[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ja to nazywam inaczej: nie ideałem piękna, lecz brakiem praktycznego zmysłu.To cechawasza, zdaje mi się, ogólnonarodowa. No, nie, obecnie są wśród nas i ludzie praktyczni  rzekła Strzemska w zamyśleniu. Powiedziała to pani ze szczególnym akcentem. Bo ci praktyczni u nas nie zasługują w pojęciu istotnego ideału na.uznanie.Jest topraktyczność snobów nie zaś ludzi dążących ku ideałowi, by go osiągnąć w praktycznymczynie. Zauważyłam już przedtem, że pani kocha swój kraj. Chyba to zupełnie naturalne. A jednak odnosi się pani do tego kraju krytycznie. Nie do kraju, lecz do ludzi dzisiejszych  to różnica.Zresztą można odczuwać bardzogorąco miłość do swego narodu i widzieć jego błędy.Zdaje mi się nawet, że miłość taka jestrównież praktyczniejszą, niż ślepe wpatrzenie się w swoje skazy w przekonaniu, że są to róże.Takie zaślepienie, prócz innych superlatywów, dowodzi jeszcze zarozumiałości, ta zaś nigdynie prowadzi wzwyż, lecz zawsze ku dołowi. Ja sądzę, że to jest przede wszystkim dowodem patriotyzmu. Nie, pani, najwyższy patriotyzm nie polega na piastowaniu swoich błędów i niedostrze-ganiu ich prawdziwego oblicza, ale na tępieniu wad z zawziętością bezwzględną.Przeto ko-chać nie zawsze znaczy to samo, co uwielbiać i zachwycać się bezmyślnie, na ślepo. Są jednakże narody, które rządzą się wszystkimi tymi uczuciami razem względem swejojczyzny. Na przykład wasz naród.Anglia? Oh, ileż ironii jest w głosie pani!  rzekła lady podrażniona. Przyznaję.Ale pani wie od dawna, że nie cierpię waszej zachłannej pychy i zarozumiało-ści, pomimo iż mam dla was dużo uznania i.sympatii.Jednak wśród was są ludzie, którzyumieją patrzeć jasno i odróżniać cechy złe od dobrych bezwzględnie.Szkoda tylko, że ludzietacy u was podobnie jak i u nas, w Polsce, nie stoją u steru państwa i na straży narodu.Angielka spojrzała poważnie w oczy Haliny. Tak, to słuszna uwaga pani.Dobrze myślący Anglicy znają wybornie nasze wady, którepani wymieniła.Ale nas psuje siła. Powinniście być dumni i kierować się ideą humanitarną.Wszakże świadomość siły na-pawa was pychą i przekształca instynkt samozachowawczy w brutalną dbałość o własne ko-rzyści.Obok braku ogólnoludzkich ideałów tego rodzaju utylitaryzm nie jest nawet praktycz-ny ze względu na następstwa. Nie rozumiem  rzekła lady. Bo, powodując brak umiaru, grozi przeciągnięciem struny dokończyła Strzemska. Oh  zawołała Angielka  nam nic podobnego nie grozi! Jesteśmy niezwalczeni. Tak samo myślał Bonaparte przed stu laty.Ale on był geniuszem. I ostatecznie potknął się o Anglię  dodała lady z akcentem tryumfu w głosie.Strzemska zaprzeczyła gorąco: Bynajmniej.Obaliła go własna jego nieokiełznana pycha, brak umiaru.Nawet szatańskąpychę można wybaczyć, ale tylko geniuszowi, nigdy zaś jego naśladowcom i samozwańcom.Lady była zirytowana. Ale o co my się właściwie sprzeczamy?  zaśmiała się nagle Halina. Podziwiajmy le-piej boską noc.Lady nie rozchmurzyła oblicza.76  Mniemam, że na tak ugruntowane państwo, jak Anglia, nie mogą mieć żadnego wpływute rzeczy, które jeśli sięgnąć do historii gubiły państewka mniej posiadające szans na wiecznetrwanie.Cień głębokiego smutku osiadł na twarzy Haliny.Poczuła dotkliwy ból w duszy.Gdy spoj-rzała w zimne zrenice Angielki, oczy jej miały w sobie dostojną powagę. Pani ma na myśli moją ojczyznę.Ale ja, niestety, jak dotąd, nie mam złudzeń co do na-szej.zarozumiałości i co do naszych obecnych.geniuszów.W głosie Strzemskiej było tyle goryczy, żalu i przejmującego smutku, że Angielka zaru-mieniła się i podała jej obie ręce żywym, serdecznym ruchem. Przepraszam za moją brutalność.Zresztą wierzę w Nemezys, która słabych niekiedypodnosi i umie wynagradzać, dając sposobność do osiągnięcia siły.Strzemska spuściła oczy.Nemezys dotknęła już nas łaskawą dłonią i.dała nam możność osiągnięcia siły  wołał wduszy Haliny jakiś ponury głos, ale usta jej milczały.Wśród skał w pobliżu zródła błyskał ogień. Chodzmy do obozowiska naszego  rzekła lady swobodnie  jestem wściekle głodna.Halina skinęła ruchem głowy.Idąc, spotkały dążącego naprzeciw nich Hindusa, Mahawastu Dżhanu.Patrzył badawczona obie kobiety i zatrzymał wzrok na twarzy Strzemskiej z uwagą i natężeniem.Angielkazagadała coś do niego o potrzebie wypoczynku i posiłku, Hindus odpowiedział grzecznie, alenie spuszczał oka z Haliny.Lady dostrzegła to i, wzruszywszy tylko ramionami, poszła na-przód; wkrótce znikła im z oczu. Pani miała jakąś dużą przykrość w tej chwili  rzekł Mahawastu Dżhanu do Haliny. Tak, miałam. Czy można wiedzieć jaką? Nie.Hindus patrzył na nią, przeszywając ją wzrokiem. Przepraszam za moją otwartość  rzekła Halina obojętnie. Zawsze trzeba być szczerym z przyjaciółmi.Ja nie jestem Europejczykiem, więc kon-wenansów kłamliwych nie uznaję.Skoro pani nie może lub nie chce wtajemniczyć mnie wprzyczynę swego smutku, nie wolno mi nalegać.Noc jest piękna, nieprawdaż  rzekł jużinnym tonem. Bardzo piękna.Patrząc na tę iluminację gwiazd, myślę zawsze z żalem, że one widzątylu, tylu ludzi, tyle miejsc, których ja widzieć nie mogę.Widzą lądy i morza.oceany. Pani tęskni zawsze do morza. Ono mnie najbardziej ukaja.Mahawastu Dżhanu przytrzymał ją uważnym wzrokiem. Co pani najwięcej kocha w morzu, czy.na morzu?Strzemska milczała chwilę, po czym odparta: Jego potęgę i.tajemnicę. Tajemnicę.Tak, ma pani słuszność.Oblicze morza jest wsze tajemnicze, pomimo że sięje niby pozornie zna.Ale dla każdego tajemnica morza jest zapewne.inną.Nie mogę jeszczezbadać, jaką jest dla pani.Twarz Strzemskiej błysnęła uśmiechem szczególnym. Dla mnie posiada aż dwie  szepnęła. Dwie tajemnice? To ciekawe. Jedna to tajemnica głębin i ducha oceanu.Pan mi przyznaje, że ocean posiada w sobieprzedziwną duchowość, czego nie posiada kontynent  ani płaszczyzny, ani góry.Ducha po-siada również puszcza leśna, bór, lecz to co innego.Różnica pochodzi stąd, że przestwórwodny jest odbiciem firmamentu.W morzu przeglądają się, jak w zwierciadle, planety,77 gwiazdy, słońce się w nim nurza, lecz go nie spali.Zapewne to Kuwera sypie złoty pył słońcana fale zamiast je chować dla ludzi, bo ocean i przestwór powietrzny, planetarny  to ducho-wa część świata, kontynent zaś materialno-praktyczna. Więc zmysłowa  dodał Hindus. Tak, i właśnie ta duchowość, ta mistyka mórz jest czarowną ich tajemnicą. A druga tajemnica.pani  spytał Mahawastu Dżhanu.Strzemska nie odpowiadała.Czoło jej ściągnęło się w głęboką bruzdę nagłej zadumy.Zbliżyli się nieco do ogniska.Grupa turystów, złożona przeważnie z Anglików i Francu-zów, rozmawiała z ożywieniem.Niektórzy rzucali spojrzenia niecierpliwe na Murzynów,krzątających się koło wieczerzy.Ognisko, ułożone z suchych cierni i traw, płonęło z trza-skiem, strzelając w górę wysoko złotopurpurowymi językami ognia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl