[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak więc, panowie, to nie wszystko, że twarz Mona Lizy ma cechy androgeniczne, jej imię jest anagramem boskiej jedności między tym, co męskie, i tym, co kobiece.I to właśnie, przyjaciele, jest tajemnicą Leonarda da Vinci, zawartą we wszechwiedzącym uśmiechu Mona Lizy.* * *— Dziadek tu był — powiedziała Sophie, przyklękając nagle zaledwie trzy metry od Mona Lizy.Oświetliła latarką ultrafioletową miejsce na parkiecie.Początkowo Langdon nic nie zauważył.Potem, kiedy ukląkł przy niej, zobaczył maleńką kropelkę wyschniętego płynu, która świeciła w ciemności.Atrament?Nagle przypomniał sobie, do czego tak naprawdę używano czarnego światła.Krew.Poczuł, że ostrzej widzi i lepiej słyszy.Sophie miała rację.Jacques Sauničre rzeczywiście odwiedził Mona Lizę, zanim umarł.— Nie przychodziłby tu bez powodu — szepnęła Sophie, wstając.— Wiem, że zostawił gdzieś dla mnie wiadomość.— Zrobiła szybko kilka kroków w kierunku Mona Lizy i oświetliła podłogę tuż przed obrazem.Przeczesywała ultrafioletowym światłem pusty parkiet tam i z powrotem.— Nic tu nie ma!W tej samej chwili Langdon zobaczył słaby purpurowy odblask na szybie ochronnej przed Mona Lizą.Sięgnął dłonią w dół, ujął nadgarstek Sophie i powoli przesunął latarkę tak, żeby świeciła na obraz.Oboje zamarli.Na szybie lśniły purpurą cztery słowa napisane wprost na twarzy Mona Lizy.Rozdział 27Porucznik Collet siedzący przy biurku Sauničre’a przycisnął do ucha słuchawkę telefonu, bo nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.Czy na pewno dobrze zrozumiał Fache’a?— Kostka mydła? Ale skąd Langdon mógł wiedzieć, że ma pluskwę GPS w kieszeni?— Sophie Neveu — odparł Fache.— Ona mu powiedziała.— Co?! Dlaczego?— To dobre pytanie.Właśnie wysłuchałem nagrania, które potwierdza, że to ona mu dała cynk.Collet nie wiedział, co odpowiedzieć.Co ta Neveu sobie myśli? Fache miał dowody.Sophie włączyła się w operację specjalną DCPJ? Sophie Neveu nie tylko wyleją z pracy — pójdzie siedzieć.Ale panie kapitanie.W takim razie gdzie jest teraz Langdon?— Słyszeliście jakiś alarm przeciwpożarowy?— Nie, panie kapitanie.— I nikt nie wychodził przez kratę z Wielkiej Galerii?— Nie.Postawiliśmy tam strażnika ochrony Luwru.Zgodnie z pana rozkazem.— Dobrze.W takim razie Langdon musi wciąż być gdzieś w Wielkiej Galerii.— W środku? Ale co on tam robi?— Czy ten strażnik jest uzbrojony?— Tak jest, panie kapitanie.To jeden z szefów ochrony.— Poślijcie go do środka — rozkazał Fache.— Może upłynąć kilka minut, zanim sprowadzę ludzi z powrotem do muzeum, a nie chcę, żeby Langdon wyrwał się stamtąd niespodziewanie.— Fache przerwał.— I powiedzcie temu strażnikowi, że agentka Neveu jest prawdopodobnie z Langdonem w środku.— Myślałem, że Neveu już wyszła.— Czy ktoś z was widział, jak wychodziła?— Nie, panie kapitanie, ale.— No więc nikt nie widział, jak wychodziła.Widziano ją tylko, jak wchodziła.Collet był zdruzgotany brawurą Sophie Neveu.Ona wciąż jest w Luwrze?Niech się pan tym zajmie — rozkazał Fache.— Chcę, żeby Langdon i Neveu byli na muszce, kiedy się tam zjawię.* * *Kiedy ogromna ciężarówka odjechała, kapitan Fache zebrał swoich ludzi.Robert Langdon pokazał, jaka z niego chytra sztuka, a teraz, kiedy pomaga mu agentka Neveu, zapędzenie go do narożnika może być trudniejsze, niż się wydawało.Fache postanowił nie ryzykować.Obstawi pół na pół.Polecił części swoich ludzi wrócić do Luwru, a pozostałych wysłał, żeby pilnowali jedynego miejsca w Paryżu, gdzie Robert Langdon może znaleźć bezpieczną przystań.Rozdział 28W głębi Salle des Etats Langdon przyglądał się w zdumieniu słowom jaśniejącym na powierzchni pleksiglasu.Wydawało się, że słowa te unoszą się w przestrzeni, rzucając postrzępione cienie na tajemniczy uśmiech Mona Lizy.— Zakon Syjonu — szepnął Langdon.— To chyba dowodzi, że twój dziadek był w jego szeregach!Sophie patrzyła na niego, nic nie rozumiejąc.— Wiesz co to znaczy?— Widzę, w tym nawiązanie do przekonań, które stanowią podstawę filozofii zakonu.Sophie spojrzała zdumiona na płonącą czerwienią wiadomość wypisaną wprost na twarzy Mona Lizy.SEN — ON ZADA KŁAM!— Sophie — powiedział Langdon — tradycja zakonu, która każe oddawać cześć Wielkiej Bogini, wypływa z potrzeby zaprzeczenia oszustwu, które dokonało się u początków Kościoła rzymskiego, kiedy to zdewaluowano kobiecość, a wyniesiono na piedestał męskość.Sophie milczała, wpatrując się w napis.— Zakon uważa, że Konstantynowi i jego męskim następcom udało się nawrócić świat z pogańskiego matriarchatu na chrześcijański patriarchat dzięki kampanii propagandowej, która demonizowała sakralność kobiecą, i usuwała na zawsze Wielką Boginię ze współczesnych religii.Sophie nie była przekonana.— Dziadek przysłał mnie tu, żebym się tego dowiedziała.Na pewno chciał mi powiedzieć coś więcej.Langdon rozumiał, o co jej chodzi.Sophie uważa, że to jest kolejny kod.Ale on jeszcze nie był pewien, czy w przekazie Sauničre’a jest jakaś ukryta wiadomość, czynie.Na razie jego umysł zmagał się z interpretacją tego, co było w nim czytelne, w nadziei, że to go poprowadzi dalej.Nie sposób zaprzeczyć, że współczesny Kościół czyni wiele dobra dla skołatanego dzisiejszego świata, ale w historii Kościoła jest niejedna karta kłamstwa i przemocy.Krucjata „reedukacji” pogan i niszczenia kultu kobiecości trwała trzy wieki i posługiwała się zarówno metodami misyjnymi, jak i okrucieństwem.Inkwizycja katolicka opublikowała księgę, którą bez wątpienia można by nazwać najkrwawszą publikacją w historii ludzkości — Malleus maleficarum, czyli Młot na czarownice, która ostrzegała świat przed „groźbą wolnomyślicielstwa kobiet” i pouczała księży, jak odnajdować takie kobiety, torturować je i eliminować.„Czarownicami” były dla Kościoła kobiety zajmujące się nauką, religią, mistycyzmem, Cyganki, kobiety kochające przyrodę, zielarki i wszelkie kategorie kobiet „podejrzanie przynależne do świata natury” [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl