[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uparłem się osiągnąć jakiś rezultat Janeczka uniosła nagle głowę znad zwiniętychpięści.- I bardzo dobrze - pochwaliła uroczyście.-- Pomożemy panu.- Niewykluczone, żejuż mi pomogliście.Ta pułapka tutaj.- Co za pułapka? - przerwał nieufniePawełek.- Pan sam jeden, to ma być pułapka? Nikogo więcej nie widzę.- Pułapkama to do siebie, że nie może jej być widać - pouczył porucznik.- Ja sam jedenprzyszedłem porozmawiać i dowiedzieć się szczegółów, a reszta czeka w ukryciu.Przy okazji, proszę o pozwolenie wykorzystania ogrodu państwa.Pani Krystynauczyniła ręką gest, który oddawał mu do dyspozycji nie tylko ogród, ale cały domrazem ze strychem i piwnicami.Porucznik podziękował z lekkim roztargnieniem.Wzrok skierował na Chabra.- Gdybym miał pewność, że ten pies jest rzeczywiście wytresowany.- zaczął.Janeczka wyprostowała się, obrażona prawie śmiertelnie.- On nie jest wytresowany - skorygowała potępiająco i z ciężką urazą.- On jestpo prostu nadludzko mądry i wszystko umie sam z siebie.O panu powiedział, żejest pan porządnym człowiekiem i tylko dlatego rozmawiamy z panem jak ludzie! -Janeczko.-jęknęła pani Krystyna.- Interesujące - powiedział porucznik, nie tracąc spokoju.- Sam też usiłujęuważać się za porządnego człowieka, więc jestem skłonny uwierzyć w nadludzkąmądrość psa.Może mógłby pomóc? Pełne wyższości prychnięcie wydarło sięrównocześnie z ust Janeczki i Pawełka.Porucznik zainteresował się wyrazniej.-Z jakiej odległości wywęszy wroga i jak go nastawić na tego wroga? - spytałrzeczowo.- Nastawiać go wcale nie trzeba - odparła Janeczka stanowczo.- Toprzecież on powiedział wszystko o tym zapchaniu dziurki od klucza w bramie.Aodległość nie ma znaczenia, bez węszenia będzie wiedział i zawiadomi.Ale chcemybyć przy tym.- Nie możecie być przy tym.To może potrwać całą noc.-No to co? - spytał wyzywająco Pawełek.- Szkoła - mruknęła ostrzegawczo pani Krystyna.- liiiiii.- Spóznimy się z powodu spraw rodzinnych - załatwiła Janeczka.- Nie zgadzam się! - zaprotestował porucznik.- To nie są rzeczy dla dzieci!Milczenie całej rodziny zdziwiło go niezmiernie.Ze strony osób dorosłychoczekiwał poparcia, nikt na ogół nie pozwala dzieciom mieszać się w aferykryminalne.Ta rodzina tutaj zachowywała się jakoś dziwnie, milczała, ale byłoto milczenie pełne satysfakcji i nadziei.Odezwała się wreszcie ciotka Monika,siedząca razem z dziadkiem przy stoliku pod ścianą.- Może wreszcie władzawykonawcza będzie miała na nich jakiś wpływ - powiedziała smętnie.- Te dziecirobią rzeczy, od których włos siwieje.Powiedzmy to wyraznie, bo na co nampodejrzane niedomówienia.Nawet gdyby pan ich związał i zamknął na wieży, teżwyjdą.A pies im pomoże.Więc niech pan robi, jak pan uważa, ale mnie sięwydaje, że lepiej mieć ich na oku.- A jeśli pan chce psa, to z nim sięnajlepiej dogada moja córka - dodała pani Krystyna z ciężkim westchnieniem.Porucznik zdziwił się bardziej.Dzieci siedziały jak wykute z kamienia ipatrzyły na niego nieustępliwym wzrokiem.-No dobrze.- powiedział, całkowicie wbrew woli.- A ten pies bez tresury.?- Co do psa, zaraz wyjaśnię - wtrąciła się pani Krystyna, wzdychając ponownie.-Ma fenomenalny węch i niezwykłe wyczucie ludzkich emocji.Odróżnia przyzwoitychludzi od przestępców.Jedno, czego został nauczony, czy może sam się nauczył, toinformowanie państwa o wszystkim, z czym się zetknął.Robi to z własnejinicjatywy, szczególnie jeśli przedtem dostał jakieś polecenie, pilnował czegoś,albo coś w tym rodzaju.Przybiega, zawiadamia, że coś się dzieje i prowadzi nawłaściwe miejsce.Trwa to już przeszło dwa lata.Moje dzieci potrafią gozrozumieć tak, jakby wszyscy razem mówili jednym językiem.Czego pan chce odpsa? Ma coś zrobić? Moja córka mu to wyjaśni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Uparłem się osiągnąć jakiś rezultat Janeczka uniosła nagle głowę znad zwiniętychpięści.- I bardzo dobrze - pochwaliła uroczyście.-- Pomożemy panu.- Niewykluczone, żejuż mi pomogliście.Ta pułapka tutaj.- Co za pułapka? - przerwał nieufniePawełek.- Pan sam jeden, to ma być pułapka? Nikogo więcej nie widzę.- Pułapkama to do siebie, że nie może jej być widać - pouczył porucznik.- Ja sam jedenprzyszedłem porozmawiać i dowiedzieć się szczegółów, a reszta czeka w ukryciu.Przy okazji, proszę o pozwolenie wykorzystania ogrodu państwa.Pani Krystynauczyniła ręką gest, który oddawał mu do dyspozycji nie tylko ogród, ale cały domrazem ze strychem i piwnicami.Porucznik podziękował z lekkim roztargnieniem.Wzrok skierował na Chabra.- Gdybym miał pewność, że ten pies jest rzeczywiście wytresowany.- zaczął.Janeczka wyprostowała się, obrażona prawie śmiertelnie.- On nie jest wytresowany - skorygowała potępiająco i z ciężką urazą.- On jestpo prostu nadludzko mądry i wszystko umie sam z siebie.O panu powiedział, żejest pan porządnym człowiekiem i tylko dlatego rozmawiamy z panem jak ludzie! -Janeczko.-jęknęła pani Krystyna.- Interesujące - powiedział porucznik, nie tracąc spokoju.- Sam też usiłujęuważać się za porządnego człowieka, więc jestem skłonny uwierzyć w nadludzkąmądrość psa.Może mógłby pomóc? Pełne wyższości prychnięcie wydarło sięrównocześnie z ust Janeczki i Pawełka.Porucznik zainteresował się wyrazniej.-Z jakiej odległości wywęszy wroga i jak go nastawić na tego wroga? - spytałrzeczowo.- Nastawiać go wcale nie trzeba - odparła Janeczka stanowczo.- Toprzecież on powiedział wszystko o tym zapchaniu dziurki od klucza w bramie.Aodległość nie ma znaczenia, bez węszenia będzie wiedział i zawiadomi.Ale chcemybyć przy tym.- Nie możecie być przy tym.To może potrwać całą noc.-No to co? - spytał wyzywająco Pawełek.- Szkoła - mruknęła ostrzegawczo pani Krystyna.- liiiiii.- Spóznimy się z powodu spraw rodzinnych - załatwiła Janeczka.- Nie zgadzam się! - zaprotestował porucznik.- To nie są rzeczy dla dzieci!Milczenie całej rodziny zdziwiło go niezmiernie.Ze strony osób dorosłychoczekiwał poparcia, nikt na ogół nie pozwala dzieciom mieszać się w aferykryminalne.Ta rodzina tutaj zachowywała się jakoś dziwnie, milczała, ale byłoto milczenie pełne satysfakcji i nadziei.Odezwała się wreszcie ciotka Monika,siedząca razem z dziadkiem przy stoliku pod ścianą.- Może wreszcie władzawykonawcza będzie miała na nich jakiś wpływ - powiedziała smętnie.- Te dziecirobią rzeczy, od których włos siwieje.Powiedzmy to wyraznie, bo na co nampodejrzane niedomówienia.Nawet gdyby pan ich związał i zamknął na wieży, teżwyjdą.A pies im pomoże.Więc niech pan robi, jak pan uważa, ale mnie sięwydaje, że lepiej mieć ich na oku.- A jeśli pan chce psa, to z nim sięnajlepiej dogada moja córka - dodała pani Krystyna z ciężkim westchnieniem.Porucznik zdziwił się bardziej.Dzieci siedziały jak wykute z kamienia ipatrzyły na niego nieustępliwym wzrokiem.-No dobrze.- powiedział, całkowicie wbrew woli.- A ten pies bez tresury.?- Co do psa, zaraz wyjaśnię - wtrąciła się pani Krystyna, wzdychając ponownie.-Ma fenomenalny węch i niezwykłe wyczucie ludzkich emocji.Odróżnia przyzwoitychludzi od przestępców.Jedno, czego został nauczony, czy może sam się nauczył, toinformowanie państwa o wszystkim, z czym się zetknął.Robi to z własnejinicjatywy, szczególnie jeśli przedtem dostał jakieś polecenie, pilnował czegoś,albo coś w tym rodzaju.Przybiega, zawiadamia, że coś się dzieje i prowadzi nawłaściwe miejsce.Trwa to już przeszło dwa lata.Moje dzieci potrafią gozrozumieć tak, jakby wszyscy razem mówili jednym językiem.Czego pan chce odpsa? Ma coś zrobić? Moja córka mu to wyjaśni [ Pobierz całość w formacie PDF ]