[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Statek bukanierów przepÅ‚ywaÅ‚ koÅ‚o Cartageny w pogodny dzieÅ„i w czystym powietrzu widać byÅ‚o doskonale klasztor NuestraSeñora de Popa na stromej górze nad miastem. Niezmierzone sÄ… ponoć bogactwa mnichów  mówiÅ‚ Waferwsparty o burtÄ™ statku, Å›ledzÄ…c wzrokiem biaÅ‚e mury klasztoru,z którego Drake Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ niegdyÅ› olbrzymi okup. Najbogatsikupcy i plantatorzy zawieszajÄ… tu szczerozÅ‚ote wota i skÅ‚adajÄ…wielkie ofiary. Nieraz sobie rozmyÅ›laÅ‚em, że dobrze by byÅ‚o mieć dosyćludzi zaprawionych do boju, aby zdobyć ten klasztor i zajrzeć dojego skarbca  mruczaÅ‚ kapitan Wright, który widocznie odkryÅ‚w sobie szczerÄ… skÅ‚onność do pirackiej profesji, choć go do niej65 rzekomo przemocÄ… wciÄ…gniÄ™to. WykalkulowaÅ‚em, że możnaby okrążyć CartagenÄ™ nocÄ…, zrabować skarby i zdążyć z powro-tem na statek jeszcze przed Å›witem. PrzekleÅ„stwo na twojÄ… gÅ‚owÄ™ za takie myÅ›li  wybuchnÄ…Å‚Edmund Cooke. JakbyÅ› nie wiedziaÅ‚, że Å›wiÄ™ta patronka tegomiejsca Å›ciga nieszczęściami korsarzy, a ty chcesz jeszcze jÄ… draż-nić zabierajÄ…c zÅ‚oto! Napytasz ty siÄ™ biedy! Zabobonne gÅ‚upstwa  rzekÅ‚ pogardliwie Dampier. A jednak sam musisz przyznać, że to dla korsarzy pechowewybrzeże  odparÅ‚ Edmund Cooke. Przecież ledwie przedparu laty  Oxford , wielki okrÄ™t, Å›wietnie uzbrojony, wyleciaÅ‚w powietrze o kilka mil stÄ…d, a tych paru szczęściarzy, co siÄ™z caÅ‚ej zaÅ‚ogi uratowaÅ‚o, mówiÅ‚o, że widzieli Å›wiÄ™tÄ… na wodzietuż przed wybuchem. SpÄ™dzili na morzu kilkanaÅ›cie dni bez wody, przywiÄ…zawszysiÄ™ do jakichÅ› belek.Gdy ich wyÅ‚owiono, byli nieprzytomni, nawpół obÅ‚Ä…kani  tÅ‚umaczyÅ‚ Dampier. Ty byÅ› znalazÅ‚ przyczynÄ™ wszystkiego  burknÄ…Å‚ Edmund ale ja wolÄ™ nie ryzykować.Nie przyÅ‚ożę rÄ™ki do żadnej wy-prawy na klasztor.Jej wielmożność, Å›wiÄ™ta patronka, nie ma siÄ™czego obawiać z mojej strony. Ja bym siÄ™ też w to nie mieszaÅ‚  wyznaÅ‚ Patryk Hagan.Nie pochwalam Å›wiÄ™tokradztwa.Alem siÄ™ nie spodziewaÅ‚, że ty,Edmundzie, bÄ™dziesz wystÄ™powaÅ‚ w obronie katolickich Å›wiÄ™-tych. Ja tam nie jestem żadnym papistÄ…  rzekÅ‚ Edmund agre-sywnie. Ale powiadajÄ…, że nastÄ™pnego ranka po zatoniÄ™ciu Oxfordu posÄ…g w klasztorze byÅ‚ caÅ‚kiem mokry.Dampier, choć rzadko siÄ™ Å›miaÅ‚, tym razem nie powstrzymaÅ‚chichotu, a medyk zarechotaÅ‚ niespodziewanie donoÅ›nie.Aż dziw-ne byÅ‚o SkÄ…d z tak szczupÅ‚ego i wÄ…tÅ‚ego ciaÅ‚a dobywa siÄ™ takigÅ‚oÅ›ny Å›miech.Ned Daws znowu zaczÄ…Å‚ nalegać, aby przybili do brzegu.Ka-pitan zdecydowaÅ‚ wiÄ™c wybrać siÄ™ do La Hacha.NiegdyÅ› byÅ‚o tozamożne i silnie ufortyfikowane hiszpaÅ„skie miasto, ale tyle razypadaÅ‚o ofiarÄ… korsarskich napaÅ›ci, że ostatecznie prawie wszyscyHiszpanie je opuÅ›cili.66 WielkÄ… pokusÄ… dla piratów wszelkiego pokroju w La HachabyÅ‚y Å‚awice perÅ‚opÅ‚awów, poÅ‚ożone o jakieÅ› dwanaÅ›cie mil w gÅ‚Ä…bmorza.Dawniej napaść na miasto przynosiÅ‚a bogaty Å‚up w postaciwielkich iloÅ›ci cudnych pereÅ‚.Ale za czasów Dampiera w mieÅ›-cie byÅ‚o tylko paru hiszpaÅ„skich dozorców, którzy poÅ›piesznieuciekli w gÅ‚Ä…b lÄ…du, jak tylko zobaczyli podpÅ‚ywajÄ…cy nie znanystatek.Zabrali przy tym caÅ‚y zapas pereÅ‚ i popÄ™dzili przed sobÄ…w gÅ‚Ä…b puszczy mÅ‚odych indiaÅ„skich nurków, aby piraci nie mo-gli ich zmusić do wyÅ‚awiania perÅ‚opÅ‚awów.Jeden z Indian z zaÅ‚ogi Wrighta spÄ™dziÅ‚ kilka lat w pobliżu RioHacha i zszedÅ‚szy teraz na lÄ…d z Dampierem, opowiadaÅ‚ przy po-mocy Vasco  gdyż jego wÅ‚asna znajomość angielskiego i hisz-paÅ„skiego byÅ‚a bardzo ograniczona  jak hiszpaÅ„scy dozorcyorganizowali połów pereÅ‚.W spokojny dzieÅ„ pÅ‚ynÄ™li na Å‚awicÄ™:dozorca w szerokiej barce, indiaÅ„scy nurkowie w wÄ…skich piro-gach.Opuszczano na dno duże kosze na sznurach, a Indianie nur-kowali parami i zapeÅ‚niali kosze perÅ‚opÅ‚awami.Gdy barka byÅ‚ajuż zaÅ‚adowana mocno zamkniÄ™tymi w swych skorupach małża-mi, wszyscy powracali na brzeg, gdzie starcy, kobiety i dzieciotwierali muszle pod czujnym okiem hiszpaÅ„skich dozorców. On powiada, iż rzadko trafia siÄ™ wiÄ™cej, jak jedna perÅ‚a natysiÄ…c muszli  tÅ‚umaczyÅ‚ Vasco. A najÅ‚adniejsze z tych pereÅ‚Indianom zawsze udaje siÄ™ ukryć. Gdzie ukryć?  spytaÅ‚ z naiwnÄ… ciekawoÅ›ciÄ… Dampier. Starcy w ustach, a kobiety.Dampier machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ…: gest opowiadajÄ…cego byÅ‚ aż nadto wy-mowny. Ach, kobiety! Nie tylko dziÄ™ki perÅ‚om sÄ… cenne, wierzajciemi  rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Neda Dawsa, który wracajÄ…c od strony mia-sta, przystanÄ…Å‚ obok rozmawiajÄ…cych na piaszczystym wybrzeżu.Wyraz gniewnego napiÄ™cia znikÅ‚ z jego oczu: uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ roz-kosznie i poklepywaÅ‚ po szerokiej piersi brunatnymi rÄ™koma.Zda-waÅ‚o siÄ™, że za chwilÄ™ zacznie mruczeć, jak kot wygrzewajÄ…cy siÄ™w sÅ‚oÅ„cu. Teraz idÄ™ siÄ™ wyspać! BÄ™dÄ™ chrapaÅ‚ jak suseÅ‚! Odtygodni nie mogÅ‚em spać porzÄ…dnie!  kiwnÄ…Å‚ im wesoÅ‚o rÄ™kÄ…na pożegnanie i w chwilÄ™ pózniej znikÅ‚ pod pokÅ‚adem statku.Na nie zamieszkaÅ‚ych wyspach Los Roques, o sto mil na pół-noc od Caracas, bukanierzy znalezli piaszczystÄ…, zacisznÄ… zatokÄ™,67 gdzie mogli oskrobać kadÅ‚ub swego statku, obroÅ›niÄ™ty wodorosta-mi i muszlami.»PrzenieÅ›liÅ›my  pisaÅ‚ Dampier  najpierw nasze armaty nalÄ…d, na usypany starannie okop, aby w razie potrzeby odeprzećnieprzyjaciela.Wnet zbudowaliÅ›my porzÄ…dny, duży szaÅ‚as, który-Å›my przykryli żaglami i umieÅ›cili tam nasze Å‚adunki i prowiant.«Przezorność okazaÅ‚a siÄ™ zbyteczna.Do zatoki zawinÄ…Å‚ jedyniewojenny okrÄ™t francuski o trzydziestu szeÅ›ciu armatach, a jegokapitan kupiÅ‚ od bukanierów dziesięć ton cukru.Dampier poszedÅ‚na pokÅ‚ad okrÄ™tu, aby przeprowadzić transakcjÄ™, a dowódca i je-go oficerowie zaczÄ™li nalegać, aby porzuciÅ‚ piratów i pożeglowaÅ‚z nimi.UjÄ™ci kurtuazjÄ… i widocznym wyksztaÅ‚ceniem Dampiera,obiecywali mu swÄ… pomoc i protekcjÄ™ we Francji. DziÄ™kujÄ™ wam, panowie  odrzekÅ‚ Dampier  za goÅ›cin-ność, za wyborny trunek, którym mnie potraktowaliÅ›cie, i za takprzyjacielskÄ… propozycjÄ™.Ale chociaż moi druhowie okrÄ™towi sÄ…nieokrzesani i kłótliwi, choć czÄ™sto budzÄ… we mnie niesmak, a i jaich irytujÄ™ zapewne, jednak to moi rodacy.ZostanÄ™ z nimi.Propozycja Francuzów nie stanowiÅ‚a może tak wielkiej pokusy.Dampiera nic teraz nie pociÄ…gaÅ‚o do powrotu do Europy.Nato-miast mówiÅ‚ prawdÄ™, gdy wspominaÅ‚ o kłótliwoÅ›ci swych nie-okrzesanych towarzyszy.W jego dzienniku co rusz znajdujemywzmianki o bójkach i pijaÅ„stwach.Nie pisze jednak o tym z go-ryczÄ…, a raczej tak, jak realistyczny pisarz wspomina o natural-nych funkcjach organizmu swoich bohaterów.Mniej go interesowaÅ‚y te ludzkie sÅ‚aboÅ›ci, niż na przykÅ‚ad ska-liste wapienne wybrzeża najbardziej na północ wysuniÄ™tej wyspyarchipelagu Los Roques, gdzie »roiÅ‚o siÄ™ od piÄ™knie upierzonegoptactwa: rybołówek, fregat, gÅ‚uptaków i faetonów«, które, jakosymbol strefy podzwrotnikowej, Dampier nazywa ptakiem tro-pików [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl