obozowisko.Setki wozów równocześnie pobierają paliwo.Każdy czołg potrzebuje co najmniej tony ropy.Transportery opancerzone też są bardzo żarłoczne, podobnie ciągniki artyleryjskie.Wszystkie pojazdy transportowe też muszą być zatankowane.Równocześnie każdy wóz musi uzupełnić wyposaże-i ile bojowe, amunicję.Pociski czołgowe ważą po 30 kilogramów.Zwieziono ich całe setki.Leżą po dwa w jednej skrzyni.Każdą skrzynię trzeba zdjąć z ciężarówki.Pociski wyjąć, oczyścić każdy z osobna z fabrycznego smaru ochronnego - i do czołgu.Naboje do cekaemów również w skrzyniach, po 800 sztuk.Trzeba uzupełnić taśmy do karabi-nów maszynowych.Do jednej wchodzi 250 nabojów.Potem taśmy należy ułożyć w magazynkach, których jest 13 w każdym czołgu.Teraz z kolei trzeba zabrać wszystkie wystrzelone łuski, złożyć do skrzyń i zdać do magazynu.Lufy wyczyścimy później.Po kolei całym plutonem każdą lufę czołgową, po wiele godzin dziennie, powtarzając tę samą czynność dzień za dniem.Ale na razie trzeba zalać lufy olejem.Potem przychodzi czas mycia czołgów.Na razie tylko z grubsza, właściwe umycie i czyszczenie odkłada się na później, a teraz trzeba nakarmić żołnierzy.Po kolacji wszyscy zabierają się do kontroli technicznej.Do rana wszystko musi być sprawdzone: silniki, układy transmisyjne, zawieszenia, zespoły jezdne.Tam, gdzie to konieczne, należy wymienić ogniwa w gąsienicach.W czwartym czołgu - zniszczona lewa naciągarka.W ósmym - nawala reduktor obrotowy wieży.A w pierwszej kompanii czołgów muszą wymienić naraz dwa silniki.Od rana zacznie się ogólne czyszczenie luf.Żeby wszystko było gotowe! Bo zgnoją! I nagle czuję pustkę w sercu.Nagle przypominam sobie, że nie czeka mnie już poranna kontrola kompanii.A może nawet nie wpuszczą mnie jutro do parku?Wiem, że wszystkie papiery w mojej sprawie już zostały przygotowane i że oficjalnie zostanę odwołany nie jutro rano, lecz już dzisiaj wieczorem.Wiem, że oficerowi przystoi iść po dymisję w pełnej gali, jakby maszerował po najwyższe odznaczenie.I moja kompania też to wie.Dlatego podczas gdy wykłócałem się z ekipą paliwową, gdy sprawdzałem karty zużycia amunicji, kiedy właziłem pod trzeci czołg, to już ktoś mi cholewy wypolerował, kto inny spodnie przeprasował i świeży kołnierzyk przyfastrygował.Zrzuciłem brudny kombinezon, prędko pod prysznic.Goliłem się długo i starannie.I już goniec ze sztabu pułku.Huczy park.Przez bramę ciągnik wlecze rozbity transporter.Brzęczą zużyte łuski.Dudnią potężne Urale, załadowane piramidami skrzyń po pociskach.Spawarka wyrzuca snopy iskier jak sztuczne ognie.Do rana wszystko będzie lśnić i mienić się w świetle.Na razie brud, brud wokoło, hałas, łoskot jak na wielkiej budowie.Nie odróżnisz oficera od szeregowca.Wszyscy w kombinezonach, wszyscy brudni, wszyscy klną.I pośród tego hałasu idzie starszy lejtnantSuworow.I milkną rozmowy.Umorusani czołgiści spoglądają za mną.Każdy wie - starszy lejtnant maszeruje po dymisję.Nikt nie wie, za co wyleciał.Ale każdy wie, że niepotrzebnie go zdejmują.Wszyscy czują to w głębi serca.Normalnie nikt nie zauważyłby starszego lejtnanta.Dłubaliby w swoich silnikach, wystawiając usmolone tyłki.Ale tu człowiek idzie po dymisję.I dlatego sięgając brudnymi łapskami do brudnych daszków salutują mi obcy, nieznajomi czołgiści.I ja im salutuję.I uśmiecham się do nich.I oni uśmiechają się do mnie, że niby może być gorzej, trzym się.A za murami zgrupowania - całe wojskowe miasteczko.Kasztanowce takie, że we trzech nie obejmiesz.Młodzi rekruci porykuj ą głośnym, lecz niezgodnym chórem.Starają się, ale niezdarnie im to jeszcze idzie.Starszy szeregowiec zawadiacko pokrzykuje.Ot, i rekruci mi salutują.To jeszcze cielęta.Niczego jeszcze nie rozumieją.Dla nich starszy lejtnant to bardzo ważna figura, znacznie ważniejsza niż starszy szeregowiec [ Pobierz całość w formacie PDF ]