[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakoś, ze sposobu, w jaki wiadomość została przekazana, Jarlaxle towiedział.Najemnik oparł się o kamienną ścianę, myśląc usilnie, jaki powinien być jego następnyruch.Jeśli armia drowów pozostanie razem, Baenre w końcu wygra - w to nie wątpił.Straty będąwiększe niż przewidywano (już były), lecz nie będzie to miało większego znaczenia, gdyMithrilowa Hala zostanie przejęta wraz z obiecywanymi bogactwami.Cóż więc Jarlaxle miał zrobić? To kłopotliwe pytanie wciąż obijało się po myślachnajemnika, gdy natknął się na poruczników swych Bregan D'aerthe, z których wszyscy nieśliwieści o ciągłym korku przy dolnych drzwiach oraz informację, że w zewnętrznych tunelachzginęło jeszcze więcej mrocznych elfów, które padły ofiarą błąkających się band krasnoludóworaz ich sprzymierzeńców.Krasnoludy broniły się i walczyły dobrze.Jarlaxle podjął decyzję i przekazał ją bezszelestnie porucznikom w zawiłej mowieznaków.Bregan D'aerthe nie zdezerterują, jeszcze nie.Nie będą jednak już prowadzić ataków,ryzykując zwiadowcami.- Unikać wszelkich walk - błysnęły palce Jarlaxle'a, a zebrani żołnierze pokiwaligłowami.- Odsuwamy się z drogi i obserwujemy, nic więcej.- Dopóki Mithrilowa Hala nie zostanie sforsowana - uznał jeden z poruczników.Jarlaxle przytaknął.- Albo dopóki wojna nie stanie się daremna - odparły jego palce, zaś z jego miny widaćbyło wyraznie, że przywódca najemników nie uważa swych ostatnich słów za śmieszne.* * *Pwent i jego banda pędzili jednym tunelem po drugim, stając się coraz bardziejsfrustrowani, nie znajdywali bowiem żadnych drowów, ani nawet koboldów, do rozgniecenia.- Gdzie my, na dziewięć piekieł, jesteśmy? - zażądał odpowiedzi szałojownik.Niedobiegła żadna odpowiedz, a gdy Pwent się nad tym zastanowił, uznał, że tak naprawdę nie mógłsię jej spodziewać.Znał te tunele lepiej niż ktokolwiek z grupy i jeśli on nie miał pojęcia, gdziesą, to pozostali z pewnością także byli zagubieni.Nie martwiło to zbytnio Pwenta.On i jego szaleńcza banda naprawdę nie dbali o to, gdziesą, jeśli mieli z kim walczyć.Prawdziwym problemem był brak przeciwników.- Zacząć bębnić! - ryknął Pwent, a Pogromcy Flaków podbiegli do ścian w wąskimkorytarzu i zaczęli stukać młotami o skałę, powodując taki hałas, że każde stworzenie wpromieniu dwustu metrów z łatwością domyśliłoby się, gdzie są.Biedny Bidderdoo Harpell, wessany w środek najbardziej szalonych samobójczychkrasnoludów, stał na środku tunelu, używając swego błyszczącego klejnotu, by przejrzeć kilkapergaminów pozostałych ze zniszczonej księgi czarów, szukając zaklęcia, dowolnego zaklęcia(choć najlepiej takiego, które zabrałoby go z tego miejsca!).Hałas trwał przez kilka minut, a następnie sfrustrowany Pwent kazał swym krasnoludomustawić się i popędzili dalej.Przeszli pod naturalnym łukiem, wokół kilku zakrętów w korytarzu,po czym natknęli się na szerszy i równiejszy tunel o ścianach z obrobionego kamienia i gładkiejpodłodze.Pwent strzelił palcami, zdając sobie sprawę, że zawędrowali na południowy zachód odMithrilowej Hali.Znał to miejsce i wiedział, że za następnym rogiem znajdzie obronnekrasnoludzkie stanowisko.Podskoczył radośnie, po czym wspiął się na barykadę, która sięgałaniemal do stropu, w nadziei że znajdzie jakichś sojuszników, których dopisze do swej grupy.Wspiąwszy się na ścianę, Pwent zatrzymał się gwałtownie, a jego uśmiech zniknął.Na kamiennej podłodze leżało dziesięciu martwych krasnoludów, pośród stertyporozrywanych goblinów i orków.Pwent wpadł na drugą stronę i wylądował ciężko, lecz odbił się z powrotem na stopy.Potrząsał głową, chodząc pośród miejsca masakry.Pozycja ta była silnie ufortyfikowana, zwysoką ścianą z tyłu oraz niższą z przodu, tam gdzie korytarz zakręcał ostro w lewo.O lewą ścianę, tuż obok bocznego tunelu, oparty był dziwny wynalazek, krasnoludzkaboczna katapulta, z krótkim, silnym ramieniem, które strzelało w bok, nie w górę jakkonwencjonalne katapulty.Było ono teraz naciągnięte, gotowe do strzału, lecz Pwent zauważyłnatychmiast, że cała amunicja zniknęła, że waleczne krasnoludy trzymały się do końca.Pwent czuł pozostałości pocisków z tej katapulty i widział migoczące cienie małychpłomieni.Zanim zajrzał za załom, wiedział już, że rozciągający się dalej korytarz zasłany jestlicznymi martwymi przeciwnikami.- Dobrze zginęli - powiedział szałojownik do swych podwładnych, gdy wraz z Bidderdooprzeszli przez tylną ścianę i chodzili pośród ciał.Atak zza rogu był szybki i bezszelestny, grupa mrocznych elfów wyskoczyła zwyciągniętymi mieczami.Gdyby Bidderdoo Harpell nie był czujny (i gdyby nie znalazł ostatniej zdatnej do zużyciastrony swej księgi czarów), byłby to szybki koniec Brygady Pogromców Flaków, jednakczarodziej rzucił swoje zaklęcie, wywołując oślepiającą (dla drowów) kulę jasnego światła.Zaskoczone mroczne elfy zawahały się zaledwie na chwilę, lecz wystarczyło to, byPogromcy Flaków przyjęli postawę bojową.Nagle było siedmiu krasnoludów przeciwko pięciumrocznym elfom, pozbawionym elementu zaskoczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Jakoś, ze sposobu, w jaki wiadomość została przekazana, Jarlaxle towiedział.Najemnik oparł się o kamienną ścianę, myśląc usilnie, jaki powinien być jego następnyruch.Jeśli armia drowów pozostanie razem, Baenre w końcu wygra - w to nie wątpił.Straty będąwiększe niż przewidywano (już były), lecz nie będzie to miało większego znaczenia, gdyMithrilowa Hala zostanie przejęta wraz z obiecywanymi bogactwami.Cóż więc Jarlaxle miał zrobić? To kłopotliwe pytanie wciąż obijało się po myślachnajemnika, gdy natknął się na poruczników swych Bregan D'aerthe, z których wszyscy nieśliwieści o ciągłym korku przy dolnych drzwiach oraz informację, że w zewnętrznych tunelachzginęło jeszcze więcej mrocznych elfów, które padły ofiarą błąkających się band krasnoludóworaz ich sprzymierzeńców.Krasnoludy broniły się i walczyły dobrze.Jarlaxle podjął decyzję i przekazał ją bezszelestnie porucznikom w zawiłej mowieznaków.Bregan D'aerthe nie zdezerterują, jeszcze nie.Nie będą jednak już prowadzić ataków,ryzykując zwiadowcami.- Unikać wszelkich walk - błysnęły palce Jarlaxle'a, a zebrani żołnierze pokiwaligłowami.- Odsuwamy się z drogi i obserwujemy, nic więcej.- Dopóki Mithrilowa Hala nie zostanie sforsowana - uznał jeden z poruczników.Jarlaxle przytaknął.- Albo dopóki wojna nie stanie się daremna - odparły jego palce, zaś z jego miny widaćbyło wyraznie, że przywódca najemników nie uważa swych ostatnich słów za śmieszne.* * *Pwent i jego banda pędzili jednym tunelem po drugim, stając się coraz bardziejsfrustrowani, nie znajdywali bowiem żadnych drowów, ani nawet koboldów, do rozgniecenia.- Gdzie my, na dziewięć piekieł, jesteśmy? - zażądał odpowiedzi szałojownik.Niedobiegła żadna odpowiedz, a gdy Pwent się nad tym zastanowił, uznał, że tak naprawdę nie mógłsię jej spodziewać.Znał te tunele lepiej niż ktokolwiek z grupy i jeśli on nie miał pojęcia, gdziesą, to pozostali z pewnością także byli zagubieni.Nie martwiło to zbytnio Pwenta.On i jego szaleńcza banda naprawdę nie dbali o to, gdziesą, jeśli mieli z kim walczyć.Prawdziwym problemem był brak przeciwników.- Zacząć bębnić! - ryknął Pwent, a Pogromcy Flaków podbiegli do ścian w wąskimkorytarzu i zaczęli stukać młotami o skałę, powodując taki hałas, że każde stworzenie wpromieniu dwustu metrów z łatwością domyśliłoby się, gdzie są.Biedny Bidderdoo Harpell, wessany w środek najbardziej szalonych samobójczychkrasnoludów, stał na środku tunelu, używając swego błyszczącego klejnotu, by przejrzeć kilkapergaminów pozostałych ze zniszczonej księgi czarów, szukając zaklęcia, dowolnego zaklęcia(choć najlepiej takiego, które zabrałoby go z tego miejsca!).Hałas trwał przez kilka minut, a następnie sfrustrowany Pwent kazał swym krasnoludomustawić się i popędzili dalej.Przeszli pod naturalnym łukiem, wokół kilku zakrętów w korytarzu,po czym natknęli się na szerszy i równiejszy tunel o ścianach z obrobionego kamienia i gładkiejpodłodze.Pwent strzelił palcami, zdając sobie sprawę, że zawędrowali na południowy zachód odMithrilowej Hali.Znał to miejsce i wiedział, że za następnym rogiem znajdzie obronnekrasnoludzkie stanowisko.Podskoczył radośnie, po czym wspiął się na barykadę, która sięgałaniemal do stropu, w nadziei że znajdzie jakichś sojuszników, których dopisze do swej grupy.Wspiąwszy się na ścianę, Pwent zatrzymał się gwałtownie, a jego uśmiech zniknął.Na kamiennej podłodze leżało dziesięciu martwych krasnoludów, pośród stertyporozrywanych goblinów i orków.Pwent wpadł na drugą stronę i wylądował ciężko, lecz odbił się z powrotem na stopy.Potrząsał głową, chodząc pośród miejsca masakry.Pozycja ta była silnie ufortyfikowana, zwysoką ścianą z tyłu oraz niższą z przodu, tam gdzie korytarz zakręcał ostro w lewo.O lewą ścianę, tuż obok bocznego tunelu, oparty był dziwny wynalazek, krasnoludzkaboczna katapulta, z krótkim, silnym ramieniem, które strzelało w bok, nie w górę jakkonwencjonalne katapulty.Było ono teraz naciągnięte, gotowe do strzału, lecz Pwent zauważyłnatychmiast, że cała amunicja zniknęła, że waleczne krasnoludy trzymały się do końca.Pwent czuł pozostałości pocisków z tej katapulty i widział migoczące cienie małychpłomieni.Zanim zajrzał za załom, wiedział już, że rozciągający się dalej korytarz zasłany jestlicznymi martwymi przeciwnikami.- Dobrze zginęli - powiedział szałojownik do swych podwładnych, gdy wraz z Bidderdooprzeszli przez tylną ścianę i chodzili pośród ciał.Atak zza rogu był szybki i bezszelestny, grupa mrocznych elfów wyskoczyła zwyciągniętymi mieczami.Gdyby Bidderdoo Harpell nie był czujny (i gdyby nie znalazł ostatniej zdatnej do zużyciastrony swej księgi czarów), byłby to szybki koniec Brygady Pogromców Flaków, jednakczarodziej rzucił swoje zaklęcie, wywołując oślepiającą (dla drowów) kulę jasnego światła.Zaskoczone mroczne elfy zawahały się zaledwie na chwilę, lecz wystarczyło to, byPogromcy Flaków przyjęli postawę bojową.Nagle było siedmiu krasnoludów przeciwko pięciumrocznym elfom, pozbawionym elementu zaskoczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]