[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz choæ d³ugo myœla³a, nie potrafi³a znaleŸæ odpowiedzi na swoje pytanie.Dopiero co przyby³y demon popatrzy³ w bok i spostrzeg³, ¿e œwiat³o panny Prym, które przedchwil¹ przybiera³o niebezpiecznie na sile, teraz zaczyna³o migotaæ i lada moment zgaœnie.Jaka szkoda, ¿e jego kompan nie móg³ byæ œwiadkiem tego zwyciêstwa!Nie wiedzia³ jednak, ¿e anio³y te¿ maj¹ swoj¹ strategiê.W tej w³aœnie chwili œwiat³o panny Prym zblad³o, aby nie kusiæ przeciwnika.Anio³ chcia³, ¿eby dziewczyna posz³a spaæ, bo we œnie porozmawia ze sw¹ dusz¹, wolna od niepokojów i win, jakie istoty ludzkie z upodobaniem dŸwigaj¹ na co dzieñ.Zasnê³a.I us³ysza³a to, co mia³a us³yszeæ.I zrozumia³a to, co powinna by³a zrozumieæ.-Nie musimy wcale rozmawiaæ o ziemi na sprzeda¿ ani o cmentarzach.- Tymi s³owami ¿ona burmistrza otworzy³a zebranie w zakrystii.- Pomówmy otwarcie o tym, co tak naprawdê zaprz¹ta nasze myœli.Piêciu pozosta³ych notabli skwapliwie przytaknê³o.- Ksi¹dz mnie przekona³ - wyzna³ w³aœciciel ziemski.- Bóg usprawiedliwia pewne poczynania.- Niech pan nie bêdzie cyniczny - odpar³ proboszcz.- Gdy wygl¹daliœmy przez to okno, wszystko sta³o siê jasne.Powia³ gor¹cy wiatr, bo wtedy w³aœnie zjawi³ siê demon.- To oczywiste - zgodzi³ siê burmistrz, który tak naprawdê nie wierzy³ w demony.- Wszyscy ju¿ by liœmy zgodni.Lepiej mówiæ otwarcie i nie traciæ cennego czasu.- Chcê zabraæ g³os - odezwa³a siê w³aœcicielka hotelu.- Zastanawiamy siê nad tym, by przystaæ na propozycjê nieznajomego i w zamian za z³oto pope³niæ zbrodniê.-Z³o¿yæ ofiarê - poprawi³ ksi¹dz.Zamilkli, co oznacza³o, ¿e s¹ jednomyœlni.-Tylko tchórze kryj¹ siê za zas³on¹ milczenia - rzek³ ksi¹dz.- Padnijmy na kolana i módlmy siê na g³os, aby Bóg nas us³ysza³ i wiedzia³, ¿e czynimy to dla dobra Yiscos.Uklêkli wbrew sobie, zdaj¹c sobie sprawê, ¿e na pró¿no prosiæ bêd¹ Boga o przebaczenie grzechu, który pope³ni¹ w pe³ni œwiadomi wyrz¹dzanego z³a.Ale przypomnieli sobie o dniu przebaczenia wprowadzonym przez Ahaba.Wkrótce ten dzieñ nastanie, wtedy obwinia Boga za to, ¿e postawi³ ich wobec pokusy, której tak trudno by³o siê oprzeæ.Proboszcz rozpocz¹³ modlitwê.-Panie, powiedzia³eœ, ¿e nikt nie jest dobry.Przyjmij nas zatem z naszymi niedoskona³oœciami, przebacz nam w swym nieskoñczonym mi³osierdziu i swej nieskoñczonej mi³oœci.Tak jak wybaczy³eœ krzy¿owcom, którzy zabijali niewiernych, aby odzyskaæ Ziemiê Œwiêt¹, tak jak wybaczy³eœ inkwizytorom, którzy pragnêli zachowaæ czystoœæ Twojego Koœcio³a, tak jak przebaczy³eœ tym, którzy Ciê l¿yli i przybili do krzy¿a, przebacz i nam tê ofiarê, któr¹ musimy Ci z³o¿yæ, by ocaliæ nasze miasto.-PrzejdŸmy teraz do spraw praktycznych - odezwa³a siê ¿ona burmistrza, wstaj¹c z klêczek.- Ustalmy, kto zostanie z³o¿ony w ofierze.I kto z³o ¿y ofiarê.-Pewna m³oda osoba, której wiele pomogliœmy i któr¹ wspieraliœmy przez d³ugie lata, sprowadzi³a do nas demona - powiedzia³ w³aœciciel ziemski, który jeszcze nie tak dawno temu sypia³ z t¹ dziewczyn¹ i wci¹¿ nêka³ go niepokój, i¿ któregoœ dnia jego ¿ona siê o tym nie dowie.- Z³o trzeba zwalczaæ Z³em.Ta osoba powinna zostaæ ukarana.Dwa g³osy popar³y tê propozycjê, powo³uj¹c siê na to, ¿e panna Prym jest jedyn¹ osob¹ w Yiscos, której nie mo¿na ufaæ, bo uwa¿a siê za inn¹ ni¿ reszta i powtarza w kó³ko, ¿e pewnego dnia wyjedzie st¹d na zawsze.-Jej matka nie ¿yje.Jej babka nie ¿yje.Nikt nie odczuje jej braku - doda³ burmistrz na poparcie tej propozycji.Jednak jego ¿ona by³a odmiennego zdania:-Ona wie, gdzie jest z³oto - w koñcu tylko ona je widzia³a.A zreszt¹, jak ju¿ mówiliœmy, czy to nie ona sprowadzi³a Z³o, które skierowa³o myœli ca³ej tutejszej spo³ecznoœci ku zbrodni? By³o nie by³o, s³owo tej m³odej dziewczyny nie bêdzie znaczy³o nic wobec naszego zdania, zdania ludzi, którzy nie ma j¹ sobie nic do zarzucenia i coœ w ¿yciu osi¹gnêli.Burmistrz poczu³ siê nieswojo, jak zawsze gdy jego ¿ona wypowiada³a swoj¹ opiniê.-Dlaczego chcesz ocaliæ tê dziewczynê, skoro jej nie lubisz? - spyta³.-Rozumiem - wtr¹ci³ ksi¹dz.- Wina powinna spaœæ na g³owê tej, która wywo³a³a tê tragediê.Bêdzie ona nios³a to brzemiê na w³asnych brakach przez resztê swoich dni.Mo¿e skoñczy tak jak Judasz, który zdradzi³ Jezusa, a potem pope³ni³ samobójstwo - gest rozpaczliwy i niepotrzebny, którym nie móg³ przecie¿ odkupiæ zbrodni.¯ona burmistrza ze zdziwieniem s³ucha³a, jak proboszcz wyra¿a jej myœli.Dziewczyna by³a bardzo ³adna, kusi³a mê¿czyzn, nie godzi³a siê na los, jaki wszystkim tu przypad³ w udziale, wci¹¿ narzeka³a na to, ¿e ¿yje w prowincjonalnym mieœcie, w którym mieszkali przecie¿ ludzie pracowici i uczciwi, i gdzie wielu chcia³oby osi¹œæ (obcych, rzecz jasna, którzy przekonaliby siê wkrótce, jak nudno jest ¿yæ w ci¹g³ym spokoju).- A ja nie widzê ¿adnej innej mo¿liwoœci - odezwa³a siê w³aœcicielka hotelu, œwiadoma, ¿e trudno bêdzie jej znaleŸæ kogoœ do pracy w barze.Jednak planowa³a, ¿e otrzymawszy swoj¹ czêœæ z³ota, zamknie hotel i wyjedzie jak najdalej st¹d.- Myœla³am o jakimœ pracowniku sezonowym albo pasterzu, ale wielu z nich ma rodzinê i choæ ich dzieci czêsto mieszkaj¹ daleko st¹d, jednak mog¹ wszcz¹æ œledztwo, gdyby ojcu coœ siê sta³o.Jedynie Chantal Prym mo¿e znikn¹æ bez œladu.Z powodów religijnych - czy¿ Jezus nie przekl¹³ tych, którzy oskar¿ali niewinnych? - ksi¹dz nie zabra³ w tej sprawie g³osu.Wiedzia³ natomiast, kto bêdzie ofiar¹.Musia³ tylko sprawiæ, aby pozostali sami na to wpadli, dlatego rzek³:- Mieszkañcy Yiscos pracuj¹ przez ca³y rok od œwitu do nocy.Ka¿dy ma jakieœ obowi¹zki, nawet ta nieszczêsna dziewczyna, któr¹ demon pos³u¿y³ siê do swych niecnych celów.Ju¿ i tak jest nas nie wielu i nie staæ nas na utratê jeszcze jednej pary r¹k zdolnych do pracy.- No to nie mamy ofiary.Pozostaje nam mieæ nadziejê, ¿e przed wieczorem zjawi siê tu inny nie znajomy, a i to by³oby ryzykowne, bo sk¹d mamy wiedzieæ, czy nie ma rodziny, jakichœ krewnych, którzy szukaliby go a¿ na koñcu œwiata.W Yiscos -ka¿dy pracuje i z trudem zarabia na chleb, iisu-y/- Macie racjê - odpar³ ksi¹dz.- Mo¿e wszystko, co dzieje siê tu od wczoraj, to tylko z³udzenie? Ka¿ dy z was jest szanowany, lubiany, ma przyjació³, bliskich, którzy nie pogodz¹ siê z jego strat¹ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Lecz choæ d³ugo myœla³a, nie potrafi³a znaleŸæ odpowiedzi na swoje pytanie.Dopiero co przyby³y demon popatrzy³ w bok i spostrzeg³, ¿e œwiat³o panny Prym, które przedchwil¹ przybiera³o niebezpiecznie na sile, teraz zaczyna³o migotaæ i lada moment zgaœnie.Jaka szkoda, ¿e jego kompan nie móg³ byæ œwiadkiem tego zwyciêstwa!Nie wiedzia³ jednak, ¿e anio³y te¿ maj¹ swoj¹ strategiê.W tej w³aœnie chwili œwiat³o panny Prym zblad³o, aby nie kusiæ przeciwnika.Anio³ chcia³, ¿eby dziewczyna posz³a spaæ, bo we œnie porozmawia ze sw¹ dusz¹, wolna od niepokojów i win, jakie istoty ludzkie z upodobaniem dŸwigaj¹ na co dzieñ.Zasnê³a.I us³ysza³a to, co mia³a us³yszeæ.I zrozumia³a to, co powinna by³a zrozumieæ.-Nie musimy wcale rozmawiaæ o ziemi na sprzeda¿ ani o cmentarzach.- Tymi s³owami ¿ona burmistrza otworzy³a zebranie w zakrystii.- Pomówmy otwarcie o tym, co tak naprawdê zaprz¹ta nasze myœli.Piêciu pozosta³ych notabli skwapliwie przytaknê³o.- Ksi¹dz mnie przekona³ - wyzna³ w³aœciciel ziemski.- Bóg usprawiedliwia pewne poczynania.- Niech pan nie bêdzie cyniczny - odpar³ proboszcz.- Gdy wygl¹daliœmy przez to okno, wszystko sta³o siê jasne.Powia³ gor¹cy wiatr, bo wtedy w³aœnie zjawi³ siê demon.- To oczywiste - zgodzi³ siê burmistrz, który tak naprawdê nie wierzy³ w demony.- Wszyscy ju¿ by liœmy zgodni.Lepiej mówiæ otwarcie i nie traciæ cennego czasu.- Chcê zabraæ g³os - odezwa³a siê w³aœcicielka hotelu.- Zastanawiamy siê nad tym, by przystaæ na propozycjê nieznajomego i w zamian za z³oto pope³niæ zbrodniê.-Z³o¿yæ ofiarê - poprawi³ ksi¹dz.Zamilkli, co oznacza³o, ¿e s¹ jednomyœlni.-Tylko tchórze kryj¹ siê za zas³on¹ milczenia - rzek³ ksi¹dz.- Padnijmy na kolana i módlmy siê na g³os, aby Bóg nas us³ysza³ i wiedzia³, ¿e czynimy to dla dobra Yiscos.Uklêkli wbrew sobie, zdaj¹c sobie sprawê, ¿e na pró¿no prosiæ bêd¹ Boga o przebaczenie grzechu, który pope³ni¹ w pe³ni œwiadomi wyrz¹dzanego z³a.Ale przypomnieli sobie o dniu przebaczenia wprowadzonym przez Ahaba.Wkrótce ten dzieñ nastanie, wtedy obwinia Boga za to, ¿e postawi³ ich wobec pokusy, której tak trudno by³o siê oprzeæ.Proboszcz rozpocz¹³ modlitwê.-Panie, powiedzia³eœ, ¿e nikt nie jest dobry.Przyjmij nas zatem z naszymi niedoskona³oœciami, przebacz nam w swym nieskoñczonym mi³osierdziu i swej nieskoñczonej mi³oœci.Tak jak wybaczy³eœ krzy¿owcom, którzy zabijali niewiernych, aby odzyskaæ Ziemiê Œwiêt¹, tak jak wybaczy³eœ inkwizytorom, którzy pragnêli zachowaæ czystoœæ Twojego Koœcio³a, tak jak przebaczy³eœ tym, którzy Ciê l¿yli i przybili do krzy¿a, przebacz i nam tê ofiarê, któr¹ musimy Ci z³o¿yæ, by ocaliæ nasze miasto.-PrzejdŸmy teraz do spraw praktycznych - odezwa³a siê ¿ona burmistrza, wstaj¹c z klêczek.- Ustalmy, kto zostanie z³o¿ony w ofierze.I kto z³o ¿y ofiarê.-Pewna m³oda osoba, której wiele pomogliœmy i któr¹ wspieraliœmy przez d³ugie lata, sprowadzi³a do nas demona - powiedzia³ w³aœciciel ziemski, który jeszcze nie tak dawno temu sypia³ z t¹ dziewczyn¹ i wci¹¿ nêka³ go niepokój, i¿ któregoœ dnia jego ¿ona siê o tym nie dowie.- Z³o trzeba zwalczaæ Z³em.Ta osoba powinna zostaæ ukarana.Dwa g³osy popar³y tê propozycjê, powo³uj¹c siê na to, ¿e panna Prym jest jedyn¹ osob¹ w Yiscos, której nie mo¿na ufaæ, bo uwa¿a siê za inn¹ ni¿ reszta i powtarza w kó³ko, ¿e pewnego dnia wyjedzie st¹d na zawsze.-Jej matka nie ¿yje.Jej babka nie ¿yje.Nikt nie odczuje jej braku - doda³ burmistrz na poparcie tej propozycji.Jednak jego ¿ona by³a odmiennego zdania:-Ona wie, gdzie jest z³oto - w koñcu tylko ona je widzia³a.A zreszt¹, jak ju¿ mówiliœmy, czy to nie ona sprowadzi³a Z³o, które skierowa³o myœli ca³ej tutejszej spo³ecznoœci ku zbrodni? By³o nie by³o, s³owo tej m³odej dziewczyny nie bêdzie znaczy³o nic wobec naszego zdania, zdania ludzi, którzy nie ma j¹ sobie nic do zarzucenia i coœ w ¿yciu osi¹gnêli.Burmistrz poczu³ siê nieswojo, jak zawsze gdy jego ¿ona wypowiada³a swoj¹ opiniê.-Dlaczego chcesz ocaliæ tê dziewczynê, skoro jej nie lubisz? - spyta³.-Rozumiem - wtr¹ci³ ksi¹dz.- Wina powinna spaœæ na g³owê tej, która wywo³a³a tê tragediê.Bêdzie ona nios³a to brzemiê na w³asnych brakach przez resztê swoich dni.Mo¿e skoñczy tak jak Judasz, który zdradzi³ Jezusa, a potem pope³ni³ samobójstwo - gest rozpaczliwy i niepotrzebny, którym nie móg³ przecie¿ odkupiæ zbrodni.¯ona burmistrza ze zdziwieniem s³ucha³a, jak proboszcz wyra¿a jej myœli.Dziewczyna by³a bardzo ³adna, kusi³a mê¿czyzn, nie godzi³a siê na los, jaki wszystkim tu przypad³ w udziale, wci¹¿ narzeka³a na to, ¿e ¿yje w prowincjonalnym mieœcie, w którym mieszkali przecie¿ ludzie pracowici i uczciwi, i gdzie wielu chcia³oby osi¹œæ (obcych, rzecz jasna, którzy przekonaliby siê wkrótce, jak nudno jest ¿yæ w ci¹g³ym spokoju).- A ja nie widzê ¿adnej innej mo¿liwoœci - odezwa³a siê w³aœcicielka hotelu, œwiadoma, ¿e trudno bêdzie jej znaleŸæ kogoœ do pracy w barze.Jednak planowa³a, ¿e otrzymawszy swoj¹ czêœæ z³ota, zamknie hotel i wyjedzie jak najdalej st¹d.- Myœla³am o jakimœ pracowniku sezonowym albo pasterzu, ale wielu z nich ma rodzinê i choæ ich dzieci czêsto mieszkaj¹ daleko st¹d, jednak mog¹ wszcz¹æ œledztwo, gdyby ojcu coœ siê sta³o.Jedynie Chantal Prym mo¿e znikn¹æ bez œladu.Z powodów religijnych - czy¿ Jezus nie przekl¹³ tych, którzy oskar¿ali niewinnych? - ksi¹dz nie zabra³ w tej sprawie g³osu.Wiedzia³ natomiast, kto bêdzie ofiar¹.Musia³ tylko sprawiæ, aby pozostali sami na to wpadli, dlatego rzek³:- Mieszkañcy Yiscos pracuj¹ przez ca³y rok od œwitu do nocy.Ka¿dy ma jakieœ obowi¹zki, nawet ta nieszczêsna dziewczyna, któr¹ demon pos³u¿y³ siê do swych niecnych celów.Ju¿ i tak jest nas nie wielu i nie staæ nas na utratê jeszcze jednej pary r¹k zdolnych do pracy.- No to nie mamy ofiary.Pozostaje nam mieæ nadziejê, ¿e przed wieczorem zjawi siê tu inny nie znajomy, a i to by³oby ryzykowne, bo sk¹d mamy wiedzieæ, czy nie ma rodziny, jakichœ krewnych, którzy szukaliby go a¿ na koñcu œwiata.W Yiscos -ka¿dy pracuje i z trudem zarabia na chleb, iisu-y/- Macie racjê - odpar³ ksi¹dz.- Mo¿e wszystko, co dzieje siê tu od wczoraj, to tylko z³udzenie? Ka¿ dy z was jest szanowany, lubiany, ma przyjació³, bliskich, którzy nie pogodz¹ siê z jego strat¹ [ Pobierz całość w formacie PDF ]