[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZaczynaÅ‚am w to powÄ…tpiewać,bo aczkolwiek bez trudu można jej byÅ‚o przypisać zabójstwo w afekcie, to jednak trudnobyÅ‚o uwierzyć w dalszÄ… dziaÅ‚alność z premedytacjÄ….Chyba że ona zaczęła, a jej luby,oszalaÅ‚y z miÅ‚oÅ›ci, kontynuowaÅ‚.Z nadziejÄ… pomyÅ›laÅ‚am, że luby zapewne wróciÅ‚ dohotelu, gdzie wÅ‚aÅ›nie czatuje PaweÅ‚, który go wreszcie zobaczy.300 SÅ‚uchaj, co on wÅ‚aÅ›ciwie robi, ten twój Giuseppe? spytaÅ‚am ostrożnie. Kimon jest?! Nie mój!!! zaprotestowaÅ‚a rozpaczliwie Ewa. Nie mój!!! Dobrze, nie twój.Co on robi? Och, nie wiem, wszystko mi jedno! Jest tak zwanym czÅ‚owiekiem interesu.Ja-kieÅ› tam różne afery i biznesy.Jest okropnie bogaty.W nosie go mam razem z jegopieniÄ™dzmi.BÅ‚yskawicznie przeleciaÅ‚a mi przez gÅ‚owÄ™ ponÄ™tna myÅ›l, żeby wobec tego napuÅ›cićna niego BiaÅ‚Ä… GlistÄ™, ale od razu uÅ›wiadomiÅ‚am sobie różnicÄ™ w ich wyglÄ…dzie i myÅ›lzwiÄ™dÅ‚a w zaraniu.Po Ewie na BiaÅ‚Ä… GlistÄ™ nie poleci, musiaÅ‚by być Å›lepy albo nienor-malny.Szkoda. ByÅ‚ w Polsce? pytaÅ‚am chytrze dalej. Nie wiem odparÅ‚a Ewa obojÄ™tnie. Możliwe, że tak.Jezdzi po caÅ‚ym Å›wie-cie.Och, co mnie obchodzi, czy byÅ‚ w Polsce, ja nie wiem, co mam z nim zrobić w Da-nii! Teraz!301 Chyba ci w koÅ„cu nic innego nie pozostaÅ‚o, jak tylko wyznać wszystko Rojowi powiedziaÅ‚am, wzdychajÄ…c ciężko. W ostatecznoÅ›ci Roj da mu po pysku. Roj wepchnie mu mnie w objÄ™cia przerwaÅ‚a Ewa z rozgoryczeniem. BÄ™dzieuważaÅ‚, że ja z nim bÄ™dÄ™ szczęśliwa.On mnie kocha i usunie siÄ™ z miÅ‚oÅ›ci do mnie!PrzyjrzaÅ‚am jej siÄ™ zdumiona i zaskoczona.Wypisz wymaluj to samo mówiÅ‚yÅ›myobie z AlicjÄ…, rozważajÄ…c kandydaturÄ™ Ewy i Roja! To nie do wiary, jakie jesteÅ›mymÄ…dre!. SÅ‚uchaj, możliwe, że ja tu kiedyÅ› jeszcze znienacka przyjadÄ™ mówiÅ‚a Ewanerwowo. Uprzedz AlicjÄ™ jakoÅ› dyplomatycznie.On myÅ›li, że ja tu muszÄ™ bywać zewzglÄ™du na to morderstwo.A propos, czy ktoÅ› jeszcze zostaÅ‚ zabity?PoczuÅ‚am siÄ™ z lekka wstrzÄ…Å›niÄ™ta.To jednak prawda, że nic bardziej nie ogÅ‚uszai nie ogÅ‚upia niż miÅ‚ość.W nagÅ‚ym wybuchu samokrytycyzmu uÅ›wiadomiÅ‚am sobie, żei ja sama znacznie energiczniej zainteresowaÅ‚abym siÄ™ tymi zbrodniami, gdybym niemiaÅ‚a generalnie czegoÅ› innego na gÅ‚owie. Nie wiem, na kim stanęłaÅ› powiedziaÅ‚am. Kto u ciebie jest ostatniÄ… ofiarÄ…?302 Zdaje siÄ™, że ostatnio zginęła ciotka Thorkilda powiedziaÅ‚a Ewa niepewnie.CoÅ› chyba o tym sÅ‚yszaÅ‚am.? JesteÅ› zapózniona w rozwoju.Po pierwsze ciotka też wyżyÅ‚a. Co ty powiesz? PrzetrzymaÅ‚a? W tym wieku? DuÅ„skie staruszki majÄ… twarde życie.Wraca do zdrowia w szpitalu.Po drugiepo ciotce ofiarÄ… padÅ‚a Agnieszka i pani Hansen, sprzÄ…taczka Alicji.Wszystkie szpitalesÄ… zapchane pomyÅ‚kami naszego mordercy, bo Thorstena też trzymajÄ…, podejrzewajÄ…cwstrzÄ…s mózgu.Jedna osoba zostaÅ‚a oskalpowana, a dodatkowo straciÅ‚ życie przypad-kowy obcy osobnik, nie przewidziany w programie.Mamy szalenie aktywnego zbrod-niarza. Potworne powiedziaÅ‚a Ewa z roztargnieniem. Potworne.Hekatomba w Al-lerød.Doprawdy, powinnyÅ›cie już z tym skoÅ„czyć.WepchnÄ…wszy jÄ… do pociÄ…gu, poczuÅ‚am siÄ™ dziwnie wytrÄ…cona z równowagi.Rze-czywiÅ›cie, miaÅ‚a racjÄ™, doprawdy powinnyÅ›my już z tym skoÅ„czyć! Chyba mamy zlew gÅ‚owie, jeżeli pozwalamy na dalsze morderstwa!303 Jak możesz tak uprzejmie rozmawiać z tÄ… zbrodniarkÄ…?! wykrzyknęła z obu-rzeniem i rozgoryczeniem Zosia, kiedy wróciÅ‚am do domu.Nie miaÅ‚am nawet czasu jej odpowiedzieć, bo ujrzaÅ‚am, że PaweÅ‚ też wróciÅ‚.NiespotkaÅ‚yÅ›my go po drodze, bo odprowadzaÅ‚am EwÄ™ okrężnÄ… nieco trasÄ…, wijÄ…cÄ… siÄ™ po-miÄ™dzy ogródkami.RzuciÅ‚am siÄ™ na niego zachÅ‚annie. No i co?! WidziaÅ‚eÅ› go?! A skÄ…d! odparÅ‚ PaweÅ‚ ze zniechÄ™ceniem. Znów go nie byÅ‚o. Ależ jak to nie byÅ‚o, pojechaÅ‚ już z półtorej godziny temu! Od godziny powinienbyć w hotelu! Jak mogÅ‚eÅ› go nie widzieć?! Ale nie byÅ‚o go, jak Boga kocham! broniÅ‚ siÄ™ nieco przestraszony PaweÅ‚.SiedziaÅ‚em od rana, gÅ‚odny byÅ‚em okropnie, te parówki już mi nosem wychodzÄ…! NiewidziaÅ‚em żadnego takiego czarnego! W koÅ„cu wróciÅ‚em, bo już portier zaczÄ…Å‚ na mniezwracać uwagÄ™. Jak mogÅ‚eÅ›! Co ciÄ™ obchodzi portier?! Trzeba byÅ‚o wytrzymać jeszcze pół godzi-ny! MusiaÅ‚ wrócić!304 Wcale nie musiaÅ‚! MógÅ‚ jechać na obiad gdzieÅ› na miasto! MógÅ‚ jechać bylegdzie i wrócić o pierwszej w nocy! Ja go mam już dość, to jakiÅ› latawiec! Czy nie mażadnego miejsca, gdzie on bywa bardziej regularnie?!ZreflektowaÅ‚am siÄ™.IstniaÅ‚o chyba miejsce, gdzie, sÄ…dzÄ…c z uzyskanych dzisiaj in-formacji, bywaÅ‚ bardziej regularnie. Czekaj powiedziaÅ‚am. PostÄ™pujemy kretyÅ„sko, to fakt.Jutro ci powiem,gdzie i kiedy on siÄ™ powinien znalezć, ale to bÄ™dzie absolutna tajemnica.Nie wolnoci o tym nikomu powiedzieć, bo jakby siÄ™ okazaÅ‚o, że to nie ten, to ja robiÄ™ okropneÅ›wiÅ„stwo. Musi być ten, skoro ja za nim tyle czasu latam oÅ›wiadczyÅ‚ PaweÅ‚ stanowczoi prawie daÅ‚am siÄ™ przekonać.Alicja i pan Muldgaard przybyli prawie równoczeÅ›nie.Alicja zjadÅ‚a obiad, panMuldgaard natomiast kategorycznie odmówiÅ‚ wypicia kawy.Nie można mu siÄ™ byÅ‚ozbytnio dziwić.Pomimo nie ukrywanych obaw o zdrowie i życie okazaÅ‚ daleko posuniÄ™tÄ… uprzej-mość i zanim zaczÄ…Å‚ zadawać pytania, udzieliÅ‚ informacji [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.ZaczynaÅ‚am w to powÄ…tpiewać,bo aczkolwiek bez trudu można jej byÅ‚o przypisać zabójstwo w afekcie, to jednak trudnobyÅ‚o uwierzyć w dalszÄ… dziaÅ‚alność z premedytacjÄ….Chyba że ona zaczęła, a jej luby,oszalaÅ‚y z miÅ‚oÅ›ci, kontynuowaÅ‚.Z nadziejÄ… pomyÅ›laÅ‚am, że luby zapewne wróciÅ‚ dohotelu, gdzie wÅ‚aÅ›nie czatuje PaweÅ‚, który go wreszcie zobaczy.300 SÅ‚uchaj, co on wÅ‚aÅ›ciwie robi, ten twój Giuseppe? spytaÅ‚am ostrożnie. Kimon jest?! Nie mój!!! zaprotestowaÅ‚a rozpaczliwie Ewa. Nie mój!!! Dobrze, nie twój.Co on robi? Och, nie wiem, wszystko mi jedno! Jest tak zwanym czÅ‚owiekiem interesu.Ja-kieÅ› tam różne afery i biznesy.Jest okropnie bogaty.W nosie go mam razem z jegopieniÄ™dzmi.BÅ‚yskawicznie przeleciaÅ‚a mi przez gÅ‚owÄ™ ponÄ™tna myÅ›l, żeby wobec tego napuÅ›cićna niego BiaÅ‚Ä… GlistÄ™, ale od razu uÅ›wiadomiÅ‚am sobie różnicÄ™ w ich wyglÄ…dzie i myÅ›lzwiÄ™dÅ‚a w zaraniu.Po Ewie na BiaÅ‚Ä… GlistÄ™ nie poleci, musiaÅ‚by być Å›lepy albo nienor-malny.Szkoda. ByÅ‚ w Polsce? pytaÅ‚am chytrze dalej. Nie wiem odparÅ‚a Ewa obojÄ™tnie. Możliwe, że tak.Jezdzi po caÅ‚ym Å›wie-cie.Och, co mnie obchodzi, czy byÅ‚ w Polsce, ja nie wiem, co mam z nim zrobić w Da-nii! Teraz!301 Chyba ci w koÅ„cu nic innego nie pozostaÅ‚o, jak tylko wyznać wszystko Rojowi powiedziaÅ‚am, wzdychajÄ…c ciężko. W ostatecznoÅ›ci Roj da mu po pysku. Roj wepchnie mu mnie w objÄ™cia przerwaÅ‚a Ewa z rozgoryczeniem. BÄ™dzieuważaÅ‚, że ja z nim bÄ™dÄ™ szczęśliwa.On mnie kocha i usunie siÄ™ z miÅ‚oÅ›ci do mnie!PrzyjrzaÅ‚am jej siÄ™ zdumiona i zaskoczona.Wypisz wymaluj to samo mówiÅ‚yÅ›myobie z AlicjÄ…, rozważajÄ…c kandydaturÄ™ Ewy i Roja! To nie do wiary, jakie jesteÅ›mymÄ…dre!. SÅ‚uchaj, możliwe, że ja tu kiedyÅ› jeszcze znienacka przyjadÄ™ mówiÅ‚a Ewanerwowo. Uprzedz AlicjÄ™ jakoÅ› dyplomatycznie.On myÅ›li, że ja tu muszÄ™ bywać zewzglÄ™du na to morderstwo.A propos, czy ktoÅ› jeszcze zostaÅ‚ zabity?PoczuÅ‚am siÄ™ z lekka wstrzÄ…Å›niÄ™ta.To jednak prawda, że nic bardziej nie ogÅ‚uszai nie ogÅ‚upia niż miÅ‚ość.W nagÅ‚ym wybuchu samokrytycyzmu uÅ›wiadomiÅ‚am sobie, żei ja sama znacznie energiczniej zainteresowaÅ‚abym siÄ™ tymi zbrodniami, gdybym niemiaÅ‚a generalnie czegoÅ› innego na gÅ‚owie. Nie wiem, na kim stanęłaÅ› powiedziaÅ‚am. Kto u ciebie jest ostatniÄ… ofiarÄ…?302 Zdaje siÄ™, że ostatnio zginęła ciotka Thorkilda powiedziaÅ‚a Ewa niepewnie.CoÅ› chyba o tym sÅ‚yszaÅ‚am.? JesteÅ› zapózniona w rozwoju.Po pierwsze ciotka też wyżyÅ‚a. Co ty powiesz? PrzetrzymaÅ‚a? W tym wieku? DuÅ„skie staruszki majÄ… twarde życie.Wraca do zdrowia w szpitalu.Po drugiepo ciotce ofiarÄ… padÅ‚a Agnieszka i pani Hansen, sprzÄ…taczka Alicji.Wszystkie szpitalesÄ… zapchane pomyÅ‚kami naszego mordercy, bo Thorstena też trzymajÄ…, podejrzewajÄ…cwstrzÄ…s mózgu.Jedna osoba zostaÅ‚a oskalpowana, a dodatkowo straciÅ‚ życie przypad-kowy obcy osobnik, nie przewidziany w programie.Mamy szalenie aktywnego zbrod-niarza. Potworne powiedziaÅ‚a Ewa z roztargnieniem. Potworne.Hekatomba w Al-lerød.Doprawdy, powinnyÅ›cie już z tym skoÅ„czyć.WepchnÄ…wszy jÄ… do pociÄ…gu, poczuÅ‚am siÄ™ dziwnie wytrÄ…cona z równowagi.Rze-czywiÅ›cie, miaÅ‚a racjÄ™, doprawdy powinnyÅ›my już z tym skoÅ„czyć! Chyba mamy zlew gÅ‚owie, jeżeli pozwalamy na dalsze morderstwa!303 Jak możesz tak uprzejmie rozmawiać z tÄ… zbrodniarkÄ…?! wykrzyknęła z obu-rzeniem i rozgoryczeniem Zosia, kiedy wróciÅ‚am do domu.Nie miaÅ‚am nawet czasu jej odpowiedzieć, bo ujrzaÅ‚am, że PaweÅ‚ też wróciÅ‚.NiespotkaÅ‚yÅ›my go po drodze, bo odprowadzaÅ‚am EwÄ™ okrężnÄ… nieco trasÄ…, wijÄ…cÄ… siÄ™ po-miÄ™dzy ogródkami.RzuciÅ‚am siÄ™ na niego zachÅ‚annie. No i co?! WidziaÅ‚eÅ› go?! A skÄ…d! odparÅ‚ PaweÅ‚ ze zniechÄ™ceniem. Znów go nie byÅ‚o. Ależ jak to nie byÅ‚o, pojechaÅ‚ już z półtorej godziny temu! Od godziny powinienbyć w hotelu! Jak mogÅ‚eÅ› go nie widzieć?! Ale nie byÅ‚o go, jak Boga kocham! broniÅ‚ siÄ™ nieco przestraszony PaweÅ‚.SiedziaÅ‚em od rana, gÅ‚odny byÅ‚em okropnie, te parówki już mi nosem wychodzÄ…! NiewidziaÅ‚em żadnego takiego czarnego! W koÅ„cu wróciÅ‚em, bo już portier zaczÄ…Å‚ na mniezwracać uwagÄ™. Jak mogÅ‚eÅ›! Co ciÄ™ obchodzi portier?! Trzeba byÅ‚o wytrzymać jeszcze pół godzi-ny! MusiaÅ‚ wrócić!304 Wcale nie musiaÅ‚! MógÅ‚ jechać na obiad gdzieÅ› na miasto! MógÅ‚ jechać bylegdzie i wrócić o pierwszej w nocy! Ja go mam już dość, to jakiÅ› latawiec! Czy nie mażadnego miejsca, gdzie on bywa bardziej regularnie?!ZreflektowaÅ‚am siÄ™.IstniaÅ‚o chyba miejsce, gdzie, sÄ…dzÄ…c z uzyskanych dzisiaj in-formacji, bywaÅ‚ bardziej regularnie. Czekaj powiedziaÅ‚am. PostÄ™pujemy kretyÅ„sko, to fakt.Jutro ci powiem,gdzie i kiedy on siÄ™ powinien znalezć, ale to bÄ™dzie absolutna tajemnica.Nie wolnoci o tym nikomu powiedzieć, bo jakby siÄ™ okazaÅ‚o, że to nie ten, to ja robiÄ™ okropneÅ›wiÅ„stwo. Musi być ten, skoro ja za nim tyle czasu latam oÅ›wiadczyÅ‚ PaweÅ‚ stanowczoi prawie daÅ‚am siÄ™ przekonać.Alicja i pan Muldgaard przybyli prawie równoczeÅ›nie.Alicja zjadÅ‚a obiad, panMuldgaard natomiast kategorycznie odmówiÅ‚ wypicia kawy.Nie można mu siÄ™ byÅ‚ozbytnio dziwić.Pomimo nie ukrywanych obaw o zdrowie i życie okazaÅ‚ daleko posuniÄ™tÄ… uprzej-mość i zanim zaczÄ…Å‚ zadawać pytania, udzieliÅ‚ informacji [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]