[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co robimy? zapytał Lewis.Morse zastanowił się. Pańska żona potrafi gotować frytki, panie Lewis? Chyba tak, sir, chociaż wolę smażone ziemniaki.Rozdział 20Alibi (lać.alibi gdzie indziej, pierwotny locativussłowa alius inny) dowód oparty na faktachstwierdzających, że osoba podejrzana nieprzebywała na miejscu przestępstwa w czasie, gdyzostało ono popełnione.(Oxfordzki słownik języka angielskiego) Nie spodoba mu się to. Oczywiście, że nie. To tak, jakbyśmy mu powiedzieli prosto w oczy, że go podejrzewamy. Przecież tak jest. Podejrzewamy go, sir, ale między innymi. Zgoda. Szkoda, że nie mogą dokładniej ustalić czasu zgonu. Pokręcił głowąLewis. Niech pan się tym nie martwi odpowiedział Morse. Proszę dowie-dzieć się, co robił od powrotu ze szkoły do pójścia spać to wszystko. Jak powiedziałem, sir, nie bardzo mu się to spodoba.Morse wstał i zakończył rozmowę. Będzie musiał się z tym pogodzić.* * *Tuż po wpół do siódmej Morse pchnął szklane drzwi i wyszedł z posterunkupolicji.Wsiadł do samochodu i wolno ruszył w kierunku Kidlington.Nie robiłtego z przyjemnością.Jakby otwarcie podejrzewał kogoś o morderstwo.Na chodniku stał zielony morris Taylorów, a drzwi otworzył sam gospodarz,w koszuli z długimi rękawami.Pospiesznie przełykał ostatni kęs kolacji107 Przyjdę pózniej zaczął Morse. Nie ma potrzeby, inspektorze.Już kończę.Proszę, niech pan wejdzie.- Geo-rge usiadł i dokończył talerz gulaszu z ziemniakami. Może herbaty?Morse grzecznie odmówił i usiadł naprzeciwko George a przy chwiejącym siękuchennym stole. Co mogę dla pana zrobić, inspektorze?Nalał do kubka mocnej herbaty i zapalił woodbine a.Morse powiadomił goo zabójstwie Bainesa.Na stole leżał egzemplarz Oxford Mail , jednak wiado-mość nie dotarła jeszcze do gazety.George nie przejął się zbytnio nowiną.Oczywiście, znał Bainesa.Widywałgo na wywiadówkach.Morse owi wydało się dziwne, że Taylor tak mało ma dopowiedzenia na temat śmierci znajomego człowieka.Jednak w oczach George anie dostrzegł cienia kłamstwa lub braku życzliwości i powróciła sympatia, jakiejnabrał do niego po spotkaniu na wysypisku śmieci.Tym bardziej męczyła go świa-domość, że będzie musiał go zapytać o alibi na poprzedni wieczór.Odwlekał tęchwilę w nieskończoność, ale na szczęście George sam zaczął mówić. %7łona znała go lepiej niż ja.Powiem jej o tym, gdy wróci.W poniedziałkii wtorki jezdzi do Oxfordu zagrać w bingo. Udaje się jej wygrać? Pytanie wydało się dziwnie nie na miejscu. Kilka funtów od czasu do czasu.Wczoraj wieczorem coś wygrała, ale za-wsze gdy tam idzie, wydaje około funta.Wpadła w nałóg i trudno jej się odzwy-czaić. Jezdzi autobusem? Zwykle tak.Chociaż wczoraj zabrałem ją samochodem, bo jechałem za-grać w strzałki w Jerycho Arms.Gdy skończyła, przyszła do pubu i wróciliśmyrazem.Ale zwykle jezdzi autobusem.Morse wziął głęboki oddech. Niech pan posłucha, panie Taylor.To formalność i wiem, że nie będzie miałmi pan za złe, ale muszę zapytać, co robił pan wczoraj wieczorem.George w najmniejszym stopniu nie okazał zdziwienia lub zakłopotania.Mor-se owi wydało się nawet, że dostrzegł ulgę w jego oczach.* * *Lewis już czekał, gdy Morse wrócił do biura o dziewiętnastej trzydzieści.Podzielili się informacjami na temat swoich wizyt.%7ładna z nich nie przyniosłanadzwyczajnych rezultatów.I Phillipson, i George Taylor mieli alibi.Dalekie od108doskonałości, ale wystarczające.Phillipson powrócił ze szkoły około siedemna-stej piętnaście, zjadł posiłek i o osiemnastej trzydzieści pięć pojechał do teatru Penthouse na Zwiętą Joannę.Samochód zostawił na parkingu przy GloucesterGreen i za dziesięć siódma był w teatrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Co robimy? zapytał Lewis.Morse zastanowił się. Pańska żona potrafi gotować frytki, panie Lewis? Chyba tak, sir, chociaż wolę smażone ziemniaki.Rozdział 20Alibi (lać.alibi gdzie indziej, pierwotny locativussłowa alius inny) dowód oparty na faktachstwierdzających, że osoba podejrzana nieprzebywała na miejscu przestępstwa w czasie, gdyzostało ono popełnione.(Oxfordzki słownik języka angielskiego) Nie spodoba mu się to. Oczywiście, że nie. To tak, jakbyśmy mu powiedzieli prosto w oczy, że go podejrzewamy. Przecież tak jest. Podejrzewamy go, sir, ale między innymi. Zgoda. Szkoda, że nie mogą dokładniej ustalić czasu zgonu. Pokręcił głowąLewis. Niech pan się tym nie martwi odpowiedział Morse. Proszę dowie-dzieć się, co robił od powrotu ze szkoły do pójścia spać to wszystko. Jak powiedziałem, sir, nie bardzo mu się to spodoba.Morse wstał i zakończył rozmowę. Będzie musiał się z tym pogodzić.* * *Tuż po wpół do siódmej Morse pchnął szklane drzwi i wyszedł z posterunkupolicji.Wsiadł do samochodu i wolno ruszył w kierunku Kidlington.Nie robiłtego z przyjemnością.Jakby otwarcie podejrzewał kogoś o morderstwo.Na chodniku stał zielony morris Taylorów, a drzwi otworzył sam gospodarz,w koszuli z długimi rękawami.Pospiesznie przełykał ostatni kęs kolacji107 Przyjdę pózniej zaczął Morse. Nie ma potrzeby, inspektorze.Już kończę.Proszę, niech pan wejdzie.- Geo-rge usiadł i dokończył talerz gulaszu z ziemniakami. Może herbaty?Morse grzecznie odmówił i usiadł naprzeciwko George a przy chwiejącym siękuchennym stole. Co mogę dla pana zrobić, inspektorze?Nalał do kubka mocnej herbaty i zapalił woodbine a.Morse powiadomił goo zabójstwie Bainesa.Na stole leżał egzemplarz Oxford Mail , jednak wiado-mość nie dotarła jeszcze do gazety.George nie przejął się zbytnio nowiną.Oczywiście, znał Bainesa.Widywałgo na wywiadówkach.Morse owi wydało się dziwne, że Taylor tak mało ma dopowiedzenia na temat śmierci znajomego człowieka.Jednak w oczach George anie dostrzegł cienia kłamstwa lub braku życzliwości i powróciła sympatia, jakiejnabrał do niego po spotkaniu na wysypisku śmieci.Tym bardziej męczyła go świa-domość, że będzie musiał go zapytać o alibi na poprzedni wieczór.Odwlekał tęchwilę w nieskończoność, ale na szczęście George sam zaczął mówić. %7łona znała go lepiej niż ja.Powiem jej o tym, gdy wróci.W poniedziałkii wtorki jezdzi do Oxfordu zagrać w bingo. Udaje się jej wygrać? Pytanie wydało się dziwnie nie na miejscu. Kilka funtów od czasu do czasu.Wczoraj wieczorem coś wygrała, ale za-wsze gdy tam idzie, wydaje około funta.Wpadła w nałóg i trudno jej się odzwy-czaić. Jezdzi autobusem? Zwykle tak.Chociaż wczoraj zabrałem ją samochodem, bo jechałem za-grać w strzałki w Jerycho Arms.Gdy skończyła, przyszła do pubu i wróciliśmyrazem.Ale zwykle jezdzi autobusem.Morse wziął głęboki oddech. Niech pan posłucha, panie Taylor.To formalność i wiem, że nie będzie miałmi pan za złe, ale muszę zapytać, co robił pan wczoraj wieczorem.George w najmniejszym stopniu nie okazał zdziwienia lub zakłopotania.Mor-se owi wydało się nawet, że dostrzegł ulgę w jego oczach.* * *Lewis już czekał, gdy Morse wrócił do biura o dziewiętnastej trzydzieści.Podzielili się informacjami na temat swoich wizyt.%7ładna z nich nie przyniosłanadzwyczajnych rezultatów.I Phillipson, i George Taylor mieli alibi.Dalekie od108doskonałości, ale wystarczające.Phillipson powrócił ze szkoły około siedemna-stej piętnaście, zjadł posiłek i o osiemnastej trzydzieści pięć pojechał do teatru Penthouse na Zwiętą Joannę.Samochód zostawił na parkingu przy GloucesterGreen i za dziesięć siódma był w teatrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]