[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Tym razem udzielę wam bezpośredniej pomocy.Zlecono mi reorganizację biur centralnej administracji.Jako dziekan przedsionka jesteś, panie, uprzywilejowany.-Nie mogę przyjąć żadnego przywileju.-To nie przywilej.Chodzi o regulaminowe rozporządzenie, które pozwoli ci, panie, mieć pod ręką całość akt.Będziemy pracować obok siebie, w dużych i przestronnych lokalach.Proszę, żebyś mi nie przeszkadzał w zabiegach o skuteczność naszej pracy.Szybki awans Bel-Trana budził zdumienie najbardziej zblazowanych dworaków, ale nikt go nie krytykował.Odkurzał służby zakorzenione w rutynie, usuwał leniwych lub niekompetentnych urzędników, stawiał czoło tysiącom problemów technicznych, które wyłaniały się niemal co dzień.Pełen zaraźliwego entuzjazmu prawie pomiatał podwładnymi.Synowie szlachetnych rodzin ubolewali nad jego skromnym pochodzeniem, ale godzili mu się podporządkować, bo opornym groził odesłaniem do domów.Żadna przeszkoda nie odstraszała Bel-Trana.Oceniał ją, atakował z niewyczerpaną energią i w końcu usuwał.Wśród jego osiągnięć było przywrócenie poboru podatku drzewnego, od którego, zapominając o dobru publicznym, od dawna uchylali się wielcy właściciele ziemscy.Przy tej okazji Bel-Tran nie omieszkał przypomnieć roztropnej interwencji Pazera.Każda pojawiająca się, a dotąd nie rozwiązana, trudność nieuchronnie trafiała do Bel-Trana.Pazer przyznawał, iż ma znaczącego sojusznika.Dzięki niemu uniknie wielu pułapek.-Moja małżonka ma się dużo lepiej -wyznał Bel-Tran Neferet.-Bardzo jest ci, pani, za to wdzięczna i uważa cię zaprzyjaciółkę.-A jak jej migreny?-Są rzadsze.Kiedy się zaczynają, aplikujemy przygotowaną pomadę, wyjątkowo skuteczną! Mimo twoich zaleceń Silkis nadal grzeszy łakomstwem.Chowam przed nią sok z grenadiny i miód, ale ona po kryjomu zdobywa sok z owoców drzewa świętojańskiego, a nawet z fig.Podobnie jak ty, pani, znawczyni snów także ostrzegała ją przed nadużywaniem cukru.-Żadna medycyna nie zastąpi silnej woli.Bel-Tran skrzywił się.-Od tygodnia bolą mnie duże palce u nóg.Trudno mi !lawet włożyć buty.Neferet obejrzała jego małe i pulchne stopy.-Zagotujesz łój wołowy z liśćmi akacji, przetrzesz na masę i będziesz okładać obolałe miejsca.Jeśli to nie pomoże, proszę dać mi znać.Pokojówka odwołała Neferet, która coraz lepiej czuła się w roli pani domu.Niebawem otworzy gabinet w jednym ze skrzydeł willi.W pałacu jej sława rosła.Wyleczenie wezyra zapewniło jej tytuł do chwały, ku zazdrości pałacowych lekarzy, nadal porażonych nieobecnością Nebamona.-Ten dom jest uroczy -zauważył Bel-Tran, smakując porcję melona.-Bez Neferet byłbym stąd uciekł.-Trzeba być ambitnym, mój drogi Pazerze! Twoja żona to wyjątkowa istota.Na pewno wielu będzie ci jej zazdrościć.-Wystarczy mi zazdrość Nebamona.-Jego milczenie jest przejściowe.Poniżyliście go, więc myśli tylko o tym, żeby się zemścić.Twoja obecna godność znacznie mu to utrudni.-Co sądzisz o ostatnich dekretach królewskich?-Są enigmatyczne.Po co król potwierdza swoją władzę, której nikt nie podważa?-Ostatni wylew Nilu był niewielki, hiena przyszła pić wodę z kanału, kilka kobiet urodziło nienormalne dzieci.-To ludowe przesądy!-Czasem bywają niebezpieczne.-Słudzy państwa muszą dowieść, że są nieuzasadnione.Czy podejmiesz dochodzenie przeciwko Aszerowi i śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci weteranów?-Czyż to nie główny powód mojej nominacji?-Wielu ludzi w pałacu sądziło, że te smutne wydarzenia okryje niepamięć.Cieszę się, że tak nie jest, i spodziewam się wiele po twojej odwadze.-Bogini Maat wprawdzie się uśmiecha, jest jednak nieugięta.W niej tkwi źródło wszelkiego szczęścia, ale nie wolno jej zdradzić.Gdybym nie poszukiwał prawdy, przestałbym oddychać.-Niepokoi mnie spokój Aszera -powiedział Bel-Tran posępnym tonem.-To człowiek gwałtowny, zwolennik brutalnych działań.Powinien był jakoś zareagować na wieść o twoim awansie.-A czyż margines jego manewru się nie skurczył?-Zapewne, ale nie trzeba się cieszyć przed czasem.-To nie jest zgodne z moim usposobieniem.-Dziś nie jesteś już samotny, lecz twoi wrogowie nie znikli.Przekażę ci wszystko, czego się dowiem.Przez dwa tygodnie Pazer żył jakby w oku cyklonu.Przejrzał ogromne archiwa dawnego dziekana, czuwał nad uporządkowaniem tabliczek glinianych, wapiennych i drewnianych, brulionów akt, inwentarzy ruchomości, oficjalnych listów opatrzonych pieczęciami, zwojów papirusów, materiałów skrybów, skonsultował listy własnych pracowników, wezwał na rozmowę każdego z pisarzy z osobna, dopilnował wypłacenia im zaległych należności, a także wyrównania płac, przejrzał nie rozpatrzone dotąd skargi i poprawił wiele błędów administracji.Zdumiony zakresem tych zadań nie buntował się i szybko zyskał sobie posłuch wśród podwładnych.Co rano rozmawiał z Bel-Tranem, którego rady były dlań bardzo cenne.Pazer rozstrzygał właśnie delikatny problem podatków, kiedy stanął przed nim czerwony na twarzy skryba o grubych rysach.-Jarrot! Gdzieżeś zaginął?-Moja córka zostanie zawodową tancerką, to pewne.Żona się na to nie zgadza, więc muszę się rozwieść.-Kiedy wracasz do pracy?-To już nie miejsce dla mnie.-Przeciwnie! Dobry kancelista.-Stałeś się, panie, zbyt wielką osobistością.W tych biurach skrybowie muszą pracować w ściśle określonych godzinach pracy.To mi nie odpowiada.Wolę zajmować się karierą córki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl