[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy powiedzieliśmy Assigi, że odkryliśmy dawne urządzenia, przysiągłbym, że się zaśmiał.— Zaśmiał? — Tai nigdy by nie pomyślała, że Assigi może mieć poczucie humoru.O mało się nie potknęła, ale zdążyła uchwycić się poręczy.— Och, Assigi miał niesamowite poczucie humoru.Znasz taki; rodzaj milczenia, który oznacza, że ktoś się bezgłośnie śmieje? No więc, Assigi potrafił nagle zamilknąć, odczekać moment, a potem mówił dalej.Piemur był przekonany, że to przerwy na śmiech, ale Jancis przerażała sama myśl o tym, że maszyna mogłaby się śmiać.Tai nie widziała jego twarzy, ale słyszała, że choć żartobliwie opowiada o Obrotach, które spędził pracując pod nadzorem Assigi, w jego głosie dźwięczy szacunek, jakiego nie budzili nawet Przywódcy Weyru.Kiedy jej rodzice przybyli na południe do pracy na Lądowisku, Tai była młoda i aż do bólu naiwna — prosto z gór Keroonu.Ciągle jej powtarzano, jak niezwykłą szansą jest nauka na Lądowisku, więc skupiła się na pracy, by nie rozczarować nikogo, włącznie z Assigi.Wtedy nie miała żadnych pytań.Teraz, w obecności F’lessana, poczuła, że wreszcie może o coś spytać.— Dlaczego Assigi był rozbawiony, kiedy odkryłeś to cenne urządzenie i generator?— Podejrzewam — F’lessan wspiął się o kilka stopni wyżej, zanim jej odpowiedział — że Kenjo bardzo sprytnie wszystko rozgrywał.Na przykład za każdym przelotem na Yoko oszczędzał paliwo w małych paczkach, żeby móc latać na zbudowanym przez siebie samolociku.Wykorzystał też maszyny do żłobienia w skale w o wiele większym stopniu niż reszta kolonistów.Spójrz, jakie piękne miejsce tu stworzył.Jego żona, Ita, była artystką.Prawdopodobnie to ona namalowała freski w głównej sali i utkała niektóre gobeliny.Jesteśmy na miejscu — dodał z ulgą w głosie.Jeźdźcy stanowczo woleli latać niż wspinać się na duże wysokości.Tai się nie przejmowała, że wspinaczka wąską, stromą klatką schodową przyprawiła ją o zadyszkę.Uda miała ociężałe, bolała ją też lewa łydka.Rozmasowała ją pospiesznie, gdy F’lessan wkładał klucz do zanika w tych drzwiach, do których tak trudno było dotrzeć.Na początku nie widziała nic poza gładkimi, kremowymi ścianami poziomego skalnego korytarza w niesamowitym świetle punktowych reflektorków.Czuła lekki przepływ powietrza ku górze — chłodziło jej nogi, ciało, a nawet spocone czoło.Potem otworzyły się jakieś drzwi na poziomie wzroku.Na chwilę zrobiło się ciemno, bo F’lessan przez nie przechodził.Przesunął się na bok; w świetle dochodzącym z korytarza zobaczyła kolejną skalną ścianę.Weszła na kilka ostatnich schodków i znalazła się we wspaniałym pomieszczeniu.Oszołomiona, zastygła bez ruchu i tylko wodziła wokół zdumionym wzrokiem.Środek drewnianej posadzki zajmował duży, ciemny przedmiot, górujący nad wszystkim.F’lessan dotknął panelu przy drzwiach i jedno za drugim zabłysły światła, mniej więcej na wysokości ich głów.Tai poczuła silniejszy ruch świeżego powietrza.W jasnym świetle zobaczyła rurę teleskopu z Honsiu, tak grubego, że nie objęłaby go ramionami, długością przewyższającego wzrost F’lessana.Podtrzymywał go potężny statyw w kształcie litery U, a gdy podeszła bliżej, zobaczyła, że statyw opiera się z kolei na potężnej metalowej płycie, umieszczonej na stalowym obrotowym blacie.Teleskop był ustawiony równikowo — zupełnie inaczej niż azymutuwy, poruszający się w górę i w dół, w lewo i w prawo teleskop w Warowni nad Zatoczką.Teleskop z Honsiu zrobiono z matowego tworzywa o kremowym zabarwieniu.Był wydłużony z przodu i tępo zakończony z tyłu; wiedziała, że kryje się tam 620–milimetrowe zwierciadło refleksyjne.Teleskop z Warowni, też miał takie lustro ale było ono wyraźnie widoczne, wbudowane w oprawę teleskopu; Tutaj wmontowano je w przezroczysty cylinder.Wnętrze urządzenia można było badać tylko z pomocą podłączonych do niego czujników.Tai zauważyła rurki chłodzące i kable elektryczne wchodzące do tubusa w jego środkowej części.Wiedziała, że prowadzą do kamery, która jest sercem urządzenia.Mały teleskop pomocniczy był zamocowany na górze, między dwoma cylindrami o nieznanej funkcji.Teleskop znad Zatoczki, klasyczny starożytny model Cassegrains, był o połowę dłuższy od tego, miał metrową soczewkę, a jego działanie optyczne opierało się na systemie luster w szarej obudowie z jakiegoś starożytnego sztucznego tworzywa.Tutaj był również drewniany podest, który zapobiegał przenoszeniu wibracji na teleskop; dzięki temu operatorzy mogli poruszać się swobodnie podczas obserwacji.Skała, na której zamontowano całość, nie miała prawa drgnąć; w Warowni nad Zatoczką zabetonowano teleskop na skalnej wyniosłości, wysoko nad morzem.Tai z wahaniem podeszła do cylindra, zobaczyła, że jest osłonięty i zwalczyła ochotę, by go obejrzeć.Rozumiała poczucie własności, jakie F’lessan żywił wobec tego urządzenia.Wcale się nie spodziewała, że zechce się z nią tym dzielić, więc kiedy zechciał, była zachwycona.— Patrz teraz! — powiedział i z uśmiechem pełnym oczekiwania uniósł lewą dłoń.Palcami prawej naciskał jakieś panele; zaciekawioną, oderwała się od obserwacji urządzenia i statywu.Zaskoczona spostrzegła, że na suficie pojawia się szczelina.Zbliżyła się do F’lessana, bo wydawało jej się, że to pęka lita skała.Zaskrzypiały tryby, połówki kopuły obniżyły się i powoli rozsunęły się na boki, znikając po obu stronach sufitu.Zatrzymały się nieco powyżej pasa lamp.— Pełne otwarcie — zawołał dumnie F’lessan, wskazując ręką ruchomy dach.— Golly znalazł zasklepioną szczelinę w ścianie, gdy naprawialiśmy baterie słoneczne.Żadna skała nie pęka tak gładko — prychnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Kiedy powiedzieliśmy Assigi, że odkryliśmy dawne urządzenia, przysiągłbym, że się zaśmiał.— Zaśmiał? — Tai nigdy by nie pomyślała, że Assigi może mieć poczucie humoru.O mało się nie potknęła, ale zdążyła uchwycić się poręczy.— Och, Assigi miał niesamowite poczucie humoru.Znasz taki; rodzaj milczenia, który oznacza, że ktoś się bezgłośnie śmieje? No więc, Assigi potrafił nagle zamilknąć, odczekać moment, a potem mówił dalej.Piemur był przekonany, że to przerwy na śmiech, ale Jancis przerażała sama myśl o tym, że maszyna mogłaby się śmiać.Tai nie widziała jego twarzy, ale słyszała, że choć żartobliwie opowiada o Obrotach, które spędził pracując pod nadzorem Assigi, w jego głosie dźwięczy szacunek, jakiego nie budzili nawet Przywódcy Weyru.Kiedy jej rodzice przybyli na południe do pracy na Lądowisku, Tai była młoda i aż do bólu naiwna — prosto z gór Keroonu.Ciągle jej powtarzano, jak niezwykłą szansą jest nauka na Lądowisku, więc skupiła się na pracy, by nie rozczarować nikogo, włącznie z Assigi.Wtedy nie miała żadnych pytań.Teraz, w obecności F’lessana, poczuła, że wreszcie może o coś spytać.— Dlaczego Assigi był rozbawiony, kiedy odkryłeś to cenne urządzenie i generator?— Podejrzewam — F’lessan wspiął się o kilka stopni wyżej, zanim jej odpowiedział — że Kenjo bardzo sprytnie wszystko rozgrywał.Na przykład za każdym przelotem na Yoko oszczędzał paliwo w małych paczkach, żeby móc latać na zbudowanym przez siebie samolociku.Wykorzystał też maszyny do żłobienia w skale w o wiele większym stopniu niż reszta kolonistów.Spójrz, jakie piękne miejsce tu stworzył.Jego żona, Ita, była artystką.Prawdopodobnie to ona namalowała freski w głównej sali i utkała niektóre gobeliny.Jesteśmy na miejscu — dodał z ulgą w głosie.Jeźdźcy stanowczo woleli latać niż wspinać się na duże wysokości.Tai się nie przejmowała, że wspinaczka wąską, stromą klatką schodową przyprawiła ją o zadyszkę.Uda miała ociężałe, bolała ją też lewa łydka.Rozmasowała ją pospiesznie, gdy F’lessan wkładał klucz do zanika w tych drzwiach, do których tak trudno było dotrzeć.Na początku nie widziała nic poza gładkimi, kremowymi ścianami poziomego skalnego korytarza w niesamowitym świetle punktowych reflektorków.Czuła lekki przepływ powietrza ku górze — chłodziło jej nogi, ciało, a nawet spocone czoło.Potem otworzyły się jakieś drzwi na poziomie wzroku.Na chwilę zrobiło się ciemno, bo F’lessan przez nie przechodził.Przesunął się na bok; w świetle dochodzącym z korytarza zobaczyła kolejną skalną ścianę.Weszła na kilka ostatnich schodków i znalazła się we wspaniałym pomieszczeniu.Oszołomiona, zastygła bez ruchu i tylko wodziła wokół zdumionym wzrokiem.Środek drewnianej posadzki zajmował duży, ciemny przedmiot, górujący nad wszystkim.F’lessan dotknął panelu przy drzwiach i jedno za drugim zabłysły światła, mniej więcej na wysokości ich głów.Tai poczuła silniejszy ruch świeżego powietrza.W jasnym świetle zobaczyła rurę teleskopu z Honsiu, tak grubego, że nie objęłaby go ramionami, długością przewyższającego wzrost F’lessana.Podtrzymywał go potężny statyw w kształcie litery U, a gdy podeszła bliżej, zobaczyła, że statyw opiera się z kolei na potężnej metalowej płycie, umieszczonej na stalowym obrotowym blacie.Teleskop był ustawiony równikowo — zupełnie inaczej niż azymutuwy, poruszający się w górę i w dół, w lewo i w prawo teleskop w Warowni nad Zatoczką.Teleskop z Honsiu zrobiono z matowego tworzywa o kremowym zabarwieniu.Był wydłużony z przodu i tępo zakończony z tyłu; wiedziała, że kryje się tam 620–milimetrowe zwierciadło refleksyjne.Teleskop z Warowni, też miał takie lustro ale było ono wyraźnie widoczne, wbudowane w oprawę teleskopu; Tutaj wmontowano je w przezroczysty cylinder.Wnętrze urządzenia można było badać tylko z pomocą podłączonych do niego czujników.Tai zauważyła rurki chłodzące i kable elektryczne wchodzące do tubusa w jego środkowej części.Wiedziała, że prowadzą do kamery, która jest sercem urządzenia.Mały teleskop pomocniczy był zamocowany na górze, między dwoma cylindrami o nieznanej funkcji.Teleskop znad Zatoczki, klasyczny starożytny model Cassegrains, był o połowę dłuższy od tego, miał metrową soczewkę, a jego działanie optyczne opierało się na systemie luster w szarej obudowie z jakiegoś starożytnego sztucznego tworzywa.Tutaj był również drewniany podest, który zapobiegał przenoszeniu wibracji na teleskop; dzięki temu operatorzy mogli poruszać się swobodnie podczas obserwacji.Skała, na której zamontowano całość, nie miała prawa drgnąć; w Warowni nad Zatoczką zabetonowano teleskop na skalnej wyniosłości, wysoko nad morzem.Tai z wahaniem podeszła do cylindra, zobaczyła, że jest osłonięty i zwalczyła ochotę, by go obejrzeć.Rozumiała poczucie własności, jakie F’lessan żywił wobec tego urządzenia.Wcale się nie spodziewała, że zechce się z nią tym dzielić, więc kiedy zechciał, była zachwycona.— Patrz teraz! — powiedział i z uśmiechem pełnym oczekiwania uniósł lewą dłoń.Palcami prawej naciskał jakieś panele; zaciekawioną, oderwała się od obserwacji urządzenia i statywu.Zaskoczona spostrzegła, że na suficie pojawia się szczelina.Zbliżyła się do F’lessana, bo wydawało jej się, że to pęka lita skała.Zaskrzypiały tryby, połówki kopuły obniżyły się i powoli rozsunęły się na boki, znikając po obu stronach sufitu.Zatrzymały się nieco powyżej pasa lamp.— Pełne otwarcie — zawołał dumnie F’lessan, wskazując ręką ruchomy dach.— Golly znalazł zasklepioną szczelinę w ścianie, gdy naprawialiśmy baterie słoneczne.Żadna skała nie pęka tak gładko — prychnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]