[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wygnali ją w świat, a że jest sierotą, więc tuła się teraz, nie wiedząc, do-kąd się udać.Ale czasem wydaje się Rózi tylko nie wie, czy to kiedyś było naprawdę, czyteż jej się tylko tak śniło że dawniej, dawniej mieszkała w jakimś przepysznym pałacu, jesz-cze piękniejszym od pałacu królewskiego w stolicy, a potem w jaskini ciemnej, w której staralwica karmiła ją mlekiem swoim, a śliczne młode lewki bawiły się z nią jak pieski.Tylko tomusiało być bardzo, bardzo dawno, a może się to tylko Rózi śniło.Drwal słuchał tej opowieści z oznakami takiego wzruszenia, że żona i dzieci patrzyły naniego zdziwione.Nareszcie porwał się z ławy, rzucił się ku skrzyni stojącej w kącie, wyjął zniej starą pończochę, a stamtąd talara z wizerunkiem nieboszczyka króla Kalafiore i z wiel-kim zdumieniem stwierdził, że młoda panienka podobna jest do króla jak jedna kropla wodydo drugiej.Potem przyniósł kawałek spłowiałego aksamitu i malutki trzewiczek i porównał jez resztkami płaszczyka i trzewiczkiem zawieszonym na szyi Rózi.Na obu trzewiczkach wid-niał ten sam napis: ,,Kopytino, dostawca dworu , na jednej połowie płaszczyka były wypisanesłowa: Król Róż , na drugiej ,,ewna yczka Nro 246.Skoro złączono oba kawałki tkaniny,utworzył się napis całkowity; ,,Królewna Różyczka Nro 246.Przeczytawszy te słowa stary drwal padł na kolana i zawołał: O pani moja jasna! Księż-niczko moja najłaskawsza! Prawowita królowo Krymtatarii! Oto pozdrawiam cię na proguojczyzny twojej i hołd ci składam w imieniu wiernych twych poddanych. Po czym na do-wód wierności i czci najwyższej padł plackiem przed księżniczką, bosą jej stopkę położył naswojej głowie i po trzykroć stuknął dużym swym nosem o podłogę.Widząc to królewna, która jak wiecie, będąc służebną we fraucymerze księżniczki Angeli-ki, po kryjomu studiowała historię i obyczaje wszystkich narodów i dworów, rzekła: Mój zacny drwalu, poznaję z wykwintnych manier waszmości, że byłeś kiedyś dworza-ninem mego królewskiego rodzica.A na to odparł drwal: Tak jest, Miłościwa Pani, jestem baronem Szparagino i na dworze nieboszczyka królaKalafiore piastowałem urząd pierwszego ochmistrza dworu.Ale nikczemny tyran Padella,przywłaszczywszy sobie przed piętnastu laty tron królewski, pozbawił mnie służby i chleba.Od tego czasu zarabiam na życie swoje i dzieci rąbaniem drzewa. Waszmość byłeś Wielkim Ochmistrzem Dworu i Nadinspektorem Wykałaczek i TabakiKrólewskiej! Jak przez mgłę przypominam sobie waćpana! Otóż na pamiątkę dnia dzisiejsze-go i gościnnego przyjęcia, jakiego doznałam pod strzechą waćpana, baronie Szparagino,nadaję ci tytuł Kawalera Orderu Brylantowej Dyni drugiej klasy (pierwsza przypadała wudziale tylko książętom krwi).To powiedziawszy królewna powstała z zydla z nieopisanym wdziękiem i majestatem, anie mając pod ręką miecza, podniosła do góry łyżkę cynową, którą właśnie kończyła jeść klu-ski z mlekiem, i po trzykroć uderzyła nią w łysinę pochylonego kornie u jej stóp drwala.Poczciwiec płakał ze wzruszenia tak mocno, że łzy jego utworzyły na podłodze sporą ka-łużę, a dzieci jego ułożyły się do snu na tapczanie z radosnym przeświadczeniem, że nie sąwczorajszymi: Bartkiem, Kasią, Kacprem i Magdusią, ale baronami i baronównymi, potom-kami wielkiego rodu baronów de Monte Marinato Szparagino, Kawalerami Orderu Brylanto-wej Dyni.Teraz dopiero się okazało, jak zdumiewające postępy uczyniła królewna w naukach pobie-ranych ukradkiem na paflagońskim dworze.Znając na wylot dzieje wszystkich przedniej-szych rodów swego państwa mówiła teraz Różyczka do barona Szparagino: Nie wątpię, żeród Pomidorionich pozostał wierny naszemu domowi.Ale rody Buraczellich zwróciły się42zapewne ku nowo wschodzącemu słońcu.Za to rody Kalarepich i Kapustianich, tak miłesercu nieboszczyka króla Kalafiore, mego nieodżałowanego rodzica, zapewne staną po stronieprawej dziedziczki korony krymtatarskiej.Na to zapewnił ją stary baron, że cały naród ożywiony jest pragnieniem zrzucenia z tronuniegodziwego Padelli i powita ją z uniesieniem.I choć było już bardzo pózno, nakazał dzie-ciom swoim, które znały las doskonale, żeby ubrały się natychmiast i pobiegły do okolicz-nych zagród, by zwołać mieszkańców ich na naradę.Kiedy najstarszy syn jego, Jasiek, wszedłpo napojeniu i oczyszczeniu koni do izby, zamiast oczekiwanej wieczerzy otrzymał wiado-mość, że dziewczątko , które do sań swoich zaprosił, jest królewną krymtatarską, a on sam Kawalerem Orderu Brylantowej Dyni.Dano mu także do zrozumienia, że powinien natych-miast wdziać z powrotem buty, dosiąść szkapy i rozgłosić radosną wieść o cudownym ocale-niu i powrocie królewny Różyczki.Młody woznica, czyli baron Szparagino, zwalił się za przykładem ojca do nóg Różyczki,podobnie jak ojciec stopkę jej oparł na swojej głowie i jak ojciec po trzykroć nosem pukał wpodłogę.I jego łzy polały się obficie, bo trzeba wam wiedzieć, że zakochany już był w kró-lewnie po uszy, jak zresztą każdy, kto choć minutę przebywał w jej towarzystwie.Nawet ma-ły Bartek i Kacperek skakali sobie do oczu z zazdrości o królewnę i sporo już nabili sobiesińców i guzów.Na wiadomość o powrocie Różyczki szlachta krymtatarska pośpieszyła do chaty baronaSzparagino.Byli to przeważnie sami starcy i Jej Królewska Mość nie mogłaby nigdy przypu-ścić, że na jej widok wszyscy ku niej zapłoną miłością.Chodziła między nimi nie zdając sobiesprawy, jakie spustoszenie czynią jej wdzięki, lecz pewien stary, niewidomy markiz prze-strzegł ją przed fatalnym wpływem jej urody.Zdziwiona i zmieszana tym odkryciem, królew-na nie pokazywała się odtąd inaczej jak z twarzą zakrytą gęstą zasłoną.Pod eskortą oddanych sobie rycerzy wędrowała z zamku do zamku szukając przyjaciół.Stronnicy jej zwołali wiele poufnych zgromadzeń i publicznych wieców i wydali mnóstwoodezw i proklamacji.Na wiecach tych i zgromadzeniach rozdzielili między siebie wszystkienajlepsze urzędy państwowe i ogłosili dużo wyroków śmierci na przeciwników swej partii;wszystko to miało wejść w życie po objęciu rządów przez młodą królową.Ostatecznie, poroku takich przygotowań, mieli ruszyć w pole.Ale jak wiemy, wojsko to składało się po większej części z weteranów i zniedołężniałychstaruszków.Toteż gdy dzierżąc w rękach pozwlekane ze strychów sztandary, obrońcy króle-wscy przeciągali gościńcem i, potrząsając zardzewiałymi mieczami, krzyczeli: Zmierć na-jezdzcy Padelli! Niech żyje królewna Różyczka! lud spoglądał na nich z politowaniem.Gdyby Różyczka raz jeden była ukazała się ludowi, piękność i dobroć, rozlane na jej słod-kiej twarzyczce, oczarowałyby zapewne i porwały wszystkich.Ale w obawie wywołania roz-ruchów królewna osłaniała uroczą swą twarzyczkę gęstym welonem, lud zaś pamiętał dobrze,że nieboszczyk król Kalafiore uciskał poddanych podatkami tak jak król Padella, nie miałwięc powodu do nadstawiania karku dla przywrócenia w Krymtatarii dawniejszej dynastii.43ROZDZIAA TRZYNASTYKrólewna przybywa do zamku Brodacza PancernegoJak już wiemy, królewna Różyczka nie mogła nic ofiarować swoim rycerzom i giermkomprócz Orderu Brylantowej Dyni i tytułów markizów i baronów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.I wygnali ją w świat, a że jest sierotą, więc tuła się teraz, nie wiedząc, do-kąd się udać.Ale czasem wydaje się Rózi tylko nie wie, czy to kiedyś było naprawdę, czyteż jej się tylko tak śniło że dawniej, dawniej mieszkała w jakimś przepysznym pałacu, jesz-cze piękniejszym od pałacu królewskiego w stolicy, a potem w jaskini ciemnej, w której staralwica karmiła ją mlekiem swoim, a śliczne młode lewki bawiły się z nią jak pieski.Tylko tomusiało być bardzo, bardzo dawno, a może się to tylko Rózi śniło.Drwal słuchał tej opowieści z oznakami takiego wzruszenia, że żona i dzieci patrzyły naniego zdziwione.Nareszcie porwał się z ławy, rzucił się ku skrzyni stojącej w kącie, wyjął zniej starą pończochę, a stamtąd talara z wizerunkiem nieboszczyka króla Kalafiore i z wiel-kim zdumieniem stwierdził, że młoda panienka podobna jest do króla jak jedna kropla wodydo drugiej.Potem przyniósł kawałek spłowiałego aksamitu i malutki trzewiczek i porównał jez resztkami płaszczyka i trzewiczkiem zawieszonym na szyi Rózi.Na obu trzewiczkach wid-niał ten sam napis: ,,Kopytino, dostawca dworu , na jednej połowie płaszczyka były wypisanesłowa: Król Róż , na drugiej ,,ewna yczka Nro 246.Skoro złączono oba kawałki tkaniny,utworzył się napis całkowity; ,,Królewna Różyczka Nro 246.Przeczytawszy te słowa stary drwal padł na kolana i zawołał: O pani moja jasna! Księż-niczko moja najłaskawsza! Prawowita królowo Krymtatarii! Oto pozdrawiam cię na proguojczyzny twojej i hołd ci składam w imieniu wiernych twych poddanych. Po czym na do-wód wierności i czci najwyższej padł plackiem przed księżniczką, bosą jej stopkę położył naswojej głowie i po trzykroć stuknął dużym swym nosem o podłogę.Widząc to królewna, która jak wiecie, będąc służebną we fraucymerze księżniczki Angeli-ki, po kryjomu studiowała historię i obyczaje wszystkich narodów i dworów, rzekła: Mój zacny drwalu, poznaję z wykwintnych manier waszmości, że byłeś kiedyś dworza-ninem mego królewskiego rodzica.A na to odparł drwal: Tak jest, Miłościwa Pani, jestem baronem Szparagino i na dworze nieboszczyka królaKalafiore piastowałem urząd pierwszego ochmistrza dworu.Ale nikczemny tyran Padella,przywłaszczywszy sobie przed piętnastu laty tron królewski, pozbawił mnie służby i chleba.Od tego czasu zarabiam na życie swoje i dzieci rąbaniem drzewa. Waszmość byłeś Wielkim Ochmistrzem Dworu i Nadinspektorem Wykałaczek i TabakiKrólewskiej! Jak przez mgłę przypominam sobie waćpana! Otóż na pamiątkę dnia dzisiejsze-go i gościnnego przyjęcia, jakiego doznałam pod strzechą waćpana, baronie Szparagino,nadaję ci tytuł Kawalera Orderu Brylantowej Dyni drugiej klasy (pierwsza przypadała wudziale tylko książętom krwi).To powiedziawszy królewna powstała z zydla z nieopisanym wdziękiem i majestatem, anie mając pod ręką miecza, podniosła do góry łyżkę cynową, którą właśnie kończyła jeść klu-ski z mlekiem, i po trzykroć uderzyła nią w łysinę pochylonego kornie u jej stóp drwala.Poczciwiec płakał ze wzruszenia tak mocno, że łzy jego utworzyły na podłodze sporą ka-łużę, a dzieci jego ułożyły się do snu na tapczanie z radosnym przeświadczeniem, że nie sąwczorajszymi: Bartkiem, Kasią, Kacprem i Magdusią, ale baronami i baronównymi, potom-kami wielkiego rodu baronów de Monte Marinato Szparagino, Kawalerami Orderu Brylanto-wej Dyni.Teraz dopiero się okazało, jak zdumiewające postępy uczyniła królewna w naukach pobie-ranych ukradkiem na paflagońskim dworze.Znając na wylot dzieje wszystkich przedniej-szych rodów swego państwa mówiła teraz Różyczka do barona Szparagino: Nie wątpię, żeród Pomidorionich pozostał wierny naszemu domowi.Ale rody Buraczellich zwróciły się42zapewne ku nowo wschodzącemu słońcu.Za to rody Kalarepich i Kapustianich, tak miłesercu nieboszczyka króla Kalafiore, mego nieodżałowanego rodzica, zapewne staną po stronieprawej dziedziczki korony krymtatarskiej.Na to zapewnił ją stary baron, że cały naród ożywiony jest pragnieniem zrzucenia z tronuniegodziwego Padelli i powita ją z uniesieniem.I choć było już bardzo pózno, nakazał dzie-ciom swoim, które znały las doskonale, żeby ubrały się natychmiast i pobiegły do okolicz-nych zagród, by zwołać mieszkańców ich na naradę.Kiedy najstarszy syn jego, Jasiek, wszedłpo napojeniu i oczyszczeniu koni do izby, zamiast oczekiwanej wieczerzy otrzymał wiado-mość, że dziewczątko , które do sań swoich zaprosił, jest królewną krymtatarską, a on sam Kawalerem Orderu Brylantowej Dyni.Dano mu także do zrozumienia, że powinien natych-miast wdziać z powrotem buty, dosiąść szkapy i rozgłosić radosną wieść o cudownym ocale-niu i powrocie królewny Różyczki.Młody woznica, czyli baron Szparagino, zwalił się za przykładem ojca do nóg Różyczki,podobnie jak ojciec stopkę jej oparł na swojej głowie i jak ojciec po trzykroć nosem pukał wpodłogę.I jego łzy polały się obficie, bo trzeba wam wiedzieć, że zakochany już był w kró-lewnie po uszy, jak zresztą każdy, kto choć minutę przebywał w jej towarzystwie.Nawet ma-ły Bartek i Kacperek skakali sobie do oczu z zazdrości o królewnę i sporo już nabili sobiesińców i guzów.Na wiadomość o powrocie Różyczki szlachta krymtatarska pośpieszyła do chaty baronaSzparagino.Byli to przeważnie sami starcy i Jej Królewska Mość nie mogłaby nigdy przypu-ścić, że na jej widok wszyscy ku niej zapłoną miłością.Chodziła między nimi nie zdając sobiesprawy, jakie spustoszenie czynią jej wdzięki, lecz pewien stary, niewidomy markiz prze-strzegł ją przed fatalnym wpływem jej urody.Zdziwiona i zmieszana tym odkryciem, królew-na nie pokazywała się odtąd inaczej jak z twarzą zakrytą gęstą zasłoną.Pod eskortą oddanych sobie rycerzy wędrowała z zamku do zamku szukając przyjaciół.Stronnicy jej zwołali wiele poufnych zgromadzeń i publicznych wieców i wydali mnóstwoodezw i proklamacji.Na wiecach tych i zgromadzeniach rozdzielili między siebie wszystkienajlepsze urzędy państwowe i ogłosili dużo wyroków śmierci na przeciwników swej partii;wszystko to miało wejść w życie po objęciu rządów przez młodą królową.Ostatecznie, poroku takich przygotowań, mieli ruszyć w pole.Ale jak wiemy, wojsko to składało się po większej części z weteranów i zniedołężniałychstaruszków.Toteż gdy dzierżąc w rękach pozwlekane ze strychów sztandary, obrońcy króle-wscy przeciągali gościńcem i, potrząsając zardzewiałymi mieczami, krzyczeli: Zmierć na-jezdzcy Padelli! Niech żyje królewna Różyczka! lud spoglądał na nich z politowaniem.Gdyby Różyczka raz jeden była ukazała się ludowi, piękność i dobroć, rozlane na jej słod-kiej twarzyczce, oczarowałyby zapewne i porwały wszystkich.Ale w obawie wywołania roz-ruchów królewna osłaniała uroczą swą twarzyczkę gęstym welonem, lud zaś pamiętał dobrze,że nieboszczyk król Kalafiore uciskał poddanych podatkami tak jak król Padella, nie miałwięc powodu do nadstawiania karku dla przywrócenia w Krymtatarii dawniejszej dynastii.43ROZDZIAA TRZYNASTYKrólewna przybywa do zamku Brodacza PancernegoJak już wiemy, królewna Różyczka nie mogła nic ofiarować swoim rycerzom i giermkomprócz Orderu Brylantowej Dyni i tytułów markizów i baronów [ Pobierz całość w formacie PDF ]