[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leia czując, że zmuszają ją do tego dyplomatyczneobowiązki, westchnęła ciężko i ruszyła ku niemu, wyprzedzając o krok dzieci.Furgan utkwił spojrzenie w blizniętach i wysączył do dna zawartość kieliszka.Leia patrzyła, jak następnie opuścił go do płaskiej karafki na prawym biodrzezaopatrzonej w małą pompkę.Nacisnął jakiś guzik i napełnił kieliszek na nowobursztynowozielonkawym płynem.Oczywiście - pomyślała Leia.- Każdy, kto takobsesyjnie się boi o to, by go nie otruto, powinien mieć ze sobą własny zapastrunków.Dostrzegła identyczną płaską karafkę na lewym biodrze ambasadora.- A więc, pani minister, to są te słynne bliznięta Jedi? -zapytał Furgan.- O iledobrze pamiętam, dała im pani imiona Jacen i Jaina? Czy nie ma pani takżetrzeciego dziecka o imieniu Anakin?Leia zamrugała, nieco wyprowadzona z równowagi tym, że Furgan wie takwiele na temat jej rodziny.- Tak, ale trzeciego dziecka tu nie ma - powiedziała.- Jest gdzie indziej,chronione i bezpieczne.Wiedziała, że w żaden sposób nie może ujawnić współrzędnych planety, naktórej znajduje się synek, ale instynkt macierzyński wyolbrzymił jej przerażenie.Furgan poklepał dziewczynkę po główce.- Mam nadzieję, że równie dobrze będzie pani strzegła i tej dwójki.Cóż tobyłby za wstyd, gdyby tak słodkie dzieciaki miały się stać pionkami w jakiejśpolitycznej rozgrywce.188- Są bezpieczne - rzekła Leia, czując się nagle bezradna.Nie spuszczając oka zambasadora, odwróciła się w stronę dzieci i dodała: - Zabierzcie androida i idzciesię gdzieś pobawić.- To będzie dla nich niezapomniane i naprawdę pożyteczne doświadczenie,proszę pani - odparł Threepio, zabierając dzieci ze sobą, by przyjrzały się lepiejokazom roślin.Furgan tymczasem mówił dalej:- Jeżeli chce pani znać moje zdanie, uważam, że zle się stało, iż Imperator niepotrafił unicestwić wszystkich Jedi.Połowicznie załatwione sprawy niemal zawszesprawiają pózniej duży kłopot.- A dlaczego tak bardzo obawia się pan rycerzy Jedi? - zapytała Leia.Choćnie bardzo podobał się jej kierunek, jaki przybierała rozmowa, miała nadzieję, żewyciągnie z Furgana jakieś nowe informacje.Ambasador upił z kieliszka spory łyk płynu.- Wydaje mi się, że dysponując tak zaawansowaną techniką, nie powinniśmydrżeć z trwogi przed czarami czy dziwacznymi umysłowymi mocami, którymidysponuje tylko garstka osób - oświadczył.- Nie uważam tego za sprawiedliwe.Rycerze Jedi? W starym i słabym rządzie pełnili kiedyś rolę możnowładców.Leia postanowiła ciągnąć tę dyskusję.- Imperator, którego darzy pan takim szacunkiem, miał bardzo silny darwładania Mocą, podobnie jak Darth Vader.Dlaczego uważa pan, że różnili się odinnych?- Imperator ma prawo władać specjalną mocą - rzekł Furgan, jakbyoznajmiał rzecz oczywistą.- Mimo wszystko jest Imperatorem.A Vader okazałsię w końcu zdrajcą.O ile dobrze pamiętam, to właśnie on zabił Imperatora.Jeszcze jeden powód, by zabronić posługiwania się tą specjalną siłą.Leia zrozumiała, że Furgan musiał oglądać przemówienie Luke a dosenatorów Nowej Republiki, transmitowane do wielu światów.- Niemniej rycerzom Jedi udało się przetrwać okres prześladowań i jużwkrótce odrodzi się cały zakon - oświadczyła.- Mój brat tego dopilnuje.W ciągukilku najbliższych lat nowi rycerze Jedi będą pełnili funkcję opiekunówRepubliki tak samo jak kiedyś ich poprzednicy.- Wielka szkoda - odezwał się Furgan i odwrócił się, by poszukać innegorozmówcy, ale nikt nie wyglądał na chętnego.Threepio stracił dzieci z oczu niemal natychmiast, gdy bliznięta postanowiłyzabawić się w chowanego między egzotycznymi okazami flory.Prześlizgnęły siępod barierkami zbyt niskimi, żeby mógł przejść pod nimi android, a potemzaczęły bawić się w berka po terenie oznaczonym tabliczką z napisem: WSTPWZBRONIONY.Kiedy Threepio zawołał, by wróciły, Jacen i Jaina udali, że gonie słyszą, a pózniej pobiegli jeszcze dalej.Gonił ich przez zagajnik, w którym rosły wydzielające śluz duże drzewa,wskutek czego jego złocisty pancerz pokrył się żółtą mazią przesyconąkwiatowym pyłkiem.Jedyną dobrą rzeczą było to, że w śluzie pod drzewamiślady małych bucików blizniąt przynajmniej były widoczne.Jęknął z przerażenia,189kiedy ujrzał, że ślady wiodą prosto do pomieszczenia z napisem: ROZLINYMISO%7łERNE.- O rety! - zawołał, wyobrażając sobie, że krwiożercze rośliny właśnie trawiąkawałki ciał dzieci.Zanim zdążył jednak podnieść alarm, usłyszał głośny chichotJacena i towarzyszący mu radosny pisk jego siostry.Posługując się namiernikamiakustycznymi, Threepio pospieszył z powrotem ku centralnej części ogrodówbotanicznych.Bliznięta siedziały w samym środku gigantycznego macko-kaktusa i, niezwracając uwagi na kolce, bawiły się między rozkołysanymi łodygami.W jakiśsposób prześlizgnęły się między spiczastymi końcami i pośrodku delikatnychmłodych pędów ułożyły się na spoczynek jak na miękkich poduszkach.- Paniczu Jacenie i panienko Jaino, proszę wyjść stamtąd w tej chwili! -odezwał się surowo.- Nalegam!Jaina tylko zachichotała i pomachała androidowi ręką.Zdezorientowany Threepio zastanawiał się, w jaki sposób może wydostaćdzieci ze środka olbrzymiej rośliny, nie poruszając żadnych @hors d oeuvres.W rozmowach nastąpiła krótka przerwa, jakie często zdarzają się podczasoficjalnych przyjęć.Na taką właśnie chwilę czekał ambasador Furgan.- Proszę wszystkich o uwagę! - zawołał.Leia zauważyła, że nagle odsunął się od niej o kilka kroków.Nie wiedząc, coambasador pragnie zrobić, napięła mięśnie, gotowa stawić czoło każdej sytuacji.Stopniowo ucichł gwar pozostałych rozmów.Spojrzenia wszystkich osóbskierowały się na caridańskiego ambasadora.Mon Mothma, rozmawiającawłaśnie z generałem Janem Do-donną, sędziwym taktykiem, który zaplanowałatak na pierwszą Gwiazdę Zmierci, uniosła brwi, zaintrygowana próbą Furganazwrócenia na siebie uwagi.Jan Dodonna urwał w pół słowa i zamarł, wpatrzonyw Furgana, zapominając o uniesionych rękach.Tymczasem ambasador ujął swój pusty kieliszek, opuścił go i napełnił płynem,tym razem z płaskiej karafki na lewym biodrze.Leia była ciekawa, czy do tejpory zdążył już opróżnić karafkę przymocowaną do prawego.Uniósłszy kieliszek nad głowę, Caridanin wyszczerzył zęby w uśmiechu ipodszedł do Mon Mothmy.Leia patrzyła, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.Czyżby grubiański ambasador chciał wznieść jakiś toast?Furgan rozejrzał się po ogrodzie, by upewnić się, że obserwują go wszyscygoście.Na dworze przestał padać nawet kapuśniaczek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Leia czując, że zmuszają ją do tego dyplomatyczneobowiązki, westchnęła ciężko i ruszyła ku niemu, wyprzedzając o krok dzieci.Furgan utkwił spojrzenie w blizniętach i wysączył do dna zawartość kieliszka.Leia patrzyła, jak następnie opuścił go do płaskiej karafki na prawym biodrzezaopatrzonej w małą pompkę.Nacisnął jakiś guzik i napełnił kieliszek na nowobursztynowozielonkawym płynem.Oczywiście - pomyślała Leia.- Każdy, kto takobsesyjnie się boi o to, by go nie otruto, powinien mieć ze sobą własny zapastrunków.Dostrzegła identyczną płaską karafkę na lewym biodrze ambasadora.- A więc, pani minister, to są te słynne bliznięta Jedi? -zapytał Furgan.- O iledobrze pamiętam, dała im pani imiona Jacen i Jaina? Czy nie ma pani takżetrzeciego dziecka o imieniu Anakin?Leia zamrugała, nieco wyprowadzona z równowagi tym, że Furgan wie takwiele na temat jej rodziny.- Tak, ale trzeciego dziecka tu nie ma - powiedziała.- Jest gdzie indziej,chronione i bezpieczne.Wiedziała, że w żaden sposób nie może ujawnić współrzędnych planety, naktórej znajduje się synek, ale instynkt macierzyński wyolbrzymił jej przerażenie.Furgan poklepał dziewczynkę po główce.- Mam nadzieję, że równie dobrze będzie pani strzegła i tej dwójki.Cóż tobyłby za wstyd, gdyby tak słodkie dzieciaki miały się stać pionkami w jakiejśpolitycznej rozgrywce.188- Są bezpieczne - rzekła Leia, czując się nagle bezradna.Nie spuszczając oka zambasadora, odwróciła się w stronę dzieci i dodała: - Zabierzcie androida i idzciesię gdzieś pobawić.- To będzie dla nich niezapomniane i naprawdę pożyteczne doświadczenie,proszę pani - odparł Threepio, zabierając dzieci ze sobą, by przyjrzały się lepiejokazom roślin.Furgan tymczasem mówił dalej:- Jeżeli chce pani znać moje zdanie, uważam, że zle się stało, iż Imperator niepotrafił unicestwić wszystkich Jedi.Połowicznie załatwione sprawy niemal zawszesprawiają pózniej duży kłopot.- A dlaczego tak bardzo obawia się pan rycerzy Jedi? - zapytała Leia.Choćnie bardzo podobał się jej kierunek, jaki przybierała rozmowa, miała nadzieję, żewyciągnie z Furgana jakieś nowe informacje.Ambasador upił z kieliszka spory łyk płynu.- Wydaje mi się, że dysponując tak zaawansowaną techniką, nie powinniśmydrżeć z trwogi przed czarami czy dziwacznymi umysłowymi mocami, którymidysponuje tylko garstka osób - oświadczył.- Nie uważam tego za sprawiedliwe.Rycerze Jedi? W starym i słabym rządzie pełnili kiedyś rolę możnowładców.Leia postanowiła ciągnąć tę dyskusję.- Imperator, którego darzy pan takim szacunkiem, miał bardzo silny darwładania Mocą, podobnie jak Darth Vader.Dlaczego uważa pan, że różnili się odinnych?- Imperator ma prawo władać specjalną mocą - rzekł Furgan, jakbyoznajmiał rzecz oczywistą.- Mimo wszystko jest Imperatorem.A Vader okazałsię w końcu zdrajcą.O ile dobrze pamiętam, to właśnie on zabił Imperatora.Jeszcze jeden powód, by zabronić posługiwania się tą specjalną siłą.Leia zrozumiała, że Furgan musiał oglądać przemówienie Luke a dosenatorów Nowej Republiki, transmitowane do wielu światów.- Niemniej rycerzom Jedi udało się przetrwać okres prześladowań i jużwkrótce odrodzi się cały zakon - oświadczyła.- Mój brat tego dopilnuje.W ciągukilku najbliższych lat nowi rycerze Jedi będą pełnili funkcję opiekunówRepubliki tak samo jak kiedyś ich poprzednicy.- Wielka szkoda - odezwał się Furgan i odwrócił się, by poszukać innegorozmówcy, ale nikt nie wyglądał na chętnego.Threepio stracił dzieci z oczu niemal natychmiast, gdy bliznięta postanowiłyzabawić się w chowanego między egzotycznymi okazami flory.Prześlizgnęły siępod barierkami zbyt niskimi, żeby mógł przejść pod nimi android, a potemzaczęły bawić się w berka po terenie oznaczonym tabliczką z napisem: WSTPWZBRONIONY.Kiedy Threepio zawołał, by wróciły, Jacen i Jaina udali, że gonie słyszą, a pózniej pobiegli jeszcze dalej.Gonił ich przez zagajnik, w którym rosły wydzielające śluz duże drzewa,wskutek czego jego złocisty pancerz pokrył się żółtą mazią przesyconąkwiatowym pyłkiem.Jedyną dobrą rzeczą było to, że w śluzie pod drzewamiślady małych bucików blizniąt przynajmniej były widoczne.Jęknął z przerażenia,189kiedy ujrzał, że ślady wiodą prosto do pomieszczenia z napisem: ROZLINYMISO%7łERNE.- O rety! - zawołał, wyobrażając sobie, że krwiożercze rośliny właśnie trawiąkawałki ciał dzieci.Zanim zdążył jednak podnieść alarm, usłyszał głośny chichotJacena i towarzyszący mu radosny pisk jego siostry.Posługując się namiernikamiakustycznymi, Threepio pospieszył z powrotem ku centralnej części ogrodówbotanicznych.Bliznięta siedziały w samym środku gigantycznego macko-kaktusa i, niezwracając uwagi na kolce, bawiły się między rozkołysanymi łodygami.W jakiśsposób prześlizgnęły się między spiczastymi końcami i pośrodku delikatnychmłodych pędów ułożyły się na spoczynek jak na miękkich poduszkach.- Paniczu Jacenie i panienko Jaino, proszę wyjść stamtąd w tej chwili! -odezwał się surowo.- Nalegam!Jaina tylko zachichotała i pomachała androidowi ręką.Zdezorientowany Threepio zastanawiał się, w jaki sposób może wydostaćdzieci ze środka olbrzymiej rośliny, nie poruszając żadnych @hors d oeuvres.W rozmowach nastąpiła krótka przerwa, jakie często zdarzają się podczasoficjalnych przyjęć.Na taką właśnie chwilę czekał ambasador Furgan.- Proszę wszystkich o uwagę! - zawołał.Leia zauważyła, że nagle odsunął się od niej o kilka kroków.Nie wiedząc, coambasador pragnie zrobić, napięła mięśnie, gotowa stawić czoło każdej sytuacji.Stopniowo ucichł gwar pozostałych rozmów.Spojrzenia wszystkich osóbskierowały się na caridańskiego ambasadora.Mon Mothma, rozmawiającawłaśnie z generałem Janem Do-donną, sędziwym taktykiem, który zaplanowałatak na pierwszą Gwiazdę Zmierci, uniosła brwi, zaintrygowana próbą Furganazwrócenia na siebie uwagi.Jan Dodonna urwał w pół słowa i zamarł, wpatrzonyw Furgana, zapominając o uniesionych rękach.Tymczasem ambasador ujął swój pusty kieliszek, opuścił go i napełnił płynem,tym razem z płaskiej karafki na lewym biodrze.Leia była ciekawa, czy do tejpory zdążył już opróżnić karafkę przymocowaną do prawego.Uniósłszy kieliszek nad głowę, Caridanin wyszczerzył zęby w uśmiechu ipodszedł do Mon Mothmy.Leia patrzyła, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.Czyżby grubiański ambasador chciał wznieść jakiś toast?Furgan rozejrzał się po ogrodzie, by upewnić się, że obserwują go wszyscygoście.Na dworze przestał padać nawet kapuśniaczek [ Pobierz całość w formacie PDF ]