[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bartek mówi, że po tym podziurawieniu strasznie zdenerwowany latał.Taksówkąpojechał, a może się spóznił? A tym innym przebija może wtedy, kiedy im siębardzo śpieszy? Są poumawiani na przykład? Nie jestem pewna, ale tak mi chodzipo głowie.- To jeszcze musiałby wiedzieć, kiedy i jak są poumawiani.W ogólewszystko musiałby o nich wiedzieć.- Może wie?- Jakim sposobem? Jest wtyczką w szajce? Ale jako wtyczka nic by nie dziurawił,tylko donosił policji! - Nie, ja wiem.Może nie wtyczka.Może ma jakiśsposób.Pawełek przez chwilę rozważał sprawę, ściskając palcami ciasto piątegopieroga.- Kto to w ogóle jest, ten pan Wolski? Bo mógłby być na przykładtelefoniarzem.Podłączył się gdzieś i ma osobisty podsłuch na ich wszystkichtelefonach.Albo.Czy ja wiem.Założył pluskwę.Takie małe, szpiegowskie,w którymś ich samochodzie.Albo co.- Chyba że albo co, bo ja wątpię, czytak strasznie dużo gadają w samochodach - skrytykowała Janeczka.- No dobrze,zapal gaz pod garnkiem z zupą.To pieczarkowa.Ciągle mi się plącze po głowie tojego podwórze.Niemożliwe, żeby spotkali się tam tylko jeden raz i akurat ja nato trafiłam.Uważam, że muszą się tam spotykać częściej i pan Wolski na nichczatuje.- Węszy, czy jak? - skrzywił się Pawełek, ustawiając porządnie garnekna palniku.- Przecież ma okno od drugiej strony! - Toteż właśnie.Chociażjednego z nich może widzieć.Jak nadchodzi.No nie wiem, ale jeszcze bym tamposzła.Nawet parę razy.Na wszelki wypadek.Rozważania musiały zostaćprzerwane, bo przyszła babcia dowiedzieć się, co z pierogami.Postawiła wodę nagazie i osoliła.Zanim się woda zagotowała, Janeczka zdążyła zjeść zupę.Przedkotletem z odsmażanymi kartoflami i sałatką z pomidorów z uwagą przyjrzała się,jak babcia do gotującej się wody wrzuca pierogi.Postała trochę nad garnkiem iprzystąpiła do nakładania na talerze drugiego dania.- Musisz ich pilnować, bozaczną kipieć - powiedziała babcia.- Wtedy trzeba przykręcić gaz.Ugotowanebędą, jak wypłyną.I wyjmujecie te z wierzchu.Została w kuchni i przypilnowałaosobiście.W połowie kotleta i kartofli Janeczka zerwała się od stołu, odebrałababci durszlakową łyżkę i z wielką uwagą powyjmowała pierogi z wierzchu.Wodagotowała się cały czas.-I co? Teraz się wrzuca następne?- Tak, teraz się wrzuca następne - powiedziała babcia.- Nie za dużo na raz, bobędą przywierać do dna.Trzeba delikatnie zamieszać.Pawełek zażądał degustacji.Dostał jednego pieroga bez okrasy.Janeczka wzięła sobie drugiego.Zaciekawionababcia wzięła trzeciego.- Bardzo dobre - pochwaliła.- Jeżeli wszystkopamiętasz, sama będziesz umiała ugotować na drugi raz.O ile uda ci sięciasto.-Co się ma nie udać.- mruknął Pawełek.-Doskonale, będą na kolację - zarządziła Janeczka.- Matka też lubi pierogi.Codo ciasta, w razie czego przyjdę do ciebie.- Chcę jeszcze jednego - rzekłstanowczo Pawełek.- Nie złapałem smaku.- Proszę bardzo, zeżryj jeszczejednego.Na deser jest szarlotka, może już ci się nie zmieści.Pawełkowizmieściła się zarówno szarlotka, jak i jeszcze kolejne dwa pierogi.Babciapoczekała aż do ostatniej porcji, po czym, uspokojona, opuściła kuchnię iwróciła do siebie na górę.Janeczka w trakcie gotowania którymś fragmentemumysłu oceniła sytuację.- Więc ja bym poszła tam i poczatowała przez paręwieczorów - oznajmiła, stawiając przed sobą szklankę z herbatą.- Od popołudnia.Tylko lekcje i jazda, pierogów codziennie robić nie muszę.-Niezły pomysł -zgodził się Pawełek.- Pan Wolski panem Wolskim, ale może znów co usłyszymy.Niemówię, że od razu, a poza tym możemy się rozdzielić i czatować pojedynczo.-Zacznę już dziś - rzekła jego siostra, w zadumie wpatrzona w okno.- Tak mniecoś korci.Ty możesz zabrać Bartka i poplątać się po mieście.-Z kim Chaber?-Ze mną.Mówię ci przecież, że mnie coś korci.Pawełek kiwnięciem głową wyraził zgodę.- Co mnie martwi, to to, że przeważnie kradną w nocy - rzekł smętnie.- Nie darady czatować całymi nocami.%7łeby nie szkoła.Janeczka westchnęła.Pawełekwestchnął również.Szkoła przeszkadzała okropnie.Trzeba było chodzić do niej odrana i nie spać na lekcjach, potem należało odrabiać rozmaite zadania i tozabierało bezcenny czas.Gdyby nie te obowiązki, noce by można spędzać napilnowaniu złodziei, a odsypiać swoje w dzień.- Ale już sam widziałeś, żeszkoła się jednak czasem przydaje - przypomniała Janeczka.- Trudno, z tym sięmusimy pogodzić i w nocy niech pilnuje policja.- Albo możemy się podzielić -zaproponował z nagłym ożywieniem Pawełek.- Jedną noc jakoś się przetrzyma, iszkołę na drugi dzień też.Jest nas trzy sztuki.Ale! Byłbym zapomniał! Stefekteż chce.- Już wyzdrowiał?-Wyzdrowiał.! Rzucił się na mnie z pazurami, żedlaczego dopiero teraz mówię, a nie wcześniej.Głupi, czy jaki, przecież leżałna tę swoją grypę! Prawie się na mnie śmiertelnie obraził i powiada, że jegobrat, Zbinio znaczy, coś tam wie o bracie Wiesia.- Przecież brat Wiesia jest owiele starszy!- Nie tak znowu o wiele, ze cztery lata.Zapózniony w rozwoju i skończył szkołęprzemocą dopiero w zeszłym roku, ledwo o rok wyżej niż Zbinio.Bartkowi już oStefku mówiłem i też mu zrobi narzędzie.Szwedkę.-Co?- Szwedkę.Stefek ma, bo jego ojciec kiedyś złamał nogę.Będzie udawał, żekuleje.-Da radę? - zatroskała się Janeczka.- A dlaczego nie? W dodatku nikt go nie posądzi, że szybko uciekł.- Bardzodobry pomysł - pochwaliła Janeczka po zastanowieniu.- Kiedy mu zrobi? - Zarazjutro zacznie.Stefek ma przynieść Szwedkę do szkoły.Na wszelki wypadek tak sięumówiłem, bo nie wiedziałem, co dzisiaj będzie.- Same komplikacje! - westchnęłaJaneczka po kolejnym namyśle.- Wszystko musimy robić na wszelki wypadek.Jarobiłam pierogi i podgrzewałam obiad, więc teraz ty pozmywasz.- Ja grzałemzupę! - zaprotestował Pawełek, ale przystąpił do zmywania od razu.- Dobra,tylko żadnego wycierania, samo wyschnie na suszarce.Chcesz, to idz, razem zChabrem Odwalę zadanie z matematyki i też pójdę.Historii nauczę sięwieczorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Bartek mówi, że po tym podziurawieniu strasznie zdenerwowany latał.Taksówkąpojechał, a może się spóznił? A tym innym przebija może wtedy, kiedy im siębardzo śpieszy? Są poumawiani na przykład? Nie jestem pewna, ale tak mi chodzipo głowie.- To jeszcze musiałby wiedzieć, kiedy i jak są poumawiani.W ogólewszystko musiałby o nich wiedzieć.- Może wie?- Jakim sposobem? Jest wtyczką w szajce? Ale jako wtyczka nic by nie dziurawił,tylko donosił policji! - Nie, ja wiem.Może nie wtyczka.Może ma jakiśsposób.Pawełek przez chwilę rozważał sprawę, ściskając palcami ciasto piątegopieroga.- Kto to w ogóle jest, ten pan Wolski? Bo mógłby być na przykładtelefoniarzem.Podłączył się gdzieś i ma osobisty podsłuch na ich wszystkichtelefonach.Albo.Czy ja wiem.Założył pluskwę.Takie małe, szpiegowskie,w którymś ich samochodzie.Albo co.- Chyba że albo co, bo ja wątpię, czytak strasznie dużo gadają w samochodach - skrytykowała Janeczka.- No dobrze,zapal gaz pod garnkiem z zupą.To pieczarkowa.Ciągle mi się plącze po głowie tojego podwórze.Niemożliwe, żeby spotkali się tam tylko jeden raz i akurat ja nato trafiłam.Uważam, że muszą się tam spotykać częściej i pan Wolski na nichczatuje.- Węszy, czy jak? - skrzywił się Pawełek, ustawiając porządnie garnekna palniku.- Przecież ma okno od drugiej strony! - Toteż właśnie.Chociażjednego z nich może widzieć.Jak nadchodzi.No nie wiem, ale jeszcze bym tamposzła.Nawet parę razy.Na wszelki wypadek.Rozważania musiały zostaćprzerwane, bo przyszła babcia dowiedzieć się, co z pierogami.Postawiła wodę nagazie i osoliła.Zanim się woda zagotowała, Janeczka zdążyła zjeść zupę.Przedkotletem z odsmażanymi kartoflami i sałatką z pomidorów z uwagą przyjrzała się,jak babcia do gotującej się wody wrzuca pierogi.Postała trochę nad garnkiem iprzystąpiła do nakładania na talerze drugiego dania.- Musisz ich pilnować, bozaczną kipieć - powiedziała babcia.- Wtedy trzeba przykręcić gaz.Ugotowanebędą, jak wypłyną.I wyjmujecie te z wierzchu.Została w kuchni i przypilnowałaosobiście.W połowie kotleta i kartofli Janeczka zerwała się od stołu, odebrałababci durszlakową łyżkę i z wielką uwagą powyjmowała pierogi z wierzchu.Wodagotowała się cały czas.-I co? Teraz się wrzuca następne?- Tak, teraz się wrzuca następne - powiedziała babcia.- Nie za dużo na raz, bobędą przywierać do dna.Trzeba delikatnie zamieszać.Pawełek zażądał degustacji.Dostał jednego pieroga bez okrasy.Janeczka wzięła sobie drugiego.Zaciekawionababcia wzięła trzeciego.- Bardzo dobre - pochwaliła.- Jeżeli wszystkopamiętasz, sama będziesz umiała ugotować na drugi raz.O ile uda ci sięciasto.-Co się ma nie udać.- mruknął Pawełek.-Doskonale, będą na kolację - zarządziła Janeczka.- Matka też lubi pierogi.Codo ciasta, w razie czego przyjdę do ciebie.- Chcę jeszcze jednego - rzekłstanowczo Pawełek.- Nie złapałem smaku.- Proszę bardzo, zeżryj jeszczejednego.Na deser jest szarlotka, może już ci się nie zmieści.Pawełkowizmieściła się zarówno szarlotka, jak i jeszcze kolejne dwa pierogi.Babciapoczekała aż do ostatniej porcji, po czym, uspokojona, opuściła kuchnię iwróciła do siebie na górę.Janeczka w trakcie gotowania którymś fragmentemumysłu oceniła sytuację.- Więc ja bym poszła tam i poczatowała przez paręwieczorów - oznajmiła, stawiając przed sobą szklankę z herbatą.- Od popołudnia.Tylko lekcje i jazda, pierogów codziennie robić nie muszę.-Niezły pomysł -zgodził się Pawełek.- Pan Wolski panem Wolskim, ale może znów co usłyszymy.Niemówię, że od razu, a poza tym możemy się rozdzielić i czatować pojedynczo.-Zacznę już dziś - rzekła jego siostra, w zadumie wpatrzona w okno.- Tak mniecoś korci.Ty możesz zabrać Bartka i poplątać się po mieście.-Z kim Chaber?-Ze mną.Mówię ci przecież, że mnie coś korci.Pawełek kiwnięciem głową wyraził zgodę.- Co mnie martwi, to to, że przeważnie kradną w nocy - rzekł smętnie.- Nie darady czatować całymi nocami.%7łeby nie szkoła.Janeczka westchnęła.Pawełekwestchnął również.Szkoła przeszkadzała okropnie.Trzeba było chodzić do niej odrana i nie spać na lekcjach, potem należało odrabiać rozmaite zadania i tozabierało bezcenny czas.Gdyby nie te obowiązki, noce by można spędzać napilnowaniu złodziei, a odsypiać swoje w dzień.- Ale już sam widziałeś, żeszkoła się jednak czasem przydaje - przypomniała Janeczka.- Trudno, z tym sięmusimy pogodzić i w nocy niech pilnuje policja.- Albo możemy się podzielić -zaproponował z nagłym ożywieniem Pawełek.- Jedną noc jakoś się przetrzyma, iszkołę na drugi dzień też.Jest nas trzy sztuki.Ale! Byłbym zapomniał! Stefekteż chce.- Już wyzdrowiał?-Wyzdrowiał.! Rzucił się na mnie z pazurami, żedlaczego dopiero teraz mówię, a nie wcześniej.Głupi, czy jaki, przecież leżałna tę swoją grypę! Prawie się na mnie śmiertelnie obraził i powiada, że jegobrat, Zbinio znaczy, coś tam wie o bracie Wiesia.- Przecież brat Wiesia jest owiele starszy!- Nie tak znowu o wiele, ze cztery lata.Zapózniony w rozwoju i skończył szkołęprzemocą dopiero w zeszłym roku, ledwo o rok wyżej niż Zbinio.Bartkowi już oStefku mówiłem i też mu zrobi narzędzie.Szwedkę.-Co?- Szwedkę.Stefek ma, bo jego ojciec kiedyś złamał nogę.Będzie udawał, żekuleje.-Da radę? - zatroskała się Janeczka.- A dlaczego nie? W dodatku nikt go nie posądzi, że szybko uciekł.- Bardzodobry pomysł - pochwaliła Janeczka po zastanowieniu.- Kiedy mu zrobi? - Zarazjutro zacznie.Stefek ma przynieść Szwedkę do szkoły.Na wszelki wypadek tak sięumówiłem, bo nie wiedziałem, co dzisiaj będzie.- Same komplikacje! - westchnęłaJaneczka po kolejnym namyśle.- Wszystko musimy robić na wszelki wypadek.Jarobiłam pierogi i podgrzewałam obiad, więc teraz ty pozmywasz.- Ja grzałemzupę! - zaprotestował Pawełek, ale przystąpił do zmywania od razu.- Dobra,tylko żadnego wycierania, samo wyschnie na suszarce.Chcesz, to idz, razem zChabrem Odwalę zadanie z matematyki i też pójdę.Historii nauczę sięwieczorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]