[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktoś mógłby spytać dlaczego.Słowo „tradycja” wyjaśniało wszystko, tak jak wyjaśniało wiele innych spraw, jedne użyteczne, inne głupie.Na spotkanie wyszedł im Mandell Gruber, otoczony z obu stron przez zastępców.Gruber drżał, a jego szeroko otwarte oczy błyszczały niezdrowo.Hari Seldon zacisnął usta.Wystarczyłoby, gdyby Gruber zdołał wykrztusić: „Ogrodnicy imperatora witają was wszystkich”, a resztą zająłby się już sam.Helikończyk omiótł wzrokiem nowy kontyngent i spostrzegł Raycha.Serce zabiło mu mocniej.To właśnie on, chociaż bez wąsów, stał bardziej spięty niż pozostali, patrząc prosto przed siebie.Nie rozglądał się, by dostrzec Seldona; nie pozdrowił go ani nie dał najmniejszego znaku, choćby subtelnego.Dobrze, pomyślał Seldon.Nie powinien tego robić.W ten sposób się nie zdradzi.Gruber wymamrotał niewyraźne powitanie, a wtedy Seldon wyskoczył z ukrycia.Zbliżył się szybko i stanąwszy przed Gruberem, powiedział:— Dziękuję, Ogrodniku Pierwszego Stopnia.Ogrodnicy imperatora, przed wami ważne zadanie.Będziecie odpowiedzialni za piękno i zdrowie jedynej otwartej przestrzeni na naszym wspaniałym Trantorze, stolicy Imperium Galaktycznego.Dopilnujecie, byśmy mieli tu mały klejnot opromieniający swym blaskiem całe Imperium.Waszym zwierzchnikiem będzie Mandell Gruber, który wkrótce zostanie Naczelnym Ogrodnikiem.W razie potrzeby to on będzie składał mi raporty, a ja przedstawię je imperatorowi.To, jak sami widzicie, oznacza, że będziecie oddaleni jedynie o trzy stopnie od imperatora, a co za tym idzie, pozostaniecie w zasięgu jego łaskawego wzroku.Jestem pewien, że nawet teraz spogląda na nas z Małego Pałacu, swojej kwatery, mieszczącej się w budynku po prawej — tym z wyłożoną opalami kopułą —i na pewno jest zadowolony z tego, co widzi.Oczywiście, zanim zaczniecie pracę, przejdziecie przeszkolenie, dzięki któremu zapoznacie się z terenami i ich potrzebami.Będziecie…Niemal ukradkiem Seldon zajął miejsce dokładnie naprzeciw Raycha, który wciąż stał bez ruchu, co więcej, do tej pory nawet nie mrugnął.Seldon starał się, by jego twarz nie wyglądała nienaturalnie dobrotliwie, ale w pewnej chwili pojawił się na niej cień.Osoba stojąca za Raychem wyglądała znajomo.Może Seldon nie rozpoznałby go, ale wcześniej przyjrzał się dokładnie jego hologramowi.Czyż to nie Gleb Andorin z Wye? Opiekun Raycha w Wye? Co on tu robi?Andorin musiał zauważyć nagłe zainteresowanie Seldona, bo wyszeptał coś, ledwie uchylając usta, a Raych sięgnął prawą ręką do tyłu i wyciągnął miotacz z szerokiej kieszeni zielonego kubraka.To samo zrobił Andorin.Helikończyk niemal doznał szoku.Jak to możliwe, by pozwolono wnieść miotacze na tereny pałacowe? Zaskoczony, ledwie słyszał krzyki „Zdrada!” i nagły hałas wywołany bieganiem i ostrzeżeniami.Myślał jedynie o tym, że Raych mierzy w niego z miotacza i patrzy tak jakby w ogóle go nie poznawał.Przeraził się, gdy zrozumiał, że syn zamierza wystrzelić.Od śmierci dzieliło go tylko kilka sekund.25Miotacz, pomimo swej nazwy, nie „miota” w dosłownym znaczeniu tego słowa.Właściwie odparowuje i rozsadza wnętrzności, doprowadzając do implozji.Towarzyszy temu cichy dźwięk podobny do westchnienia.Hari Seldon nie spodziewał się tego dźwięku.Spodziewał się jedynie śmierci.A jednak, zdziwiony, że usłyszał odległy cichy dźwięk podobny do szeptu, zamrugał gwałtownie i otworzył usta.Żył? (W jego myślach było to pytanie, a nie stwierdzenie.)Raych wciąż stał w tym samym miejscu, wyciągając przed siebie miotacz.Miał bardzo błyszczące oczy i zupełnie się nie poruszał, jakby zniknęła jakaś ożywiająca go dotąd siła.Za nim leżało w kałuży krwi skręcone ciało Andorina, a obok martwego mężczyzny stał ogrodnik z miotaczem w ręku.Kaptur zsunął mu się z głowy; widać było, że to kobieta, która dopiero co obcięła włosy.Spojrzała przelotnie na Seldona i powiedziała:— Pański syn zna mnie jako Manellę Dubanqua.Jestem oficerem sił bezpieczeństwa.Chce pan poznać mój numer identyfikacyjny, Pierwszy Ministrze?— Nie — odpowiedział cicho Seldon.Na miejscu wypadku pojawiła się Gwardia Imperialna.— Mój syn! Co się dzieje z moim synem?— Myślę, że to „depresja” — powiedziała Manella.— To mu przejdzie.—Wyciągnęła rękę i wyjęła miotacz z dłoni Raycha.— Przepraszam, że nie zareagowałam szybciej.Musiałam zaczekać na jawny ruch, a kiedy już się wydarzył, o mało go nie przegapiłam.— Miałem ten sam problem.Musimy zabrać Raycha do pałacowego szpitala.Od strony Małego Pałacu dochodziły jakieś dziwne hałasy.Seldon pomyślał, że imperator naprawdę obserwował rozwój akcji, a jeśli tak było, to musiał wpaść w straszny gniew.— Proszę się zaopiekować moim synem, panno Dubanqua — powiedział.— Ja muszę się spotkać z imperatorem.Ruszył szybko pomimo zamieszania na pięknych trawnikach.Bez ceregieli wbiegł do Małego Pałacu.Cleon i tak nie mógł się już bardziej rozgniewać.W środku, otoczone grupą przerażonych ludzi — tu, na półkolistych schodach — leżało ciało Jego Imperialnej Mości Cleona I, tak zmasakrowane, że ledwie można go było rozpoznać.Bogaty imperialny strój teraz służył za całun.Opierając się o ścianę i gapiąc głupio na wstrząśniętych wydarzeniem dworzan, stał Mandell Gruber.Seldon poczuł, że już więcej nie zniesie.Podniósł miotacz leżący u stóp Grubera.Był pewien, że broń należała do Andorina.— Gruber, co ty zrobiłeś?! — zapytał cicho.Mężczyzna, patrząc na niego, wymamrotał:— Wszyscy wrzeszczeli jak opętani.Pomyślałem sobie: „Kto się dowie? Pomyślą, że to ktoś inny zabił imperatora”.Ale wtedy się okazało, że nie mogę uciekać.— Ale dlaczego, Gruber? Dlaczego?— Żebym nie musiał zostać Naczelnym Ogrodnikiem.Wykrztusiwszy te słowa, Gruber zemdlał; Seldon wpatrywał sięw nieprzytomnego mężczyznę.Wszystko stało się jakby gdzieś poza nim.On żył.Raych żył.Andorin zginął, a uczestników spisku joranumitów trzeba będzie teraz usunąć ze sceny aż do ostatniej osoby.Centrum zostanie nienaruszone, jak na to wskazywała psychohistoria, choć pewien człowiek, z powodu tak trywialnego jak przeciwstawienie się rozporządzeniu, zabił imperatora.I co teraz? — pomyślał zdesperowany Seldon.Co zrobimy? Co się teraz stanie?Rozdział IIIDors VenabiliVENABILL DORS — (…) Życie Hariego Seldona tak bardzo obrosło w legendy i niedomówienia, że pozostaje niewielka nadzieja, by kiedykolwiek powstała jego biografia oparta na faktach.Prawdopodobnie najbardziej zagadkowy aspekt jego życia związany jest z jego małżonką Dors Venabili.O Dors Venabili wiadomo jedynie, że urodziła się na świecie zwanym Cinna.Stamtąd przybyła na Uniwersytet Streelinga, na którym została członkiem Wydziału Historii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl