[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cristal cement oznajmił złowieszczo. To co to znaczy? spytała bezradnie pani Krystyna.Janeczka wiedziała, co to znaczy.Z miejsca pojęła wszystko. To znaczy, że złodzieje czają się na twój samochód zawiadomiła sucho. Niepo-trzebnie kupiłaś volkswagena, już chyba Rolls-Royce byłby lepszy.Zapchali dziurkę od klucza,żebyś nie mogła otworzyć i wjechać do środka.I już czekają na okazję.Pawełek przyświadczał w milczeniu, energicznie kiwając głową przy każdym słowie sio-stry.Pani Krystyna z niedowierzaniem patrzyła na swoje dzieci.Nic nie wiedziała o ich ostat-89nich doświadczeniach i tak błyskawicznie wyciągnięte wnioski wydały jej się trochę przesa-dzone. A nie mógł to być głupi dowcip jakiegoś młodego chuligana? spytała niepewnie. Chaber mówi, że tu stał prawdziwy złoczyńca odparła Janeczka zimnym głosem.Pani Krystyna ugięła się od razu.Poglądy psa były nie do podważenia. To co zrobić? Nie da się tego jakoś naprawić? W żadnym razie odezwał się Pawełek. Zmienić zamek i nie ma siły.Cristal cementznam osobiście. No więc co? Za. zaczął Pawełek i umilkł.Uświadomił sobie, że całego wspaniałego wachlarzapojawiających się przed nimi możliwości matce przedstawiać nie może.Złodzieje przygotowa-li sobie teren, zamierzają ukraść ich samochód, należy zaczaić się, złapać ich, zrobić im cośzłego.Sami może nie dadzą rady, ale w domu będzie Rafał, który z pewnością chętnie sięwłączy, jest wujek Andrzej, również zainteresowany sprawą.Istnieje, poza tym, policja, któ-ra może zechce skorzystać z wyjątkowego udogodnienia.A zdenerwowana i przestraszonamatka uprze się zapewne odjechać na jakiś strzeżony parking i okazja się wścieknie.Janeczka zdążyła pomyśleć dokładnie to samo. Zastanówmy się zaproponowała gładko. Trzeba go zabezpieczyć tylko na jednąnoc, bo jutro Pawełek zamieni zamek na inny.Może odkręcić koła? Wezmą na TIR-a mruknął Pawełek. Bez kół.?!90 No, w każdym razie przyjadą.W tym momencie nadjechał Rafał.Wyskoczył ze swojego malucha i podszedł do grupyrodzinnej przy bramie, od razu zaciekawiony. Co tak stoicie? Coś się stało?Pani Krystyna poczuła ulgę, że w debacie wezmie udział ktoś nieco starszy.Pomysłamiswoich dzieci była z góry nie tylko zaniepokojona, ale wręcz przerażona.Zamierzała właśniewezwać męża swojej szwagierki, który z pewnością znajdował się w domu, bo jego samochódstał przed nimi.Rafał wysłuchał krótkiej relacji, zrozumiał wszystko i zawahał się. No owszem, koła może niekoniecznie, ale odłączyć akumulator.Albo zabrać do domupalec rozdzielacza.O samodzielnym odjezdzie nie ma mowy, natomiast ta heca z TIR-em jestmożliwa.Popilnować.? Dobra myśl, z tym że ja bym nawiązał kontakt z glinami.I to zaraz,zobaczymy, co nam zaproponują.Przypomnienie policji podniosło panią Krystynę na duchu.Stała cały czas w eleganckichpantofelkach w błocie obok samochodu i zaczęło jej być zimno w nogi.Pomyślała o strzeżonymparkingu. Rafał, pojedziesz ze mną, dobrze? Odstawię go na parking strzeżony.Gdzie jest najbliż-szy? Ze strzeżonego parkingu też się zdarza, że kradną odparł Rafał beztrosko. Nie, jabym uważał, że lepiej ich zniechęcić.A może i złapać się uda.Kto dzwoni na policję?Pani Krystyna poddała się. No, nie dzieci przecież.Ktoś dorosły powinien.91Przez furtkę wyszedł wujek Andrzej. Babci kazano podobno wyglądać przez okno oznajmił. Wygląda zatem i w wyniku wyglądania poleciła mi przyjść tu i spytać, co się dzieje.Jest to, jak by nie było, moja teściowa, której wolę być posłuszny.Dlaczego stoicie na ulicy,zamiast wejść do domu?Z kolei wujek Andrzej został powiadomiony o całej sprawie.Wujek Andrzej wierzył psutak samo jak cała rodzina i potraktował rzecz poważnie.Poświecił do wielkiej dziury od klucza,obejrzał gładko połyskujące wnętrze, rozpoznał cristal cement nie gorzej niż Pawełek i potwier-dził wszystkie wnioski. A już zamierzałem uporządkować mojego fiata i też wstawiać do garażu rzekł z ża-lem. No nic, załatwimy ten interes i zrealizuję zamiar.Do policji, w każdym razie, zadzwo-nić trzeba.Pani Krystyna nagle jakby oprzytomniała. Przede wszystkim wejdzmy do domu zarządziła. Mnie jest zimno, mam pod pal-tem wieczorowy strój bez rękawów.Tu popilnuje pies.Janeczka zaprotestowała z dziką energią. Jest zima! Ile on może w końcu wytrzymać, przecież się zaziębi! Cały dzień w ogrodzie,on też się musi ogrzać!Chaber przybiegł właśnie z jakiegoś odległego kąta.Nie wyglądał na zmarzniętego, byłwyraznie ożywiony i zadowolony z życia.Pani Krystyna weszła do ogrodu, zawołała go i po-głaskała jego grzbiet.92 Nic mu nie będzie, ma zimową sierść.Palec rozdzielacza możecie wyjąć, tylko niech migo potem ktoś założy.Babcia zostanie w oknie, a my odbędziemy naradę. Tylko jeszcze ustawmy te pudła ciaśniej zaproponował Rafał. %7łeby nie było zbytłatwo podjechać TIR-em.Trzy samochody zostały ustawione jeden za drugim, zderzak przy zderzaku, w odległościdwóch centymetrów.Wyjazd umieszczonego w środku volkswagena był w ogóle niemożli-wy.Cała rodzina zgromadziła się w kuchni, gapiąc się przez otwarte drzwi na wujka Andrzeja,który podniósł słuchawkę telefonu w holu.O pytaniach, które mu zadawano, można było wnio-skować z odpowiedzi. Panie poruczniku, jestem dorosłym człowiekiem z wykształceniem technicznym i cristalcement w dziurce od klucza oglądałem na własne oczy mówił nieco zdenerwowany wujekAndrzej. Oczywiście, że może to być sprawa złośliwego chłopaka, ale przed domem zo-stał Volkswagen Golf i wszyscy wiemy, co o tym myśleć.Nie, nie mogę pana zapewnić, aleistnieje wielkie prawdopodobieństwo.Tak się składa, że ostatnio kilka osób z rodziny byłoświadkami.Tak, ktoś widział to zapychanie, świadek ze wszech miar wiarygodny.Nieste-ty, nie przez telefon.Tylko osobiście.A może ta stosunkowo niewielka strata czasu opłacisię panom.Dziękuję bardzo, czekamy.Odłożył słuchawkę i popatrzył na swoich powinowatych. Koniecznie chciał rozmawiać z Chabrem rzekł wzdychając. Słyszeliście.Przyślątu kogoś na wszelki wypadek.93Porucznikowi trzeba było uwierzyć na słowo, że jest porucznikiem, przyszedł bowiem pocywilnemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Cristal cement oznajmił złowieszczo. To co to znaczy? spytała bezradnie pani Krystyna.Janeczka wiedziała, co to znaczy.Z miejsca pojęła wszystko. To znaczy, że złodzieje czają się na twój samochód zawiadomiła sucho. Niepo-trzebnie kupiłaś volkswagena, już chyba Rolls-Royce byłby lepszy.Zapchali dziurkę od klucza,żebyś nie mogła otworzyć i wjechać do środka.I już czekają na okazję.Pawełek przyświadczał w milczeniu, energicznie kiwając głową przy każdym słowie sio-stry.Pani Krystyna z niedowierzaniem patrzyła na swoje dzieci.Nic nie wiedziała o ich ostat-89nich doświadczeniach i tak błyskawicznie wyciągnięte wnioski wydały jej się trochę przesa-dzone. A nie mógł to być głupi dowcip jakiegoś młodego chuligana? spytała niepewnie. Chaber mówi, że tu stał prawdziwy złoczyńca odparła Janeczka zimnym głosem.Pani Krystyna ugięła się od razu.Poglądy psa były nie do podważenia. To co zrobić? Nie da się tego jakoś naprawić? W żadnym razie odezwał się Pawełek. Zmienić zamek i nie ma siły.Cristal cementznam osobiście. No więc co? Za. zaczął Pawełek i umilkł.Uświadomił sobie, że całego wspaniałego wachlarzapojawiających się przed nimi możliwości matce przedstawiać nie może.Złodzieje przygotowa-li sobie teren, zamierzają ukraść ich samochód, należy zaczaić się, złapać ich, zrobić im cośzłego.Sami może nie dadzą rady, ale w domu będzie Rafał, który z pewnością chętnie sięwłączy, jest wujek Andrzej, również zainteresowany sprawą.Istnieje, poza tym, policja, któ-ra może zechce skorzystać z wyjątkowego udogodnienia.A zdenerwowana i przestraszonamatka uprze się zapewne odjechać na jakiś strzeżony parking i okazja się wścieknie.Janeczka zdążyła pomyśleć dokładnie to samo. Zastanówmy się zaproponowała gładko. Trzeba go zabezpieczyć tylko na jednąnoc, bo jutro Pawełek zamieni zamek na inny.Może odkręcić koła? Wezmą na TIR-a mruknął Pawełek. Bez kół.?!90 No, w każdym razie przyjadą.W tym momencie nadjechał Rafał.Wyskoczył ze swojego malucha i podszedł do grupyrodzinnej przy bramie, od razu zaciekawiony. Co tak stoicie? Coś się stało?Pani Krystyna poczuła ulgę, że w debacie wezmie udział ktoś nieco starszy.Pomysłamiswoich dzieci była z góry nie tylko zaniepokojona, ale wręcz przerażona.Zamierzała właśniewezwać męża swojej szwagierki, który z pewnością znajdował się w domu, bo jego samochódstał przed nimi.Rafał wysłuchał krótkiej relacji, zrozumiał wszystko i zawahał się. No owszem, koła może niekoniecznie, ale odłączyć akumulator.Albo zabrać do domupalec rozdzielacza.O samodzielnym odjezdzie nie ma mowy, natomiast ta heca z TIR-em jestmożliwa.Popilnować.? Dobra myśl, z tym że ja bym nawiązał kontakt z glinami.I to zaraz,zobaczymy, co nam zaproponują.Przypomnienie policji podniosło panią Krystynę na duchu.Stała cały czas w eleganckichpantofelkach w błocie obok samochodu i zaczęło jej być zimno w nogi.Pomyślała o strzeżonymparkingu. Rafał, pojedziesz ze mną, dobrze? Odstawię go na parking strzeżony.Gdzie jest najbliż-szy? Ze strzeżonego parkingu też się zdarza, że kradną odparł Rafał beztrosko. Nie, jabym uważał, że lepiej ich zniechęcić.A może i złapać się uda.Kto dzwoni na policję?Pani Krystyna poddała się. No, nie dzieci przecież.Ktoś dorosły powinien.91Przez furtkę wyszedł wujek Andrzej. Babci kazano podobno wyglądać przez okno oznajmił. Wygląda zatem i w wyniku wyglądania poleciła mi przyjść tu i spytać, co się dzieje.Jest to, jak by nie było, moja teściowa, której wolę być posłuszny.Dlaczego stoicie na ulicy,zamiast wejść do domu?Z kolei wujek Andrzej został powiadomiony o całej sprawie.Wujek Andrzej wierzył psutak samo jak cała rodzina i potraktował rzecz poważnie.Poświecił do wielkiej dziury od klucza,obejrzał gładko połyskujące wnętrze, rozpoznał cristal cement nie gorzej niż Pawełek i potwier-dził wszystkie wnioski. A już zamierzałem uporządkować mojego fiata i też wstawiać do garażu rzekł z ża-lem. No nic, załatwimy ten interes i zrealizuję zamiar.Do policji, w każdym razie, zadzwo-nić trzeba.Pani Krystyna nagle jakby oprzytomniała. Przede wszystkim wejdzmy do domu zarządziła. Mnie jest zimno, mam pod pal-tem wieczorowy strój bez rękawów.Tu popilnuje pies.Janeczka zaprotestowała z dziką energią. Jest zima! Ile on może w końcu wytrzymać, przecież się zaziębi! Cały dzień w ogrodzie,on też się musi ogrzać!Chaber przybiegł właśnie z jakiegoś odległego kąta.Nie wyglądał na zmarzniętego, byłwyraznie ożywiony i zadowolony z życia.Pani Krystyna weszła do ogrodu, zawołała go i po-głaskała jego grzbiet.92 Nic mu nie będzie, ma zimową sierść.Palec rozdzielacza możecie wyjąć, tylko niech migo potem ktoś założy.Babcia zostanie w oknie, a my odbędziemy naradę. Tylko jeszcze ustawmy te pudła ciaśniej zaproponował Rafał. %7łeby nie było zbytłatwo podjechać TIR-em.Trzy samochody zostały ustawione jeden za drugim, zderzak przy zderzaku, w odległościdwóch centymetrów.Wyjazd umieszczonego w środku volkswagena był w ogóle niemożli-wy.Cała rodzina zgromadziła się w kuchni, gapiąc się przez otwarte drzwi na wujka Andrzeja,który podniósł słuchawkę telefonu w holu.O pytaniach, które mu zadawano, można było wnio-skować z odpowiedzi. Panie poruczniku, jestem dorosłym człowiekiem z wykształceniem technicznym i cristalcement w dziurce od klucza oglądałem na własne oczy mówił nieco zdenerwowany wujekAndrzej. Oczywiście, że może to być sprawa złośliwego chłopaka, ale przed domem zo-stał Volkswagen Golf i wszyscy wiemy, co o tym myśleć.Nie, nie mogę pana zapewnić, aleistnieje wielkie prawdopodobieństwo.Tak się składa, że ostatnio kilka osób z rodziny byłoświadkami.Tak, ktoś widział to zapychanie, świadek ze wszech miar wiarygodny.Nieste-ty, nie przez telefon.Tylko osobiście.A może ta stosunkowo niewielka strata czasu opłacisię panom.Dziękuję bardzo, czekamy.Odłożył słuchawkę i popatrzył na swoich powinowatych. Koniecznie chciał rozmawiać z Chabrem rzekł wzdychając. Słyszeliście.Przyślątu kogoś na wszelki wypadek.93Porucznikowi trzeba było uwierzyć na słowo, że jest porucznikiem, przyszedł bowiem pocywilnemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]