[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyciągnął rękę, żeby dotknąć wyciągniętej jak struna łodygi nieznanego morskiego chwastu.Nagle wszystkie szkarłatne oczokwiaty obróciły się i spojrzały na niego.- Coś takiego! - wykrzyknął zdumiony chłopiec.Na próbę machnął ręką w prawo i w lewo.Wszystkie kwiaty obracały się, jakby śledziły mchy jego ręki.Zaciekawiony Jacen ponownie wyciągnął rękę, żeby dotknąć płatków najbliższego kwiatu.i nagle nad powierzchnię wody wystrzeliła śliska macka podwodnej rośliny.Owinęła się wokół nadgarstka chłopca i pragnąc przytrzymać łup, wbiła w jego ciało długie kolce.- Hej! - wrzasnął Jacen, czując ból w miejscach, w których kolce przebiły skórę.Poczuł, że gruba łodyga zaczyna ciągnąć jego dłoń.- Na pomoc!Wolną ręką uchwycił biegnącą wzdłuż burty statku metalową poręcz.Nie zamierzał pozwolić, aby plątanina żarłocznych chwastów wciągnęła go pod powierzchnię wody.Zauważył, że podobne do macek sąsiednie pędy zaczynają falować jak szalone.jak zgłodniałe.Inne także wystrzeliły z wody i zaczęły uderzać o burty statku albo owijać się wokół metalowej poręczy.Lowbacca widząc, co się dzieje, odskoczył od sterowniczej konsolety i pochwycił nogi przyjaciela w chwili, kiedy macka, zdwoiwszy siły i szarpnąwszy, przeciągała Jacena nad poręczą.Przez krótką chwilę chłopiec wisiał nad powierzchnią wody, bezskutecznie próbując wyrwać rękę z uchwytu morskiego chwastu.Nagle obok nich pojawiła się wojowniczka z Dathomiry.Oplotła nogi wokół przymocowanego do pokładu metalowego słupka i chwyciwszy mocno nóż, który zwykle służył jej do rzucania, wychyliła się za burtę, aby odciąć mackę owiniętą wokół nadgarstka Jacena.Giętka łodyga trzasnęła i schowała się pod wodą, a Lowbacca szarpnął i wciągnął chłopca na pokład.- Blasterowe błyskawice! - krzyknął Jacen, ocierając krew płynącą z ran na ręce.- Niewiele brakowało.Ich kłopoty jednak dopiero teraz się zaczynały.Wszyscy z przerażeniem spoglądali na otaczające ich wody oceanu.Jak okiem sięgnąć, łodygi mięsożernej rośliny gwałtownie falowały.Grube pędy gniewnie smagały powierzchnię wody.Owijały się wokół metalowej poręczy, jakby zamierzały wciągnąć w głębiny cały ścigacz.Drapieżny podwodny chwast skosztował krwi Jacena i widocznie doszedł do przekonania, że młody rycerz Jedi jest najsmakowitszym kąskiem, jaki chciałby spożyć na kolację.Jeszcze jedna wijąca się macka wystrzeliła z wody tuż przy burcie ścigacza i zaczęła się kołysać, szukając celu, w który mogłaby wbić ostre kolce.Tenel Ka skoczyła ku złowieszczemu pędowi i zamachnęła się sztyletem, przeznaczonym do rzucania.Wbiła ostrze w gruby pęd morskiego chwastu i przyglądała się, jak z rany popłynęła zielonkawa gęsta maź przypominająca syrop.Macka szarpnęła się do tyłu, ale w następnej sekundzie powróciła, żeby smagnąć dziewczynę po policzku.Na twarzy Tenel Ka pojawiła się długa krwawiąca pręga.Mimo iż dzielna wojowniczka poczuła dotkliwy ból, nawet nie krzyknęła.W odpowiedzi ponownie zamachnęła się nożem i po chwili następna końcówka grubej macki z głuchym stukiem upadła na deski pokładu.Jacen potrząsnął zranioną ręką, usiłując przywrócić krążenie krwi, po czym sięgnął po rękojeść wiszącego u boku świetlnego miecza.Od pewnego czasu nie posługiwał się nim, ale teraz nie miał ani chwili do stracenia.Nie mógł się wahać, jeżeli zamierzał zostać rycerzem Jedi.jeżeli chciał ocalić życie swoje i przyjaciół.Przycisnął guzik i wysunął szmaragdowozielone ostrze.- Nie pozwolę, żeby jakiś chwast walczył ze mną i zwyciężył! - zawołał.Buczące ostrze odcięło jeszcze jeden koniec owiniętej wokół poręczy grubej macki.- Masz za swoje! - rzekł chłopiec.Pozostała część odciętej łodygi skryła się w wodzie, a oczy Jacena podrażniła chmura gryzącego dymu.Jak okiem sięgnąć, wszystkie macki wiły się teraz i smagały powierzchnię wody jak szalone.Wyglądało na to, że odczuwają ten sam ból.Szkarłatne oczokwiaty mrugały i rozpaczliwie kierowały się we wszystkie strony.W powietrzu unosił się swąd przypiekanej roślinności, zmieszany z wonią słonej morskiej wody.- Postaram się nas stąd wyciągnąć! - zawołała Jaina, pochylona nad sterowniczą konsoletą.Zamierzała uruchomić silniki, ale grube macki owinęły się także wokół wałów śrub i ścigacz nie mógł wyrwać się z ich objęć.Lowbacca zaryczał, po czym zapalił własne świetliste ostrze.Trzymając rękojeść oburącz, uniósł klingę nad głowę i przez chwilę trzymał nieruchomo jak sporządzoną ze złocistego światła ognistą maczugę.Z morskich głębin wyłaniały się teraz grubsze łodygi.Zakończone parami zębatych muszli, przypominały groźne szczypce, gotowe rozszarpać łup na strzępy.Potężne łodygi wiły się i klekotały, szczękając ostrymi zębami.Zapewne szukały czegoś, w czym mogłyby je zagłębić.Tymczasem Jaina z całej siły napierała raz na tę, raz na inną dźwignię.Silniki ścigacza wyły, pracując na wysokich obrotach.Usiłowały pokonać opór stawiany przez trzymające je macki.Lowie podbiegł do poręczy.Wydając ostrzegawczy ryk, zaczął machać świetlistym ostrzem.Zadając cios za ciosem, odcinał łodygi morskich chwastów, które więziły mały statek.- Och, proszę, niech pan uważa, panie Lowbacco! - piszczał Em Teedee [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl