[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragnęcię, Chloe.Pra gnę od chwi li, kie dy cię uj rza łem po raz pierw szy.Wiedziała o tym.W głębi duszy czuła, że jej pożąda, ale przerażało ją to, bo nie potrafiła tegozro zu mieć. Nie jestem w twoim typie zaprotestowała, gdy zrobił krok w jej stronę. Nic nie wiemo lu dziach ta kich jak ty.Po cho dzę z in ne go świa ta i. To zna czy, że ci się nie po do bam? Nie to miałam na myśli, ale nic by z tego nie wyszło.Przywykłeś do kobiet takich jak Livia,ele ganc kich i do świad czo nych.Nig dy nie spa łam z męż czy zną do da ła ża ło śnie.Oczy mu pło nę ły. To bez zna cze nia.Dzię ki temu je steś jesz cze bar dziej wy jątko wa.Mówiąc to, zaczął ją gładzić po nagim ramieniu.Ten hipnotyczny ruch uspokajał ją,a rów no cze śnie po budzał.Miała wrażenie, że jej skóra pod jego palcami płonie, a kiedy się pochylił i delikatniepocałował ją w usta, gwałtownie zadrżała z pożądania.Odruchowo objęła go za szyję, a onna tych miast za czął ją ca ło wać moc niej i głę biej.Mruczał coś po portugalsku i mimo że nie miała pojęcia, co mówi, jego głos ją ekscytował.Kie dy wziął ją na ręce i ru szył na górę, przy po mnia ła so bie o jego ko chan ce. A gdzie Li via? za py ta ła, na chwi lę uwal nia jąc usta. Nie wró ci na noc.Spo koj nie.Roz luznij się.Zo staw wszystko mnie.Nie mogłaby zrobić nic innego.Zaniósł ją do jej sypialni, położył na łóżku i położył się obok.Zaczął ją rozbierać i cały czas wydawał uspokajające dzwięki.Przestraszyła się dopiero wtedy, gdyszarp nął za jej majt ki. Nie, za cze kaj! za wo ła ła nie pew nie. Nie chcę.Nie je stem pew na. Chcę tylko na ciebie popatrzeć zapewnił ją, i już po chwili leżała naga i obserwowała, jakwo dzi wzro kiem po jej cie le. Zro bię wszystko, żeby ci było do brze obie cał, gła dząc ją.Gwałtowne dreszcze wstrząsały nią przy dotknięiu lekkim jak piórko, przy najdelikatniejszymmuśnięciu.Intensywność doznań, jakich jej dostarczał, prawie ją przygniatała.Po jakimś czasiepo czu ła dziw ny ból mię dzy uda mi i za czę ła się nie spo koj nie wić. Do brze, bar dzo do brze po wie dział za chę ca ją co.Rozebrał się szybko i przyciągnął ją do siebie.Jej piersi przywarły do jego piersi.Całował jąmoc no przez kil ka mi nut, a po tem prze wró cił na ple cy i wsu nął jej pod bio dra po dusz kę.Na gle za wisł nad nią.Opie rał się na przed ra mio nach, przy glą dał jej się.Zno wu się wy stra szy ła. Wszystko jest w porządku zapewnił ją.Zaczęła drżeć, a on przesunął się w dół jej ciała.W koń cu jego gło wa zna la zła się mię dzy jej uda mi. Roz luz nij się po wie dział ci cho.Rozwarł jej uda szerzej.Palcami delikatnie poszerzył jej otwór.Jęknęła z rozkoszy,a jednocześnie była zawstydzona.Aż podskoczyła, gdy jego język musnął wrażliwą skórę,naj de li kat niej jak to tyl ko moż li we.Pod zaciśniętymi powiekami widziała kolorowe rozbłyski.Jego język nadal ją drażnił.Zaczęłaję czeć z roz pacz li we go po żą da nia.Cia ło mia ła na brzmia łe i na pię te, pier si ją bo la ły.Kiedy podniósł głowę, jęknęła z rozpaczy, ale on wspiął się na nią.Poczuła, że jej otworu, któryjego język pieścił jeszcze przed sekundą, dotyka twardy penis.Na krótką chwilę zesztywniała, aleCarlos wziął w usta jej pulsujący prawy sutek i wtedy jej biodra uniosły się w odpowiedzi, żebymógł w nią wejść.Poczuła mrowienie między udami, a potem jej brzuch zalała fala gorąca.Carlos zacząłrytmicznie poruszać biodrami, stopniowo przyspieszając.Biodra Chloe przywarły do niego mocniej.Kiedy zaczęło ją mrowić jeszcze mocniej i jej ciało się napięło, usłyszała własne ciche okrzykirozko szy.Wszystkie te doznania były wspaniałe, ale wiedziała, że prowadzą do czegoś jeszczecu dow niej sze go, do kul mi na cji, któ ra, gdy usi ło wa ła do niej dojść, cią gle jej się wy my ka ła. Roz luz nij się szep nął Car los. To przyj dzie.Nie sta raj się za moc no.Nie wiedziała, o czym mówi.Czuła tylko, że całe jej ciało pragnie rozładowania ogromnegona pię cia, któ re w niej na ra sta.Krzyk nę ła, gdy po czu ła go rą co, któ re mo gło by ją obezwład nić. Nie! za wo ła ła. To za dużo.Ja nie.Nie udało jej się skończyć, bo Carlos odchylił głowę do tyłu i pociągnął ją za sutek tak mocno, żeaż ją za bo la ło.Za ci snął usta i uką sił de li katny twar dy czu bek.Przez krótką chwilę jej pierś przeszywał piekący ból.Była zdumiona, zaczęła głośnoprotestować, ale niemal w tym samym momencie poczuła, że jej ciało się unosi, jakby coś jącią gnę ło w górę.Po tem przy szła se ria gwał tow nych skur czów, a po tem wresz cie fale przy jem no ści.Gdy już osiągnęła orgazm, zatopiony w dążeniu do własnej satysfakcji Carlos wsunął dłonie podjej biodra i podniósł ją, żeby w nią wejść jeszcze głębiej.Wpatrywała się w jego twarz.Dostrzegłamrocz ne po żą da nie.Kie dy do szedł, od chy lił gło wę do tyłu i wy dał wes tchnie nie ulgi.Kilka minut pózniej leżał obok niej.Jedną dłonią gładził ją po biodrze, drugą odgarnął z jejtwa rzy ciem ny lok. Wi tam w świe cie dys cy pli ny po wie dział ci cho.Chloe mia ła ocho tę się za śmiać.Jeszcze nig dy nie czu ła się tak lek ka, nie była tak roz luz nio na. Je że li tak so bie wy obra żasz dys cy pli nę, z pew no ścią nie znasz zna cze nia tego sło wa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Pragnęcię, Chloe.Pra gnę od chwi li, kie dy cię uj rza łem po raz pierw szy.Wiedziała o tym.W głębi duszy czuła, że jej pożąda, ale przerażało ją to, bo nie potrafiła tegozro zu mieć. Nie jestem w twoim typie zaprotestowała, gdy zrobił krok w jej stronę. Nic nie wiemo lu dziach ta kich jak ty.Po cho dzę z in ne go świa ta i. To zna czy, że ci się nie po do bam? Nie to miałam na myśli, ale nic by z tego nie wyszło.Przywykłeś do kobiet takich jak Livia,ele ganc kich i do świad czo nych.Nig dy nie spa łam z męż czy zną do da ła ża ło śnie.Oczy mu pło nę ły. To bez zna cze nia.Dzię ki temu je steś jesz cze bar dziej wy jątko wa.Mówiąc to, zaczął ją gładzić po nagim ramieniu.Ten hipnotyczny ruch uspokajał ją,a rów no cze śnie po budzał.Miała wrażenie, że jej skóra pod jego palcami płonie, a kiedy się pochylił i delikatniepocałował ją w usta, gwałtownie zadrżała z pożądania.Odruchowo objęła go za szyję, a onna tych miast za czął ją ca ło wać moc niej i głę biej.Mruczał coś po portugalsku i mimo że nie miała pojęcia, co mówi, jego głos ją ekscytował.Kie dy wziął ją na ręce i ru szył na górę, przy po mnia ła so bie o jego ko chan ce. A gdzie Li via? za py ta ła, na chwi lę uwal nia jąc usta. Nie wró ci na noc.Spo koj nie.Roz luznij się.Zo staw wszystko mnie.Nie mogłaby zrobić nic innego.Zaniósł ją do jej sypialni, położył na łóżku i położył się obok.Zaczął ją rozbierać i cały czas wydawał uspokajające dzwięki.Przestraszyła się dopiero wtedy, gdyszarp nął za jej majt ki. Nie, za cze kaj! za wo ła ła nie pew nie. Nie chcę.Nie je stem pew na. Chcę tylko na ciebie popatrzeć zapewnił ją, i już po chwili leżała naga i obserwowała, jakwo dzi wzro kiem po jej cie le. Zro bię wszystko, żeby ci było do brze obie cał, gła dząc ją.Gwałtowne dreszcze wstrząsały nią przy dotknięiu lekkim jak piórko, przy najdelikatniejszymmuśnięciu.Intensywność doznań, jakich jej dostarczał, prawie ją przygniatała.Po jakimś czasiepo czu ła dziw ny ból mię dzy uda mi i za czę ła się nie spo koj nie wić. Do brze, bar dzo do brze po wie dział za chę ca ją co.Rozebrał się szybko i przyciągnął ją do siebie.Jej piersi przywarły do jego piersi.Całował jąmoc no przez kil ka mi nut, a po tem prze wró cił na ple cy i wsu nął jej pod bio dra po dusz kę.Na gle za wisł nad nią.Opie rał się na przed ra mio nach, przy glą dał jej się.Zno wu się wy stra szy ła. Wszystko jest w porządku zapewnił ją.Zaczęła drżeć, a on przesunął się w dół jej ciała.W koń cu jego gło wa zna la zła się mię dzy jej uda mi. Roz luz nij się po wie dział ci cho.Rozwarł jej uda szerzej.Palcami delikatnie poszerzył jej otwór.Jęknęła z rozkoszy,a jednocześnie była zawstydzona.Aż podskoczyła, gdy jego język musnął wrażliwą skórę,naj de li kat niej jak to tyl ko moż li we.Pod zaciśniętymi powiekami widziała kolorowe rozbłyski.Jego język nadal ją drażnił.Zaczęłaję czeć z roz pacz li we go po żą da nia.Cia ło mia ła na brzmia łe i na pię te, pier si ją bo la ły.Kiedy podniósł głowę, jęknęła z rozpaczy, ale on wspiął się na nią.Poczuła, że jej otworu, któryjego język pieścił jeszcze przed sekundą, dotyka twardy penis.Na krótką chwilę zesztywniała, aleCarlos wziął w usta jej pulsujący prawy sutek i wtedy jej biodra uniosły się w odpowiedzi, żebymógł w nią wejść.Poczuła mrowienie między udami, a potem jej brzuch zalała fala gorąca.Carlos zacząłrytmicznie poruszać biodrami, stopniowo przyspieszając.Biodra Chloe przywarły do niego mocniej.Kiedy zaczęło ją mrowić jeszcze mocniej i jej ciało się napięło, usłyszała własne ciche okrzykirozko szy.Wszystkie te doznania były wspaniałe, ale wiedziała, że prowadzą do czegoś jeszczecu dow niej sze go, do kul mi na cji, któ ra, gdy usi ło wa ła do niej dojść, cią gle jej się wy my ka ła. Roz luz nij się szep nął Car los. To przyj dzie.Nie sta raj się za moc no.Nie wiedziała, o czym mówi.Czuła tylko, że całe jej ciało pragnie rozładowania ogromnegona pię cia, któ re w niej na ra sta.Krzyk nę ła, gdy po czu ła go rą co, któ re mo gło by ją obezwład nić. Nie! za wo ła ła. To za dużo.Ja nie.Nie udało jej się skończyć, bo Carlos odchylił głowę do tyłu i pociągnął ją za sutek tak mocno, żeaż ją za bo la ło.Za ci snął usta i uką sił de li katny twar dy czu bek.Przez krótką chwilę jej pierś przeszywał piekący ból.Była zdumiona, zaczęła głośnoprotestować, ale niemal w tym samym momencie poczuła, że jej ciało się unosi, jakby coś jącią gnę ło w górę.Po tem przy szła se ria gwał tow nych skur czów, a po tem wresz cie fale przy jem no ści.Gdy już osiągnęła orgazm, zatopiony w dążeniu do własnej satysfakcji Carlos wsunął dłonie podjej biodra i podniósł ją, żeby w nią wejść jeszcze głębiej.Wpatrywała się w jego twarz.Dostrzegłamrocz ne po żą da nie.Kie dy do szedł, od chy lił gło wę do tyłu i wy dał wes tchnie nie ulgi.Kilka minut pózniej leżał obok niej.Jedną dłonią gładził ją po biodrze, drugą odgarnął z jejtwa rzy ciem ny lok. Wi tam w świe cie dys cy pli ny po wie dział ci cho.Chloe mia ła ocho tę się za śmiać.Jeszcze nig dy nie czu ła się tak lek ka, nie była tak roz luz nio na. Je że li tak so bie wy obra żasz dys cy pli nę, z pew no ścią nie znasz zna cze nia tego sło wa [ Pobierz całość w formacie PDF ]