[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze, że cię znaleźliśmy, przyjacielu elfie - powiedział jeden z nich.Drow z miejsca wyczuł, że przynoszą złe wieści.- Bruenor? - zapytał.Pokiwali głowami.- Leży bliski śmierci, nawet już może nie żyje.Pytał o ciebie.Bez słowa więcej krasnoludy poprowadziły Drizzta przez pole, do małego namiotu, który rozbiły w pobliżu wyjść ich tuneli i wprowadziły go do środka.Wewnątrz miękkim światłem płonęły świece.Za samotnym łóżkiem pod ścianą przeciwległą do wejścia stał Wulfgar i Catti-brie, z głowami pochylonymi w uszanowaniu.Bruenor leżał na łóżku, jego głowa i pierś owinięte były zakrwawionymi bandażami.Jego oddech był chrapliwy i pośpieszny, jakby każdy z wdechów miał być ostatnim.Drizzt z powagą podszedł do niego, z determinacją powstrzymując łzy, które kręciły się w jego lawendowych oczach.Bruenor doceniał tylko siłę.- Czy to.elf? - wysapał Bruenor, gdy zobaczył ciemną postać nad sobą.- Przyszedłem, najdroższy przyjacielu - odparł Drizzt.- Zobaczyć.jak odchodzę?Drizzt nie mógł uczciwie odpowiedzieć na tak bez osłonek postawione pytanie.- Odchodzisz? - Zmusił się do śmiechu przez zaciśnięte gardło.- Zniosłeś już dużo gorsze rzeczy! Nie chcę słyszeć mowy o jakiejś tam śmierci, niby kto wtedy znajdzie Mithril Hall?- Ach, mój dom.- Bruenor oparł się wygodnie i wydawało się, że się odprężył, jakby czuł, że jego marzenia mogły go przenieść przez ciemną podróż, która go czekała.- A więc pójdziesz ze mną?- Oczywiście - zgodził się Drizzt.Spojrzał na Wulfgara i Catti-brie, u nich szukając wsparcia, lecz ci, pogrążeni we własnym smutku, trzymali oczy zwrócone winnym kierunku.- Lecz nie teraz, nie, nie - wyjaśnił Bruenor.- Nie przed nadchodzącą zimą! - Zakaszlał.- Na wiosnę.Tak, na wiosnę - głos znów mu zadrżał, jego oczy się zamknęły.- Tak, przyjacielu - zgodził się Drizzt.- Na wiosnę.Powinienem cię zobaczyć w twym domu na wiosnę!Oczy Bruenora znowu się otworzyły, mgła śmierci odpłynęła, zastąpiona dawnymi iskierkami.Uśmiech zadowolenia rozlał się po twarzy krasnoluda, a Drizzt był szczęśliwy, że zdołał uspokoić swego umierającego przyjaciela.Drow spojrzał na Wulfgara i Catti-brie, oni także się uśmiechali.Do siebie - zauważył z zaciekawieniem Drizzt.Nagle, ku zdumieniu i przerażeniu Drizzta, Bruenor usiadł i zdarł bandaże.- Właśnie! - ryknął ku rozbawieniu pozostałych w namiocie.- Mówiłem tak i byłem tego świadkiem!Drizzt, omal nie zemdlawszy po początkowym szoku, spojrzał spode łba na Wulfgara.Barbarzyńca i Catti-brie nie mogli powstrzymać się od śmiechu.Wulfgar wzruszył ramionami i przestał się śmiać.- Bruenor powiedział, że mnie zetnie do wysokości karła, jeśli powiem choć słowo!- I zrobiłby to! - dodała Catti-brie.Oboje pośpiesznie wyszli.- Narada w Bryn Shander - wyjaśnił w pośpiechu Wulfgar.Na zewnątrz namiotu, wybuchnęli nieskrępowanym śmiechem.- Niech cię diabli, Bruenorze Battlehammerze! - nachmurzył się drow.Potem, nie mogąc się powstrzymać, objął ramionami baryłkowatego krasnoluda i przycisnął do piersi.- Daj spokój - jęknął Bruenor, odwzajemniając uścisk.- No, szybko.Mamy mnóstwo roboty przez zimę! Wiosna nadejdzie szybciej niż myślisz, a pierwszego ciepłego dnia odejdziemy do Mithril Hall!- Gdzie by ono nie było - roześmiał się Drizzt, czując zbyt wielką ulgę, aby się gniewać za ten podstęp.- Zrobimy to, drowie! - krzyknął Bruenor.- Zawsze robimy!EpilogLudność Dekapolis i ich barbarzyńscy sprzymierzeńcy określili zimę, która nastąpiła po bitwie, jako trudną, lecz połączywszy swe talenty i środki udało im się przeżyć.W czasie tych długich miesięcy odbyło się wiele narad z Cassiusem, Jensinem Brentem i Kempem reprezentującymi ludność Dekapolis, a Wulfgarem i Revjakiem przemawiającymi w imieniu szczepów barbarzyńskich.Pierwszorzędną rzeczą było oficjalne uznanie przymierza i wzajemne przebaczenie między dwoma ludami, choć wielu po obu stronach oponowało.Te miasta, które pozostały nietknięte przez armię Akara Kessella, wypełniły się w czasie okrutnej zimy uciekinierami.Odbudowa zaczęła się wraz z pierwszymi oznakami wiosny.Gdy cały region był już na najlepszej drodze do odbudowy i po powrocie ekspedycji barbarzyńców pod przywództwem Wulfgara ze smoczymi skarbami, narady poświęcone zostały podziałowi miast między tych, którzy przeżyli.Stosunki między obu ludami omal nie uległy zerwaniu kilka razy i utrzymane zostały tylko dzięki rozkazom Wulfgara i niewzruszonemu spokojowi Cassiusa.Gdy wszystko w końcu ustalono, barbarzyńcom pozwolono odbudować Bremen i Caer-Konig, bezdomnych z Caer-Konig przeniesiono do odbudowanego Caer-Dineval, a uciekinierom z Bremen, którzy nie chcieli mieszkać pośród koczowników, zaproponowano domy w odbudowanym mieście Targos.Trudna była sytuacja, gdy tradycyjni wrogowie zostali zmuszeni do odłożenia na bok różnic i zamieszkania obok siebie.Zwycięski w bitwie lud miast nie mógł się nazwać zwycięzcami.Każdy poniósł tragiczne straty; nikt nie zyskał na tej walce.Z wyjątkiem Regisa.Oportunista halfling za swój udział w bitwie nagrodzony został tytułem Pierwszego Obywatela i najlepszym domem w całym Dekapolis.Cassius chętnie oddał swój pałac „niszczycielowi wieży”.Regis przyjął ofertę burmistrza i wszystkie inne liczne dary, które napłynęły do niego ze wszystkich miast, gdyż mimo, że w istocie nie zasłużył sobie na te wszystkie nagrody, usprawiedliwiał swój szczęśliwy los, uznając siebie za partnera skromnego drowa.Ponieważ Drizzt Do'Urden nie chciał przybyć do Bryn Shander i odebrać nagrody, Regis uważał, że jego obowiązkiem było to zrobić za niego.To był ten rozpieszczający styl życia, którego halfling zawsze pożądał.Naprawdę cieszył się wielkim bogactwem i luksusem, mimo że ostatnio przekonał się, że za sławę trzeba niejednokrotnie płacić wysoką cenę.* * * * *Drizzt i Bruenor spędzili zimę na przygotowaniach do poszukiwań Mithril Hall.Drow postanowił dotrzymać słowa, chociaż został wzięty podstępem, gdyż jego życie niewiele się zmieniło po bitwie.Choć to on naprawdę był bohaterem bitwy, nadal stwierdzał, że jest zaledwie tolerowany przez ludność Dekapolis.Barbarzyńcy, poza Wulfgarem i Revjakiem, otwarcie unikali go, mrucząc modlitwy odwracające nieszczęście do swoich bogów, gdy nieuniknione stawało się dla nich spotkanie drowa na drodze.Lecz drow przyjmował to, że się go wystrzegano, ze stoickim spokojem.* * * * *- Na mieście plotkują, że na naradzie oddałeś swój głos na Revjaka - powiedziała Catti-brie do Wulfgara, po jednej ze swych wielu wizyt w Bryn Shander.Wulfgar skinął głową.- On jest starszy i mądrzejszy pod wieloma względami.Catti-brie badała Wulfgara swymi ciemnymi oczyma.Wiedziała, że były inne powody ustąpienia Wulfgara z godności królewskiej.- Zamierzasz iść z nimi - stwierdziła z przekonaniem.- Przyrzekłem to drowowi - zabrzmiało wyjaśnienie Wulfgara, gdy odwrócił się nie chcąc dyskutować z porywczą dziewczyną.- Znów nie odpowiedziałeś na moje pytanie - roześmiała się Catti-brie.- Idziesz nie dla dotrzymania przyrzeczenia! Idziesz, ponieważ wybrałeś włóczęgę!- Co ty możesz wiedzieć o włóczędze? - warknął Wulfgar, dotknięty boleśnie tak dokładnym spostrzeżeniem.- Co ty wiesz o przygodzie?Oczy Catti-brie zamigotały rozbrajającym światłem.- Wiem - stwierdziła pewnie.- Każdego dnia, w każdym miejscu jest przygoda.Tego się nie nauczyłeś.Gonisz więc po dalekich drogach, mając nadzieję zaspokoić głód podniecenia, płonący w twoim sercu.A więc idź, Wulfgarze z Doliny Lodowego Wichru [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl